Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ach ci wspaniałomyślni, uczciwi pracodawcy, którzy dzięki swojej inteligencji, zapałowi i wytrwałości…

Ach ci wspaniałomyślni, uczciwi pracodawcy, którzy dzięki swojej inteligencji, zapałowi i wytrwałości pozwalają nam zarabiać pieniądze na chleb, zdobywać doświadczenie i rozwijać się. Oprócz w/w wymienionych cech pracodawca musi posiadać oczywiście spryt, który pozwoli mu wyrwać się trochę z opresyjnego systemu, który to doi pracodawcę na prawo i lewo każąc mu płacić kolosalne podatki, zusy, enefzety i inne, a że przy okazji wrzuci swojego pracownika w szambo to już jest nie istotne. Ale od początku.

Od jakichś 3 lat dorabiam w "wielkiej", osiedlowej telewizji niewielkiego miasteczka (nie pytajcie czy ktoś to ogląda, nie wiem, nie interesuje mnie to). Pracowałam dla jej szefa w poprzednim miejscu pracy, sam mnie zaciągnął do tej swojej firemki, bo podobno mam talent, bla bla bla. Od samego początku wykonywałam wszelkie prace oczywiście na zlecenie, a to jakiś spot reklamowy, a to dżingiel do programu informacyjnego/sportowego/pogody, przyszedł czas na stronę internetową, którą zaprojektowałam i wykonałam w całości samodzielnie.

Od samego początku mojej współpracy z tym panem były problemy z płatnościami. A to "nie dopytał" ile sobie policzę za daną usługę (niby nie wiedział, że wykonanie minutowej animacji w 3D to nie koszt 100zł ;), a to nie sądził, że "po znajomości" tyle od niego WYCIĄGNĘ (jasne, będę siedziała przez kilka tygodni za pół darmo), a to nie ma takiej kwoty żeby zapłacić całość, więc będzie na raty, no zawsze coś. Ale byłam cierpliwa, bo firma dopiero co startowała, poza tym zapowiadało się na dłuższą współpracę. Kiedy otrzymałam propozycję administracji stroną, którą sama zresztą wykonałam sądziłam, że otrzymam umowę o pracę na jakąś część etatu (w grę wchodziły dwa dni pracy w tygodniu po 2-3 godziny), ale nie. Jakąś tam umowę o dzieło czy zlecenie podpiszemy, ale nie dzisiaj, nie teraz, bo on musi uzgodnić z księgową, musi się zastanowić, jutro, za tydzień, za miesiąc. No ok, rozwój firmy wymaga poświęcenia, nie pali się.
Płatne miało być oczywiście miesięcznie, do 10tego każdego miesiąca. Oczywiście przez całe 3 lata nie otrzymałam tej kasy w terminie. ZAWSZE musiałam się o pieniądze upominać, do tego doszły jeszcze telefony w nocy, w dni, w które nie powinnam nic dla niego robić bądź w weekendy, w czasie urlopu (pracuję jeszcze normalnie na etacie w innej firmie), bo coś trzeba pilnie wstawić/podmienić/bo klient/inne. Cierpliwie to wszystko znosiłam, uginałam się, siadałam do kompa czy to na urlopie czy z gilami do pasa, nawet będąc w szpitalu o czym nawet nie wiedział.

Przez jakiś rok na moje wspomnienie o umowie padały argumenty jak wyżej. Aż w końcu przyszedł dzień, w którym stwierdził, że no faktycznie wypadałoby podpisać jakąś umowę, ale nie dlatego, że to zwyczajnie nieuczciwe tak pracować, ale dlatego, że on musi „ograniczyć” koszty :) No ok, niech będzie, on przygotuje kilka umów o dzieło, bo umowa o pracę to nie, bo zusy, enefzety i inne. Ok, mnie nie zależało, etat mam. Ja już wtedy nie mieszkałam w mieście siedziby jego firmy, zaproponowałam więc wysłanie umów pocztą i odesłanie ich przeze mnie podpisanych. Nie, absolutnie, muszę kiedyś przyjechać, to pogadamy, bo on ma jeszcze jakieś propozycje dla mnie, bla bla bla. Znów ok, mnie się nie pali, byle podatek od tych umów odprowadzał, mnie płacił, papierek mi nie potrzebny skoro on sam nie boi się kontroli. I tak minął rok, dostałam PIT, wszystko się zgadzało, jest ok. Rzecz jasna co miesiąc mój telefon/mail kiedy łaskawie zapłaci mi za kolejny miesiąc pracy. W odpowiedzi słyszałam: jutro/przecież ci zawsze jakoś płacę (moje ulubione:) )/nie wydziwiaj. Rozważałam zerwanie współpracy niejednokrotnie, ale a to chciałam wyremontować porządnie samochód, a to zmienić sprzęt w domu, a to najemca mojego mieszkania przestał płacić i nie chciał się wyprowadzić, no zawsze coś na co przyda się każdy grosz. Oczywiście żadnej umowy mi nigdy nie przysłał, ja się w siedzibie jego firmy nie pojawiałam, bo bardzo rzadko już bywam w tej mieścinie, ale to nie moja sprawa dopóki podatki są płacone i kasa wpływa na moje konto. Telefony „poza konkursem” rzecz jasna częstsze, coraz więcej wymagań, coraz więcej pracy, umów niet i comiesięczne wykłócanie się o zapłatę. Miarka jednak przebrała się w piątek kiedy to dotarł do mnie od jegomościa PIT za poprzedni rok pracy, a na nim kwota dwa razy wyższa niż to co otrzymałam na konto. Wielkie WTF i nagle jakby mnie oświeciło. Przecież moją umowę jaśnie pan może sobie wliczyć w koszty, im wyższe koszty tym mniejszy podatek on zapłaci, nawet jeśli miałoby to oznaczać zapłacenie wyższego podatku od kwoty z mojej umowy. I tak się to opłaca! I to jest to ograniczenie kosztów! To jest prawdziwy powód, dla którego w ogóle zechciał dobrodusznie podpisywać ze mną jakiekolwiek umowy i za nic na świecie nie chciał przysłać mi ich pocztą! Przecież gdybym na początku roku zobaczyła jedną umowę mogłabym domagać się zapłacenia kwoty, która na niej widnieje, więc nawet było mu na rękę że nie wybieram się do mieściny, w której jest siedziba jego firemki! To jest robienie w wała systemu podatkowego, to jest miejsce, z którego uciekają pieniądze z budżetu i powód, dla którego jaśnie wielmożni pracodawcy tak chętnie zatrudniają ludzi na śmieciówkach. Ale to jest pikuś. Po minięciu pierwszego szoku, złapałam w rękę wszystkie PITy jakie dostałam w tym roku i co? BINGO! Dzięki temu Panu i jego machlojom dumnie przekroczyłam drugi próg podatkowy o kilka tysięcy złotych z czego będę musiała dopłacić podatek! Ja! Nie on! On nawet zaoszczędził wpisując sobie dowolną kwotę jaką niby zarobiłam. I wiecie co? Po mojej awanturze usłyszałam jedynie, że jest mu przykro, że będę musiała dopłacić do tego interesu, że muszę przyjechać, a jakoś się dogadamy. No nie, już się nie dogadamy.

nieuczciwi_pracodawcy oszustwo umowy_śmieciowe

by malami1001
Dodaj nowy komentarz
avatar Litterka
26 26

I nie możesz tego jakoś załatwić? Skoro w PIT wpisywał jedną kwotę, Tobie wysyłał inną, no to gdzie jest reszta pieniędzy? Powinien Ci dopłacić, skoro tyle mu wyszło. A jak nie - no cóż... Oszustwo podatkowe to paskudna sprawa...

Odpowiedz
avatar xpert17
20 22

Po pierwsze - zasada jest taka: nie ma umowy, nie ma pracy. No może jeden raz wyjątkowo można się zgodzić, że umowa będzie za kilka dni, ale ciągnąć to latami? Jaki sens? Kto się na to godzi, ten niech nie ma pretensji, że go latami robiono w bambuko. Po drugie - nie wiem jaki jest prawdziwy powód, że kwoty na PIT-cie masz dużo wyższe niż w rzeczywistości (zakładam, że tym powodem nie jest po prostu pomylenie przez Ciebie kwot brutto i netto), ale na pewno nie jest nim chęć piekielnego zleceniodawcy wrzucenia sobie czegoś "w koszty". To byłaby jedna z głupszych optymalizacji podatkowych o jakich słyszałem i naprawdę bardzo by się tej firmie nie opłacała. Po trzecie - polecam opisać całą tę sytuację szczegółowo, załączyć dowody np. kopie emaili, wyciągi z Twojego banku dowodzące ile wpływało na konto itp. - i wysłać to do urzędu skarbowego i ZUS. Te instytucje bardzo szybko sprawdzą czy te umowy były rozliczane poprawnie.

Odpowiedz
avatar malami1001
8 8

@xpert17: Wiesz, znam tego człowieka nie do dziś, nie podejrzewałabym go o oszustwo podatkowe. Poza tym za pierwszy rok pracy PIT przyszedł prawidłowy co uśpiło moją czujność. Kwot brutto i netto nie pomyliłam. Powodem jest to, że umowa o dzieło jest zdaje się dla pracodawcy czystym kosztem, który może sobie odliczyć. Czyli jeśli zarobił 50 000zł, mnie zapłacił 10 000zł to podatek dochodowy płaci od kwoty 40 000zł. Jeśli w moim PIT wpisał 20 000zł to podatek za siebie zapłaci tylko od kwoty 30 000zł. Podatek od mojej umowy jest o wiele niższy niż to co on uczciwie zapłaciłby do US. Dlatego kwota w moim rozliczeniu nie jest wyższa o kilka gorszy ale o połowę. Siostra, która również prowadzi własną firmę potwierdziła, że jest taka możliwość. Czy to głupie nie mnie oceniać, liczy się fakt, że to się zdarzyło. I tak, mam plan złożyć odpowiednie dokumenty w US, ZUS i PIP.

Odpowiedz
avatar ncc1701
17 17

@malami1001: Ja bym sie jednak przejechal do firmy i poprosil o przelanie "brakujacej" kwoty, ktora wynika z PIT. To moze byc najszybszy sposob na "odzyskanie" kasy bo nie sadze, zeby gosc chcial sobie robic problemy z US i innymi. Ale jesli bedzie szedl w zaparte - coz...

Odpowiedz
avatar xpert17
2 2

@malami1001: gdyby ktoś chciał w ten przedziwny sposób podwyższać sobie koszty, to wypisałby umowę na osobę, z którą się w tej kwestii dogadał (żonę, brata, przyjaciela), a nie na obcą osobę po drugie, wypisując umowę na 10000 zł, jeśli jest to dzieło z przeniesieniem majątkowych praw autorskich, odprowadzam za zleceniobiorcę 1000 zł zaliczki na jego podatek te majątkowe prawa autorskie muszę zaksięgować u siebie jako aktywa (wartości niematerialne i prawne) sobie obniżam dochód o 10000 zł, co w idealnej sytuacji może mi zmniejszyć należny podatek o 1900 zł - czyli mógłbym być na tym 900 zł do przodu, no ale to tylko w sytuacji, gdy ani grosza nie muszę zapłacić rzekomemu wykonawcy dzieła, bo jestem z nim dogadany. Tobie piekielny zamawiający płacił około połowy (wg Twoich słów), czyli: miał w portfelu 10000 zł, Tobie zapłacił 4000 zł, fiskusowi 1000 zł, zmniejszył sobie podatek o 1900 zł, hmm, gdzie profit?

Odpowiedz
avatar katem
1 1

@xpert17: Zwiększenie kosztów drogą umowy o dzieło o 20 000,00 - przy podatku liniowym wynosi to 920 zł oszczędności na podatku (jeśli nie płacisz za tą umowę), więc jeśli facet wystawił pity na 50000, a zapłacił faktycznie dziewczynie 30 000 brutto (netto to 25 680), to uzyskał w ten sposób 920 zł, bo o tyle mniej i "bezkosztowo" obniżył sobie podatek

Odpowiedz
avatar xpert17
2 2

@katem: no to naprawdę zrobił interes życia - przy obrotach idących w setki tysięcy złotych, "zarobił" 920 zł ściągając na siebie teraz kontrolę z urzędu skarbowego. Brawo on!

Odpowiedz
avatar xpert17
18 18

Aha, jeśli istotnie przekroczyłaś próg podatkowy "o kilka tysięcy" to maksymalnie będziesz musiała dopłacić kilkaset złotych. Biorąc pod uwagę, że za chwilę wygrasz od tego pana w sądzie co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych - myślę, że kwota do przeżycia.

Odpowiedz
avatar menevagoriel
16 16

Jeśli ta historia jest prawdziwa, to przecież otrzymywałaś co miesiąc konkretną kwotę przelewem, który możesz udokumentować. Zgłoś się do US i popytaj co masz zrobić, jeśli otrzymywałaś mniejszą kwotę niż masz teraz wypisane na PIT-ie. wydaje mi się, że zleceniodawca będzie musiał wyrównać różnicę, to i pewnie kontrola z US też go nie minie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Z tym, że charakter Twojej pracy tak naprawdę wcale nie wskazuje na to, że powinna być obowiązkowo umowa o pracę. Najbardziej pasuje tu chyba działalność gospodarcza i wystawianie faktur za każde zlecenie (no i umowa o wykonanie usługi przez Twoją firmę dla jego firmy).

Odpowiedz
avatar SirCastic
7 9

..przecież skoro na PIT11 od niego jest wykazane jaka była wypłata, uprzejmie informujesz go jaka jest różnica między wpływami należnymi a otrzymanymi (wraz z ustawowymi odsetkami) i grzecznie prosisz o wyrównanie. Jak nie - Sąd Pracy z PITem11 i wyciągiem z konta, dowalą mu 30 tysia za opóźnienia w pensji, jeszcze lepiej przywalą za karno-skarbowe, a wyrównać ci do wysokości wypłaty i tak będzie musiał. I tyle.

Odpowiedz
avatar xpert17
0 0

@SirCastic: sąd pracy nie zajmuje się wzajemnymi roszczeniami stron umów cywilnoprawnych (wyjątkiem jest pozew o ustalenie stosunku pracy)

Odpowiedz
avatar SirCastic
0 0

@xpert17: Zgodnie z wykładnią Sądu Najwyższego - jeśli świadczy pracę w ciągłych warunkach stosunku pracy (pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca - do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem), to do takiej umowy, bez względu na jej nazwę (o pracę, o dzieło, zlecenie...)- stosuje się z mocy prawa przepisy kodeksu pracy.

Odpowiedz
avatar unitral
-5 9

Jeśli zmienia się próg podatkowy na wyższy, to traci się na tym sporo więcej niż kilkaset zł. Dla przykładu, jeśli zmiana progu następuje powyżej 50 tyś to: podatek 18% od 50 tyś = 9 tyś podatek 30% od 51 tyś = 15,3 tyś Zarobisz 1 tyś więcej a podatek wzrośnie o ponad 6 tyś. Wynika z tego że nie opłaca się przekraczać o kilka tyś. progu podatkowego, jeśli już przekraczać to przynajmniej o połowę wartości tego progu. Dopiero wtedy zaczyna się "jako-taki" koszt tego wyższego progu niwelować. ps.nie wiem jakie są progi podatkowe i jaki podatek do nich przypisany w Polsce. Przykład jest z pewnego europejskiego kraju.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2016 o 19:43

avatar xpert17
8 8

@unitral: smutne, że żyjesz w tym kraju, płacisz podatki, głosujesz, a nie masz pojęcia jak działa "próg podatkowy" :-( dla ułatwienia podpowiem - podatek 18% od 50 tys. - 9 tys. od 51 tys. - podatek 18% od 50 tys PLUS podatek 30% od 1 tys.

Odpowiedz
avatar unitral
-4 4

@xpert17: nie mieszkam w Polsce i nigdy tam nie płaciłem podatku. Tu gdzie mieszkam akurat tak jak napisałem płaci się podatki. Dlatego uciekają stąd bogacze a ludzie zarabiają dość podobnie i średnia krajowa to nie liczba z kosmosu.

Odpowiedz
avatar freezerx
0 0

Drugi próg podatkowy to dochód przekraczający 85k z grosza i rocznie.

Odpowiedz
avatar myszolow
0 0

Nie rozumiem jednej rzeczy - skoro wysyła Ci PIt, to znaczy że ma e umowy - czyli podrobił na nich Twój podpis? Z historii zrozumiałam że w sumie to nie podpisałaś tych umów.

Odpowiedz
avatar letmefly
0 0

Na twoim miejscu zabrałabym te PITy oraz potwierdzenia przelewów od niego z zeszłego roku i poszła do Sądu Pracy.

Odpowiedz
Udostępnij