Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na studia wyjechałam do innego miasta. Po studiach znalazłam pracę, wynajęłam mieszkanie,…

Na studia wyjechałam do innego miasta. Po studiach znalazłam pracę, wynajęłam mieszkanie, bo na razie nie stać mnie na zakup własnego, i tak już od kilku lat w domu jestem gościem kilka razy w roku.

W kontaktach z moją mamą bywało różnie, nie da się zawsze ze sobą zgadzać, wiadomo, różnica pokoleń, różnica zdań, ale po moim wyjeździe nasze stosunki bardzo się poprawiły. Mama potrafiła dzwonić kilka razy dziennie, żeby po prostu ot tak, pogadać.

Jakiś czas temu postanowiłam kupić konsolę. Akurat w tym czasie mama odwiedziła mnie razem z moim bratem (16-letnim).
Kilka tygodni wcześniej bratu zepsuł się komputer, więc uzgodniłyśmy, że przy okazji brania (na raty - niestety) konsoli wezmę też bratu nowy laptop, a ona będzie przelewać mi pieniądze na część za komputer. Bez wahania się zgodziłam.

I tu się zaczęły schody...

Od początku mama wiecznie spóźniała się z przelewem po tydzień lub dwa. Oczywiście termin był terminem, więc całość raty płacić musiałam, bo banku nie interesują czyjeś przelewy.
Wymówki typu: "Dzisiaj się źle czuję, pójdę jutro", "Dzisiaj nie miałam czasu, pójdę w poniedziałek". Trochę mnie to wkurzało, bo po wypłacie muszę zapłacić za wynajem (kto wynajmuje ten wie, że tanio niestety nie jest), opłacić rachunki i nieszczęsna ratę, ale rozumiem pewne rzeczy - zacisnęłam zęby - wytrzymam.

To co zrobiła ostatnio było mnie mnie cholernie przykre i bolesne.
Jak co miesiąc spóźniała się z przelewem, po prawie 3 tygodniach zwłoki zadzwoniłam zapytać, kiedy wyśle mi przelew i usłyszałam tę samą wymówkę co zawsze. Nie wytrzymałam już i powiedziałam: "Ale mamo, ty się co miesiąc spóźniasz z tą ratą, żarty sobie ze mnie robisz?".
Tu nastąpiło rozłączenie i od tamtej pory ślad po niej zaginął. Jak dzwonię (i to wcale nie po raz kolejny, by pytać o pieniądze) nie odbiera telefonu.

Kontakt matki z córką urwał się z powodu kilkudziesięciu złotych... Żenada...
Zrozumiałabym, gdyby powiedziała mi wprost, że na przykład nie ma i wpłaci jak będzie miała, albo cokolwiek innego, ale jak widać lepiej się nie odzywać i mieć gdzieś, czy ja oby na pewno mam na wszystko.

by ~marylinm
Dodaj nowy komentarz
avatar mesing
41 41

Jedź do rodzinnego domu, zabierz laptopa, wracaj do siebie. W końcu to ty figurujesz na dokumentach jako właściciel.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 22

Nie rozumiem jak można wziąć komuś coś na raty. I to jeszcze "przy okazji". Jeśli ta druga osoba ma pieniądze na spłatę, dostanie kredyt sama bez problemu. Jesli nie, znaczy że i Tobie nie będzie spłacać.

Odpowiedz
avatar este1
4 8

A jeśli już nawet to spisuje się umowę między sobą...

Odpowiedz
avatar krystalweedon
1 3

@mietekforce: to zalezy gdzie. Bralam kiedys pralke na raty dla matki bo moja matka miala umowe na rok i w czasie brania pralki bylo na papierze, ze zostalo jej do konca umowy z 4 miesiace i odmowiono jej takiej sprzedazy. Tak samo mialam z laptopem tez mialam unowe na xzas okreslony i odmowili mi kredytu w banku w którym mialam konto od kilku lat(wczesniej nie bralam nic na raty)

Odpowiedz
avatar este1
1 17

Gdzie jest napisane że autorka się zadłuża na konsole? Kupiła na raty, ale nie przewidziala ze będzie też płacić raty za laptop.

Odpowiedz
avatar blaueblume
23 23

@Lypa: To sprawa autorki, co i w jaki sposób kupuje. Każdy ma inne potrzeby i jakieś marzenia, a niekiedy ograniczone możliwości, żeby je spełnić; nie oceniajmy więc tak kategorycznie czyjegoś postepowania jako głupoty.

Odpowiedz
avatar elefun
0 6

Forma zapłaty za towar, gdyby nie miała wg sprzedawcy zdolności do tego aby sumę pokryć to by na raty nie dostała...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
24 26

@Lypa: To nie jest głupota, tylko logiczne myślenie. Jeżeli stać Cię na odkładanie co miesiąc, by sobie kupić za rok konsolę, to stać Cię też by sobie kupić konsolę na raty (szczególnie jak sklep oferuje raty 0%). Różnica jest taka, że odkładając przez rok będziesz patrzyć na wolno rosnącą kupkę pieniędzy, a kupując na raty przez rok będziesz miał na czym grać. Usługi finansowe też są dla ludzi, tylko że rozsądnych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 19

@Lypa: Życie ma się tylko jedno. Trzeba umieć znaleźć jakiś balans. Czekanie ze wszystkimi przyjemnościami pół życia "aż się odłoży" też jest moim zdaniem bez sensu. Poza tym, są ludzie z bardzo niewielkim ryzykiem utraty pracy, a nawet jak utracą, to zaraz znajdą nową.

Odpowiedz
avatar anonimek94
8 10

@Lypa: I z tego właśnie powodu wiele ludzi albo nie ma swojego mieszkania i nigdy nie będzie miało albo jako swoje, traktują te socjalne. No ewentuanie mają dom/mieszkanie po rodzicach. Bo jak tu odłożyć tyle pieniędzy na dom/mieszkanie aby kupić bez kredytu? Jeśli ktoś MUSI mieć np. samochód aby pracować, to co ma zrobić? Lepiej nie pracować wcale? Już pomijając fakt, że czasem te raty na tanie rzeczy tak jak konsola, laptop są tak niskie, że jest to dobre jako forma zabezpieczenia. Bo niby masz tyle pieniędzy odłożone, ale jakby nagle przyszedł wyższy rachunek czy coś się zepsuło to masz je dalej, a konsolę spłacasz cały czas, bez konieczności jej sprzedaży.

Odpowiedz
avatar anonimek94
5 7

@Lypa: Mieszkam na zachodzie i zdecydowanie nie mam zamiaru wynajmować do końca życia. To, że niektórzy tak wybierają nie oznacza, że powinno być to akceptowalną normą. Cóż, jednak kredyt od znajomego to całkiem inna sprawa ponieważ bank po to proponuje pożyczki, bo chce. Od tego te pożyczki są aby z nich korzystać. Bankowi nie ubędzie. Najważniejsze abym spłacała tak jak było ustalone w umowie, za to znajomemu w każdej chwili sytuacja finansowa może się zmienić i co wtedy mam zrobić? Wziąć pożyczkę aby go spłacić? Sama wzięłam kredyt bez odsetek na lodówkę, miesiąc przed spłaceniem go wzięłam inny na telewizor. I wiesz co? Nic. Lodówka spłacona, telewizor także. Jestem przyzwyczajona teraz do płacenia rat a więc gdybym miała wziąć kredyt na mieszkanie, ubezpieczenia i w ogóle wydatki się powiększą, wiem jak sobie z tym radzić. Jasne, mogłam kupić tańszy telewizor lub nie kupować wcale, ale po co skoro ta opcja mi się opłacała oraz jednak dodała punktów do historii kredytowej? I wiesz co? Mogłam kupić ten telewizor za gotówkę, ale nie chciałam ponieważ jeżeli coś by się stało to już bym tych pieniędzy nie miała. A tak spłacałam telewizor i miałam jeszcze trochę oszczędności. Mogłam w każdej chwili oddać całość za telewizor jeżeli tak akurat miałabym ochotę, ale nie miałam. I tyle. Zrobiłam komuś krzywdę z tego powodu? W teorii byłam zadłużona, w praktyce nie było to żadnym problemem. Wiem, że są osoby które dla przyjemności (urlop w Polsce, konsole, laptopa, prezenty na święta) się zadłużają lub sprzedają wszystko co już kupili wcześniej. Znam osoby które robią to z głową, znam też takie które kompletnie nie mają umiaru. Po co od razu wrzucać wszystkich do jednego worka?

Odpowiedz
avatar anonimek94
4 6

@Lypa: Nie wiem, czy nie potrafisz czytać ze zrozumieniem czy po prostu chcesz się uczepić na siłę, ale powtórzę jeszcze raz: Nie było odsetek. Była opłata manipulacyjna. I tak, dług do spłacenia... Tak samo jak spłacam dług wynajmując mieszkanie (z tym, że nie swój) i w każdej chwili mogę wylądować bez niego jeżeli noga się podwinie. W momencie brania czegoś na raty (9 miesięczne- nie kilkuletnie) mam świadomośc, że jakąś gotówkę mam, a więc mogę coś wyłożyć. I nie wiem skąd Ci przyszło 'życie na kredyt' czy 'nienawiść do komorników'. Ja komorników bardzo szanuję i uważam że długi powinny być bardziej egzekwowane niż są. AKtualnie dłużnicy mają bardzo,bardzo łatwo wiele długów jest umarzanych. Pożyczam pieniądze po to aby je oddać. Taki mam kaprys. Nie pożyczam na coś kompletnie bezsensownego ani na coś co mnie może w większe długi wciągnąć. Jakoś mnie ta świadomośc spłacania długu wcale nie przerażała. Dokładnie tak samo jak płacę co miesiąc rachunek za telefon, telewizor, soczewki, gdybym więcej chorowała to także na recepty, ubezpieczenie na samochód oraz rachunki takie jak gaz, woda, prąd i czynsz. To także są zoobowiązania i chociaż oficjalnie nie nazywa się ich długami lub zadłużeniami to jeśli nie zapłacisz gazu - go odetną. Jeżeli nie zapłacisz czynszu - zostaniesz bez dachu nad głową a kolejne mieszkanie będzie trudniej wynająć. Wiesz jaka jest różnica między 'długami' o których mówisz Ty,a 'długami' o których mówię ja? Jedne są naszym wyborem a drugie po prostu muszą tam być i mamy naprawdę bardzo mały wpływ na to. Pokazują więc jaką mamy kontrolę i wolność. Nie wiem jak Ty, ale ja się czuję wolna. Bo wiem, że całkiem dobrze kontroluję soje życie. I w jaki sposób to robię nie powinno cię interesować, dopóki moja decyzja na Ciebie nie wpływa. Aktualnie nie wpływa. Gdybym pożyczała w firmach 'krzak', providentach czy innych to pewnie mógłbyś tak mówić (ekonomicznie ma to ogromny wpływ). Na szczęście tego nie robię i się nie zapowiada. A jakie mam ogólne podejście do kredytów oraz banków już trochę opisałam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Lypa: "żyjesz tak naprawdę ze świadomością, że masz dług do spłacenia. Dla mnie to kiepskie." Widzę, że nigdy nie prowadziłeś własnej firmy. Bardzo ciężko byłoby Ci pewnie żyć ze świadomością, że większość pojazdów, maszyn itd. masz w leasingu, a jeśli masz swoje nieruchomości to na 90% są na kredyt. Większość firm większych niż kwiaciarnia tak działa i właściciele sobie jakoś włosów nie rwą przez tę "świadomość".

Odpowiedz
avatar cassis
0 8

I dlatego ja ze swoimi toksycznymi rodzicielami kontaktu nie mam. Szkoda nerw. Starego psa nie wychowasz, parafrazując pewne znane powiedzonko.

Odpowiedz
avatar VapePoland
0 0

Zabierz lapka

Odpowiedz
Udostępnij