Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakiś tydzień temu do mieszkania naprzeciwko wprowadziła się rodzinka, mama i rodzeństwo…

Jakiś tydzień temu do mieszkania naprzeciwko wprowadziła się rodzinka, mama i rodzeństwo w wieku około gimnazjalnym. Właśnie tego dnia moje życie z prostej sielanki zmieniło się w tragikomedię.

Wprowadzili się w czwartek, a hałasy temu towarzyszące (w tym wiercenie) trwały do około 2 w nocy. Nie przeszkadzało mi to specjalnie oraz rozumiem, że ludzie chcą się jak najszybciej rozpakować i zacząć normalnie mieszkać.

Następnego dnia miałem iść do pracy na nockę. Koło 19 postanowiłem obejrzeć film, żeby mi czas szybciej zleciał. Tutaj muszę zaznaczyć, że telewizor nie grał zbyt głośno. Po kilku minutach słyszę walenie w drzwi. Otwieram, a tam moja nowa sąsiadka [S].

[S]: Czy pan oszalał? Ta godzina, a tu takie hałasy! Zaraz policję wezwę.
[J]: Państwo wczoraj do 2 w nocy robili hałas przy przeprowadzce, ale jeśli przeszkadza, to już ściszam.
[S]: Jakie hałasy?! Jaka przeprowadzka?! My tu już dwa lata mieszkamy! Wyłączaj ten telewizor albo zadzwonię po policję.
[J]: Aha... Do widzenia.

Przez chwilę zwątpiłem, ale to jednak musiała być nowa sąsiadka. Budynek, w którym wynajmuję mieszkanie jest dość mały i wszyscy się znają po imieniu. Poza tym widziałem ją, jak zarządzała ekipą od przeprowadzek. Wtedy stwierdziłem, że może w nerwach jej się coś pomyliło.

Na następny dzień wróciłem z nocki po 6 rano i od razu położyłem się spać. Około 10 obudziło mnie pukanie do drzwi. Okazało się, że odwiedził mnie policjant [P].

[P]: Witam pana. Dzisiaj w nocy dostaliśmy 5 zgłoszeń o zakłócaniu ciszy nocnej. Jednak po przybyciu nie odnotowaliśmy żadnych hałasów. Poza tym nie otwierał nam pan drzwi. Czy mógłby pan wyjaśnić tę sytuację.
[J]: Nic dziwnego, że nie otwierałem. Dopiero o 6 rano wróciłem z nocki.
[P]: Rozumiem. W takim razie przepraszam, że pana obudziłem. Do widzenia.

Po tej sytuacji stwierdziłem, że i tak nie zasnę, więc postanowiłem iść do sklepu. Po drodze rzucił mi się w oczy papier wystający z mojej skrzynki na listy. Okazało się, że był to mandat... Wróć. Niedorobiona podróbka mandatu. Opiewał on na kwotę 1500 zł i wystawiony został za zakłócanie ciszy nocnej. Brakowało na nim moich danych, pieczątki i jakiegokolwiek podpisu. A co najważniejsze, wydrukowany był na kartce A4, której dowcipnisiowi nie chciało się nawet dociąć do odpowiednich rozmiarów. "Mandat" przezornie zatrzymałem, ale nie miałem zamiaru nic z tym robić. Przynajmniej na razie.

Następnego dnia (niedziela) znowu zostałem obudzony, tym razem o 9 rano i przez moją nową sąsiadkę. Przywitała mnie z uśmiechem na ustach słowami:

[S]: Oj, a ty jeszcze nieubrany?
[J]: Ale o co...?
[S]: No do kościoła idziemy. Idź się szybko umyj, a ja przyszykuję ci jakieś ładne ubrania.

Po tych słowach wlazła sobie jakby nigdy nic do mojego mieszkania i zaczęła grzebać w komodzie, która stoi naprzeciwko drzwi wejściowych. Od razu ją wypchnąłem.

[J]: Czy pani oszalała? Wchodzi pani obcemu facetowi do domu i grzebie mu po szafkach?
[S]: W kościele trzeba ładnie wyglądać.
[J]: Nigdzie z panią nie idę! Do widzenia.

Po tej sytuacji już się upewniłem, że z tą kobietą jest coś nie tak. Nie wiedziałem jeszcze tylko do końca, co mogę z tym zrobić.

Następny dzień i znowu zostałem obudzony pukaniem do drzwi. Otwarłem je, a tam (o Boże...) znowu sąsiadka. Tym razem wepchnęła mi w ręce torbę z zakupami i rzekła:

[S]: Zrobiłam ci zakupy, tak jak mnie prosiłeś. Wszystko kosztowało 52 złote. Rozliczymy się od razu?
[J]: Pani jest jakaś nienormalna! Nigdy nie prosiłem, żeby mi pani cokolwiek kupowała. Tak samo jak nigdy nie chciałem iść z panią do kościoła. Poza tym co to były za zgłoszenia na policję? I ten mandat w skrzynce? Nie chcę mieć z panią nic wspólnego. Niech pani zabiera te zakupy i zostawi mnie w spokoju!

Wcisnąłem jej zakupy w ręce i zatrzasnąłem drzwi przed nosem. Potem słyszałem jeszcze przez chwilę jej krzyki na korytarzu, ale kuracja szokowa chyba zadziałała, bo od tego czasu miałem spokój. Aż do dzisiaj.

Koło dwunastej znowu ktoś zapukał do moich drzwi. Przezornie wyjrzałem przez judasza, ale okazało się, że tym razem to nie moja sąsiadka, tylko jakiś facet [F]. Otwarłem.

[F]: Dzień dobry, jestem pana nowym sąsiadem. Mieszkam naprzeciwko i chciałem...
[J]: O nie, ja z państwem nie chcę mieć nic wspólnego. A tym bardziej z pana żoną.

Zacząłem zamykać, ale facet przytrzymał je nogą.

[F]: Ja właśnie o niej chciałem porozmawiać. Widzę, że już dała się panu we znaki. Bardzo przepraszam za jej zachowanie. Czy mógłbym jednak wejść?

Zgodziłem się. Usiedliśmy, otworzyliśmy piwa i sąsiad wyjaśnił mi całą sytuację. Jego żona rzeczywiście ma problemy psychicznie. Na pierwszy rzut oka wygląda jak zdrowa kobieta, może robić zakupy, załatwiać sprawy w urzędach, odwiedzać znajomych i zachowuje się całkowicie normalnie. Zmienia się to dopiero w przypadku kontaktów z sąsiadami. Jej zachowania stają się irracjonalne i nie umie ich wyjaśnić. Podobno ma tak od dzieciństwa. Nie można jej jednak wysłać na badania psychiatryczne. Rodzina ma długi, które trzeba jak najszybciej spłacić. Dlatego sąsiad (kierowca tira) jeździ w trzytygodniowe trasy. Nie mógłby przez to zająć się dziećmi, gdyby jego żona trafiła do szpitala. Pomoc rodziny również odpada. Sąsiad nie ma jej w ogóle, a krewni ze strony żony odwrócili się od nich (w sumie nawet się mocno nie dziwię). Jedyną możliwością byłby dom dziecka, ale dla sąsiada ta opcja kategorycznie odpada (a tu już w ogóle się nie dziwię).

I teraz mam dylemat. Z jednej strony szkoda by było mi dzieciaków, gdyby trafiły do domu dziecka. Z drugiej jednak strony nie mam zamiaru znosić stalkingu szalonej sąsiadki. Na razie jest spokojnie, ale ile ten spokój potrwa? Nie wiem.

Ps. Jeśli ktoś się zna, to może mi powiedzieć na jaką chorobę może cierpieć ta kobieta.

by Satsu
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
30 32

Myślę że sąsiad utaił przed Tobą inne objawy tej choroby psychicznej. Kiedyś dużo czytałam na temat chorób psychicznych i żadna nie ogranicza się do dziwaczenia wobec nowych sąsiadów... Możliwe że sąsiadka to schizofreniczka i bierze leki, a kiedy jej się na prawdę pogarsza to zabierają ją na jakiś czas do szpitala...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
30 32

@StereotypowaBlondynka: jeżeli babka rzeczywiście ma schizofrenię,koleś popełnia ogromny błąd zostawiając ją samą z dziećmi. Dzieciaki nie dopilnują,aby matka brała leki. A pewnie ich nie bierze. Może wpuścić jakiegoś menela do domu,lub rzucić się z łapami do kogoś. Wysyłanie takiej osoby na 3miechy co 3miesiące do psychiatryka daje tylko krótkotrwały efekt.

Odpowiedz
avatar mitzeh
23 27

Ktoś, kto się zna raczej nie będzie diagnozował obcej osoby przez internet, zwłaszcza mając tak mało danych, ale też podejrzewam, że facet trochę złagodził swoją wersję - mało możliwe, żeby objawy ujawniały się wyłącznie wobec tak wąskiej grupy jak "sąsiedzi" i koniec, kropka. Żeby nie było - nie twierdzę, że masz się zacząć bać, że nowa sąsiadka podpali Ci mieszkanie czy coś w tym stylu, ale podejrzewam, że będzie to dość uciążliwe sąsiedztwo. Najbardziej szkoda dzieciaków - to już ten wiek, że chcąc nie chcąc przejęły pewnie rolę opiekunów nad matką (w pewnym stopniu oczywiście), zwłaszcza jeżeli ojca tak często nie ma w domu.

Odpowiedz
avatar rzeczony
2 2

Choroby psychiczne mają to do siebie ze bywaja specyficzne. Traktowanie pewnej grupy ludzi - bo przecież z sąsiadami ma się dosyć wyjątkowe relacje, zupełnie obcy ludzie, a pod pewnymi względami bliscy - nie jest aż tak zaskakujące. Diagnozy nikt nie postawi, ale pewnym jest że z taką sytuacją to lepiej nie będzie. Zero leczenia i zostaje na tygodnie bez nadzoru. Przepis na problem.

Odpowiedz
avatar Rak77
21 25

Autorze, stare przysłowie mówi że jak chcesz mieć miękkie serce to musisz mieć twardą dupę. Sam zdecyduj co ci droższe - twój spokój czy dobroć wobec obcej osoby.

Odpowiedz
avatar Vitas
4 8

Albo gdzieś to kiedyś czytałem albo coś podobnego było w jakiś trudnych sprawach czy czymś podobnym bo przypominam sobie taki motyw/

Odpowiedz
avatar nacia30
9 13

@Wunsz: A ty czytałeś w ogóle historię? Przecież dzieci są w wieku gimnazjalnym.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Wunsz: Schizofrenia najczęściej pojawia się pomiędzy 20 a 30 rokiem życia, dziecięca jest bardzo rzadka.

Odpowiedz
avatar Wunsz
-4 8

@nacia30: No to już tym bardziej wiarygodna historia, dzieci w wieku gimnazjalnym nie mogą zostać same w domu?xD

Odpowiedz
avatar BlueBellee
5 5

@Wunsz: Nie, nie mogą na 3 tygodnie. Jakby to ktoś zgłosił, to "po ptakach". I naucz się czytać, bo jedynie Twój punkt 5 ma sens.

Odpowiedz
avatar Wunsz
-3 7

@BlueBellee: Na jakie 3 tygodnie? Wizyta u psychiatry trwa 3 tygodnie? Już nie mam pytań, przecież ta historia to jakiś stek bzdur. No i schizofrenia sąsiadowa xD Pewnie.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
0 2

@Wunsz: też nie rozumiem, dlaczego ludziom się wydaje, że są tykko dwie możliwości: nic nie robić, albo zamknąć kobietę na zamkniętym oddziale do końca życia. Doedukujcie się, zanim zaczniecie pisać bzdury. Psychiatrzy przyjmują w przychodniach, nie tyko na oddziałach. Wizyta wraz z rejestracją i dojazdem potrwa kilka godzin. Mozna też spędzić na oddziale dzień-dwa. Nikt też nie może zmuszać do leczenia zamkniętego, jeśli nie ma zagrożenia życia. Baba mogłaby spokojnie pójść na wizytę po diagnozę, a dopiero potem zadecydować, co dalej, zamiast od razu wymyślać, że się nie da i już.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

Dzieci są w gimnazjum, więc mają 13-15 lat. W tym wieku już można ogarnąć podstawowe rzeczy wokół siebie...Zakładam że mają świadomość o chorobie matki i z powodu sytuacji muszą być samodzielne i odpowiedzialne. Nie wiem jak to jest ze stałym pobytem osób psychicznie chorych, ale w tym przypadku raczej podleczą i wypiszą do domu by za kilka miesięcy znowu zamknąć w szpitalu i podleczyć...Błędne koło a dzieci wolą siedzieć w domu i jako tako kontrolować poczynania rodzicielki (zwłaszcza że zapewne nie jest agresywna ani niebezpieczna dla otoczenia) niż zostać zabranym do domu dziecka.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2016 o 19:50

avatar lazy_lizard
1 5

@StereotypowaBlondynka: Dlaczego do domu dziecka, przecież mają ojca.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
4 6

@lazy_lizard: Którego nie ma jakieś 252 dni w roku.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
7 7

Jakiś internat dla dzieciaków to na miesiąc chyba mógłby ogarnąć. Albo opiekunkę, która zamieszkałaby z dziećmi na czas wyjazdu ojca.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 16

@misiafaraona: a stara to co? Chomik? Nie jest tak łatwo umieścić kogoś w psychiatryku. Najlepiej gdyby była ubezwłasnowolniona. Jednak to trudna droga. Nie jest agresywna ani nie odj****a jakieś większej maniany. W szpitalach też nie ma miejsc. Matka takiej typiary z mojej szkoły, była schizofreniczką. Robiła takie akcje,że cała rodzina była regularnym pośmiewiskiem. Mieli ją właśnie ubezwłasnowalniać a potem gdzieś zamknąć.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
9 9

@Day_Becomes_Night: Oj też mam wśród bliskich znajomych schizofreniczkę. Co przeszły jej dzieci i mąż zanim babę ubezwłasnowolnili to epopeję napisać. Ale to właśnie trzeba działać a nie czekać. Schizofrenia to nie przeziębienie, sama nie przejdzie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

@misiafaraona: facet musiałby zmienić pracę,aby nadzorować cały proces. Coś mi się wydaje,że on już nie ma siły. Wszyscy się odwrócili,a dzieci siedzą z je***ą matką. Lub całą sytuację ma gdzieś. No kurcze,kto zostawia kasę osobie chorej psychicznie? Co by było,gdyby te zakupy zaniosła do jakiegoś cwaniaka? A ten namówiłby ją do czegoś innego? (kredyt,"pożyczanie" pieniędzy)

Odpowiedz
avatar aptekarkararka
4 6

Moim zdaniem schizofrenia wszystkie objawy na to wskazują ale diagnoza należy do lekarza. No i trzeba by było zacząć ją leczyć jak najszybciej, bo nie leczona szybko się pogłębia a jak będą odpowiednio dobrane leki to można żyć prawie normalnie

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
5 5

Chyba jedyne sensowne leczenie tej (przypuszczalnie) psychozy, jest odpowiednia diagnostyka, najlepiej stacjonarnie w zamknietym szpitalu specjalistycznym, oraz konsekutywne rozpoczecie prawdowpodobnie dozywotnej terapii lekarstwami (i moze rownolegle) rozmowami. Rozsadnie byloby tez poinformowac i poprosic o solidna pomoc, urzad do spraw dzieci/mlodziezy (w Niemczech nazywa sie to "Jugendamt"), oraz kase chorych. Oni znaja sie na takich przypadkach i moga dobrze pomoc, albo przynajmniej wskazac alternatywy.

Odpowiedz
avatar evangelina
9 13

spotkałam się kiedyś, w bliskim sąsiedztwie, z młodym człowiekiem mającym podobne objawy, okazało się, że cierpiał na psychozę alkoholową, choć nikt, kto go spotykał na co dzień nie pomyślałby,że chłopak z gatunku nadużywających, szczególnie, że takie napady biegania po sąsiadach i opowiadania o rzeczach niestworzonych przypadały na ogół na okresy abstynencji. w historii najbardziej piekielny jest mąż, jeśli jest świadom stanu żony, to zrzucenie odpowiedzialności za nią na dwójkę gimnazjalistów jest kuriozalne. Ponadto nie wierzę w brak możliwości leczenia, to nie zawsze oznacza psychiatryk. Zostawienie takiej osoby bez opieki ( bo nie jest opieką dwójka nieletnich ) zagraża zarówno tej osobie, jak i otoczeniu. a można załatwić, np. w miejscowym MOPSie codzienne wizyty tzw. opiekunki środowiskowej, która choćby dopilnuje wzięcia leków i będzie mieć na oku jej aktualny stan.

Odpowiedz
avatar gatto31
-1 9

To wygląda jak rozdwojenie osobowości, tożsamość mnoga. Osoby z takimi zaburzeniami maja często co najmniej 2 różne osobowości, które mogą o sobie nie wiedzieć. Odrębne zachowania, wspomnienia

Odpowiedz
avatar Ara
17 21

Ja niestety nie potrafie nic doradzic w tej sprawie, ale chcialem tylko napisac ze historia mialaby swietny twist, gdyby sie okazalo ze w rzeczywistosci to Ty masz druga osobowosc, sasiadka byla zupelnie normalna i faktycznie prosiles ja o zakupy, halasowales w nocy. Shyamalan by sie nie powstydzil :D

Odpowiedz
avatar Satsu
6 6

@Ara: W sumie nie głupie :D Fabuła na niezgorszą książkę może z tego być :D

Odpowiedz
avatar egow
0 0

@Ara: made my day

Odpowiedz
avatar polaquita
0 0

@Ara: czytając o tych zakupach pomyślałam to samo :D

Odpowiedz
avatar nuclear82
0 0

Schizofrenia to raczej nie jest bo babcia na nią choruje i objawy są trochę inne. Schizo generuje wizje i głosy, w przypadku babci (osoby mocno wierzącej) były to objawy typowo religijne. Ot, diabeł jej dokuczał, szarpał za włosy, rzucał w nią przedmiotami, raz nawet widziała jak stoi z nożem za tatą (przez co nie wpuściła go do siebie). Ogólnie choroba jest nieuleczalna, tylko zaleczalna. Leki trzeba brać do końca życia i nie można odstawić bo objawy zawsze wracają. Zresztą większość ciężkich chorób psychicznych jest nieuleczalnych i żeby jako-tako dało się żyć, trzeba łykać koksy non stop.

Odpowiedz
avatar Ara
1 1

@nuclear82: Pokusze sie o stwierdzenie ze schizofrenia ma rozne natezenia i objawy, wiec to co opisujesz moze byc jednym objawem, ale niekoniecznie przedstawiac schorzenie jako calosc.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
2 2

Jakiś czas temu koleżanka mojej matki straciła syna w dziwnych okolicznościach. Znałem go i też uważam jego śmierć za co najmniej dziwną... Jego śmierć mocno wstrząsnęła jego matką, tym bardziej, że rozmawiała z nim wieczorem a znalazła go martwego na drugi dzień koło 10 rano. Od tej pory zaczęło się jej dziwne zachowanie. Wydzwaniała do mojej matki prawie codziennie i zdawała relacje ze sprawy, mówiła o wątpliwościach itp. Potem zaczęła narzekać na rodzinę. Że córka, z którą też miałem niezły kontakt, uciekła z domu ze swoim chłopakiem, a mąż ją zdradza i chce wysłać do psychiatryka. Trwało to około miesiąca. Dochodziło do tego, ze jeśli moja matka nie odebrała, to dzwoniła do mnie. W końcu zagroziliśmy, ze jeśli to się nie skończy to zablokujemy jej numer. I tak się stało. Po 2 latach zadzwoniła z innego numeru. Okazało się, ze mąż rzeczywiście wysłał ją do psychiatryka... Leczyć schizofrenię paranoidalną... Dostała leki i nagle okazało się, ze na lekach czuje się dobrze a rodzina ją wspiera. Do nas też nie dzwoni codziennie. Wręcz sama powiedziała, że chciałaby się spotkać ale dopiero jak się trochę ogarnie. Oczywiście sprawa śmieci jej syna została umorzona mimo ewidentnych wątpliwości. Tyle, ze teraz nie ma kto zajmować się pilnowanie policji... Tak więc choroby psychiczne mogą skupiać się nawet a jednej osobie. Oczywiście jak ktoś już napisał, przez internet nikt diagnozy nie postawi. Być może jak akcje wpadania do domu się powtórzą to terapia szokowa w postaci brutalnego "wyproszenia" może poskutkuje. Może jak w naszym przypadku po prostu się odczepi.. A może posunie się dalej...

Odpowiedz
avatar aniucha0711
1 1

Moja ciocia mieszka od parunastu lat w Norwegi i także ma schizofrenię. Ciągle chodziła na policję i mówiła, że ktoś ją śledzi. Wyłączała kable od telefonu, wszystkie wtyczki aby uniknąć podsłuchu. W nocy wybiegała w piżamie z domu, bo niby FBI chowa się w jej szafie i chcą ją dopaść. Nie jest ubezwłasnowolniona. Na szczęście wujek Arve pilnuje aby brała leki regularnie i od jakiś 4 lat jest spokój. Ostatnio była też w Polsce i w końcu trochę przytyła i jest bardzo wesołą kobietą :)

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

To wszystko jest po to, żebyś sobie uświadomił, ze do tej pory miałeś super życie (nawiązując do drugiego zdania twojej historii) ;)

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
-1 3

A dlaczego leczenie psychiatryczne miałoby oznaczać długi pobyt w szpitalu? Albo facet ściemnia, albo Ty ściemniasz, albo on jest idiotą i od razu wymyśla "niedasie" zamiast wziąć żonę za frak i zaprowadzić do psychiatry.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
-1 1

@KoparkaApokalipsy: Może być tak, że facet wie jak poważna jest choroba, że na 90% zamkną mu żonę, że zabiorą dzieciaki, że nie będzie mógł spłacić długu i być może dlatego się przeprowadził-ktoś już chciał sprawę zgłosić. Nie zmienia to faktu, że autor historii jest postawiony w głupiej sytuacji, a jest to konsekwencja wcześniejszych decyzji jego sąsiadów. Szkoda dzieciaków, które nie dość, że dość, że nie mają matkę chorą psychicznie, to jeszcze muszą się nią opiekować, a nie ma kto zająć się ich problemami, nawet jeśli są to już nastolatkowe a nie dziecinne problemy. Tylko czekać jak rówieśnicy się dowiedzą i dadzą im w kość.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
0 0

Coś nie bardzo pasuje mi zachowanie męża. Przedstawił ckliwą historyjkę, do której niby nie można się przyczepić i prosi Ciebie, obcą osobę, o pomoc w ukrywaniu choroby żony. Może jeszcze jak jednak zgłosisz gdzieś sprawę to oskarży Ciebie o zniszczenie życia rodziny, o to, że dzieciaki są w domu dziecka??? Z historii wynika, że problem choroby żony istnieje już od dawna, a raptem teraz nie można nic zrobić z powodu spłaty długu i pracy. Trochę takie niedojrzałe podejście-to nie było nigdy okazji żeby zacząć leczyć tak niewygodną przypadłość?

Odpowiedz
avatar dzialkis
-4 4

Jak dla mnie autor ma wyjątkowo bujną wyobraźnię albo owe zaburzenia...

Odpowiedz
avatar katarzyna
0 0

Nie wiadomo, w jaki jeszcze sposób przejawia się choroba sąsiadki i czy sprawuje właściwą opiekę nad dziećmi. Jeżeli w Waszym mieście jest szpital psychiatryczny, to najprawdopodobniej jest tam również oddział dzienny (czasami takie jednostki są przy przychodniach). Pacjenci przebywają tam od około 8 do 15. Jeśli nawet dzieci wracają ze szkoły wcześniej, to gimnazjaliści poradzą sobie w domu sami kilka godzin (większość sobie radzi, gdy rodzice są w pracy). Z drugiej strony zdrowie Twoich sąsiadów to nie Twoja sprawa i nie wiadomo, czy to sytuacja w której należy reagować (dzieci). Czy sąsiadka jest tak uciążliwa, że nie da się jej ignorować? Szkoda, że mąż (któremu chyba zależy, skoro wciąż są parą) nie zadbał o jej zdrowie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2016 o 23:21

Udostępnij