Jestem kontrolerem biletów.
Praca jako kanar nauczyła mnie, że 99% tego co "internety" mówią o studentach prawa jest niestety prawdą.
Podczas kontroli biletów trafiłem na 20-letniego studenta, który nie posiadał biletu. O tym co studiuje dowiedziałem się już w pierwszych zdaniach toczonej z nim ciężkiej dyskusji. Próbował wykazać, że my, kontrolerzy, nie mamy żadnych praw. O swoich obowiązkach jako pasażera niestety nie wspomniał ani razu. Aby uwiarygodnić swoje wypowiedzi, wyciągnął nawet konstytucję i recytował wybrane artykuły. Zostaliśmy zmuszeni wezwać patrol policji, bo nie docierały do niego żadne, nawet najbardziej logiczne, argumenty.
Całe szczęście patrol przyjechał już po kilku minutach. Chłopak odmówił policjantom okazania dokumentów i zażądał od nich, aby pokazali mu na piśmie podstawę prawną ich interwencji. Gdy odmówili, stwierdził, że "ta interwencja jest bezprawna i w związku z tym sobie idzie, a próba jego zatrzymania będzie traktowana jako naruszenie jego nietykalności".
Policjant, który postanowił zagrodzić drogę i zatrzymać chłopaka został w odpowiedzi przez niego kopnięty i ugryziony w rękę. Dalszego przebiegu zdarzeń możecie się domyślić.
No to sobie już chłopak postudiował.
komunikacja_miejska
Ech, ile ja sie w pracy nasłuchałem od takich "znawców prawa"... "Ty jako ochroniarz nie możesz mnie nawet dotknąć!", "Kolega brata szwagra mojego kumpla jest policjantem, i mówił podobno, że oni muszą jakieś raporty przy rzucaniu o ziemię i nawet przy wyjęciu broni po kilka stron pisać, to ty na pewno nie możesz nic zrobić!", "Jak mnie zatrzymasz to ja cię do sądu podam, bo nie masz prawa, tylko policji wolno", no i mój faworyt- "mogę ci w ryj napluć, a ty nic mi nie zrobisz, bo ci nie wolno!". A potem niespodzianka, jednak mogę używać środków przymusu bezpośredniego, łapać ludzi żeby ich policji przekazać... Ba, jak ktoś mnie uderzy albo opluje, to jest to odpowiednio napaść lub znieważenie funkcjonariusza publicznego, bo ochroniarzy kwalifikowanych też obejmuje ochrona prawna dla funkcjonariuszy publicznych. A potem płacz, że "zomo ich bije!", albo po przyjeździe policji "ale panie władzooo, ja nie wiedziałeeeem!" :)
Odpowiedz@Ochraniacz: Ochroniarze nie są funkcjonariuszami publicznymi, z wyjątkiem sytuacji, gdy ochraniają obiekty podlegające obowiązkowej ochronie na mocy odrębnych przepisów. Sklepy ani autobusy do takich się nie zaliczają.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2016 o 1:48
@zendra: Zgadza się. Nie są funkcjonariuszami publicznymi, tak jak i nauczyciele, ale w konkretnych przypadkach i ochroniarzom, i nauczycielom przysługuje ochrona prawna na tej samej zasadzie, co funkcjonariuszom publicznym. Dobrze widzieć kogoś, kto ma jakąś wiedzę na ten temat :) Wiele osób, którym próbuję coś w kwestii swoich uprawnień wytłumaczyć, zwyczajnie nie przyswaja tej wiedzy (zwłaszcza osoby, wobec których interweniuję), bo "wiedzą lepiej". Powinienem sam zaznaczyć to, co napisałaś, nie wiem dlaczego tego nie zrobiłem w sumie. Dzięki za uzupełnienie mojej wypowiedzi ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2016 o 10:11
Co sie dziwisz, miedzy studentami (jak wszedzie) tez bywaja kompletni idioci, chyba na komisariacie musieli do niego zawezwac psychiatre, bo gosc kwalifikuje sie przypuszczalnie do Tworek i to w trybie natychmiastowym. Takie jest zycie - przewaznie ciezkie i pod gorke.
OdpowiedzPo czym poznać studenta prawa? - Sam Ci o tym powie.
Odpowiedz@LesnyPan: A myślałem że to tylko wegan obowiązuje :)
Odpowiedz@Rak77: Obowiązuje wegan, studentów prawa, feministki, bezglutenowców (zwłaszcza tych bez faktycznego uczulenia), kobiety świeżo po porodzie i trenujących crossfit.
Odpowiedz@zyxxx: Ok, zgadzam się w 90%, ale nigdy nie spotkałam nikogo, kto w pierwszym zdaniu oświadczałby "jestem feminist(k)ą". Może dlatego, że obracam się w środowisku, w którym to zupełnie naturalne ;) Za to dodałabym biegaczy. Poza grupą która po prostu biega jest też spora rzesza fanatyków, którzy nawet 500 m przebieżki wrzucają na fb.
OdpowiedzAle tak psa ugryźć... fuj. Zarazki i te sprawy.
Odpowiedz@Candela: Mam nadzieję że student był szczepiony
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2016 o 19:55
@Candela: Nie lubię takich określeń, jak "pies" na policjanta. Zawód jak każdy inny.
Odpowiedz@LupoMannaro: sami też sie tak nazywaja
Odpowiedz@krystalweedon: ale im wolno. Póki sama na siebie mówisz "gruba, głupia" - to się nie obrażasz na siebie. Co innego, gdyby znajomi Cię tak nazwali.
OdpowiedzPo pierwsze ciężko uwierzyć mi w tę historię, szczególnie we fragment o ugryzieniu. Co do samego studenta to jest to częste ale głównie wśród tych którzy są na pierwszym roku i długo już nie postudiuja. Często na wykłady chodzą w gajerze i kaza do siebie mówić per mecenas. Jest to najczęściej spotykane na "jedynej słusznej i najlepszej polskiej uczelni stolecznej". Jednak nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. To ze spotkacie akurat studenciaka który się pochwali to nie znaczy ze w ciągu dnia nie mijacie 10 innych którzy są normalni i nie zwierzaja się wam z kierunku studiów
Odpowiedz@Filemona: Raz spotkałem się z nietypową moim zdaniem sytuacją. Trafiłem na chłopaka który miał bilet ulgowy ale nie miał ważnej prolongaty na legitymacji. Od razu zapytał mnie czy może opłacić na miejscu ponieważ "kończy studia prawnicze i nie chce by jego dane były w bazie". Zapłacił pomimo że mógł się od tej kary odwołać płacąc jedynie opłatę manipulacyjną.
Odpowiedz@OkrutnyKanar: tu akurat moge go zrozumiec. Jezeli jestes karany nie mozesz pracowac w wiekszosci prawniczych zawodów,a szkoda jednak tych 5 lat, nie? Chociaz oplata manipulacyjna raczej nie wchodzi w zakres "bycia karanym", jednak moze woli dmuchac na zimne? Zauważyłam ostatnio w "internetach" trend na pojazd studentów prawa. jak juz pisałam wczesniej, to ze trafi Ci sie jeden nie znaczy ze nie mijasz 10 normalnych, ale oczywiscie trzeba swoja historie opisac w internecie, bo wiadomo ze sie nałapie plusów, w koncu teraz taka moda.
Odpowiedz@Filemona: Wśród kontrolerów mówi się że najgorsi pasażerowie to nauczycielki i studenci prawa. I mówiło się tak zanim temat studentów prawa był aż tak popularny
Odpowiedz@OkrutnyKanar: no cóż, nie chcę tu nikogo obrażać, ale ciekawe czy jakbym Ci teraz napisała, ze ja np. jestem studentką medycyny to byś napisał kolejną "piekielną" historyjkę o tym, że studenci medycyny na każdym kroku chwalą się swoim kierunkiem? Może to jednak chodzi o ból dupy, że ktoś idzie trochę ambitniejszą i bardziej wymagającą drogą (i w sumie ma się czym chwalić)?
Odpowiedz@Filemona: O czym Ty w ogóle mówisz... Na pewno ludzie odczuwają zazdrość, a nie śmieją się z ludzi, którzy na zajęcia latają w garniakach (sama widziałam) i wypowiedź zaczynają od mówienia, że studiują prawo (to z kolei słyszałam). Jak ktoś skończy studia, zrobi aplikację, zacznie pracować w zawodzie i będzie sobie radzić, to pogadamy o ewentualnym bólu dupy.
Odpowiedz@Filemona: OkrutnyKanar to chyba jedyny "zmyślacz" tu funkcjonujący, który broni do upadłego swojego bajkopisarstwa, łącznie z pisaniem priv.
Odpowiedz@Morog: Skąd masz w sobie tyle jadu?
Odpowiedz@Filemona: Hahahahahahhahaha trochę ambitniejsze droga! Borze zielony czy Ty to widzisz. Studia prawnicze jak każde inne. Ja studiuję na uniwersytecie, ale założę się, że przeciętna politechnika ma trudniejsze zagadnienia, nie mówiąc już o innych ścisłych kierunkach jak informatyka np. Prawo było czymś niesamowitym 80 lat temu, nie teraz ;) Uważam, że ambitniejszą drogę wybierają studenci medycyny czy weterynarii. Do dziś pamiętam jak koleżanka z medycyny siedziała w kuchni całe noce ekuwając np. Mięśnie odbytnicy czy histologii o.O
Odpowiedz@SzatanWeMnieMocny: Prawo studiuje ponad 50 tys. ludzi. Liczba kandydatów na jedno miejsce na UW jest tylko trochę wyższa niż średnia dla całej Politechniki Warszawskiej (7,3). Na filologie (skandynawska, japońska), kryminalistykę, medycynę jest 20-40 kandydatów na miejsce. Zresztą prawie każdy kierunek na porządnej uczelni może być ambitniejszą drogą, jeśli podchodzi się do niego poważnie, np. wiąże się swoją przyszłość z nauką albo chce się być w tych 5%, które znajdują potem pracę w zawodzie.
Odpowiedz@OkrutnyKanar: zazdroszczę ci twojej wspaniałej pracy, oczywiście.
Odpowiedz@Filemona: Studia prawnicze to ambitniejsza droga? Dobre :)
Odpowiedz@Filemona: "oczywiscie trzeba swoja historie opisac w internecie" - przeczytaj ty na jakiej stronie się znajdujesz i przystopuj z jadem :) Jeśli chodzi natomiast o "jestem studentką medycyny" to ja rozumiem podawanie takiej informacji, jeśli faktycznie jest ona istotna w danej chwili, ale teraz lansuje się moda na "chwalenie się studiami". "Cześć, jestem Asia" "Cześć, jestem Piotrek i studiuję prawo". Oh, ah. Najpierw niech "Piotruś" je skończy i zacznie pracować w wyuczonym zawodzie, wtedy się wszyscy pozachwycamy. Ponadto odbierasz tę historię bardzo personalnie, jakby OkrutnyKanar nie chciał niczego innego, jak tylko obrazić twoją szanowną personę. Wyjdź czasem na ulicę i poprzyglądaj się, ile oszołomów jest dookoła. @ OkrutnyKanar - nie zazdroszczę Ci tej roboty, ale jednocześnie masz mój szacunek za cierpliwość do odszczepieńców.
OdpowiedzTo właśnie w studentach prawa jest najśmieszniejsze, że zapominają co studiują i nie potrafią się zastosować do prostych przepisów. Tacy ludzie najczęściej poszli na prawo tylko dla szpanu, albo by zaspokoić chore ambicje równie postrzelonych rodziców. Przyznam, że znajomość prawa jest przydatna gdy walczymy z jakąś bezduszną korporacją, która myśli że może nas naciągnąć na dodatkowe opłaty itp. ale jazda bez biletu nie przystoi, to po prostu wstyd. Atak na policjanta to już zgon ewentualnej przyszłej kariery. P.S. Okrutny Kanar - bardzo lubię czytać Twoje opowiadania
Odpowiedz"Studenci prawa" :)
OdpowiedzTo chyba prawda że studenci są wiecznie głodni, skoro nawet policjanci im się kojarzą z jedzeniem :D
OdpowiedzJeśli ktoś nie zna https://www.youtube.com/watch?v=Z_ZLceVmT2Y
OdpowiedzA przejeżdżający akurat obok komendant główny Policji (ten zwolniony) wysiadł i zaczął klaskać....
OdpowiedzAle odmówili okazania dokumentów czy wydania na piśmie podstawy prawnej? Bo jeśli dokumentów, to interwencja rzeczywiście była bezprawna i chłopak jak najbardziej sobie dalej postudiuje, a policjanci dostaną upomnienia. Przy czym nie muszą mu dawać do czytania legitymacji jeśli są umundurowani. Numer i nazwisko wystarczy. Z drugiej strony, jeśli chciał podstawę prawną do legitymowania, na dodatek na pismie, to chyba nie jest zbyt rozgarnięty więc się nie wybroni. (Policjant ma tylko obowiązek podać powód interwencji, ustnie)
Odpowiedz