O znieczulicy tym razem.
7:00 rano, jadę sobie autobusem z moim lubym w celu załatwienia pewnej sprawy. Oczywiście, jak to zwykle o tej porze bywa - wszystkie miejsca siedzące zajęte. No nic, pozostaje przeczekać tę 15 minutową podróż na stojąco. Wszystko świetnie, czuję się bardzo dobrze. Do czasu...
Jestem w czwartym miesiącu ciąży, czego jeszcze po mnie nie widać, niestety mam to do siebie, że bardzo często robi mi się słabo. Tak się stało i tym razem. Mówię więc narzeczonemu o zaistniałej sytuacji, on zbagatelizował sprawę, ja z resztą też myślałam, że za chwilę mi przejdzie, ponieważ za każdym razem tak się działo.
Pech chciał, że tym razem jednak nie stało się tak, jak przypuszczałam i w pewnym momencie urwał mi się film. Z relacji ukochanego wiem jedynie tyle, że osunęłam się na podłogę nieprzytomna na jakieś 30 sekund.
Co w tej chwili robi tłum ludzi stojący obok mnie? Patrzy przez sekundę z obrzydzeniem, jakby ktoś za przeproszeniem zrzygał się pod siebie, po czym odsuwa się i odwraca, udając, że nic się nie stało. Mój luby zszokowany, nie wie co zrobić. Na szczęście odzyskuję świadomość, resztkami sił wstaję i blada jak ściana, dalej osuwająca się na ziemię, podtrzymywana przez ukochanego kontynuuję podróż. Ludzie siedzą, widzą co się dzieje, ale ignorują.
Nie wiem, co się dzieje z tym światem, ale gdybym osobiście była świadkiem takiej sytuacji, to zapytałabym chociaż czy wszystko gra, czy w czymś nie pomóc, albo ustąpiła miejsca.
Cóż. Niedoczekanie moje.
komunikacja_miejska
dałam minusa bo Twoj narzeczony to sierota. Najpierw zignorowal sygnaly, ze ci slabo, Przeciez mogl poprosic kogos aby ustapil miejsca? a pozniej stal wystraszony? Inna sprawa, ze istnieje cos takiego jak rozproszenie odpowiedzialnosci. Ludzie widzieli, ze nie jestes sama to nie interweniowali. Nie, nie bronie ich, tylko tlumacze psychologie tlumu.
Odpowiedz@nursetka: I to jest właśnie patologia piekielnych. Minus za to ze facet sierota. Jakby to facet byl glownym przedmiotem historii...
Odpowiedz@Fadeless: Ludzie komentujący tutaj mają swój rozum. To, że autorka sugeruje, że to pasażerowie autobusu byli piekielni nie znaczy, że my wszyscy musimy jej potakiwać. Autorka była nieprzytomna, więc nie widziała reakcji tłumu, natomiast jej narzeczony prawdopodobnie skupił się na pomocy partnerce a nie na tym, czy reszta "patrzyła się z obrzydzeniem". Piekielne jest, nie tylko w tej sytuacji, ale w wielu tutaj zamieszczonych, że osoba potrzebująca nie jest w stanie poprosić o ustąpienie miejsca, tylko oczekują czytania w myślach.
Odpowiedz@NiePyskuj: w pewnym sensie masz rację. Ale jest jeszcze coś takiego, że jeśli jesteś świadkiem wypadku, omdlenia czy nawet zauważysz, że ktoś leży nieprzytomny, to masz obowiązek pomóc (bez proszenia). Aczkolwiek znam psychologię tłumu i niestety musi znaleźć się ktoś, kto w takiej sytuacji zareaguje.
Odpowiedz@FlyingLotus: Było widać, że autorka nie jest sama. Narzeczony od razu jej pomógł, więc nie wiem, po co inni mieli się wtrącać.
Odpowiedz@NiePyskuj: tyle, że on nic nie zrobił, więc nie rozumiem co to za problem zareagować :)
OdpowiedzNarzeczony będzie sobie stać a ktoś ma za kimś latać
Odpowiedz"Luby" (bleee, nie znoszę tego słowa) to powinien zachować się jak facet i zażądać dla ciebie miejsca, a nie stać jak cipka i szokować się jakie te ludzie niewychowane.
Odpowiedz@kofi_or_ti: Dlaczego "zażądać" może wystarczyło powiedzieć że potrzebne?
OdpowiedzOj strasznie ciapowaty ten twój luby. Pewnie jakby cię okradali, molestowali czy co gorszego robili, też stałby i "bagatelizował sprawę". Od obcych ludzi wymagasz, żeby rzucali ci się na ratunek, a swojego lubego nie potrafisz uczulić na perturbacje okołociążowe. Pewnie ten twój luby jest ojcem dziecka, więc niestety nosisz w sobie geny niezaradności i rozkładania rąk w każdej sytuacji. Zmień lubego, czy to na lepsze, czy lepiej na lepszego, bo z taką pierdołą będzie ci ciężko w życiu.
Odpowiedz@Fomalhaut: Świetna rada! Rozwiedź się, osieroć dziecko, bo twój mężczyzna nie przewidział, że zemdlejesz. Autorka napisała, że bardzo często zdarzyło jej się czuć słabo, ale zawsze przechodziło. Oboje założyli, że tak będzie i tym razem. Fakt, po omdleniu powinien poprosić o pomoc/ustąpienie miejsca siedzącego, ale brak tej reakcji nie jest wystarczającym powodem do zrywania! Uwielbiam ludzi, którzy tak szybko oceniają sytuacje, zwłaszcza jeśli nie dotyczy ich bezpośrednio. "Powiedział, że Anka jest ładna? Zerwij z nim, na pewno cię zdradzi.", "Nie odbiera od ciebie telefonów? Pewnie gzi się z jakąś lalą! W pracy? Ale w jakiej pracy? No chyba nie uwierzyłaś, że był w pracy! Zerwij z nim!!!"
Odpowiedz@NiePyskuj: Ciągnąć dalej Twój tok myślenia, warto dodać: "W momencie kiedy zemdlałaś, nie potrafi wywalczyć dla Ciebie miejsca siedzącego w autobusie? Jest pierdołą. Zerwij z nim". To naprawdę ma sens.
Odpowiedz@NiePyskuj: "...po omdleniu powinien poprosić o pomoc/ustąpienie miejsca siedzącego..." Ściśle - to powinien ZAŻĄDAĆ! Do cholery, może by tak przestać przepraszać, że się żyje. Siedzi tłum nadętych, obojętnych buców i zerka w okno, albo jeden na drugiego - może ktoś się ruszy... Ale... dlaczego JA? W tej sytuacji powinno się podnieść bez proszenia KILKA osób naraz. Przynajmniej. Nikt nie musi nikomu w myślach czytać, bo chyba widać co się dzieje? Qrwa, co się z tym narodem porobiło?
Odpowiedz@Ara: WYWALCZYĆ miejsce siedzące? O to nie trzeba walczyć. W większości przypadków wystarczy poprosić. Fakt, nie zrobił tego, "jest pierdołą", ale najwyraźniej autorce taki partner odpowiada. Może, o dziwo, to nie jest jego jedyna cecha! A wy wszyscy chcecie ocenić człowieka po jednej HISTORII OPISANEJ W INTERNECIE.
OdpowiedzNajbardziej znieczulony to jest twój facet. Najpierw zignorował to, że źle się czujesz, a potem, jak zemdlałaś to ani z tobą nie wysiadł, ani nie wezwał karetki, nawet nie zorganizował ci miejsca siedzącego... Trochę mi się to w głowie nie mieści, jak można mieć tak wywalone na własną dziewczynę.
OdpowiedzSugeruję zmienić lubego póki czas. Jeśli facet widzi, że jego kobieta mdleje, wie że jest w ciąży, i stoi jak bezradne cielę, to należy szybko... s...ię oddalić od takiego pana. Takie zachowanie kiepsko rokuje na przyszłość.
Odpowiedz@Massai: Błagam, nie pisz nawet takich rzeczy! Chyba nie ma na świecie tak głupich kobiet które zakochałyby się w spodniach i kremie do twarzy na noc :D. (Ale może mi się zdaje?)
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Są takie, którym się taki podoba (jak to możliwe?).
OdpowiedzKomentujący pojechali po twoim Lubym i przyznaje ,ze słusznie ale nie umiejsza to faktu ze jednak wsrod tylu ludzi nie znalazł sie nikt to sam z siebie nie wpadł na pomysl zeby ci ustąpic jak dla mnie jest równie piekielne. I pisanie cos w stylu "ludzie mają wam w myslach czytać?" jest tylko potwierdzeniem na totalny tumiwisizm wzgledem innych ludzi. Myslenie typu nie poprosi , nie upomni sie to mam w 4 literach
Odpowiedz@Mavra: Jestem tego samego zdania. Jeździłam komunikacją miejską nawet w 9 miesiącu ciąży. Ile razy mi ustąpiono miejsca? RAZ. Jeden, jedyny raz. Nie mówię, gdyby było mi naprawdę źle, poprosiłam o ustąpienie (raz siedziałam, a i tak musiałam wysiąść w trybie natychmiastowym). Ale sugestie typu "buzi nie masz, to po co narzekasz?" do mnie nie trafiają. Tu nie chodzi o to, czy ktoś jest w stanie wystać, tu chodzi o zwykłą kulturę. Kobieta w ciąży, osoba starsza czy chora - należy ustąpić, i koniec. Tak, wiem, nastolatek czy młody człowiek tez może być chory. Ale, na litość boską, nie cały autobus...
Odpowiedz@anekk: A ile razy poprosiłaś o ustąpienie miejsca? Ostatnio widziałam na forum dyskusję, gdzie jedna przez drugą się licytowały ile razy im ustąpiono. A ja się pytam czy ciężarnym nagle odejmuje aparat mowy? Ludzie w autobusach nie prowadzą monitoringu wejść do pojazdu. Często nie widzą, że ktoś potrzebuje usiąść, bo czytają książkę/gazetę/uczą się. Lepiej, to że ktoś na ciebie patrzy nie oznacza, że cię widzi, bo jest pochłonięty myśleniem o obowiązkach, normalna sprawa. A wystarczy zapukać w ramię i powiedzieć "Przepraszam, słabo mi, potrzebuję usiąść". Jak 7 lat jeżdżę po Warszawie z jednego krańca na drugi to nie widziałam, żeby komuś odmówiono. Tylko trzeba się SKOMUNIKOWAĆ z otoczeniem.
Odpowiedz@sweetsecrets: Przeczytaj moją wypowiedź jeszcze raz i zastanów się, czy ją dobrze zrozumiałaś. Tu nie chodzi o samo USTĄPIENIE, tylko o kulturę. Mam oczy i widzę, że ludzie patrzyli, kiedy wsiadałam. I zaraz zajmowali się czytaniem reklam na szybach. Ok, jeden czy drugi był zamyślony czy zaczytany. Ale cały autobus?
Odpowiedz@anekk: Dla kobiet w ciąży, ludzi starszych i matek z dziećmi są w autobusach miejsca uprzywilejowane. Tylko tam osoba zajmująca takie siedzenie ma obowiązek ustąpienia. W każdym innym miejscu kultura wymaga również o poproszenie o miejsce. To NIE BOLI.
Odpowiedz@anekk: Minimum kultury wymaga przede wszystkim ZAKOMUNIKOWANIA swoich oczekiwań. Bo mimo, że wsiadasz do autobusu w wyraźnej ciąży ja nie wiem, czy jedziesz jeden przystanek, czy nie chcesz usiąść, bo ci zwyczajnie niewygodnie. A przede wszystkim nie mam obowiązku się nad tym zastanawiać i zrywać na równe nogi, bo jaśnie pani weszła do pojazdu. Powiedz, że chcesz usiąść, a ja, widząc Twój stan, Ci ustąpię. Na tym polega kultura.
OdpowiedzHipokryzja w narodzie większa jest niż Himalaje. A punkt widzenia zależy od zdarzenia. Tak sobie przypominam komentarze pod historyjkami dotyczącymi beneficjentów OPS. Pozornie tylko nie mają nic wspólnego z opisaną sytuacją, bo chodzi o PROŚBĘ w potrzebie. A tam, jak jeden mąż, wszyscy twierdzą, że NAPRAWDĘ potrzebujący o nic nie proszą, bo są zbyt dumni, wolą głodem przymierać. Rękę za to bardzo chętnie wyciągają oszuści. Więc może by tak doszukać się analogii, co? JA też mogę wejść do autobusu, zrobić zbolałą minkę, pokazać jak mi się nogi uginają i POPROSIĆ o ustąpienie miejsca, no nie? W zasadzie KAŻDY może tak zrobić. A ja gwarantuję, że ktoś NAPRAWDĘ potrzebujący prosić nie chce. A czemu? Bo wie, że wszyscy widzą DOSKONALE, iż miejsca potrzebuje. A skoro nie reagują - to ch_uj im w dupę, błagać nikogo nie będą. I powiem wam coś. Gdybym to ja była tym narzeczonym (ale ja mam temperament i w gniew łatwo wpadam), do nikogo bym nie skamlała o miejsce, ale wzięła je sobie sama. Kategoryczne "proszę zejść" powinno wystarczyć. I niech by ktoś próbował dyskusji...
OdpowiedzPrzepraszam, ale jakoś nie wierzę w tę historię. Pominę zachowanie Twojego UKOCHANEGO , na jego temat wszyscy powyżej chyba trafnie się wypowiedzieli. Natomiast odnośnie omdlenia. Zemdlałam 2 razy, po porodzie. Nie wiem, czy jak się w ciąży mdleje to to samo, ale sama z siebie się nie ocknęłam, cucili mnie. A tym bardziej nie miałam siły dalej stać. Na prawdę nikt się tobą z pasażerów nie zainteresował? Ani jedna osoba?
Odpowiedz@KrowaNiebianska: Nie wiem czy historia prawdziwa czy nie, ale czy ja dobrze zrozumiałam czemu w nią nie wierzysz? Mianowicie: bo ktoś nie miał jak Ty i bo jeszcze nie widziałaś autobusu pełnego ludzi, którzy nie zareagowali, kiedy powinni?
Odpowiedz@KrowaNiebianska: dwa razy w życiu udało mi się zemdleć i za każdym razem sama się ocknęłam po chwili. uwierz, nie jesteś boskim wyznacznikiem.
Odpowiedz@KrowaNiebianska: Można tak zemdleć, że ockniesz się sama, naprawdę.
OdpowiedzBlueBellee proszę czytaj ze zrozumieniem. Nie napisałam, że nie wierzę bo ktoś nie medal tzn jak ja. Napisałam, że nie wiem czy w ciąży mdleje sie tak samo jak ja mdlałam po porodzie. Chyba to zaznaczyłam.
Odpowiedz@KrowaNiebianska: Tak, chwilę po tym jak napisałaś, że fake. Rozumiem, że dalszy tekst jest "poparciem tezy". I teraz nie zrozum mnie źle, bo moim celem nie jest "pojechanie", ani dyskredytowanie Twojego komentarza. Ciebie zreszta też. Po prostu przeczytałam Twój komentarz po raz drugi, a sama wolę jak się mnie poprawia. O ile jest to robione w miły sposób, a mam nadzieję, że inaczej nie odbierzesz: Po "omdlenia" powinien być dwukropek, bądź myślnik. I mi pomaga jak czasem sie "zatnę": '"na pewno" pisze się na pewno oddzielnie, natomiast "naprawdę" piszemy naprawdę łącznie"'.
OdpowiedzTwój luby ma prawo nic nie zrobić, ale obcy powinni? Niby czemu?
OdpowiedzJa tam się za bardzo współpasażerom nie dziwię. Dziewczyna nie jest sama. Towarzyszący jej "luby" nie robi nic. Nie zajmuje się nią, nie zaleca pozostać w pozycji siedzącej choćby na podłodze... Ba! Nawet nie biega z rozwianym włosem od jednej osoby do drugiej i nie prosi o pomoc/ustąpienie miejsca/wezwanie karetki. Sygnał dla otoczenia jest prosty - nic poważnego się nie dzieje skoro nawet chłopak nie podniósł larum. Większość widzących sytuację osób myśli "Widocznie już tak ma, ale za chwilę będzie wszystko w porządku więc nie robią z tego wielkiej sprawy. To co ja się będę odzywał..." A swoją drogą liczę na to, że historia jest zmyślona bo w głowie mi się nie mieści tak mocno olać złe samopoczucie bliskiej mi osoby.
Odpowiedzluby lubym ale czy ta kobieta sama nie potrafila sie zapytac o miejsce? nie ustepuje w autobusie nigdy miejsca dopoki ktos sie mnie nie zapyta
Odpowiedz1. Nie byłaś sama - byłaś z kimś, kto wyraźnie nie przejął się tym, co się dzieje. Dlaczego ludzie mieli reagować? 2. Skoro "Luby" nie zareagował (no ok, niekoniecznie facet musi się bawić w niańkę, ale na litość boską, nosisz w sobie jego dziecko!), mogłaś sama poprosić kogoś o ustąpienie miejsca - w autobusie są wyznaczone miejsca dla osób uprzywilejowanych (osoby starsze, chore, z dziećmi, kobiety w ciąży).
OdpowiedzOk chłopaczyna pewnie spanikował, nie wiedział co robić. tłum olał. te dwie kwestwie rozumiem, nie akceptuję, lecz rozumiem. Ale nie rozumiem nazywania swojego chłopaka, narzeczonego, męża, partnera lubym lub ukochanym. I za to minus, jakby się dało to dałabym pięć minusów.
Odpowiedz@ewel123456: A Ty jak mówisz? Szanowny Mężu? Drogi Narzeczony? Ocenianie historii po tym, jak ktoś się zwraca do partnera jest śmieszne.
OdpowiedzJedynym wytlumaczeniem dla idiotycznego i nieodpowiedzialnego postepowania "lubego" mogloby byc, ze moze to dziecko jest NIE JEGO (bo z historii nic na ten temat nie wynika) i chcial, zeby poronila - mdlejac. Wymaganie od tlumu wiecej niz od "ukochanego", jest chyba silnie przesadzone. Moze mysleli, ze po prostu - nacpana. Ktos moglby wprawdzie zadzwonic po pogotowie ratunkowe, ale widocznie woleli poobserwowac sytuacje i odczekac. Albo slusznie ocenili, ze mdlejaca, osunawszy sie na ziemie, zaraz odzyska przytomnosc w pozycji poziomej. Jak na pierwszy rzut oka NIE jako ciezarna widoczna kobieta chce siadac, a wszystkie miejsca zajete, to moze ewentualnie uprzejmie spytac o ustapienie, oraz sa miejsca dla takich zarezerwowane.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Nawet "Moda na sukces" ma chyba lepsze scenariusze. Weź Ty naprawdę w końcu "pie***lnij baranka".
OdpowiedzRany kota. Pogoń chłopa na kurs pierwszej pomocy (PCK organizuje naprawdę niezłe), to przynajmniej będzie wiedział, co robić. I może przestanie się bać zareagować... Tym bardziej, ze zaraz oprócz Ciebie będzie miał na głowie jeszcze dzieciaka. A dzieciak na pewno nie raz się zakrztusi / przewróci / wyrżnie w coś łepetyną. Wprawdzie małe dzieci są zdumiewająco odporne na swoje wybryki - ale lepiej żeby wieidzał, co się wrobi w jakim wypadku.
OdpowiedzPiszecie o tym, aby prosić o ustąpienie miejsca. A czy nie zastanawialiście się nigdy, ile razy takim osobom się odmawia? "Młoda, to postoisz", "Zrobiłaś se bachora, to się męcz"... Osoba ciężarna naprawdę nie powinna się denerwować, dlatego czasem lepiej nie pytać i poczekać, aż ktoś ustąpi. Wtedy ma się pewność, że osoba ta jest dobrze wychowana. Nerwy w ciąży mogą baaaaardzo zaszkodzić, uwierzcie.
Odpowiedz@anekk: ile razy osobiście słyszałaś, że ktoś do ciężarnej proszącej o ustąpienie miejsca powiedział: zrobiłaś se bachora, to się męcz? raz? dwa? piętnaście? bo ja nigdy. i owszem, będąc w pierwszej ciąży na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy ustąpiono mi miejsca, ale to może dlatego, że o to nie prosiłam i jakoś za często autobusami nie jeździłam.
Odpowiedz@anekk: Jeśli nie poprosisz, bo wiesz lepiej, że i tak Ci się odmówi, to stój. Ale nie miej pretensji, że nikt nie czyta Ci w myślach.
Odpowiedz@anekk: Zdarzylo mi sie raz poprosic o ustapinie miejsca, dziewczyne w moim wieku, bo byla najblizej. Nie jestem ciazy, Byla to kryzysowa sytuacja, wiedzialam ze jak nie usiade tej chwili to upadne. wystarczylo zaputac czy ustapi mi miejsca bo zaraz zemdleje. Zadnych komentarzy nie bylo. Ustapila.
Odpowiedz@anekk: Co ma piernik do wiatraka? To nie była sytuacja typu "jestem w ciąży", bądź "choruję przewlekle, ale nic po mnie nie widać". A poza tym lezard ma rację. Wy się chyba wszyscy naczytaliście na temat, jak to w autobusach źle, bo same zombie bez uczuć jeżdżą. Bo i owszem, w tłumie często spotyka sie postawę typu "on pomoże, po co ja", ale jak się poruszam komunikacją miejska naście lat - w tym większość codziennie - tak nie słyszałam takich tekstów.
Odpowiedz@anekk: W sensie tekstów typu: "Młoda, to postoisz", "Zrobiłaś se bachora, to się męcz".
OdpowiedzTwój 'luby' nie wie co robić, ale ludzie wokół już powinni wiedzieć, taa. :P
Odpowiedz@Caron: No jak to, przecież luby wiedział, co robić. Przyglądać się reakcji pasażerów, żeby później opisać to autorce. ;]
OdpowiedzTeż bym się nie ruszyła, jeżeli udajecie, że nic się nie dzieje to pewnie tak chcecie.
OdpowiedzZnaczy, luby zszokowany może nie wiedzieć, co zrobić, ale tłum ma się rzucać z pomocą? Co innego zostawić osobę, która zemdlała podczas samotnej podróży, a co innego, kiedy ta osoba jedzie z dorosłym facetem. Dla mnie piekielny jest tenże luby. Taki w szoku, tak bardzo nie wiedział co robić, ale dokładnie obejrzał sobie reakcję pasażerów i wszystko grzecznie Ci opisał. Bohater.
OdpowiedzTą historię łatwo odwrócić :/ Jadę busem. Jakaś Pani mdleje. Pomagam i pytam się czy wszystko ok... - "Nie wpie*dalaj się w nie Swoje sprawy, pewnie chciałeś mnie okraść albo zmacać! Znieczulica to siostra chamstwa ;) A co do narzeczonego: Spanikował lekko :D Dzieciak mu się niedługo rodzi, strach przed ojcostwem czy coś i na dodatek luba mu się na parter stacza... Raczej może człowieka zamurować :D
Odpowiedz