Jestem osoba z wrodzonym zespołem niespokojnych rąk, muszę coś rysować, dłubać, ostatecznie w ogródku robić.
Mąż do takich fanaberii ma zdrowochłopskie podejście, jak ogród to warzywa, jak robota to ma grubą kasę dawać. Tak że każde moje hobby bardzo ostro tępił, były awantury że wredna matka jestem, bo w kwiatkach siedzę, itp. itd.
Od paru lat w ramach odskoczni od uroków mojej pracy, dłubię sobie kwiatki z koralików. Tych najdrobnieszych 1,1mm. I twardo mężowi powiedziała, że coś muszę mieć bo inaczej moja robota do wariatkowa mnie doprowadzi.
Mąż jak się zorientował, że mi z głowy nie wybije, to zachowuje urażone milczenie. Na moje próby zagajenia tematu odpowiada że to go delikatnie mówiąc * obchodzi.
No i wczoraj tak siedzimy sobie w milczeniu, mężul patrzy jak testuje nowy projekt, popija piwko i nagle o dziwo pyta co robię.
Ja zdumiona, że cokolwiek się zainteresował moją dłubaniną, objaśniam co i jak.
Na to małż absolutnie poważnie: "swetry byś zaczęła na drutach robić, przynajmniej kasa by była".
Hmm, swetry robiłam na samym początku naszego małżeństwa. Też było źle.
Ach, no tak. Wspomniałam, że mąż jest zapalonym tenisistą?
Przeciętnie godzinę, dwie dziennie nadaje na ten temat, a ja, no cóż, słucham.
Tak że ten tego, wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet :)
A czemu Ty nie nadajesz, że żadnego pożytku z tego jego grania nie ma?
Odpowiedz@Caron: Bo jest. Ma dużo ruchu, spotyka się z ludźmi, a ja mam parę godzin luzu :)
OdpowiedzA przed ślubem to wy się w ogóle znaliście, że teraz takie problemy wychodzą?
Odpowiedz@helena: Znaliśmy się kilka lat, parą byliśmy dwa. Małżeństwem jesteśmy 30 lat. Dzieci odchowane, jesteśmy we dwójkę, no i się zaczęły schody. I się zastanawiam, czy ja sobie tak męża wychowałam, czy wychodzi to czym skorupka za młodu nasiąkła.
OdpowiedzNie zazdroszczę męża.
OdpowiedzWidziały gały?
Odpowiedz@rennard: Widziały, widziały. Tylko, że czas robi swoje, a z wiekiem człowiek się zmienia.
Odpowiedz