Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ogólnie cyrk na kółkach, mogłabym się rozpisać, bo akcja trwała trzy dni,…

Ogólnie cyrk na kółkach, mogłabym się rozpisać, bo akcja trwała trzy dni, ale po co, skoro największa piekielność tej historii miała miejsce pod sam koniec…

Siostra z koleżanką uciekły z domu. Płacz, stres, zamartwianie się, wydzwanianie po rodzinie, znajomych, no wszystko po prostu.

Generalnie kontaktowały się CZASAMI i nawet w domu przez chwilę były, ale siłą zatrzymać się nie dało.

Po dwóch dniach policja ściągnęła je do domu. Grozi im ośrodek. Będą miały sprawy w sądzie.

A jak dziewczynki to skomentowały? "Jesteście nienormalni, że policję wezwaliście! Ale fajnie było, hehe, jutro znowu uciekniemy, hehehe”.

Nie, nie były pod wpływem.

by wickedcity
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sla
12 30

Sąd, ośrodek za ucieczkę z domu? Ciekawe.

Odpowiedz
avatar Zmora
12 24

@sla: Też uważam to za wyjątkowo interesujące. Pierwsze słyszę, żeby ucieczka z domu była nielegalna. O.o

Odpowiedz
avatar gontier
2 10

@Zmora: No a co innego? Przecież to nie zaginięcie.

Odpowiedz
avatar Evergrey
15 23

@sla: Może panny coś zmalowały podczas tej eskapady? Bo raczej za samą ucieczkę z domu nie wsadza się dzieci do ośrodków. Mo chyba że z rodziną coś nie gra

Odpowiedz
avatar Zmora
10 18

@Evergrey: Ale jak z rodziną coś nie gra, to chyba co najwyżej rodzice mogą trafić do sądu za zaniedbanie czy coś takiego, a nie dzieci za ucieczkę. O ile czegoś dziewczyny w czasie tej ucieczki nie odwaliły, to nie rozumiem, dlaczego miałyby trafić do sądu. O.o

Odpowiedz
avatar gzygza
18 18

@Zmora: Jest jeszcze możliwość, że obie są pod nadzorem kuratora i mało brakowało, aby znalazły się w ośrodku, a teraz przelały czarę goryczy.

Odpowiedz
avatar gontier
10 22

Ucieczka z domu osoby niepełnoletniej = demoralizacja. O to non stop są sprawy w sądzie. I może nie jest to nielegalne w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale skoro jest sie niepełnoletnim, to o naszym losie decydują rodzice (ew. opiekun prawny).

Odpowiedz
avatar grupaorkow
23 23

@sla: nie tyle za ucieczkę co za demoralizację. Chodzi oczywiście o sąd rodzinny. Tego typu rozprawy nie działają na zasadzie "uuu, na nielegalu uciekłaś z domu, grzywna i do łagru", tylko raczej "uuu, małoletnia zwiała z domu, coś tu śmierdzi, dajmy jej kuratora i obserwujmy rodzinę". Podobnej sprawy w sądzie może się dorobić dzieciak, który wagaruje albo został złapany np. na paleniu albo piciu alkoholu. To nie są sprawy karne, one mają w założeniu zapobiegać postępowi demoralizacji nieletnich. Ośrodki dla nieletnich to też nie tylko ośrodki karne, niektóre pełnią funkcję socjoterapeutyczne dla młodzieży, która błądzi, ale jeszcze jakośtam rokuje.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

@nieistotne: to tylko pokazuje, że łykasz jak pelikan historyjki zamiast łykać swoje leki. A co do historyjki - jakiś rodzic ma problem z tym, że dzieciak mu ucieka, więc napisał te historyjkę i teraz dzieciakowi pokaże na zasadzie "ooo, patrz, co ci może grozić"

Odpowiedz
avatar mruk
22 34

W domu coś nie halo musi być, że dziewczynki robią takie akcje :)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
14 28

@mruk: to samo chciałem powiedzieć. Dzieciak który został wychowany tak, że nie czuje potrzeby odwalania chorych akcji, z domu do którego może wracać bez strachu, po prostu nie ucieka.

Odpowiedz
avatar gontier
15 49

@bloodcarver: Bawią mnie takie wnioski, że w domu coś nie halo. Nikt nigdy nie wpadnie na pomysł, że sytuacje są różne. Mam sporo kontaktu z młodzieżą 12-18, z ich rodzicami również.. Najgorsze jest gimnazjum. Rodzice się starają, a dzieciak i tak odwala, mimo, że rodzice robią dosłownie wszystko co się da - nic nie skutkuje. Gdzie szukać pomocy? W sądzie? Na policji? U lekarzy? W sądzie ograniczą ci prawa rodzicielskie, albo dzieciaka zabiorą "bo sobie nie radzisz", lekarz ci pewnie powie, że to jakaś choroba/zaburzenia i przepisze leki, zaleci terapię, a policja.. cóż, niewiele mogą zrobić, ale ile się nasłuchałam o interwencjach, gdzie jechali bo dziewczyna matkę biła, bo wcześniej wpadła w jakieś szemrane towarzystwo i się jej w głowie poprzestawiało, czy coś w podobie.. Ale jasne, najlepiej od razu rodziców obwiniać za zachowanie dziecka :) Nieważne, że w dzisiejszych czasach bardzo duży wpływ ma szkoła i znajomi.

Odpowiedz
avatar Ara
13 23

@mruk: Albo po prostu panny są w cielęcym wieku, kiedy to strzelają do łba różne kretyńskie pomysły. Tak było zawsze, jak świat światem, tylko ostatnio jest tendencja do rozgrzeszania dzieci, a obwiniania rodziców.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
2 24

@gontier: Przecież nie od dziś wiadomo, że dzieciaki uciekają ze szczęśliwych rodzin w których są rozumiane, prawda?

Odpowiedz
avatar gontier
-5 21

@lazy_lizard: Tak? A co jak rodzice robią wszystko żeby pomóc, żeby jakoś dotrzeć, a dziecko mimo tego nie rozmawia o swoich problemach? Znam i takie sytuacje.

Odpowiedz
avatar sla
13 19

@gontier: Wiesz, że zaufanie buduje się latami? Jeśli rodzic wcześniej się nie starał, jeśli zawiódł zaufanie własnego dziecka, to w wieku dojrzewania może stanąć nawet na uszach a i tak go nie zdobędzie. Jeśli teraz robi wszystko, gdy pojawiły się problemy, to co robił wcześniej? Czy wypracował odpowiednie fundamenty, by w najtrudniejszym okresie buntu dziecko zgłosiło się do niego zamiast zamykać się i uciekać? Piszesz, że masz sporo kontaktu z młodzieżą. Jednak nie wiesz, jak wyglądało ich wychowanie wcześniej, jak wówczas rodzice się zachowywali. Teraz rodzic może być wzorem, ideałem - jeśli popełnił spore błędy wcześniej to i tak niewiele to da. Osoby zajmujące się trudną młodzieżą dowodzą, że można dotrzeć nawet do, z naszego punktu widzenia, beznadziejnych jednostek. Nie jest to proste, ale możliwe. Nie licz jednak, że nastolatek zgłosi się ze swoimi problemami do rodziców tylko dlatego, że ci się starają jeśli wcześniej nie udowodnili, że są godni zaufania.

Odpowiedz
avatar nacia30
12 20

A tam zaraz nie tak. Moja kuzynka miała nawet bardzo halo w domu a uciekla, bo jej rodzice na woodstock w wieku 16 lat nie pozwolili jechac. Taki wiek. Teraz ma 34lata i wszystko z nia ok, w banku pracuje i ma rodzinę.

Odpowiedz
avatar Zmora
12 18

@gontier: Haha, raczej mam wrażenie, że rodzicom często tylko się wydaje, że wszystko robią dobrze i że niby dziecku pomagają, a tak naprawdę to jest bzdura. Ja np. z rodzicami o problemach nie rozmawiałam od lat i lat, bo ich idealne metody pomocy i starania się zawierały się zwykle w zakresie od zaniedbania do cichociemnej przemocy emocjonalnej. Także super. W ogóle czasem mam ochotę kompletnie zerwać z nimi kontakt, bo nie jestem w stanie znieść tych ludzi. Z domu nigdy nie uciekłam tylko dlatego, że wiem, że to głupie strasznie posunięcie (ale zaraz po skończeniu liceum zwiałam na drugi koniec Europy). Teraz moja siostra wchodzi w trudny wiek, mam nadzieję, że jej też uda się jakoś przetrwać naszych rodziców bez robienia jakichś głupstw. I nie, w moim domu nigdy nie było i nie ma widocznej patologii. Nie da się tego zgłosić, o ile siostra jakichś cyrków nie odstawi. Radziłabym jej jednak tego nie robić. Jedyne, co by mogło pomóc to terapia rodzinna, czy coś, ale w moim domu, to nigdy nie przejdzie. Ale przecież rodzice tak bardzo się starają i robią wszystko co w ich mocy, by dzieci miały jak najlepiej. Mama się zawsze tak martwi o dzieci, więc jak dzieci mogą być nieszczęśliwe... Sorry. Musiałam się wygadać. :( EDIT: Jasne, są przypadki, ze nastolatkowi coś po prostu odwali pod wpływem towarzystwa czy nawet i bez tego. Ale po prostu chciałam napisać, że to, że rodzice się starają i wszystko wygląda dobrze, to jeszcze nie znaczy, że dziecko też uważa, że jest dobrze... Może tak uważać, a może się nie zgadzać i zamykać w sobie. Różnie jest.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2016 o 21:11

avatar grupaorkow
13 17

@gontier: a ja nie znam. Znam za to sytuacje, kiedy rodzicie przez kilkanaście lat mieli swoje dziecko głęboko w tyłku i dopiero jak sprawa się rypła (narkotyki, alkoholizm, autoagresja, próby samobójcze itp). to nagle się budzili i udawali publicznie, że coś ich to obchodzi. Publicznie, bo w czterech ścianach dalej byli fatalnymi rodzicami. Albo budzili się po 15 latach wychowywania dzieciaka ze świadomością, że w sumie to kompletnie go nie znają i wpadali w dziką panikę co teraz. No teraz to już po zawodach, dobre relacje buduje się od kołyski.

Odpowiedz
avatar lazy_lizard
10 12

@gontier: Rodzicom bardzo często się wydaje, że dużo robią.

Odpowiedz
avatar peroxydum
1 9

@mruk: Moja znajoma, którą trudno mi posądzić o brak kompetencji w wychowywaniu dziecka opowiadała, że dziecko któregoś dnia wróciło do domu z informacją, że ona nie może jej niczego zabraniać, bo ona może zadzwonić na policję i będzie miała problemy. Moja znajoma odpowiedziała, że niech dzwoni - wtedy zabiorą ją do domu dziecka i wszyscy będą mieli spokój. Dzieci ogólnie są dość głupie i podatne na sugestie łatwych rozwiązań (niektórym to nie przechodzi do końca życia). Sęk w tym, żeby pokazać im granicę, której przekroczenie skończy się czymś więcej niż szlabanem na tydzień czy obcięciem kieszonkowego. Ja kiedyś z ciekawości zadałem ojcu pytanie, co on by zrobił jakbym uciekł z domu (nastoletnia ciekawość): otrzymałem odpowiedź, że wymieniłby zamki w drzwiach i bawił się w dorosłość bez jego pomocy. To mi w zupełności wystarczyło. Tutaj właśnie mamy taką sytuację, którą trzeba potraktować z odpowiednią stanowczością. Inaczej takie numery będą się powtarzać.

Odpowiedz
avatar gontier
5 7

@Candela: Możliwe. W takich przypadkach sprawa idzie do sądu, sąd może zadecydować o umieszczeniu w ośrodku wychowawczym, chyba, że dziecko ma problemy ze zdrowiem psychicznym to wtedy szpital psychiatryczny. No i najczęściej do tego dochodzi kurator.

Odpowiedz
avatar katem
14 14

@gontier: Moja znajoma nie mogła sobie poradzić z córką, która w wieku nastoletnim wycinała jej różne numery (łącznie z ucieczkami), więc chowając dumę i godność do kieszeni podała się sama do sądu i jej córka otrzymała kuratora. Miłość matki granic nie ma - w sumie wyszło to dobrze, bo dziewucha nieco opamiętała się.

Odpowiedz
avatar Sway
7 15

One nie uciekły, bo było im źle. One uciekły, dla "przypału". Stosunek typowo lekceważący: "Martwcie się o nas, a my mamy frajdę. YOLO!" To jest po prostu rozpuszczona gówniarzeria. Zwracanie na siebie uwagi. Doskonale wiedzą, że rodzice się o nie martwią i zrobią wszystko, żeby nie było problemów. Martwi mnie tylko, że jest to tak przerażająco skuteczne... Najlepiej byłoby dać jakoś tym dzieciakom popalić (szlaban, prace społeczne, no nie wiem).

Odpowiedz
avatar wickedcity
-1 3

@Sway: Dokładnie tak :)

Odpowiedz
avatar dayana
0 0

@Sway: Wystarczy odcięcie od internetu :)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
4 14

Jak takie glupie uciekinierki wpadna w "odpowiednie" towarzystwo (a o to nie trudno), to stana sie latwym lupem i wyladuja w zagranicznym burdelu, a stamtad nielatwo splynac i beda blagac, aby ta dotychczas znienawidzona rodzinka, od ktorej tylko nawianie bylo rozwiazaniem sytuacji, pomogla i wybawila je z nieszczescia. Los takim jeszcze solidnie da w pysk. Rodzina nie cieszy gdy jest, lecz kiedy jej ni ma samotnys jak pies!

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
6 8

trzeba było jednak się rozpisać, bo tak to zostawiasz tyle pola do domysłów i interpretacji, że ho ho zatem co będziemy sobie oszczędzać: pewnie uciekają przed nieodpowiedzialnymi dorosłymi którzy pozwolili by im się spalić żywcem... http://piekielni.pl/71227

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2016 o 23:03

avatar wickedcity
-2 4

@PiekielnyDiablik: Proponuje przeczytać historie jeszcze raz. Czy może "No cóż, koniec końców wychodzić nie musiałyśmy, cały pożar spędziłyśmy w domu. Ciekawa jestem co by zrobiła moja babcia, gdyby jednak trzeba było uciekać" nie świadczy o tym, że z domu uciekać nie trzeba było, bo straż pożarna powiedziała, że nie ma jednak takiej potrzeby? Pewnie dla zabawy mama została w domu i zakrywała wszystkie szpary w oknach/drzwiach, oraz nie spała całą noc i co chwila kontaktowała się z sąsiadami telefonicznie..

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
2 4

@wickedcity: a ja proponuję tę historię napisać jeszcze raz. Wypełnić treścią. Zostawiłaś tyle niedopowiedzeń, że pokusiłem się o pierwsze lepsze ironiczne zestawienie. Tamtą historię o pożarze przeczytałem i oceniłem stosownie według formy, treści i piekielności. Całkiem niezła. Tutaj jednak posłużyła jako luźne odniesienie.

Odpowiedz
Udostępnij