Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym jak wzięłam pierwszą (i oby ostatnią) chwilówkę. Relacje z rodzicami…

O tym jak wzięłam pierwszą (i oby ostatnią) chwilówkę.
Relacje z rodzicami mam jakie mam, ale nie o tym będzie ta historia.

Z domu wyprowadziłam się wcześnie i szybko musiałam się usamodzielnić, ale adres zameldowania zmieniłam dopiero po ślubie, stosunkowo niedawno.

Gdzie tylko się dało podawałam adres zamieszkania, ale pewnie wielu z Was wie, że nie wszędzie się dało. Teraz gdy w dowodzie nie ma adresu, to pewnie nie ma z tym problemu, ale przy starych dowodach w większości miejsc wymagano, aby podany adres pokrywał się z dowodem. Więc podawałam z dowodu, a na poczcie zastrzegłam adres i listy wysłane do rodzinnego domu były dostarczane na mój adres zamieszkania podany na poczcie. I tak sobie funkcjonowałam dłuższy czas. Aż któregoś pięknego dnia, chcąc zapłacić rachunki, zalogowałam się do systemu bankowego i zobaczyłam, że mam konto sczyszczone do zera. Od razu kliknęłam w historię aby sprawdzić o co chodzi i zobaczyłam tam transakcje zatytułowane "real. zaj." itd. Nie miałam pojęcia o co chodzi, te banalne teraz skróty w tamtym momencie nic mi nie mówiły.

Wiedziałam tylko, że moje pieniądze zniknęły, a miałam do zapłacenia rachunki, no i żyć z czegoś musiałam. Pojechałam więc od razu do banku.
Co się okazało?

Prawie 3 lata wcześniej nie zrobiłam jakiegoś przelewu. Nie mam pojęcia dlaczego - zapomniałam, zgubiłam rachunek, no nie wiem, to było dawno. W każdym razie wszystkie sądowe i komornicze pisma przekazuje InPost, a tam adresu nie zastrzegłam, więc pisma szły do rodziców, a potem prawdopodobnie do pieca, mi nie mówili słowa. Takim sposobem bez mojej wiedzy dostawałam upomnienia o zapłatę, potem pisma z sądu, na końcu od komornika i w końcu zajęli moje konto. Z jakiejś niewielkiej kwoty (którą byłam w stanie bez problemu zapłacić, praktycznie w każdej chwili), magicznym sposobem zrobiło się prawie 3 tysiące. Na koncie miałam niewiele ponad dwa, więc nie zostawili ani złotówki na życie i jeszcze miałam dług.

A to wszystko przez system informowania. Wystarczyło zadzwonić, napisać maila lub wysłać list pocztą. Lub pofatygować się ustalić adres zamieszkania. Zaległość bym uregulowała i miała czysto w papierach. A teraz gdybym chciała wziąć większy kredyt w banku, to raczej go nie otrzymam.

edit. Dużo osób pisze, że to niemożliwe, że zostawili mi czyste konto. Otóż możliwe, nie wiem dlaczego tak się stało, ale tak właśnie było. Z resztą ostatnio tyle o komorniczych samowolkach się słyszy, że nie powinno to nikogo dziwić.

Saldo również było zerowe, więc z banku nie mogłam nic wypłacić. Po kolejnej wpłacie pieniędzy na konto, rzeczywiście tak było - na saldzie kwota XY a w dostępnych środkach tylko X. Nie wiem też dlaczego w przypadku przekazania reszty kwoty wymagał mojej zgody, a konto wyczyścili do zera bez mojej wiedzy.

Nie wiem też dlaczego nikt nie pofatygował się ustalić adres zamieszkania - może i ktoś powinien, ale ja nie dostałam żadnego pisma. Dla jasności - wierzyciel miał mój adres zamieszkania, nie wiem dlaczego nie skorzystał, ale nie oni jedni (w odpowiedzi na któryś komentarz podałam przykład innej placówki, która mimo, że ma mój adres zamieszkania i korespondencji, wysyła wszystkie pisma na adres zameldowania (ale trafiają do mnie dzięki opcji zastrzeżenia adresu na poczcie).

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar GythaOgg
9 19

To trochę dziwne, że zabrali ci wszystkie pieniądze. Komornik musi zostawić na koncie najniższą krajową, nie wolno człowieka zostawić bez grosza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

@GythaOgg: to samo mi powiedział adwokat, ale tak właśnie było. Konto sczyszczone do zera i jeszcze tysiąc był zamrożony (po wpłaceniu pieniędzy na konto ściągnęli mi brakującą kwotę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@GythaOgg: Niestety komornicy tak robią, mój znajomy 2 lata temu coś takiego przeżył.

Odpowiedz
avatar wrednakocica
16 16

Po pierwsze, komornik raczej nie może zabrać wszystkich pieniędzy z konta. Po drugie, zaczęłaś opisywanie od tego jak wzięłaś "chwilówkę" i nagle przeskoczyłaś na temat komornika i długu. Wygląda to jak zbitka dwóch różnych opowiadań, z których jedno chyba trochę mija się z prawdą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

1. Komornik zajął konto, ale w okienku można wypłacić gotówkę do ustawowej kwoty wolnej od zajęcia - bodajże 10tyś. Nie w bankomacie, a bezpośrednio w banku. 2. Adres korespondencyjny należy podawać wszędzie. Nawet jeśli operatorzy np. komórkowi czy internetowi, wysyłają wszystko na adres doręczeń. Jak przekazują cokolwiek do sądu też podają ten adres. Nie ma czegoś takiego, jak "adres podany na poczcie". Korespondencja jest doręczana na adres z koperty... 3. Celu odnalezienia dłużnika komornicy współpracują z urzędami miasta i urzędami skarbowymi. Jakim cudem US nie miał Twojego adresu, to nie wiem... Nie rozliczałaś się? Gdybyś robiła to prawidłowo (czyli zgodnie z adresem zamieszkania), dostałabyś korespondencję.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
3 5

@kalinka: Przez niepodanie adresu korespondencyjnego moja mama zamiast zapłacić 20 zl zapłaciła 730. Czyli w to, ze dług może urosnąć do absurdalnych kwot, wierzę. Nie jest dla mnie zdziwieniem, ze US może nie znać adresu, jeśli płatnik go nie aktualizuje, nawet jak się rozlicza. Pozostaje jeszcze kwestia tego czy UM i US znajdują się w tym samym mieście. Sprawa sprzed 4 dni: Mój pracodawca ma mój adres korespondencyjny, zgadnij gdzie mi wysłał PIT?

Odpowiedz
avatar imhotep
4 4

@kalinka: Operatorzy np. od internetu wysyłają pisma na adres świadczenia usługi, taki też przekazują dalej. Jeśli co roku zmieniasz wynajmowanie mieszkanie to zgadnij gdzie są wysyłane wszystkie pisma sprzed 3 lat o tym, że wisisz im 10zł?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@kalinka: Uwierz, że nie wszędzie da się podać adres korespondencyjny (zazwyczaj się da, bo w większości przypadków instytucjom zależy na kontakcie z klientem - np. jak wysyłają rachunki to wolą je wysłać na adres zamieszkania bo wiedzą, że dotrze). Ale podam przykład. Ubiegałam się kiedyś o dotację, złożyłam cały stos dokumentów i pech chciał, że dokumenty rozpatrywał służbista/łapówkarz. Co chwilę wynajdywał jakieś błędy (raz literówka, raz brak parafki) i raz wezwał mnie do określenia adresu. Mianowicie we wniosku trzeba było podać adres zameldowania, zamieszkania i korespondencji. Teoretycznie mogą być to 3 różne adresy, w moim przypadku były dwa. Ale ten pan uparł się, że wszystkie adresy mają zgadzać się z dowodem. A jak wiadomo w dowodzie jest tylko adres zameldowania i taki też musiał ostatecznie zostać we wniosku. A co do pieniędzy to nie, nie mogłam wypłacić w okienku, bo saldo było zerowe. Pieniądze nie były zamrożone tylko zabrane. Przy kolejnej wpłacie kwota dostępnych środków była mniejsza niż saldo, bo reszta była zamrożona. I w sumie do dziś nie rozumiem dlaczego za pierwszym razem bank wykonał za mnie przelew dla komornika a z brakującą kwotą sama musiałam dzwonić do banku i poprosić aby przekazali pieniądze (sama nie mogłam zrobić przelewu, bo kwota była zamrożona).

Odpowiedz
avatar Ara
8 10

Jeśli ta historia jest prawdziwa (a mam pewne wątpliwości), to niestety muszę Cię poinformować że to nie system informowania jest winny, nie system, nie święty Mikołaj, tylko Ty. Bo nie poinformowałaś o adresie korespondencyjnym wszędzie, gdzie powinnaś. Gdybyś to zrobiła porządnie, nie miałabyś problemu.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 6

@Ara: Np. firmy od której miało się łącze internetowe 3 lata wcześniej?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Ara: nie wszędzie da się podać adres do korespondencji, są jeszcze wyjątki, których interesuje tylko i wyłącznie adres zameldowania. A są jeszcze tacy, którzy mają adres korespondencyjny a wysyłają pisma na zameldowania. Przykład? Krus. Wielokrotnie im się upominałam, bo adres korespondencji mieli w bazie, siedzibę gospodarstwa również a wysyłali pisma na adres zameldowania. Ale w takich wypadkach można na poczcie zastrzec adres, złożyłam podanie i takim sposobem otrzymywałam list zaadresowany na adres zameldowania, ale pracownik poczty go przekreślał, pisał adres który był na podaniu i przekazywał listonoszowi. Za każdym razem dzwoniłam i mówiłam, żeby adresowali na korespondencyjny, nawet pisałam osobne wnioski z tą prośbą a kolejne pisma i tak przychodziły do mnie z przekreślonym adresem na kopercie.

Odpowiedz
avatar myscha
5 5

A ja widzę jeszcze jedną piekielność. Piszesz, że relacje z rodzicami masz jakie masz, ale wydaje mi się, że ich obowiązkiem było albo przekazanie Ci korespondencji, albo choćby zwrot doręczycielowi z adnotacją, że taka osoba tu nie mieszka. Inaczej pismo jest prawidłowo doręczone i dalej nikogo nic nie obchodzi. Jeżeli stosunki są aż tak napięte, że niszczą Twoją korespondencję, to może pociągnąć ich do jakiejś odpowiedzialności? 3 tysiące piechotą nie chodzi.

Odpowiedz
avatar de_most_en_es
-2 4

Nauczka dla wszystkich - zawsze trzymać trochę gotówki w tzw. skarpecie, na wypadek nieprzewidzianej sytuacji: niesłusznego komornika, bankructwa banku, awarii systemu bankowego, wyczyszczenia konta przez różnych oszustów itp. A co do adresu doręczeń to jakaś głupota. Logiczne, że podaje się nowy adres zamieszkania ludziom, firmom, instytucjom, z którymi ma się do czynienia aktualnie, a nie miało się do czynienia kiedyś. Przepis mówiący, że dwukrotnie awizowany list uważa się za doręczony jest absurdalny.

Odpowiedz
avatar Grav
2 4

@de_most_en_es: Byłby absurdalny, gdybyśmy zakładali uczciwość dłużników. Niestety, jest cała masa ludzi, którzy nawet mieszkając w miejscu dostarczania listów, najzwyczajniej w świecie ich nie odbierają, bo "ja nie mam pani płaszcza i co mi pani zrobi". Jak zatem wyobrażasz sobie wzywanie delikwenta na rozprawę? Ma sędzia przyjść i ładnie poprosić o podpis, że pan przyjął do wiadomości, że jego dług trafia na wokandę? ;)

Odpowiedz
avatar Grav
1 1

@de_most_en_es: Jedyne, co by miało sens, to gdy wierzyciel wie o nowym adresie zamieszkania (korespondował z dłużnikiem, dłużnik ma dowód podania mu tego adresu), a w sądzie podał stary, po czym komornikowi dopiero - nowy, tak, żeby dłużnik nie miał możliwości obrony przed sądem. Za to dłużnik powinien móc pozwać wierzyciela o odszkodowanie do wysokości długu, bo to jest dopiero zagrywka nie fair wobec zadłużonych.

Odpowiedz
avatar de_most_en_es
0 4

@Grav: Nie powinno być tak, że z powodu nieuczciwości części osób szkodzi się także uczciwym. List nieodebrany powinien być traktowany jako niedoręczony. Jeżeli wierzyciel albo komornik widzi, że listy nie są odbierane, powinien spróbować skontaktować się z daną osoba w inny sposób: telefon, e-mail, może poszukać na portalach społecznościowych. Możnaby zmienić prawo, aby umożliwić odnalezienie osoby np. w danych urzędów państwowych albo operatorów telefonicznych (pod nadzorem np. sądu albo GIODO). Jeśli adres jest już potwierdzony, to wtedy ewentualnie traktować nieodebrane listy jako doręczone.

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
2 2

Powiem tak: miałam pół roku stażu u komornika i już drugi leci jak pracuję w chwolówkach. Ta historia śmierdzi taką ściemą, że aż boli. Bo po pierwsze, ZANIM sprawa trafi do sądu, chwilówki wysyłają swoich windykatorów a oni mają obowiązek się dowiedzieć, gdzie mieszkasz i czy adres jest aktualny. Sądzę że rodzice, którzy nie chcą z Tobą kontaktu utrzymywać, nie chcieliby go utrzymywać również z tymi panami. To jeden. Dwa, komornik też ustala aktualne miejsce zamieszkania. Historia ze zniknięciem magicznym wszystkich środków z konta śmierdzi ściemą na kilometr.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@Poziomeczka: co mają chwilówki do tego? Chwilówkę wzięłam później, aby poopłacać rachunki. Dług był za coś innego, to teraz nie istotne. Co do obowiązków komornika, to również wierzyciel powinien upomnienie i przedsądowe wezwanie do zapłaty wysłać na adres zamieszkania (a go miał na 100%). Właśnie po to większość usługodawców prosi o adres zamieszkania - aby wysyłać rachunki tam, gdzie płatnik je otrzyma. Ale na to nie wpadli, komornik jak widać również. I gdzie napisałam, że nie utrzymuję kontaktu z rodzicami? Utrzymuję. Tylko relacje są jakie są z różnych przyczyn. W wielu rodzinach jest tak, że jedno dziecko jest faworyzowane a u drugiego tylko się czeka aż mu się powinie noga. Więc zapominali mi mówić o pismach z sądu i od komornika.

Odpowiedz
avatar FioletowyKolnierzyk
1 1

Mniejsza o prawdziwość samej historii. Powiem Wam w czym tkwi gigantyczna i prawie niedostrzegalna piekielność, która może spotkać każdą osobę - odebrana korespondencja. Jeżeli pod jakimkolwiek adresem zamieszkania/zameldowania znajdzie się osoba, która podpisze odbiór, zaznaczy że jest członkiem rodziny to wszyscy - windykatorzy, sądy, komorniki umywają ręce. Nikt nie docieka relacji rodzinnych, czy korespondencja została przekazana czy też nie do rąk adresata. Zasada jest złota - zwłaszcza przy natłoku spraw - odebrane pismo, a więc innego adresu nie ma po co szukać. W takim wypadku, ani jaśnie panowie windykatorzy, ani tym bardziej komornik nie będą się nad tą kwestią zastanawiać, bo pisma są odebrane. Tylko w przypadku podwójnego awizowania, nieodebranej poczty, lub takiej z dopiskiem - adresat nieznany, adresat wyprowadził się itp. podejmowany jest większy wysiłek o jakim piszecie. @omon: jeszcze z tym da się walczyć, choć po zajęciu konta raczej marne szanse - sąd może ci uchylić nakaz zapłaty oraz klauzulę wykonalności jeśli wykażesz, że nakaz zapłaty nie poszedł na adres gdzie faktycznie zamieszkiwałaś w tamtym okresie. Wtedy, po ponownym doręczeniu nakazu na właściwy adres będziesz mogła wystosować sprzeciw i chociaż koszty komornicze powinny Cię ominąć. Chociaż teraz to już marne szanse.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 marca 2016 o 13:45

Udostępnij