Podobnie jak Selenhe, szukałem - i poniekąd szukam nadal - szczęścia w miłości na portalach randkowych.
Osobiście żadnych piekielnych historii stamtąd nie mam, gdyż panie nagminnie nie odpisują na wiadomości, które wysyłam - nawet odmownie. Ot, dwie odpowiedzi "nie zaiskrzyło", trzy raczej krótkie wymiany wiadomości bez kontynuacji... Nuuda...
Trafiłem jednak na panią Magnolię (nick zmieniony, bo jednak...), która barwnie opisywała swoje spotkania, zawarte za pośrednictwem tegoż portalu. Dość sympatyczna, dość inteligentna... Do spotkania, oczywiście, nie doszło, ale za to dostałem zgodę na rozpropagowanie w internetach jej wspomnień. Jeśli się spodoba, szykuje się długa seria, bo po uporządkowaniu wyszło tego 12 bitych stron rękopisu. Musiałem tylko poprawić gramatykę i interpunkcję - bo w oryginale to taki trochę strumień świadomości - i oto, przed Państwem:
______________________________________________________
PIĘĆDZIESIĄT TWARZY MAGNOLII ALBO SEKS (I NIE TYLKO) W TAKIM SOBIE MIEŚCIE
Prolog
Drodzy Panowie, tu można oszaleć... Kto mnie tu odwiedza: sami właściciele, ależ ten nasz naród bogaty, każdy ma swoją firmę świetnie prosperującą:) rozumiem, że chcecie się dowartościować, ale może nie w ten sposób. Pan X, właściciel firmy, co się okazuje po czasie? Oczywiście jest właścicielem, ale samozwańczym, gdyż jest taksówkarzem...
Pan Y jest właścicielem, podobnie jak pan X, co się okazuje? Jest stolarzem :) Pan Z również jest właścicielem, chyba własnych spodni. Jak się okazało, musiał to wpisać, aby kobiety chciały się z nim umówić… Niestety jest bezrobotny. Pan totalny bezmózgowiec, słowo daję, również był właścicielem. Okazało się, że jest złomiarzem, zbiera złom i osobiście go oddaje do skupu, więc nazwał się właścicielem... Panowie, litości! Być kucharzem, stolarzem itp. to żadna ujma, opamiętajcie się! Takich przypadków, jak podane tutaj jest masa, więc jak widzę w profilu zawód: właściciel, to już nie mogę się doczekać, jaka niespodzianka pod tym się kryje. Zawód zarząd/dyrektor również pozostawia wiele do życzenia... Ale mamy zakompleksione społeczeństwo, zakompleksiony człowiek to słaby człowiek, ja szukam osobowości silnej, zdecydowanej, poważnej i odpowiedzialnej, a ci pseudowłaściciele, dyrektorzy niech pajacują w cyrku, a nie zaśmiecają mi pocztę przecież to, co robicie jest żenujące...
Rozdział 1. Niespotykanie oszczędny człowiek
Poznałam tutaj kiedyś pewnego pana, przystojny, zadbany, wykazywał się kulturą, wydawał się facetem na poziomie (ale jak to często bywa, na początku ludzie dobrze się kamuflują), nawet zapłacił za kawę. Sensacja! Niebywały gest z jego strony, zapewne musiał odchorować ten wydatek przez kilka tygodni, jak się później okazało, ale do tego dojdziemy :)
Zaczęłam się z nim spotykać, ale całkiem niezobowiązująco... Nie zwracałam na początku uwagi na jego „oszczędność".
Zapraszał mnie na kawę, ale to ja musiałam za nią zapłacić, zwrócić za paliwo za to, że mnie gdzieś podwiózł, choć wcześniej sam się deklarował. Kiedyś poszliśmy do knajpki na drinka. On zamówił piwo, wypił je i postanowił wypić kolejne. Zapewne było mu gorąco, gdyż siedział w kurtce. Co ciekawe, nie poprosił o kelnerkę, tylko zaczął się rozglądać, chciał być dyskretny - i tu nagle niespodzianka: spod kurteczki wyciąga puszkę piwa i pod stołem przelewa do szklaneczki. Ręce mi opadły! Na moją krytykę odpowiedział pytaniem „po co mam wydawać na piwo 12 zł, skoro w sklepie jest za 4 zł?".
To wynocha pod sklep, a nie dziadować w knajpie... No prawdziwy as, prawdziwy as...
(...)
Kiedyś powiedział, że trwonię pieniądze (tak dla przypomnienia: nigdy nie zapłacił za mnie, pomijając pierwsze spotkanie:)). Wracając do tego trwonienia - zamówiłam sałatkę z kurczaczkiem za 29 zł. Powiedział, że "za tę kwotę w domu mogłabym cały gar sałatki narobić". Na urodziny dostałam od niego prezent. Wow! Byłam w ciężkim szoku - torebka firmy Triumph, więc nie mogłam wyjść z podziwu. Dla tak okrutnego skąpca to niebotyczny wydatek. Otwieram, a tam nieziemska niespodzianka... różowa haleczka z metką "made in China". Przypadkiem widziałam ją w podziemiach w centrum, kosztowała 25 zł... Pytanie, dlaczego zapakował ją w takie opakowanie - "chciał, żeby elegancko wyglądało".
(...)
A teraz coś o jego narcyzmie :)
Jego największy przyjaciel – lustro.
I wciąż pytał: jestem przystojny? dobrze wyglądam? jestem umięśniony? jestem inteligentny? I w koło Macieju to samo... Stroił się na wysoki połysk i uważał, że na ulicy każdy mu się przygląda i to dlatego, że mu urody zazdrości... Ależ on musi mieć zrytą głowę! Czy wyobrażacie sobie mieć z kimś takim do czynienia? I on się dziwi, że mając 38 lat (oczywiście domagał się, aby mówić mu, że nie wygląda na tyle) jest sam, nie ma dzieci, stałej partnerki i żadna go nie chce! Biedaczek żalił się, że chodzi do psychologa. Ja uważam, że Tworki by nie pomogły...
__________________________________________________
Jeśli pojawią się dobre oceny, pojawią się następne odcinki. A w nich, miedzy innymi: piroman (który okazał się także mistrzem pływackim), maniak seksualny 1 i maniak seksualny 2, koneser mniej wykwintnych trunków i apapu, intelektualista i jeszcze kilku biznesmenów. Bądźcie z nami!
portal randkowy
Mi się bardzo podobało :)
OdpowiedzDajesz więcej! Ps. Ten piroman mnie zaintrygował :)
Odpowiedza mnie maniak seksualny 1 i 2 haha :) swietnie naisane!
OdpowiedzCzekam.
OdpowiedzCzekam na więcej dużoooo więcej.Piroman maniak hmmm brzmi kusząco
OdpowiedzPisz więcej :) Wreszcie coś świeżego i fajnego do poczytania przy porannej kawie :)
OdpowiedzZ miłą chęcią poczytam więcej
OdpowiedzMoja mama swego czasu próbowała zawrzeć znajomość z kimś drogą dancingów (internet wtedy raczkował). I przypadków takich jak ten pan było na pęczki. Masakra... Ale czekam na resztę!
Odpowiedzto czekamy ;) Internet to kopalnia kwiatków. Do wyboru, do koloru.
OdpowiedzMnie natomiast zniesmaczyl fragment o pierwszym panu. Jasne, ze na koncu okazal sie swirem, ale komentowanie jego zaplacenia za kawe kobiety tak, jakby to byl jego psi obowiazek (a wtedy nie wiedziala jeszcze jaki on jest) jest bardzo slabe. To rozumiem ze rownouprawnienie dziala tylko, jak mozna cos zyskal, ale jak trzeba placic, to ma to robic facet, bo ma penisa?
Odpowiedz@Ara: Jeśli ON ją zaprosił na randkę (bez wcześniejszego zaznaczenia, że płaci każdy za siebie), to tak, zapłacenie rachunku jest jego obowiązkiem - może nie psim, ale zwykła kindersztuba tego wymaga. Jak JA zapraszam kogoś na pizzę, to JA reguluję rachunek. Jak zapraszam do siebie kogoś na kawę, to ją kupuję za SWOJE pieniądze, razem z czymś do kawy, a nie oczekuję, że goście przyniosą swoją, razem z filiżanką. Wydawało mi się to oczywiste. A z tym równouprawnieniem wyskoczyłeś, jak feministka z szowinizmem...
Odpowiedz@Ara: Cóż, ja to odebrałem w kontekście jego dalszego zachowania właśnie. Gdyby ten pan nie był przeraźliwie skąpy, prawdopodobnie nie zaistniałyby tu rozważania czy zapłacił czy nie. W odniesieniu do innych panów spotkanych przez Magnolię takich rozważań nie ma.
OdpowiedzTy chyba nie rozumiesz czym jest równouprawnienie. @Meliana wyczerpała temat.
Odpowiedz@Meliana: Powiem tak: jak ja kogoś zapraszam, to płacę - ale jeśli umawiwamy się przez neta, to konwersaja wychodzi tak: "To ja zapłacę", "ależ nie, nie trzeba, "zaprosiłem cię, nalegam". I wtedy płacę. Gwarantuję ci że jeśli kobieta będzie siedzieć z fochem na tapecie, pokazującym to, co autor że "to twój zakichany obowiązek, imbecylu, jeszcze się śmiesz pytać?" to ją zostawię z rachunkiem. Bo grzeczność działa w obie strony. A to, że idioci minusują mój komentarz i jeszcze starają się go ukryć to tylko dowodzi, że mam rację.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2016 o 0:54
@Ara: No widzisz, o tym właśnie piszę. Grzeczność może i działa w obie strony, ale kindersztuba (czy ogólnie pojęta kultura osobista) - nie. Z zasady, bo jeśli zniżasz się do poziomu chama/idioty/buraka, to z boku nie widać różnicy. Pewnie dlatego jesteś minusowany w tym wątku, że tej różnicy nie dostrzegasz, a próbujesz dowodzić swojej "racji".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2016 o 14:48
Ja chcę o tych maniakach seksualnych..
OdpowiedzDawaj dalej:)) Fajne bardzo.
OdpowiedzWidzę, że historie Mangolii zrobiły furrorę wręcz niebywałą, jeśli chodzi o liczbę komentarzy i procent ocen pozytywnych. I teraz mi poradźcie: Jeżeli następne historie również zbiorą tak wiele plusów, to niezasłużenie podbudują mi statystyki - wszak nie jestem autorem tych historii, nie mi się przydarzyły, nawet nie ja je spisywałem. W takim razie te punkty mi się nie należą. Ale z drugiej strony - jeśli założę drugie konto, specjalnie po to, żeby wrzucać tam zapiski Magnolii, to złamię regulamin (można posiadać tylko jedno konto). Ale z drugiej strony - to drugie konto de facto nie byłoby moje, ja nim tylko administrowałbym w imieniu Magnolii, która po prostu nie chce się bawić we wrzucanie swoich zapisków tutaj - a chyba warto... Co robić, żeby być uczciwym i regulaminu nie złamać?? Czy jest na sali jakiś admin albo ktoś w tym guście?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2016 o 14:39
Słuchaj, to nie ma znaczenia KTO wrzuci historie. KOGO obchodzą statystyki? ;) Pisz, ale zaznaczaj, że to Magnolii ;) PS Skojarzyło mi się to z Planetą Singli ;)
Odpowiedz@JasniePanQrdupel: Nie znam się, to się wypowiem ;) To zależy do czego te statystyki są Ci potrzebne. Gdybyś na tym zarabiał, to możnaby się było trochę ambitniej pochylić nad tematem. My wiemy, że to nie Twoje historie, ale to właśnie Ty je redagujesz i dobrze Ci to wychodzi. Poza tym nie Ty pierwszy opisujesz nie swoją historię na Piekielnych i, przynajmniej ja, nie widzę w tym nic złego. Oficjalne pozwolenie na publikację masz, więc nie kombinuj tylko wrzucaj więcej. Ps. Pozdrowienia dla Sz.P. Magnolii :)
OdpowiedzPrzeciez nie kradniesz tych historii. Od razu napisałeś, że to nie twoje.
Odpowiedz@JasniePanQrdupel: To nie facebook, że "za każdego lajka złotówka dla pieska/dziecka" więc nie dramatyzuj, ino pisz! Bo dobrze piszesz. :)
Odpowiedz@Fahren: Może by i mogła, ale, cytuję: "nie interesuje mnie to, a Ty jeśli chcesz, to wrzucaj śmiało, niech się ktoś inny też pośmieje"
Odpowiedz@JasniePanQrdupel: Pisz, pisz. Opowiadania bardzo ciekawe i nie przejmuj się statystykami i punktami. Przygotuj się tylko, że zawsze na tym portalu znajdzie się jakiś troll z bólem zadka, który będzie odsądzać Cię od czci i wiary, bo łamiesz ŚWIĘTY REGULAMIN, albo powie, że zmyślasz.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2016 o 15:45
Tak na marginesie - szukanie szczęścia w miłości na portalach randkowych to trochę jak szukanie żony w burdelu, ewentualnie szukanie szczęścia finansowego w kasynie.
Odpowiedz@Fomalhaut: Tak tak, leć lepiej poszukaj mózgu.
Odpowiedz@Fomalhaut: Z czego wynika Twoje przekonanie?Z własnego doświadczenia?A ja powiem wprost przeciwnie,jestem od dwóch i pół roku w takim związku(z poratu randkowego)i jest super.Mimo że nie jesteśmy już tacy młodzi i obydwoje mamy za sobą jakąś niełatwą przeszłość,ale umieliśmy wyjść ponad to i być razem bez urazów z poprzednich związków.Dziś to sposób jak każdy inny.
Odpowiedz@Fomalhaut: Ok,przekażę mężowi że znaleźliśmy się w burdelu.
Odpowiedz@tycjana12: Przede wszystkim, gdyby nie net moglibyście się nie spotkać. Tak jak ja z moim mężem. Zupełnie inne miasto, nie bywaliśmy w tych samych miejscach, nie było żadnych szans żebyśmy się spotkali. Dziewięć lat związku, z czego pięć po ślubie.
OdpowiedzPiszcie więcej, przypominają mi się młode czasy :)
OdpowiedzTeż kiedyś byłam na randce z Panem Oszczędnym. Zaprosił na herbatę, ale zanim zamówiliśmy zaznaczył, że każdy płaci za siebie (nie ma obowiązku płacić za mnie, więc nie ma problemu). Siedział 2h przy dawno wypitej herbacie, ja domówiłam sok. Przyszło do płacenia, skrupulatnie odliczył swoją sumę i położył na stół, ja zapłaciłam za siebie plus dałam ok. 10% napiwku (mój tata kiedyś był kelnerem i zawsze nam powtarzał, że dzięki napiwkom dorobił się w życiu). Pan Oszczędny spojrzał, z pretensją zapytał dlaczego daję za dużo, po wytłumaczeniu, że to napiwek, stwierdził, że jestem rozrzutna, wziął napiwek i powiedział, że skoro mi nie trzeba to jemu się przyda na bilet. Hmmm pan miał napisane kierownik na profilu i 35lat... P.S. Oczywiście dostał opierdziel, musiał oddać kasę i czekałam aż wyjdzie żeby się nie wrócił i nie zabrał.
OdpowiedzMilusio - powiew "świeżości" po dziesiątkach historyjek o moherach, sklepach, paniach z dziekanatu czy urzędniczkach rodem z PRL.
OdpowiedzNo to widzę, że nie tylko ja mam takie "przeboje" na randkach :)
OdpowiedzCzekam na kolejne odcinki. :D
Odpowiedzpo pierwsze - trzeba rozroznic oszczednosc od skąpstwa - nie napisalas czy ten czlowiek zarabia 1tys zl /m-c czy 5 lub wiecej? czy jezdzi najnowszym BMW czy autobusem? 29 zl za salatke - to jednak dla przecietnego kowalskiego jednak spory wydatek.. za to kwote w porzadnej/taniej jadlodajni w duzym miescie mozna zjesc dwudaniowy obiad i zostanie jeszcze na deser lub piwo! tak samo piwo za 12 zl wydaje sie dosc wygorowana stawka - co oczywiscie nie usprawiedliwia wnoszenia i picia wlasnego alkoholu. W "normalnym"/porzadnym pubie piwo kosztuje ok 7 zl w podrzednej knajpie ponizej 5 zl Moze osoba dobrze zarabiaja jak ty i zyjaca na woskim poziomie moze o tym nie wiedziec... (oczywiscie nie wiemy jak sytuowany byl ten twoj znajomy - bo jesli jezdzil najnowszym autem i niezle zarabial to byl po prostu skąpy) po drugie - skad te przekonanie w takich krajach jak Polska ze aby byc normalnym to trzeba mieć żonę i dzieci??? przeciez mozna zyc samotnie
Odpowiedz@voytek: Jedyny głos rozsądku w całym stosie komentarzy. Odzyskałem dzięki Tobie wiarę w ludzkość.
Odpowiedz@voytek: Jako ghostwriter (bo historia nie moja, tylko osoby, z którą nie mam kontaktu od niemal miesiąca), wyjaśniam, jak to rozumiem: - "29 zl za salatke - to jednak dla przecietnego kowalskiego jednak spory wydatek" z tym i resztą akapitu się zgadzam. Jednak jeśli Magnolia sobie sama kupowała taką sałatkę i nie oczekiwała od faceta, ze będzie za nią płacił - to co go obchodzi, ile ta sałatka kosztuje? Może kosztować i 100 złotych, a facet może zarabiać 500 złotych miesięcznie - nie jest to jego interes, co Magnolia robi ze swoimi pieniędzmi. - "tak samo piwo za 12 zl wydaje sie dosc wygorowana stawka - co oczywiscie nie usprawiedliwia wnoszenia i picia wlasnego alkoholu." - no, właśnie - mógłbym powtórzyć po Tobie: "nie usprawiedliwa to wnoszenia własnego alkoholu". Jak facet uznał, że za drogo, mógł wybrać inny lokal. - "Skąd przekonanie..." - no, ja takiego przekonania nie mam. Z treści wynika, że to facet biadoli nad tym, ze nie ma partnerki i dzieci, więc jego należałoby spytać, skąd takie przekonanie.
OdpowiedzTo jest kapitalne! <3 hahaha
Odpowiedz