Siedzę sobie na kasie jak to przystało na jedynego kasiera na porannej zmianie.
W kolejce stoi siostra zakonna, cichutko grzecznie czeka na swoją kolej. Przychodzi jej kolej kasowania.
Mówię - szczęść boże. (nie jestem wierzący ale szacunek trzeba oddać)
Dziadek z kolejki
- jakie szczęść boże? Dzień dobry sie mówi!!
Ja - osobie duchownej należy się szacunek.
Dzk - jaki szacunek?
Żona go coś próbowała uspokajać ale siostra zakonna już poszła.
Szkoda mi strasznie tej siostry bo cały czas miała spuszczoną głowę i widać było że jej strasznie głupio.
Sklep
Szczęść boże? A nie "pochwalony"? Dziadek miał rację. W sklepie mówi się "dzień dobry". Sam narobiłeś tego zamieszania. Czy normalne, świeckie powitanie jest jakąś obelgą dla "osób duchownych"?
Odpowiedz@Armagedon: Do kolegi mówisz "cześć", do sąsiadki "dzień dobry", do osoby duchownej "szczęść boże". Możesz, nie musisz. Autor chciał i nikomu nic do tego.
Odpowiedz@Igielka: To może następnym razem, gdyby przypadkiem przyszedł ksiądz, proponuję, by autor - przez wzgląd na szacunek dla profesji - wstał z miejsca i pocałował księdza w rękę. Ostentacyjne zachowanie w miejscu pracy, a tu, dodatkowo, miejscu publicznym, nigdy nie jest dobrze widziane. U niektórych wzbudza wesołość, u niektórych złość. Tu zostało odebrane jako manifestacja przekonań autora, które to przekonania powinien zachować da siebie. Ponadto, tak sobie myślę, że pracodawca nie byłby zachwycony, gdyby zorientował się, że niektórych klientów pracownik wyróżnia, traktując ich z "większym szacunkiem". Aha, jeszcze coś. Dawniej, głównie na wsiach, słowami "szczęść boże" pozdrawiało się wszystkich okolicznych sąsiadów. Do duchowieństwa mówiło się "niech będzie pochwalony..."; tak samo ksiądz witał swoich parafian. Odpowiedź brzmiała "na wieki wieków", zdaje się. Nie widzę więc powodu, dla którego autor nie miałby "szczęśćbożać" wszystkim klientom sklepu. A poza wszystkim, nie zdziwiłabym się, gdyby zakonnica owo "szczęść boże" zrozumiała jako wymierzoną w siebie kpinę. Niestandardowe zachowania zawsze mogą być odebrane niejednoznaczne, bo nie można mieć pewności co do cudzych intencji.
OdpowiedzMiejsca świeckie? Publiczne? Nieźle.. Ciekawe brednie.. Może jeszcze obraza uczuć religijnych tego starszego Pana, bo on niewierzący i mu to ujmę sprawia.. Powiem krótko.. Żyjemy w państwie które chrzest przyjęło w 966r, jesteśmy państwem katolickim, nie podoba się? To WYPI3RDALAĆ! Nie akceptuje czegoś takiego jak wycofywanie krzyży z urzędów, szkół, miejsc publicznych. To nasza kultura, nasza religia, nasza = państwa polskiego. Nikt nie każe nikomu być wierzącym, nikt nie mówi że musisz księdza przyjmować, chodzić do kościoła.. Czy nasze państwo funduje komuś jakiekolwiek nieprzyjemności z racji nie bycia katolikiem? Nie.. Tak samo nie faworyzuje katolików... Więc w czym problem? Dla zasady? W d|_|pach się niektórym poprzewracało. Polska to piękny kraj, wyznania katolickiego, krzyże powinny być obowiązkowo w każdym urzędzie, szkole, instytucji użyteczności publicznej.. Komu nie pasuje to won! P.S. Nie jestem katolikiem. Szanuje tą wiarę, bo tylko dzięki niej w dalszym ciągu nasz kraj jest na mapie..
Odpowiedz@polkrzys: Polska nie jest "państwem katolickim". Patrz ustawa z dnia 2 kwietnia 1997r (Dz.U. 1997 nr 78 poz. 483), artykuł 25. Cały, ale ze szczegolnym uwzględnieniem pkt. 2: "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym." Dziękuję, i dobranoc szanownemu panu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 marca 2016 o 8:59
@Armagedon: A jakże - ładnie stworzyłaś sieć teorii, które sumarycznie daje zbiór tworzący bezalternatywną pułapkę dla kasjerki (w której zawinić mogła u każdej z wymienionej przez Ciebie osób). A to najpewniej zwykła sytuacja była, jakich tysiące codziennie. I nikt, poza pewnymi ludźmi wojującymi, nie zwraca na to szczególnej uwagi. Część osób pisze tu, że na szacunek trzeba sobie dopiero zasłużyć. Nie wiem czy mylą one elementarny szacunek dla drugiego człowieka z uniżonością czy naprawdę są takimi prostakami (odwracając sytuację - sami nigdy nie "zasłużą" na szacunek innych ludzi z taką postawą). W każdym razie ten natrętny klient albo sam jest człowiekiem drugiego typu albo jest tak wojujący, że z założenia żadna osoba duchowna nie zasługuje u niej na szacunek.
Odpowiedz@sixton: "A to najpewniej zwykła sytuacja była, jakich tysiące codziennie. I nikt, poza pewnymi ludźmi wojującymi, nie zwraca na to szczególnej uwagi." - w punkt, zwłaszcza fragment o wojujących ;)
Odpowiedz@sixton: Ja bym ten "szacunek" zostawiła na boku, bo to ślepa uliczka jest... Jak sam widzisz po komentarzach, wiele osób ma powody, żeby stanu duchownego nie szanować. Zaś w temacie... kasjer ma obowiązek pozdrowić każdego kolejnego klienta "kasującego" zakupy. Takie standardy panują w marketach. Ma mu powiedzieć "dzień dobry" i "do widzenia". I tu muszę zwrócić twoją uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze - żadną miarą pozdrowienie zakonnicy zwykłym "DZIEŃ DOBRY" nie może być dla niej jakąś ujmą na honorze. Po drugie - bądźmy konsekwentni. Skoro "szczęść boże" na dzień dobry, to i "z bogiem" na do widzenia. Autor chciał być "świętszy od papieża" mimo swej, deklarowanej świeckości i słusznie dostał po łapach. Nawet owa zakonnica nie była uprzejma odpowiedzieć na pozdrowienie. Sądzisz, że ze strachu? No, to wychodzi na to, że autor PRZEDE WSZYSTKIM JĄ postawił w niezręcznej sytuacji. Ponadto ten "szacunek" na który tak chętnie niektórzy się powołują nie należy się szacie/strojowi/ubraniu. Czyż nie? A "szacunek" wzięłam w cudzysłów, gdyż moim zdaniem, bardziej tu chodzi o czołobitność. Bezsensowną. I podejrzewam, że właśnie tak odebrał to dziadek. Aha. I pamiętaj, że nadgorliwość zawsze jest gorsza od ... i tak dalej.
Odpowiedz@Armagedon: Hola. Mam wrażenie, że zaczynasz dorabiać historii elementy, której ta nie zawiera. Rozdzielmy to co opisane od dalszych interpretacji i rozważań. Nie zgadzam się na branie szacunku w cudzysłów - szacunek to podstawa relacji społecznych. Powitanie zaś jest jedną ze składowych jego wyrażania. I od tego zacznijmy. Zakładany odgórnie brak szacunku dla stanu duchownego, o którym piszesz w kontekście niektórych komentujących, jest jakąś dziecinadą, jakimś infantylnym zacietrzewieniem połączonym z poczuciem wyższości. Kategoryzując w ten sposób można łatwo dojść, że żaden człowiek nie zasługuje na szacunek (pozwolisz, że nie będę przeprowadzał tego prostego dowodu). Sam miałem w liceum niezłe utarczki z jednym z księży i nieźle sobie nawzajem zaleźliśmy za skórę. Inni zaś irytowali mnie swoją postawą. Jednak jeśli już ktoś tracił mój szacunek - to pojedynczy człowiek, który zawinił. Oczywiście wielu chętnie chciałoby widzieć wszystkich duchownych jako zbiór sekty o wspólnych, negatywnych cechach, za które można tępić wszystkich. Tak jak nikt nie będzie dzisiaj roztrząsał, czy jakiś przypadkowy nazista dzieli negatywne cechy swoich kolegów czy nie. Kościół w ich oczach jest lub ma być takim Ku Klux Klanem, który tępić można bez szczególnego powodu, bo przecież KKK jest zły i koniec. O nauczycielach też powiesz, że wiele osób "ma powód" by traktować ich bez szacunku? I to nie jakichś tam konkretnych nauczycieli ale po prostu - jesteś nauczycielem to spadaj na drzewo. Piszesz: <<Po pierwsze - żadną miarą pozdrowienie zakonnicy zwykłym "DZIEŃ DOBRY" nie może być dla niej jakąś ujmą na honorze. Po drugie - bądźmy konsekwentni. Skoro "szczęść boże" na dzień dobry, to i "z bogiem" na do widzenia.>> Nie wiem skąd ten pomysł, że "Dzień dobry" byłoby obrazą, więc pominę. Bardziej zastanawia mnie czy sama zaliczysz siebie do tych wojujących. Chyba nic bardziej nie zdradza takich intencji niż celowe łamanie zasad poprawnej pisowni byle tylko zaspokoić swoje ego. Bo nie wierzę, że nie wiesz jak się pisze "szczęść Boże!" albo "z Bogiem". Jeśli ktoś inny, kto np. nie znosi Rosjan, napisze "rosja" albo "ʁosja" to o czym to będzie świadczyć? Co zaś do sensu wypowiedzi - znów widzę próbę narzucania jakiegoś kodeksu i sztywnych ram jakiejś nieobowiązującej etykiety. Czy naprawdę nie jesteś w stanie zrozumieć, że kasjer chciał być po prostu miły i dlatego powiedział "szczęść Boże"? Na koniec stoi, że: <<Ponadto ten "szacunek" na który tak chętnie niektórzy się powołują nie należy się szacie/strojowi/ubraniu. Czyż nie? A "szacunek" wzięłam w cudzysłów, gdyż moim zdaniem, bardziej tu chodzi o czołobitność. Bezsensowną. I podejrzewam, że właśnie tak odebrał to dziadek.>> Czołobitność? Nieźle to wymyśliłaś - ze zwykłego pozdrowienia zrobić wyraz uległości i czołobitność. Musiałbym chyba najpierw cofnąć się do etymologii tego pozdrowienia. Wbrew temu co się uważa, że nie jest to pozdrowienie zarezerwowane dla duchownych czy głęboko wierzących - choć z czasem w tym kierunku ewoluowało. Jest to skrót od "Szczęść Boże w pracy!" - pozdrowienia osób pracujących ciężko fizycznie, a dosłowne znaczenie to przecież "Niech ci Bóg przyniesie szczęście (w pracy)". W ogóle całe te zamieszanie wokół tej sprawy wydaje mi się zabawne - zamiast rzecz ująć w najbardziej prawdopodobny sposób, zaczyna się dorabiać jakieś teorie, będące raczej projekcją tak piszących niźli odzwierciedleniem tamtej sytuacji. Proszę wskazać choć jeden powód, że kasjer zawinił czymś dziadkowi. Przecież to dziadek uczepił się zakonnicy, najwyraźniej darząc niechęć do stanu duchownego. Zachowując proporcje - czy gwałciciela też byś broniła, bo "przecież ofiara go prowokowała" (nawet jeśli faktycznie jakieś podstawy do takiego twierdzenia były)?
Odpowiedz"osobie duchownej należy się szacunek" Zostanę pingwinem, jak tylko tym szacunek się należy XD
OdpowiedzNie tylko pingwinom szacunek się należy. Misiom polarnym też.
OdpowiedzNikomu nie "należy" się szacunek "z urzędu".
Odpowiedz@2night: Każdemu należy się szacunek, dopiero swoją postawą możesz zapracować na to, żeby tego szacunku Ci nie okazywać.
Odpowiedz@2night: Ciekawe podejście. Czyli do każdego obcego podchodzisz bez jakiegokolwiek szacunku, bo na taką łaskę z Twojej strony musi dopiero zapracować? Kultura pełną gębą.
OdpowiedzMoim zdaniem piekielny był dziadek, bo nawet jeśli niewierzącemu nie odpowiadało takie przywitanie to kultura osobista obowiązuje wszystkich bez względu na wyznanie. Wrzaski i awanturowanie się zawsze są chamskie i nie na miejscu. Takie błahostki się przemilcza. Nie zgodzę się jednak absolutnie, że duchownym należy się szacunek tylko ze względu na habit. Szacunek oczywiście należy się każdemu człowiekowi, ale na jakieś ekstra względy to trzeba sobie zapracować!
OdpowiedzSzacunek nie "należy się" tylko z powodu wykonywania jakiegoś zawodu, czy noszenia munduru. Na szacunek trzeba sobie zapracować. Co do form grzecznościowych. Jeżeli w miejscu pracy autora nie istnieje jakiś określony przez przełożonych sposób zwracania się do klientów, to w zasadzie nikomu nic do tego jak się kasjer wita z klientem, o ile temu klientowi to nie przeszkadza.
Odpowiedz@Massai: A gdzieś ty przeczytał w historii, że dziadek zwrócił się do zakonnicy "pier_dolona debilko"? Masz jakieś omamy wzrokowe? Ściśle mówiąc, nie zwrócił się tak nawet do kasjera, wiec przestań histeryzować i zbierz się do kupy.
Odpowiedz@Massai: Fakt, Armagedon nie zrozumiała, ale Tobie chyba "klerykalizm" zaczyna wyżerać, bo Twoje komentarze z reguły są zależnie od sytuacji: fachowe, zabawne, racjonalne czy pomocne, ale jeśli chodzi o "religijne sprawy", to zaczynasz się rzucać jak ryba w sieci.
Odpowiedz@Massai: A gdzie Twoje przykazania? Bo chyba sobie samemu nie plujesz w lustro? Tyle, że świat nie jest tak prosty. Np. ja nie chciałabym, aby ktoś w depresji/okaleczający się/popełniający samobójstwo kochał mnie jak siebie samego. Różni ludzie postanawiają sobie żyć według określonych zasad. Nie każdy podkreśla to strojem. I jak to się dzieje, że katolicy, którzy teoretycznie powinni "nieść dobro", są najbardziej zacietrzewionymi ludźmi?
OdpowiedzTrochę to moim zdaniem dziwne. Ja będąc od lat osobą niewierzącą, w sytuacjach codziennych zwracam się do przedstawicieli kleru per pan/pani. I nie zauważyłam, aby ktoś się z tego powodu poczuł urażony. Tak samo gdybym potrąciła na ulicy np. faceta w kitlu - powiedziałabym "przepraszam pana", a nie "przepraszam pana, doktorze". Co innego, gdyby była to sytuacja "zawodowa". Wtedy czemu nie? W ogóle troche dziwny ten ateizm, każący się kłaniać w pas katolickim osobom duchownyn. Ciekawe czy dla buddysty, muzułmanina czy wyznawcy jediizmu autor też ma odpowiednie powitania?
Odpowiedz@BlueBellee: ciekawy problem w rzeczy samej, Mistrzyni Jedi.. ;)
Odpowiedz@Pan_Siekierka: Jediizmu również nie wyznaję ;)
OdpowiedzTroche nie dopisalem faktu ze mieszkam w malej miejscowosci i akurat ta siostra jest z zakonu ktory jest bardzo szanowany u mnie w miasteczku. Jestem tez dla kazdego mily i nauczono mnie ze osobie duchownej nalezy sie szacunek.
OdpowiedzJak ja nie lubię, jak ktoś wpie*dala nos w nie swoje sprawy. Jak mam ochotę to mogę zamiast cześć ze znajomymi mówić sobie "marchewka"- co to kogo obchodzi dopóki nie rozmawiam z nim i nie wydzieram się na całą ulicę???
OdpowiedzAwanturowanie się było oczywiście nie na miejscu, ale sklep to bądź co bądź miejsce neutralne światopoglądowo, a zakonnica robiła normalne, świeckie zakupy, więc to szczęśćboże mogło brzmieć jak zgrzyt noża po szkle. Kasjerka powinna traktować wszystkich klientów jednakowo i witać ich w taki sam, ogólnie przyjęty sposób. Czyli do wszystkich "dzień dobry", a nie do marynarza "ahoj", do faceta w mundurze "czołem generale", a do dresa z dziarami "siema ziomal".
Odpowiedz@Poison_Ivy: Takich rzeczy nie powinno się nigdy sankcjonować i wpisywać w jakiś kolejny, idiotyczny przepis. Serio wyobrażasz sobie, że przepisami reguluje się formy powitań? Brrr...
Odpowiedz@sixton: te przepisy istnieją od dawien dawna i nazywają się savoir vivre.
Odpowiedz@Poison_Ivy: Głupoty gadasz. Po pierwsze savoire-vivre określa zbiór zaleceń traktowanych jako vademecum dobrych manier, a nie nakazów i zakazów (co najwyżej wyjdzie się na prostaka i chama, ale nie będzie się za to odgórnie ukaranym). Po drugie te tzw. dobre maniery będą różne w zależności od wielu czynników. Otwórz sobie jakiś poradnik - dowiesz się, że pozdrowienie "Szczęść Boże" nie jest żadnym zakazanym owocem, a normalnie funkcjonującym pozdrowieniem. Piekielne mogłoby być dopiero, gdyby to osoba duchowna zaczęła wykłócać się, że do niej TRZEBA mówić np. "Szczęść Boże" w sytuacji gdy ktoś zwrócił się zwykłym "Dzień dobry". Przykro mi, ale powołując się na dobre maniery raczej sama ich nie znasz.
Odpowiedz@sixton: nie będę dyskutować o dobrych manierach z kimś, kto używa zwrotów typu "głupoty gadasz".
Odpowiedz@Poison_Ivy: Nie musisz. Skoro dla Ciebie savoir-vivre to sankcjonowane przepisy, a co więcej zabraniające w publicznych sytuacjach posługiwaniem się zwrotem "Szczęść Boże",to znaczy że piszesz głupoty.
OdpowiedzSporo osób duchownych ciężko pracowało na to, by okazywanie osobom duchownym szacunku wywołało oburzenie. Afery pedofilskie, zakonne sierocińce, "co łaska" wg cennika i wiele innych. Facet był niemiły, ale prawdopodobnie miał powód. A zakonnicy mi nie żal. Z własnej woli nosi "mundur" podobny do tych noszonych przez zakonnice z Zabrza. Robiąc to sama się wystawia na takie traktowanie. Poczytaj co tam się działo, w domu dziecka sióstr miłosierdzia...
Odpowiedz@Massai: Abo ty! Skro uważasz, że powiedzenie zwykłego "dzień dobry" zakonnicy jest opluwaniem i gnojeniem całego stanu zakonnego - to jesteś oszołomem i idź się leczyć.
Odpowiedz@Massai: Powiedziałam. Histeryzujesz. I przesadzasz z nadinterpretacją. Ale utrzymam się w konwencji: Następnym razem, jak spotkasz zakonnicę - zadrzyj jej kiecę i pocałuj w gołą dupę.
Odpowiedz@Massai: Może uściślimy. Nie ateiści, a antyklerykałowie. To duża różnica. Nie muszę po palcu do dupy włazić funkcjonariuszom Krk, bo, jak dla mnie, to banda zakłamanych, pazernych, aroganckich, roszczeniowych i zdemoralizowanych hipokrytów, z prawdziwą wiarą mających tyle wspólnego, co ja z fizyką nuklearną. Durniami za to są ci, co ich po rękach całują i wciskają kasiorę, sądząc, że zbawienie można sobie kupić za ziemskie pieniądze w życiu doczesnym. A mówiąc o nadinterpretacji miałam na myśli TO zdanie. "Bo wg bloodcarver powinno się napluć, kopnąć, a najlepiej wepchnąć pod samochód. (...) Nie umiesz czytać?" No właśnie umiem. I nigdzie nie przeczytałam o takich postulatach wysuwanych przez usera "bloodcarver".
Odpowiedz@Massai: Aaaa, nareszcie pojęłam. Znaczy - dziadek z kolejki po prostu szukał poklasku wśród klientów. No, ale chyba się przeliczył? Dobra, skończmy już tą gadkę, bo do niczego ona nie prowadzi.
OdpowiedzDlaczego należy jej się szacunek wyłącznie z powodu wykonywania takiego, a nie innego zawodu? Żeby to jeszcze jakaś pożyteczna profesja była…
OdpowiedzJak będzie zdychał pierwszy księdza zawoła.
OdpowiedzRaczej bym się z tym nie pogodziła. Witając ją w specjalny sposób uznajesz jej specjalny status. A przecież dla ateisty zakonnica nie ma większego znaczenia niż jakakolwiek obca osoba. Znaczy zwykłe dzień dobry to byłby brak szacunku?
Odpowiedz