Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia 71622 przypomniała mi własną. Nie jest ona aż tak stara, bo…

Historia 71622 przypomniała mi własną. Nie jest ona aż tak stara, bo ma około 11 lat.

Czasy liceum.

Geografica w związku z ciążą była na zwolnieniu lekarskim. Na jej miejsce na zastępstwo zatrudniono inną nauczycielkę, w wieku już raczej emerytalnym lub jemu bliskim.

Nowa geografica szybko zyskała różne ksywki, w tym trzy najpopularniejsze to Mała Mi (ta łagodniejsza - była wredna, mała i farbowana na rudo) i Hitler w spódnicy tudzież Ewa Braun (były też niewyszukane wulgarne określenia tej istoty).

Było to stworzenie z metra cięte, krótka, rażąco ruda fryzura, okulary na łańcuszku, wredne małe oczy, złowrogo zerkające znad okularów i nieodłączny element ubioru to spódnica.
Inny nieodłączny element wyposażenia tej wrednej małpy to wielka drewniana solidna linijka, która sądząc po śladach już wiele w trakcie swej egzystencji zniosła.

Kobieta ta uwielbiała przechadzać się po klasie z ową linijką. Uczniowie mieli obawy kichnąć, aby się nie doczepiła.
Ową linijką potrafiła szturchać ucznia, wzywając go do tablicy w trakcie spacerowania po klasie. Dać po rękach, żeby jednak się odczuło srogą naturę tego podłużnego przedmiotu, ale by śladów nie było. Np. za mazanie po marginesie zeszytu ołówkiem, nerwowe pstrykanie długopisem. Albo szturchnąć po plecach (tudzież dźgać), za szept do koleżanki czy kolegi(nieważne, czy to dotyczyło tematu lekcji). I wiele innych przykładów. Miała też nieznośny zwyczaj uciszania klasy waląc linijką o biurko albo uczniowską ławkę tak, że w uszach dzwoniło nieprzyjemnie.

Na jej lekcjach klasa zachowywała się najciszej.

Tak też jednego poranka na jej lekcji przyszło jej się doczepić do mnie za garbienie się. Szturchnęła mnie swym narzędziem tortur i wydała żołnierskie polecenie niegarbienia się. Wyprostowałam się, na kilka minut, i wróciłam do swojej dawnej pozycji, bo nie było mi wygodnie. Przechodząc obok mej ławki uczyniła to jeszcze raz, dźgając mnie tym razem mocniej. Byłam dzieckiem z natury spokojnym, ale nikt nie lubi, jak go się szturcha czy czymś innym narusza przestrzeń prywatną, tudzież coś tej babie obcego jak nietykalność cielesną.

Odezwałam się cicho, że mi tak wygodniej. Ktoś z tyłu tej kobiety skomentował "Bo ma za duże obciążenie z przodu" (faktycznie, natura mnie obdarzyła biustem dość wcześnie i bardzo hojnie). W tym momencie w klasie posypały się chichoty. A nauczycielka odwracając się w stronę komika zaczęła walić linijką w moją ławkę w celu zaprowadzenia ciszy w klasie. Jej pechem, a przede wszystkim moim było to, że nie patrzyła na moją ławkę w tym momencie, a ja nie zdążyłam zabrać ręki z jej pola rażenia.
W efekcie, zamiast hukiem uciszyć klasę, porządnie mnie zdzieliła po ręce.

W mej reakcji nerwowo-bólowej wstałam energicznie, że krzesło z hukiem obiło się o ławkę za mną, złapałam jej narzędzie tortur, wyrywając z jej łapy energicznie, połamałam o kolano. W już zupełnej ciszy podeszłam z środkowego rzędu do okna, otworzyłam je i linijkę w częściach wyrzuciłam z rozmachem. Po czym zamknęłam je z hukiem i w jej wrzaskach (w nerwach jej nie słuchałam) zgarnęłam rzeczy moje z ławki w jedną rękę, plecak na ramię, wyszłam z klasy, trzaskając drzwiami z hukiem.

Poszłam do domu, mając w nosie resztę lekcji.

Mama wieczorem zauważyła ślad na ręce i zapytała się mnie skąd to. Nie odpowiedziałam jej, tylko poprosiłam, żeby napisała mi usprawiedliwienie z nieobecności od lekcji geografii do końca dnia.
Mama nie wiedząc o co chodzi zadzwoniła do mojego wychowawcy spytać się, czy coś wie co się stało tego dnia w szkole.
Dobrze, że wychowawcę miałam w porządku. Miał też zaufanie klasy, która już wcześniej się skarżyła na geograficę. Powiedział co usłyszał od klasy (były z nim zajęcia tego dnia).

Sprawa się skończyła interwencją mojej mamy u dyrekcji. Dyrektor, vice i pedagog bo zobaczeniu pręgi na mojej ręce postanowili dać nauczycielce naganę z ostrzeżeniem (choć tak naprawdę powinni ją zwolnić dyscyplinarnie). Długo - całe szczęście - w naszej szkole nie uczyła. A mnie unikała do końca swej pracy.

by Carrotka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Nikorandil
12 16

Historia jak najbardziej piekielna, dałem plus. Jednak zastanawia mnie jedna rzecz, dotycząca nie tylko Ciebie i Twoich rodziców, ale raczej mająca miejsce ogólnie w takich sytuacjach. Nauczycielka złamała prawo naruszając Twoją nietykalność. Czemu interwencja ograniczyła się do szkoły i do konsekwencji dyscyplinarnych? Moim zdaniem droga dyscyplinarna dotyczy naruszenia zasad pracy- w tym przypadku gdyby np. stawiała 1ki bez uzasadnienia itp., itd. Skoro jednak złamała kodeks karny, uważam że powinna zostać zawiadomiona prokuratura.

Odpowiedz
avatar Carrotka
6 8

@Nikorandil: Moja matka taka już była i jest. W innej piekielnej historii mego życia szkolnego też się nie popisala. W szkole podstawowej nie byłam lubianym dzieckiem bo choć schludnie i czysto byłam dzieckiem gorzej ubranym plus mojej matki dziwaczny styl utrudnial mi życie szkolne. Do tego ekipa łatkę mi przyklepała i nie chciała zdjąć. Byłam obiektem do ponizania aż do czasów końca drugiej klasy gimnazjum choć latami prosiłam i blagalam, żeby mnie przeniosła do innej szkoły. Uczyniła to, kiedy na szkolnym biwaku pod koniec drugiej klasy gimnazjum kolega z równoleglej klasy się tak upil, że nieprzytomny rzygal i sikal pod siebie. Kiedy ja interweniowalam u wychowawców to moja własna wychowawczyni po tym jak chciałam wezwać karetkę zabrała mi telefon i zamknęła na klucz w pokoju sama z upitym kolega. A po biwaku dostawałam pogrozki od rówieśników i własnej wychowawczyni. Matka też mnie tylko przeniosła nie zgłaszając tego nigdzie.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
7 9

@Carrotka: Rozumiem i naprawdę współczuję. I cieszę się, że Ty masz inne podejście do życia :)

Odpowiedz
avatar Krolewna_z_Drewna
2 10

Historia faktycznie nieprzyjemna. Sama miałam takiego nauczyciela fizyki w podstawówce. On jednak używał suwaka logarytmicznego. Był takim strasznym starym facetem, śmierdzącym papierosami. I potwornie pluł, kiedy mówił. Na samo wspomnienie tego typa robi mi się niedobrze. P.S. "Tudzież" to spójnik używany w znaczeniu "i"/"oraz"/"a także". Błędem jest traktowanie go jako "albo".

Odpowiedz
avatar biala_czekolada
4 10

@paula85: Jako słoooodkooooo! Poważanie zdobyte używaniem przemocy lub jej groźbą jest szczególnie wartościowe. Że już nie wspomnę o większej ilości wiedzy wtłoczonej do głów w ten sposób.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@paula85: Taka wspaniała polonistka, a nie nauczyła, że tekst się czyta po napisaniu?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 15

Hmmmmm... Inne czasy inny świat, czyli moja podstawówka, epoka wczesnego Jaruzela. Także geografica, nie linijką a wskaźnikiem, złamała paliczki memu koledze. W efekcie tego, następnego dnia, Przemek (ha, jeszcze pamiętam) wraz z matką, gipsem na łąpksu i bombonierą, meldował się u nauczycielki by przeprosić za swoje zachowanie. Patrząc na obecnych gimnazjalistów en masse, przypier... by się zdało nie tyle linijką, a solidną maczugą.

Odpowiedz
avatar LupoMannaro
11 11

@Bestatter: Na lanie maczugą zasługuje kilka osób z mojej klasy za czasów gimnazjum. Mieliśmy naprawdę sympatyczną nauczycielkę od języka angielskiego, a kilka stworów nazywanych uczniami doprowadziło ją do płaczu, i to nie było tylko raz. Z inną nauczycielką było tak, że jedna z uczennic za zwrócenie jej uwagi (pamiętam, że słusznie) chciała się popisać. Spakowała rzeczy do plecaka, coś tam odpyskowała i opuściła lekcję, trzaskając drzwiami. Żadna nauczycielka nie zasłużyła sobie na takie traktowanie.

Odpowiedz
avatar Narisa
1 1

@LupoMannaro: Nie jestem za biciem, ale nawet jeśli nauczyciel zainterweniuje uwagą/skargą/wezwaniem rodzica, to i tak wychodzi na najgorszego, bo co z tego, że pan X ma głęboko szkołę i się nie nauczył, ale to wina nauczycielki, że dostał jedynkę... Serio. Posłuch można sobie zdobyć wśród uczniów, choć czasem i ja, na miejscu nauczyciela, miałabym ochotę zdzielić kilka osób.

Odpowiedz
avatar LupoMannaro
0 0

@Narisa: Czasem trudno się powstrzymać, na pewno. Przyjdzie taki cwaniak, co to nie on i nauczyciel nie ma prawa złego słowa powiedzieć. Ech.

Odpowiedz
avatar hola
1 7

Jakiś plus jest - "Na jej lekcjach klasa zachowywała się najciszej."

Odpowiedz
avatar cas
1 1

@hola: Taa...też miałam w ogólniaku nauczycielkę, która miała na lekcji ciszę absolutną. Klasa i tak była z natury cicha, dobra szkoła, spokojni ludzie, takie tam bajery, które sprawiały, że z prowadzeniem lekcji problemów nie było. Jednak nasze pani Zagładzie udało się sprawić, że uczniowie nawet oddychać starali się cicho, żeby się nie narazić i nie ryzykować niedopuszczeniem do matury. I tylko jeden szczegół nie pasował do wizji lekcji idealnej: to był polski. Tak, O. sprawiła, że ludzie bali się powiedzieć cokolwiek na lekcji polskiego. Cisza nie zawsze jest zaletą ;)

Odpowiedz
Udostępnij