Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w sushi barze w centrum Londynu. Są dwie role- albo sprzedajesz…

Pracuję w sushi barze w centrum Londynu.
Są dwie role- albo sprzedajesz (jak jak ja), albo jesteś w kuchni. My zaczynamy o 9, podczas gdy kuchnia jest zwarta i gotowa do pracy o 6. Z każdego sklepu z naszej sieciówki wyróżniają się dwa typy: albo z kuchnią, albo bez. W tym drugim przypadku są organizowane dostawy ze sklepu z kuchnią, która robi podwójne ilości- dla swojego sklepu oraz na dostawę. Sklep który ją otrzymuje otwiera się także o 10.30 (w naszym przypadku), a dostawy z naszej kuchni odjeżdżają 9.30 i 10.30. Są organizowane przez zewnętrzną firmę- coś w stylu Ubera, dowozi i ludzi i towary. Zazwyczaj kiedy przyjeżdża kierowca, schodzi do kuchni, mówi że już jest, a kuchnia wysyła pudełka (pudła) ze wszystkim co jest gotowe. Na koniec dodam że mój bar mieści się w dzielnicy Londynu, w której zabronione jest parkowanie gdziekolwiek. Wszędzie są mundurowi i naprawdę wystarczy wyjść z samochodu na minutę, a już masz karę za parkowanie. O ile w większości firm jest zasada że to nie kierowcy płacą za mandaty (bo przecież muszą zrobić dostawę i nie jest to ich wina), tak w tej konkretnej firmie każdy kierowca płaci ze swojej kieszeni.
Koniec wstępu.

Dziś- jak zwykle- przyjechał kierowca, zaparkował tuż naprzeciw szyby (a jesteśmy ‘oszkleni’ z każdej strony- lokal na rogu) i zameldował się w kuchni. Nie widziałam kiedy wszedł, ale widziałam kiedy wychodził- minęliśmy się na schodach, ja mam swoją pracę do wykonania. Kiedy wróciłam na górę zauważyłam wyżej wspomnianego mundurowego, wkładającego mandat za wycieraczkę, a w następnej chwili kierowcę biegnącego ze sklepu obok kierowcę z jedzeniem w ręce. Z tego co usłyszałam przez drzwi, kierowca krzyczał ‘only two fucking minutes!’, rzucając mandatem na drugą stronę ulicy i wymachując rękami. Jako że spotkał się z zupełnym brakiem zainteresowaniem z drugiej strony, spojrzał na mnie i wszedł do środka. Dość agresywnie oskarżył mnie o brak mojej reakcji i jego obrony, przecież powinnam zabronić wystawiania mu mandatu! Toż tak jakby pracujemy razem! Poza tym on nie wie za co mi płacą, skoro nawet swojej pracy nie potrafię wykonać porządnie(!).

I tu historia mogłaby się zakończyć, ale dodam dwie rzeczy.

Pierwsza- raz próbowałam to zrobić. Wyszłam na ulicę i (mimo że nic z tego bym nie miała) poprosiłam o poczekanie pół minuty na kierowcę, który samochód przeparkuje. Niby dostałam miłą odpowiedź, że nie ma takiej opcji, ale po paru godzinach ten sam mężczyzna złożył na mnie skargę (na moich oczach). Na szczęście manager jest człowiekiem i powiedział mu że zrobiłam to co uznałam za słuszne i on zrobiłby tak samo.

Po drugie- kierowca przepakował samochód za róg, włączył awaryjne i wyszedł. Kiedy dwie minuty później przyszli chłopcy z kuchni, wszyscy razem poszliśmy do samochodu, ale był zamknięty, więc wróciliśmy z powrotem. Kiedy mój manager poszedł sprawdzić co się stało, samochodu już nie było. Poszła skarga i nowy kierowca został wysłany, ale- podsumowując. Całe zamieszanie z kierowcą i mój manager dzwoniący na infolinię trwało do 10, kiedy to wysłali nowy samochód. Przyjechał po 10 minutach, a dojazd na miejsce zajmuje około pół godziny. Czyli przez około 10 minut w jednym sklepie na sprzedaż były jedynie napoje.

zagranica

by whosyourdaddy
Dodaj nowy komentarz
avatar dodolinka
1 1

Nie rozumiem. Tzn. rozumiem wyłączona z ruchu ulice. Tak jest np u mnie w Chorzowie, ale zawsze jest dopuszczalny ruch dostawców. Jak to niby ma być - jest restauracja i nie można bez mandatu spokojnie rozładować auto? Chyba że ja pijana jestem już i czytanie ze zrozumieniem leży.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 0

@dodolinka: Jeśli to coś w stylu Ubera, to raczej nie są traktowani jak dostawczaki. W Uberze jeżdżą prywatne samochody, i nie ma żadnej umowy że to auto to dostawa do / z takiego lokalu.

Odpowiedz
avatar niepojmuje
3 5

@bloodcarver: to powinni im wyrobić jakieś pozwolenia czy cuś... ale ja tam nie wiem, ja z Polszy jestem, u mnie w mieście (a nie jest małe) da się takie rzeczy załatwić. A co do sushi barów- kto stawia restaurację wymagającą kuchni bez kuchni??? Piękne pole do popisu dla takich właśnie "zdarzeń losowych"... właściciele sami się proszą o problemy.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 1

@niepojmuje: Nie da się. Nie wyrobisz pozwolenia jak nie wiesz komu masz je wyrobić. I nie wyrobisz pozwoleń kilku setkom kierowców, bo zbankrutujesz na opłatach. No chyba, że łapówkę dasz. Nie wiem jak to w twoim mieście wygląda, może i faktycznie... Ale legalnie? Nie ma opcji.

Odpowiedz
Udostępnij