Było to kilka lat temu, kiedy to już cieszyłam się takim nabytkiem jak samochód.
Piękna pogoda w weekendowy poranek, postanowiłam wybrać się na większe zakupy na najbliższe kilka dni, bo z zasady w niedzielę do sklepów staram się nie chodzić. Hipermarket z dużym parkingiem i wózkami na monety 1, 2 i 5 zł. Nie miałam drobnych z wyjątkiem jedynej pięciozłotówki.
Wózek obładowany produktami prowadziłam w kierunku samochodu.
W trakcie wypakowywania zakupów podszedł do mnie typowy menel z pytaniem, czy nie poratuję jakimiś drobnymi. Nie cierpię alkoholików i nie pomagam im się nachlać. Odpowiedziałam krótkim stanowczym "Nie". Wózek rozładowałam, bagażnik zamykam, a ten cap! i już wózek próbuje mi zabrać. Szarpnęłam chyba za mocno, bo halny pijakowi przywiał i wyrżnął jak długi na asfalt. Tylko wrzasnęłam, by się odczepił i poszłam odprowadzić przedmiot walki w celu odzyskania 5 zł.
Dla mnie kiedyś 5 zł to było bardzo dużo, bo 7 zł dziennie miałam na samo jedzenie i tzw. nietykalne wypadkowe pieniądze na koncie na nieprzewidziane wydatki jak leki itp.
Są nieraz bezdomni i pijaczki, którzy często sobie tak dorabiają, ale grzecznie zawsze pytają, czy mogą wózek odprowadzić w zamian za monetę w nim. Ale bezczelne szarpanie się z kimś i próba siłą odprowadzenia go to już świństwo.
Załóżmy nawet jeden wózek na 10 minut, 2 złote. To daje jakieś sto złotych dziennie, przy "pracy" 8h dziennie. Dwa, dwa i pół tysiąca miesięcznie do ręki. To raczej jakby sporo, zwłaszcza porównując z płacą minimalną.
OdpowiedzFajnie to wyliczyłeś
Odpowiedz@bloodcarver: I dlatego nie opłaca im się iść do "normalnej" pracy.
OdpowiedzJa bym chciała zauważyć, że pan Menel po wózek zawsze pojawia się jak zakupy są juz w bagażniku. Bo jeszcze ktoś mu każe pomóc!
OdpowiedzMnie kiedyś wkurzył taki jeden pod Makro w Łodzi. Tam są wózki na 2zł i 5zł, ja akurat miałem piątkę, gdzie miałem wtedy o wiele mniejsze zarobki niż mam teraz. Też pogoniłem, tym bardziej, że gość wyglądał jakby był w moim wieku, wyższy, wyglądający na okaz zdrowia. Zresztą, na szczęście, akurat w Makro ochrona pilnuje parkingów :)
Odpowiedz"Nie cierpię alkoholików i nie pomagam im się nachlać." - Bardzo spodobało mi się to zdanie. Bez owijania, bez wazeliny, bez wzniosłych treści, bez tłumaczenia się. W razie czego, będę cytować, bo to piękne w swej prostocie zdanie, całkowicie ucina dyskusje.
OdpowiedzJa jestem prędzej w stanie dać osobie, która poprosi o drobne "na piwo", niż jeśli prosi o jedzenie. Zawsze wtedy proponuję kupienie coś do jedzenia. Przeważnie spotykam się z wykręcaniem... Wolę, jeśli ktoś jest szczery.
Odpowiedz@Suctoria: Nie mam w ogole w zwyczaju dawania pieniedzy. Pytam czego chce i najwyzej kupie (ale zadne uzywki). Jak jednak nie chce zakupow to mowie, zeby mnie pocalowal gdzie slonce nie dociera i ide dalej. Juz zdarzylo mi sie kupic posilek, jedzenie, rekawiczki i... pampersy i mleko w proszku jednej z pan...
OdpowiedzW Niemczech wiekszosc ludzi zadnych monet nie uzywa do wozkow na zakupy, tylko stosuje plastikowe, albo metalowe krazki (wielkosci 1€), zastepujace monete. Mozna je czesto dostac n.p. jako reklamowki od najrozniejszych firm. Moze z tego powodu nie ma meneli, lasych na odprowadzanie wozkow, tym bardziej, ze normalny obywatel sam odstawia na miejsce, chcac odzyskac ten zastaw.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Ale ja pisalam o sytuacji w Polsce... Niemcy to inna bajka. Tu rzadko spotka sie zebraka. Ale to jeszcze zalezy jaka miejscowosc.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Ja w Polsce mieszkam i też stosuję żetoniki. Miałam taki akurat stary i plastikowy. Napastliwemu menelowi powiedziałam, że za odprowadzenie wózka może sobie wziąć "pieniążek". Ciekawa jestem jego reakcji do dziś. :P
OdpowiedzNiepotrzebnie się tłumaczysz, że te 5 zł to dla ciebie spora kwota. Nawet 1 zł jest twoja, bo ją zarobiłaś i nic nikomu nie musisz dawać, zwłaszcza jeśli próbuje wymuszać tę "darowiznę" na tobie siłą. Chcesz - możesz dać, nie chcesz - nikt nie może cię zmusić. Ja menelom nigdy nie daję, wolę wpłacić pieniądze na jakiś porządny cel.
Odpowiedz