Jeden z wpisów, gdzie pan zastanawiał się nad tym, dlaczego ludzie nie chcą pracować za tak niskie stawki, za które nie są wstanie przeżyć godnie, zainspirował mnie do przytoczenia pewnej sytuacji.
Otóż prowadzę własną działalność gospodarczą, wykonując zlecenia dla pewnej bardzo dużej firmy komunikacyjnej, która z pewnych praktycznych względów poza kadrą etatową posiłkuje się jeszcze tzw. ajentami właśnie. Ajenci robią dokładnie to samo co pracownicy etatowi, jednak różnica w zarobkach jest znaczna, bo ok. 1000 do 1500. Jeżeli ja średnio zarabiałem na rękę ok. 3500, to etatowy pracownik brał na rękę ok. 2000.
Historia taka, że dla tej pewnej firmy przepracowałem już prawie 8 lat. Współpraca rewelacyjna, z mojej strony pełen profesjonalizm, żadnej obsuwy, przełożeni zadowoleni i pewnego dnia zaproszenie do kierownika. Po wstępnych uprzejmościach i wysłuchaniu litanii moich pozytywów sedno sprawy, czyli w firmie zrobiło się miejsce i proponują mi przyjęcie na etat. I teraz wisienka na torcie. Od razu i bez namysłu grzecznie odmówiłem. Kierownik szczena do ziemi, ale po chwili doszedł do siebie i totalnie zbity z tropu zaczyna:
K - kierownik
J - ja
K: Ale jak to? Wie pan, ile osób na etacie chce pracować. Ilu marzy o umowie? Przecież my panu składki opłacimy, nie będzie pan sobie głowy księgowością zawracał...
J: No tak. Opłacenie składek zajmuje mi 10 min przy kawie za pomocą internetu. Zakres obowiązków będę miał taki jak do tej pory...
K: No tak, ale będzie pan miał umowę, będzie pan na etacie...
J: Ja rozumiem, tylko z tego co wiem, to na etacie zarobię ok. 2000 na rękę, w tym momencie zarabiając 3500 za dokładnie taką samą pracę. Czyli nic się nie zmieni poza tym, że dostanę do ręki 1500 zł mniej za tę samą pracę.
K: No tak, ale przecież będzie pan na etacie. Rozumie pan. Chcemy panu dać etat.
J: Ale będę zarabiał 1500 mniej.
K: Ale będzie pan na etacie...
Tutaj podziękowałem za rozmowę i wyszedłem. W firmie pracuję nadal jako ajent. Wszystko OK, tylko kierownik nadal nie rozumie, dlaczego nie chciałem zgodzić się zarabiać 1500 mniej.
To mnie przeraża. Czy pracodawcy nie rozumieją, że człowiek pracuje dla pieniędzy, aby miał za co się utrzymać?
Facet nie widzi problemu, żeby zarabiać 1500 mniej, za to na ETACIE :)
Swoją drogą to kompletnie nie rozumiem tego typu rozbieżności w zarobkach między osobami na etapie, a ajentami. Przecież w tym układzie nikt normalny nie powinien się zgodzić pracować na etat tylko od razu kombinować zostanie ajentem.
Odpowiedz@MyCha: Jak jesteś ajentem, to jak jest robota, robisz, jak nie ma, nie robisz. Poza tym, sama musisz się martwić o różne rzeczy. Przy etacie czy się stoi, czy się leży, 2000 się należy i firma musi wypłacić pensję, nawet jak pracownik nic nie robi, bo nie ma zleceń i wypłata spowoduje bankructwo firmy.
OdpowiedzJak zarabiasz na reke 2000, to na umowie masz 3000 a pracodawce kosztuje to 4000 (w przyblizeniu wszystko). W przypadku samozatrudnienia 4000 kosztow pracodawcy to okolo 3000 dla pracownika.
Odpowiedz@FikMikfeegiel: jak zarabiasz na rękę 2000, to na umowie masz 2800, a pracodawcę kosztuje to 3300. Nie wiem skąd Ci przyszło do głowy 4000. W przypadku "samozatrudnienia" wystawiasz fakturę, musisz samemu odprowadzić ok. 1060 zł składek ZUS.
Odpowiedz^Po pierwsze - nie musisz (chyba że coś się zmieniło), a po drugie 40% podatku to wciąż skandalicznie dużo.
Odpowiedz@MyCha: Bardziej kwestia myślenia o chorobowym. Na etacie jak wylądujesz np. z operacją macicy na trzymiesięcznym L4, to włos Ci z głowy nie spadnie. Jako ajent lądujesz bez roboty za to z wydatkami na zdrowie i koniecznością ogarniania wszystkiego ze szpitala.
OdpowiedzWszyscy uważają, że etat, umowa o pracę, to jest jakiś fetysz, święty gral, a umowa cywilnoprawna albo działalnosć gospodarcza to zło i śmieciówki. Umowa śmieciowa to umowa za smieciowe pieniądze. Którą umowę nazwiecie śmieciową? Umowę o pracę za pensję minimalną czy umowę o dzieło za 4000 netto?
Odpowiedz@JaNina: Umowę o dzieło za 1000 zł ;)
OdpowiedzTo brakujące 1500 to pracodawca i tak wykłada - tylko nasze kochane państwo sobie to pobiera..
Odpowiedz@SirCastic: Niestety. Państwo (z ZUSem i NFZ) zabiera nam ok. 40% pieniędzy, jakie musi wyłożyć pracodawca na pracowników i jest to jeden z głównych powodów tak niskich płac w Polsce
Odpowiedz@SirCastic: umowa o pracę, w której pracownik "na rękę" otrzymuje 2000 zł, kosztuje pracodawcę ~3290 zł
Odpowiedz@xpert17: O, to zmienia postać rzeczy.... tak? I nie ma dla ciebie znaczenia że 1290 mieści się w, cytuję "różnica w zarobkach jest znaczna, bo ok. 1000 do 1500 " ?
Odpowiedz@SirCastic: pisałeś "To brakujące 1500 ... państwo pobiera", to prostuję, że nie 1500, a dużo mniej.
Odpowiedz@SirCastic: @xpert17: Za http://www.bankier.pl/narzedzia/kalkulator-placowy Żeby dostać 2 000 PLN na rękę, na umowie musi być 2 775 PLN, a rzeczywisty koszt pracodawcy 3 350,54 PLN. Czyli ok 1 350 zabiera państwo. Nie mniej 3 500 zł, nawet odliczając ok 1100 miesięcznego ZUSu i kosztów biura rachunkowego wychodzi trochę lepiej niż praca na etat za 2 000 na rękę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lutego 2016 o 19:47
@rodzynek2: 3 500 zł tylko przy założeniu, że to mała firma. Duża musi dodatkowo odprowadzić składki na PFRON, zatrudnić własnego BHPowca i opłacić inne koszty/szkolenia wynikające z przepisów szczególnych. Samozatrudniony opłaca sobie tylko podstawowe opłaty.
Odpowiedz@rodzynek2: ten kalkulator płacowy to tak tylko orientacyjnie może policzyć, ponieważ różne podmioty płacą różne stawki ubezpieczenia wypadkowego, składki na FGŚP itp. tak samo pracownicy mają różne sytuacje (1/12 kwoty wolnej pobierana albo nie pobierana, ulga na dziecko, zwiększone koszty u.p. przez dojazdy itp.) więc kwota "netto" może się bardzo różnić
Odpowiedz@konto: wiem, sa różne stawki ubezpieczenia wypadkowego, cze PEFRON od pewnego momentu itd. Mysłe, że współpraca z tymi ajętami z opisanej historii miała na celu uniknięcie tych dodatkowych kosztów wynikających z wielkości zatrudnienia . Wtedy zazwyczaj zyskują obie strony.
Odpowiedz@xpert17: Wiem, że liczy oriętacyjne, ale jakiś punkt odniesienia musi być. Wiem, że się może różnić, w przypadku zwiększonych kosztów za dojazd jest to kwota coś ok. 5 zł. Po za tym osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą może co roku decydowač, czy chce się rozliczać podatkiem liniowym bez ulg, czy na zasadach ogólnych z wszystkimi możliwymi ulgami.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2016 o 7:21
@rodzynek2: A są w PL sposoby żeby prowadzić legalnie firmę i nie płacić ani zł ZUSu, i zostaje wtedy jeszcze więcej pieniędzy w kieszeni.
OdpowiedzNiektórzy marzą o etacie. Kobiety w wieku rozrodczym. Osoby chorowite. Osoby, które martwią się o swoją emeryturę. Wolisz być na kontrakcie/umowie itp. - oczywiste. Ale gdybyś chorował na chorobę przewlekłą, podejmowałbyś kierownika za nogi, że masz etat i nie martwisz się, co się stanie w przypadku zwolnienia lekarskiego. Coś za coś. BTW. Jeżeli jesteś samozatrudniony i tak musisz odprowadzać składki ZUS w wysokości aktualnie 1121,52 zł, więc różnica nie jest znów taka wielka.
Odpowiedz@qulqa: zawsze to 400zł więcej. Ponadto mając już własna działalność można korzystac z przywilejów, jakie to daje.
OdpowiedzKazdy filuje, jak mu sie najbardziej oplaca, ale bywa, z roznych wzgledow, ze mozna sie przekalkulowac. W Niemczech n.p., pracujac w mojej branzy jako freelancer, czyli tak zwany "Honorararzt", mozna bylo zarobic do niedawno, bez zadnego wiekszego ryzyka i bez odpowiedzialnosci za personel, lokal, czy wyposazenie, prawie tyle samo, co posiadajac cala praktyke z ryzykiem przedsiebiorcy za firme, czylibardzo duzo. Az tu ni stad ni zowad, przepisy podatkowe zmienily sie, tutejszy "ZUS" twierdzil, ze nie jest sie wolnym wspolpracownikiem, tylko, ze jest zapodana nieprawdziwa samodzielnosc t.zw."Scheinselbständigkeit" i firmy zatrudniajace takich medykow (czyli glownie szpitale i praktyki) musialy placic wstecznie wysokie skladki do socjalnych ubezpieczen, co im sie nie oplacalo. Na pewien czas prace dla freelancerow prawie zanikly z rynku, az w miedzyczasie znow sa w prawie takiej samej ilosci, jak kiedys, bo lekarzy dalej brak. Czyli CZASEM takie oficjalne zatrudnienie (jak w historii opisane) na stale z umowa, moze miec rozne plusy, mimo nizszej pensji, kazdy musi samemu rozwazyc, co chce najlepiej indywidualnie. Nie mozna uogolniac, ale fajnie miec duzy wybor.
OdpowiedzObyś nie musiał wrócić z płaczem do kierownika jak np. ciężko się rozchorujesz.
Odpowiedz@xpert17: Dlaczego? Prowadząc własną, zarejestrowaną działalność masz dokładnie takie same uprawnienia do publicznej służby zdrowia.
Odpowiedz@JaNina: Poza świadczeniem chorobowym - przy tych założeniach to ok. 500zł/mc różnicy. A żyć trzeba.
Odpowiedz@SirCastic: Chorobowe możesz mieć maksymalnie pół roku. Potem i tak idziesz na głodową rentę. Pół roku razy 500 zł to 3000 zł. Wystarczy odłożyć na lokacie na czarną godzinę 3000 zł i różnica pomiędzy etatem a DG przestaje dla Ciebie istnieć.
Odpowiedz@xpert17: Odprowadzając terminowo składki ZUSu od działalności gospodarczej, przysługuje prawo do leczenia z NFZ, jak i wypłatę chorobowego z ZUSu za okres do 6 miesięcy, tzw. L4.
Odpowiedz@rodzynek2: "chorobowego" ale liczonego przecież nie od tych faktur które rzeczywiście wystawiałeś, tylko od kwoty deklarowanej do składek, więc raczej współczuję w takiej sytuacji
Odpowiedz@xpert17: no i? Z zaoszędzonej różnicy zawsze można się dodatkowo ubezpieczyć, zazwyczaj są lepsze warunki niż w ZUSie za niższe kwoty lub odkładać coś na czarną godzinę.
Odpowiedz@xpert17: sek w tym, że zamiast wrzucać w ZUS, odłozysz kilka stów na miesiąc na lokate i wyjdzie lepiej
OdpowiedzOK, dostałeś ofertę. Uznałeś, że nie jest atrakcyjna, więc ją odrzuciłeś. Druga strona próbowała cię przekonać, żebyś się jednak zgodził, co nie nastąpiło i kontynuujecie współpracę na dotychczasowych zasadach. Tylko, gdzie tu jest piekielność?
Odpowiedz@Jorn: w tym, co napisałeś/aś - żadna. Tylko to jest trochę dziwne, że pracodawca dziwi się, ze pracownik nie chce zarabiać 1500 zł mniej.
Odpowiedz@FlyingLotus: Jak napisałam wyżej, różnica jest dużo mniejsza (konkretnie 378,48 zł), bo przecież autor wątku też musi odprowadzać składki do ZUS.
Odpowiedz@qulqa: Przecież autor podał obie stawki na rękę.
Odpowiedz@FlyingLotus: W zamian za to miałby większą pewność zatrudnienia. Nie odpowiadało mu, ale wielu ludzi chętnie by poszło na ten układ. Ja się autorowi nie dziwię, że nie skorzystał, sam zrobiłbym to samo na jego miejscu, ale nadal piekielności tam nie widzę.
OdpowiedzJa się nie dziwię dlaczego kierownik przywiązuje takie znaczenie pracy na etacie. Zwyczajnie w Polsce zaczyna być to taką rzadkością, że pracodawcy, którzy sobie mogą na to pozwolić, uważają się za dobrodziei (a tak naprawdę to tylko nie łamią prawa). Z tego co pamiętam to chyba w sklepie PiP dają pracownikowi na kasie wybór: może dostać umowę o pracę i zarabiać parę złotych mniej, a może być na umowie zlecenie i zarabiać więcej. Rozumiem, że pracownik dużo kosztuje, ale miło jak ma wybór. Niektórym studentom też bardziej pracuje umowa zlecenie - mogą brać wolne kiedy potrzebują i zarabiają więcej jeśli popracują parę godzin więcej. Odczytuję tą historię za piekielną ze względu na bezczelność pracodawcy, zdającego sobie sprawę z wynikającej sytuacji. Mimo wszystko dobrze, że nie pozostałeś bez wyboru.
Odpowiedz@Devotchka: Zgadzam się z Tobą, mniej więcej podobnie pomyslałam. Dodam tylko, że na zleceniu nie zawsze jest tak kolorowo, że możesz brać wolne kiedy chcesz. Zależy chyba od charakteru pracy. Bo jednak większość pracodawców traktuję taką umowę jak umowę o pracę - tyle, że bez zobowiązań i przywilejów pracownika. A wspomniałaś o studentach, więc raczej za ekspertów nie robią.
Odpowiedz@BlueBellee: Tak się składa, że w przypadku umowy zlecenia nie mamy stosunku pracy tylko kontrakt miedzy zleceniodawcą i zleceniobiorcą. Innymi słowy na umowie zlecenie się nie pracuje. Na umowie zlecenie zleceniobiorca może pracować tyle ile uważa za stosowne, robić sobie przerwy kiedy zechce jak długo mu pasuje, nie obowiązuje go regulamin wewnętrzny pracodawcy, pracodawca nie może nakazać wykonywania określonych czynności w określonym miejscu w ściśle określonym czasie ponieważ wyczerpuje to znamiona umowy o pracę. Niestety wielu zleceniobiorców zapomina, że umowa zlecenie to miecz obosieczny. Nie tylko może uderzyć w niego samego ale w zleceniodawcę również.
Odpowiedz@mesing: Tylko po co Ty mi mówisz coś, co doskonale wiem? Spójrz może na moje przedostatnie zdanie. Ja nie napisałam jak powinno być, ale jak jest.
Odpowiedz@Devotchka: No już bez jaj - są w Polsce pracownicy (ja się do nich zdecydowanie zaliczam), którzy bardzo (BARDZO) sobie chwalą bycie na własnej działalności.
OdpowiedzNa UoP masz płatny urlop, możliwość normalnego wynagrodzenia na zwolnieniu lekarskim, normowany czas pracy (lub płatne nadgodziny). Nadal nie wiesz, dlaczego kierownik dziwił się Tobie? Poza tym przy własnej działalności opłacasz ZUS i podatek dochodowy sam, więc ta różnica w kwocie na rękę, która zostaje do dyspozycji po opłaceniu wszystkich należności jest podobna. Jedyna korzyść, jaką ja widzę (przy takich różnicach kwot, jakie podajesz), to możliwość wykonywania wielu zleceń w zakresie działalności. Można bez problemu pracować dla wielu podmiotów, a stawki ZUS pozostają takie same.
Odpowiedz@kalinka: "Płatny urlop" nie jest gratis, tylko wliczony w koszt wynagrodzenia etatowca. W ekonomii nie ma nic za darmo. Dlatego pensja etatowca jest niższa niż kwota na fakturze kontraktowca.
Odpowiedz@kalinka: Ja jestem na działalności i mam płatny urlop podobnie jak "etatowcy". Działalność to po prostu u nas sposób na a) Zmniejszenie dla firmy kosztów księgowości i b) Zarabianie więcej na rękę (bo przy własnej działalności można sobie odliczać koszty, płaci się mniejszy ZUS - przynajmniej w moim przypadku - no i do tego można się rozliczać podatkiem liniowym). Same plusy ogólnie.
OdpowiedzKredycik, chwilóweczka, prowident, chorobowy, płatny urlop, macierzyński itp itd
Odpowiedz@misiafaraona: Większość z tych rzeczy dostaniesz również przy prowadzeniu działalności gospodarczej i odprowadzaniu składek do ZUS :)
OdpowiedzCzyli jednak nie wszystkie.
Odpowiedz@misiafaraona: Kto normalny korzysta z "chwilóweczek" i "prowidentów"?! Może jeszcze po to żeby kupić prezenty na święta (bo i o takim czymś również słyszałem)? Przecież to patologia.
OdpowiedzPo odliczeniu ZUSu, który musisz opłacić to już różnica w zarobkach wynosi niecałe 500 złotych. Dodając socjal 13/premie, wczasy pod gruszą, bony na święta - różnica się jeszcze zmniejsza - stąd część osób wybiera etat mimo niższych zarobków.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2016 o 2:06
@kertesz_haz: a mając DG mozesz odliczać VAT...
Odpowiedz@egow: Tylko jeśli jesteś płatnikiem VAT :) Jeśli nie masz przychodu powyżej 150 tys. rocznie i nie wykonujesz działalności z obowiązkowym Vatem - nie trzeba tego VATU płacić a co za tym idzie - nie można odliczać.
OdpowiedzNiektórzy pracodawcy nie rozumieją, że człowiek pracuje głównie po to, żeby mieć pieniądze. Im więcej, tym lepiej. Oni chyba myślą, że człowiek przychodzi do pracy z chęcią zrobienia IM dobrze, a nie sobie. I tak to niektórzy oferują wynagrodzenie poniżej granicy przyzwoitości, żądając za to 100% lojalności. A potem wielce zdziwieni, że pracownik odchodzi po dwóch tygodniach, bo przekonał się, że ta praca to nie w kij pierdział i stwierdza, że nie pozwoli się urabiać za wynagrodzenie poniżej godności. Też już słyszałam określenie "no ale przecież etat, umowa o pracę, składki..." Z tym, że w moim przypadku, owszem, Umowa o Pracę, minimalna krajowa, ale godzin pracy około 250 w miesiącu. Tego kwiatuszka opiszę kiedyś w odrębnej historii, jako najciekawszą, a zarazem najmniej rozsądną przygodę mojego życia.
OdpowiedzHalo, halo. Przecież to pracownicy strajkują, robią burdy i narzekają że ich nie chcą zatrudniać na etat. To przecież związki zawodowe pracowników walczą z "umowami śmieciowymi". W końcu na argument, że na etacie jest mniej kasy do ręki pracownicy odpowiadają, że to nie problem. Oni chcą mieć opłacone składki a nie więcej na rękę.
Odpowiedz@ubuntu - czy twoja historia jest o przewoźniku komunikacyjnym z pewnego królewskiego miasta na południu kraju ? :>
OdpowiedzTeoretycznie emerytura po pracy na etacie wyższa :)
OdpowiedzNie tylko pracodawcy. Na każdym kroku spotyka się bandy kretynów fetyszyzujących etat i określających mianem "śmieciowych" inne formy umów.
Odpowiedz