Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wiecie co mnie najbardziej wkurza? Ludzie którzy ciągle rozżalają się nad tematem…

Wiecie co mnie najbardziej wkurza? Ludzie którzy ciągle rozżalają się nad tematem braku pracy. Pracując jako kierownik w Domu Gościnnym miałam "przyjemność" rekrutować nowych pracowników. Zdarzało się to nadzwyczaj często ponieważ wg osób przychodzących na rozmowy praca wydawała się wybitnie ciężka za groszowe pieniądze.

Opisze w skrócie co należy do obowiązków barmana-recepcjonisty. Utrzymanie czystości w pubie i ogródku piwnym, raz na jakiś czas przetarcie kurzy z półek (strasznie dużo bo aż 6!) no i oczywiście obsługa gości barowych wykluczając kelnerowanie. Klient sam podchodzi do baru płaci i wychodzi z zamówieniem. Oczywiście jak nie było dużego ruchu a klienci byli mili to zawsze im się zamówienie donosiło ale to była dobra wola barmana. Dodatkowo dochodziły obowiązku recepcjonisty czyli przyjęcie klienta, sprawdzenie czy klienci opuścili pokoje, zaprowadzanie do pokoju no i pilnowanie rezerwacji.

Pokoi nie ma dużo bo można je zliczyć na palcach rąk a i pub nieduży to roboty tak na prawdę nie było za wiele. Sama pisałam prace licencjacką tam na tym samym stanowisku z o wiele większą ilością obowiązków więc wiem co mówię ;)

Stawka to 7 zł/h co w naszym mieście daje stawkę normalną (bez szału ale dobra, nie jest wcale za niska). Oto kilka kwiatków ostatniego czasu:

1.Przychodził okres późno wiosenny więc z racji posiadania własnego ogródka kazałam wyjąć z piwnicy mężowi krzesła i stoły a barmanka miała je porozkładać. Naprawdę nie było to skomplikowane wystarczyło rozłożyć oparcie od fotela tyle. Co usłyszałam? "Nie będę tego robić. Nie przyszłam się tu zaharowywać". Ale że dziewczyna po studiach to myślę dobra może chociaż zabłyśnie wiedzą. A gdzie tam... Do baru nie przychodzą raczej goście milczący. Nie mamy meliny ale klienci po alkoholu wiadomo wesołe chłopaki :)Ta dzwoni do mnie że zamyka wcześniej bo dopiero co wygoniła te dzikie bestie (chodziło o jednego z naprawdę miłych klienta który puścił żart który jej się nie spodobał) i nie chce żeby więcej zdarzała się taka sytuacja... Bar był czynny do 23 a ona zamknęła o 18... Była u nas 3 tygodnie i nie rozumiała dlaczego nie chce kontynuować jej pracy :)

2. Program do kasy fiskalnej naprawdę nie jest trudny... A już na pewno nie ma z nim problemu jeżeli ma się kartkę z pełną instrukcją rzeczy które musi umieć wykonaną przeze mnie w najprostszym języku jaki mogłabym stworzyć. Dodatkowo jestem zawsze na telefon więc w razie wątpliwości powtarzam żeby nie robić nic samemu i dzwonić z każdą pierdołą. Ciągle ale to ciągle słyszę "zgubiłam tą kartkę mogłabyś mi podyktować jeszcze raz jak zrobić to i to", " wiesz źle mi się klikło co teraz? Jak to nic się nie da zrobić to co mam z tym zrobić".
Nagminnie tłumaczę do każdej głowy że raport na koniec dnia TRZEBA skończyć przed północą bo inaczej po prostu go nie wydrukuje. Nagminnie muszą to sprawdzać a później są zawsze wielce zaskoczeni że faktycznie się nie da.

3. Ja rozumiem. Każdy był młody, chciał się pochwalić przed znajomymi jaką to ma fajną pracę ale ludzie... Jeżeli coś sprzedaje to znaczy że też musiałam to kupić a nawet jakbym produkowała własnoręcznie to składniki też nie biorą się za darmo... Więc wyjaśnijcie mi jakim prawem barmani ciągle uważają że ja mam wszystko za darmo więc oni mogą robić sobie imprezy dla znajomych na mój koszt. No bo przecież od przyjaciół nie wypada brać kasy ;/ Nawet dla swoich znajomych nie mam litości w płaceniu za produkty ;) Więc nie wiem z jakiej racji miałabym to robić dla obcych.

4.Hasła " to ja mam wiedzieć jak się włącza ogrzewanie" "padły korki idę do domu bo nie ma prądu" na mój rozkaz pójścia metr dalej aby podnieść wajchę do góry zawszę słyszę "jak to. Jak ja niby mam to zrobić przecież nie jestem elektrykiem", "W drukarce skończył się papier. Nie szukałam po pewnie nie ma" Tak jest... zawsze... w szafce do której zagląda codziennie. Na porządku dziennym tłumaczę takie pierdoły również typu a gdzie jest włącznik do światła, a gdzie jest coś tam i coś tam. A tam naprawdę jest wszystko na wierzchu wystarczy poszukać.

5.Dodam jeszcze że przy poszukiwaniach kieruje się przede wszystkim BRAKIEM doświadczenia ponieważ uważam że taka praca jest bardzo dobra na start no i każdy kiedyś gdzieś musi zacząć. Pytania dlaczego tak mało płacę a tak dużo wymagam to norma. A tam naprawdę się siedzi i raz na jakiś czas coś trzeba zrobić... Nawet z nudów.

I wyjaśnijcie mi czy to ja jestem nienormalna czy mam takiego pecha w poszukiwaniach odpowiednich osób do jakże trudnej i odpowiedzialnej pracy. Jak się spodoba to dodam osobnego kwiatka który przeze mnie (o ja niedobra!) ma sprawę w sądzie ;)

gastronomia poszukiwania pracowników

by szawi
Dodaj nowy komentarz
avatar Mementomoris
50 58

Cóż, jaka płaca, taka praca.

Odpowiedz
avatar Armagedon
11 15

@Mementomoris: A to 7 zeta pewnie jeszcze jest brutto...

Odpowiedz
avatar nightmare125
56 58

7 zł/h to normalna stawka? No proszę was, drodzy pracodawcy - szanujcie pracowników i dajcie im godnie zarobić. Przez takich ludzi jak ty co płacą "normalną" stawkę 7 zł młodzi uciekają za granicę.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
49 51

i te 7 zl to napewno jeszcze na umowe zlecenie.. brawo.. WYZYSKIWACZE. A potem się dziwicie, ze trafiacie na ludzi, którzy się nie staraja... Kiedy zrozumiecie, że najniższa krajowa powinna być dawana TYLKO tym którzy nie dość, że nic nie umieja, nie maja szkoly, doswiadczenia, a praca to tylko siedzenie na dupie i nie robienie niczego ( np stroz nocny.. dla osovby po podstawowce)...

Odpowiedz
avatar BordoKropka
51 51

7 złotych za godzinę? Wstyd proponować komuś takie warunki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
48 48

7 złotych za godzinę to jest dobra stawka w Indiach.

Odpowiedz
avatar martxi
30 30

@Ignus: Kelnerka - 3zł/h ale dostanie napiwki. Świetnie! Niania, ta to już w ogóle nic nie musi robić byle tylko była po studiach najlepiej położniczych lub pedagogicznych, znała obcy język i jeszcze miała własny samochód. Wystarczy, że ją nakarmimy!

Odpowiedz
avatar soraja
14 14

@Ignus: praca w której jesteś jednocześnie barmanem, recepcjonistą i sprzątaczem z definicji nie jest lekka - to w zasadzie praca dla 3 osób i to praca z klientem (nieraz pijanym), a stawki 7zł za godzinę jest poniżej poziomu nawet dla niewymagającego zajęcia - nie dość, że śmieciówka, to jeszcze wypłata poniżej najniższej krajowej.

Odpowiedz
avatar Devotchka
13 13

@Ignus: Achhhhh.... kiedy pracodawcy zrozumieją, że stawka dla pracownika powinna być dyktowana tym, ile zarabiają sami, a nie ile dostaje się za taką pracę w mieście? Jeśli dzięki kwitnącemu biznesowi stać Cię na nową audicę to (do cholery) stać Cię na podniesienie stawki o te dwa złote względem średniej zarobkowej miasteczka. Zasada jest prosta- szanujesz swojego pracownika, a wtedy on będzie szanował Ciebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Devotchka: Zauważyłam taką prawidłowość w moich okolicach: im lepszym samochodem jeździ szef, tym marniejszą stawkę ma pracownik. W końcu oni z czegoś na te samochody muszą mieć. I nie, nie nazywają siebie chciwymi, tylko "oszczędnymi". Bo "oni wiedzą na co wydać pieniądze, a na co nie, dlatego tyle ich mają" - autentyczny monolog szefunia do mojego Chłopaka. Chłopak pracował za śmieszną stawkę, raz został wyrwany z łóżka w dzień wolny, żeby pomóc wnieść szefuniowi na strych... krokodyla. Tak. Wypchanego krokodyla, bo szefciu jest z zamiłowania myśliwym. Na strychu miał już słonia, lwicę, małpy i inne takie. Bo on wie, na co wydać pieniądze, na co nie. I wiecie co? Facet od roku nie może znaleźć pracownika.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Ignus: opiekunka nie weźmie mniej niż 10 złotych za godzinę. Sama się zastanowiłabym wcześniej czy powierzyć obcemu dziecko, najcenniejsze co mam, za 7 zł. Kawał jakiś, stawka to od 10 do 15, chyba że jest po studiach pedagogicznych i jeszcze z dzieciakiem jakieś zajęcia rozwojowe prowadzi.

Odpowiedz
avatar Nace
0 2

@Candela: Mój szefcio jeździ Mercem za blisko pół bańki, kiedy najdroższy samochód pracownika ledwo przekracza wartość może 20 tysięcy, a sami pracownicy są obciążani za każdą możliwą bzdurę. U nas "szefowanie" to dyscyplina. Kasiora się musi zgadzać. Nie ważne, że kosztem firmy, kosztem pracowników, szef musi na swoje wyjść, bo przecież jest SZEFEM.

Odpowiedz
avatar Devotchka
1 1

@Nace: Mój wujek też twierdzi, że w Polsce JEST zawsze praca dla ludzi, tylko oni są leniwi. Skąd wyciąga swoje wnioski? Jego kolega chce zatrudnić ludzi do pracy fizycznej pod miastem (dojazd tylko własnym samochodem)... Proponując 5 zł za godzinę. Mój wujek nie widzi w tym nic dziwnego. Smaczku dodaje, że tenże brat taty pracuje w Państwowej Inspekcji Pracy.

Odpowiedz
avatar Nace
1 1

@Devotchka: Nieco poniżej @cassis wyjasniła na czym to polega i w sumie nic dodać, nic ująć.

Odpowiedz
avatar wilfrid
5 5

Co to jest "Dom Gościnny"? Hotel, restauracja, pensjonat?

Odpowiedz
avatar cassis
35 39

@wilfrid: to jest wszystko powyższe w jednym. A co za tym idzie jestes praczką, pomywaczką i sprzątaczką. I kelnero-barmanem. Wcale niemało, jak za żenujące 7 PLN za godzinę. NIE WAŻNE W JAKIM MIEŚCIE - w każdym mieście człowiek musi jeśc i rachunki płacić, a różnice wbrew pozorom są naprawdę niewielkie [mam porównanie między Krakowem, Stolicą, lubelszczyzną i Mazurami]

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 4

@wilfrid: Dom Gościnny - to coś takiego mniej-więcej, jak "dom otwarty", tylko płatny. To znaczy, mamy piętrową chałupę z ogródkiem. Na dole robimy mały pub z wybiegiem, na piętrach kilka pokoi przerobionych na hotelowe. No i jakieś łazienki i jakaś kuchenka.

Odpowiedz
avatar szawi
-2 6

Działa na zasadach hotelu ale ma zdecydowanie mniej pokoi. W tym wypadku jest to 7

Odpowiedz
avatar grupaorkow
51 53

Płacisz 7 zł/h i masz pracowników wartych 7 zł/h. To jest stawka jak w ochronie na cieciówce.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
44 48

Przy wspomnianej stawce trzeba pracować po 200h, żeby wyszło 1400zł. To może być demotywujące, że siedzi się w pracy długo, żeby wyjść z jakąś sensowną dniówką. Mnie nie dziwi brak zaangażowania i motywacji pracowników. Z tego co opisujesz pracownik jest sam na zmianie i w sumie jest odpowiedzialny za dużo rzeczy, a to może być stresującego np. ktoś wyszedł nie płacąc, w całym obiekcie nie ma prądu i po ciemku trzeba szukać korków, klient się awanturuje a i jeszcze trzeba zameldować gościa i przyjąć telefon od potencjalnego. Za 7zł/h.

Odpowiedz
avatar czekotubka
37 37

Ja pracowałam w hotelu jako recepcjonistka i tylko zajmowałam się obsługą gościa w recepcji. Miałam 8 zł/h, w trakcie robienia technikum hotelarskiego, bez doświadczenia. 7 zł za 2 stanowiska to troche mało, może być i mało pokoi i mało pracy, ale jesteś tam, pilnujesz, wykonujesz obowiązki, więc i godziwa wypłata się należy.

Odpowiedz
avatar este1
6 18

Przepraszam, ale ile wynosi najnizsza krajowa? Podziela sobie na 160 godzin i policzcie ile wychodzi NETTO za godzine. Praca, jak autorka pojikad wspomniala, nadaje się dla studentów. Bez zartow. W Mc dostaje sie 1.30 wiecej za godzine a menager pilnuje zebys nie stal.

Odpowiedz
avatar cassis
22 22

@este1: dla studentów? jakich? Jak dziennych - to po prostu nie maja kiedy robic takiej roboty. Jak zaocznych - to stawka jest zbyt śmieszna dla kogoś, kto musi sam się utrzymać. Niech autorka zatrudni swoją przyjaciółkę albo matkę za tyle.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
1 1

@cassis: Bo studia zaoczne kosztują, wynajęcie pokoju też, podobnie jak bilet. Więc zostaje niewiele i taki pracownik siedzi w takiej pracy i tylko liczy, że spędza w niej dużo czasu, a kasy na życie ma mało. Zresztą, o ironio, czasu na jej wydawanie też nie za dużo. Ogarnięcie dwóch stanowisk za równowartość 2-3 czekolad czy piw za godzinę przygnębia.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

@este1: 8,21 netto, zakładając, że mają umowę o pracę. Jak myślisz, że ją mają, to zsiądź ze swojego jednorożca, bo jeszcze z tęczy spadniesz ;)

Odpowiedz
avatar grupaorkow
17 17

@nerevarine: tak, ja pisałam o ochronie. Mój facet kiedyś pracował jako ochroniarz i miał właśnie 6-8 zł na godzinę na rękę. Tylko, że on w pracy całe dnie siedział na krześle, grał na telefonie, żarł słonecznika i bawił się pilotem od szlabanu, więc jego wysiłek był dosyć adekwatny do zarobków. A 3 zł/h to mniej więcej stawka szwaczek w Azjatyckich krajach Trzeciego Świata - na szczęście organizacje broniące praw człowieka aktywnie walczą z niewolnictwem i jest nadzieja, że biedne szwaczki będą zarabiały lepiej.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

@grupaorkow: Zawsze uważałem, że opisana przez ciebie praca na ochronie w takiej formie to idealna praca dla artystów. Siedzi sobie w budce i np. pisze powieści lub wiersze, ewentualnie maluje obrazy.. albo dla maniaków seriali - praca marzeń :)

Odpowiedz
avatar CichoByc
32 32

Od razu przypomina mi się praca, w której wytrzymałam tylko 4 miesiące : miałam dokładnie 7 zl/h , obowiązków coraz więcej, idąc do pracy, nigdy nie wiedziałam, czy wyjdę o 15, czy moze o 17 - brak siły, jakiegokolwiek życia prywatnego, czesto brak również wolnych weekendów (niedziela też pracująca). Gdy pod koniec umowy poszlam porozmawiać z kierownikiem na ten temat usłyszałam monolog pełen wyrzutów, że w ogóle nie okazuję WDZIĘCZNOŚCI za pracę! Gdy zapytałam o możliwość jakiegokolwiek urlopu, czy też podwyżki, w odpowiedzi usłyszałam również pytanie : NA CO MI PODWYŻKA I WOLNE SKORO JESTEM MŁODA (ponad 20 lat), NIE MAM MĘŻA ANI DZIECI ?! Niestety, jestem bezduszna i niewdzięczna, jakoś bez żalu nie podpisałam kolejnej umowy. Odnoszę wrażenie, że człowiek nie chodzi teraz do pracy by sie utrzymać, coś odłożyć, tylko po to, by tylko i wyłącznie PRACOWAĆ na rzecz swojego PANA.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@CichoByc: Jakie życie prywatne, za tyle to i tak byś go nie miała, co za to kupisz? Jak zapłacisz rachunki, to ile Ci zostanie odliczając na życie? Bo to model nowoczesnego niewolnictwa, masz do zapłacenia rachunki i boisz się odejść z takiej pracy, bo wiesz że drugą możesz znaleźć za jakiś czas, a gdzie kasa na rachunki i jedzenie, ewentualnie jakiś ciuch w szmateksie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
27 31

@Ara: spox. Co z sytuacją,gdy są klienci,w barze a na recepcji czekają ludzie na zameldowanie w pokoju? Nie uważasz,że praca na dwóch stanowiskach powinna być lepiej płatna?

Odpowiedz
avatar zyxxx
25 27

@Ara: Też uważam, że należy albo ofertę odrzucić, albo jeśli zgodzę się na stawkę, to mimo wszystko wykonywać pracę sumiennie. Ale oferując 7zł/h trzeba się spodziewać, że dostaniesz pracowników wartych 7zł/h - bo wszyscy warci więcej szukają pracy gdzie indziej. To tak jakby kupić na rynku chińskie adidasy za 10zł i dziwić się, że przemakają.

Odpowiedz
avatar CichoByc
22 22

@Ara: Dobra, osoba która zgłasza się do pracy, jest zatrudniona to i powinna wykonywać dokładnie swoje obowiązki, tylko, ze weźmy kilka czynników pod uwagę : gdy pracodawca Cię docenia, oferuje jakąś premię, przy dużym natężeniu ruchu, to aż chce sie pracować i starać, bo widzisz w tym SENS. Ale jeśli zarabiasz siódemkę, pracy od zawalenia i w sumie musisz ogarniać cały lokal - masz gdzieś taką robotę i przychodzisz tam z braku lepszych perspektyw. A gdy dochodzą do tego wszystkiego myśli - 1176 zł i jak zrobić, by opłacić mieszkanie, co zjeść i przykładowo skąd wziąć kasę na sam dojazd do pracy, wcale tak różowo nie jest. Prosty przykład nawet odczas pracy jako hostessa - taki sam zakres obowiązków, w jednej agencji my z dziewczynami miałyśmy 14zł /h na rękę, z innej agencji miały ąz o połowę mniej. My uśmiechnięte, dzielnie odpowiadające na pytania, dobrze prezentując markę, a nasze koleżanki chodzące smętnie po hali, zerkające na zegarek. Tak jak napisalam w swoim innym komentarzu - pracuje sie dla SIEBIE by mieć na swoje wydatki i godne życie, a nie po to, by być wdzięcznym, ze w ogóle mamy prawo przebywać w danym miejscu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
55 59

Przestałem czytać, kiedy zobaczyłem 7zł. Pewnie to jeszcze brutto na zleceniu. Jakbyś mi zaproponowała taką stawkę, to choćbym miał tynk żreć, to bym ci parsknął śmiechem w twarz. EDIT: Jeszcze mi się rzuciło w oczy ostatnie zdanie i już odpowiadam. Tak, jesteś nienormalna proponując głodową stawkę, za robienie na dwóch stanowiskach jednocześnie i jeszcze twierdząc, że to bardzo dobra stawka. 7 złotych... Serio? 1176 zł. za miesiąc(brutto?). To mam taką propozycję. Przeżyj za taką kwotę, przez pół roku. Opłacaj rachunki, kup jedzenie, środki higieny, itp. Potem tu wróć i powiedz jak wrażenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2016 o 16:09

avatar manson1205
33 33

Żenada - oferujesz 7zł/h ? I wydziwiasz, że przychodzą matoły. Cóż - nikt normalny za taką stawkę nie będzie pracować. Lepiej pójść do fabryki na produkcję bo tam dostaniesz 10 na rękę na start. Poza tym pracodawco - spróbuj się utrzymać za takie wynagrodzenie - przy 21 dniach roboczych po 8 godzin wychodzi 1176 zł. I to wg Ciebie jest normalne? Zaraz się pewnie okaże, że 7 ale brutto.

Odpowiedz
avatar Hancia
41 41

Pomijając kwestię zarobków... Nie powinnaś im kazać włączać wajchy z prądem. Nie dziwię się, że ktoś ci odpowiedział, że nie jest elektrykiem. Prąd nigdy nie wywala "ot tak". Na ogół jest to wina przesilonej sieci energetycznej, przepięcia (źle wpięta tyczka, uszkodzony kabel, przepalenie się urządzenia) skoku napięcia itp. Jakoś nie wierzę, że gdyby pracownik włączył wajchę i przez to coś by się przepaliło albo uszkodziłaby się instalacja, powiedziałabyś, że to nic takiego. Nie, raczej dążyłabyś do zdjęcia mu tych pieniędzy z pensji... Szukanie włącznika do światła... Pewnie masz też włącznik do klimatyzacji/okapu kuchennego/wiatraka, światło zewnętrzne, cuda na patyku. Można się pomylić.

Odpowiedz
avatar zyxxx
33 33

Pensja minimalna to około 11,50 brutto za godzinę, czyli około 8,50 na rękę. Nie można zgodnie z prawem płacić 7 zł (Z opisu stanowiska wynika, że raczej powinna być podpisana umowa o pracę)

Odpowiedz
avatar aptekarkararka
26 26

7zł na godzinę to nawet nie jest najniższa krajowa :/

Odpowiedz
avatar aptekarkararka
27 27

A tak pomijając wszystko, to ty jesteś piekielna proponując taką stawkę za pracę na dwóch stanowiskach

Odpowiedz
avatar konto usunięte
35 39

Pozwól że się przyczepię zdania: "Nie mamy meliny ale klienci po alkoholu wiadomo wesołe chłopaki :)Ta dzwoni do mnie że zamyka wcześniej bo dopiero co wygoniła te dzikie bestie (chodziło o jednego z naprawdę miłych klienta który puścił żart który jej się nie spodobał)" Jeśli to był sprośny żart który mógł ją obrazić, to nie dziwię się że się zdenerwowała i wyrzuciła go z baru ( a z nim zapewne wyszli jego towarzysze) Nie każda kobieta jest na tyle tolerancyjna, by wysłuchiwać podpitych facetów i ich "męskiego" poczucia humoru. Mieszkałam w akademiku i aż za dobrze wiem, co bawi mężczyzn kiedy sobie wypiją.

Odpowiedz
avatar CichoByc
31 33

@StereotypowaBlondynka: Nie no, bo za 7zł mogła sie dziewczyna poświecić, i pokazać trochę kolanka panu po "tylko czterech piwkach" ;) przecież mieć pracę to skarb i luksus !

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

@CichoByc: ależ oczywiście, przecież to wesoły chłopak był, puszczający dobre żarty ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@z_lasu: Może się wystraszyła bo ten żarcik brzmiał w stylu, poka cyce albo Cię zajebię. Pomyślałaś że może ją wystraszył

Odpowiedz
avatar konto usunięte
38 38

Abstrahując od zarobków, wyzysku i nielegalności Twojej cudownej oferty... Naprawdę zostawiasz jedną dziewczynę ze stadem podchmielonych samców? I nie ma tam ani jednego mężczyzny na zapleczu? Nawet sobie nie umiem wyobrazić, jaki to musi być stres.

Odpowiedz
avatar CichoByc
24 24

@Candela: Dokładnie, nawet pracując w zwykłym barze/ogródku piwnym barmanka nigdy nie jest sama. A tu nie dość, ze sama z bandą pijanej hołoty (proszę autorkę o wybaczenie, ale nikt mi nie wmówi, ze wszyscy w tym lokalu po spożyciu są mili, kulturalni, aseksualni) , dodatkowo pokoje, rozliczanie gości, rozliczanie klientów, SAMA z kasetkami z pieniędzmi... Serio, mi by chyba musieli 20 zł na rękę płacić, żebym podjęła się takiej odpowiedzialnej roboty...

Odpowiedz
avatar Maszin84
25 27

Nie będę nic pisał o stawce godzinowej, bo poprzednicy wyczerpali temat. Mnie razi jeszcze jedno: "na mój rozkaz pójścia metr dalej aby podnieść wajchę do góry". Od kiedy pracodawca wydaje rozkazy, a nie polecenia?

Odpowiedz
avatar Maszin84
29 29

@z_lasu: Nie napisała również, że stawka jest na start, tylko że w jej miejscowości to dobra stawka. Także Ty również próbujesz jasnowidzieć. Za dwa stanowiska. A co do tego "wolnego czasu", siedzenia i przetarcia kurzy z dwóch półek - każdy pracodawca z którym się spotkałem bagatelizuje obowiązki. Wszystko zajmuje 5-10 minut (z czego w rzeczywistości robią się godziny). A pomijając już prawnie uregulowane płace minimalne to jak dla mnie stawka 7 zł/h (bezprawna stawka przy umowie o pracę, także można założyć umowę zlecenie gdzie już nawet nędzne grosze nie idą na poczet składek) jest poniżej jakiegokolwiek minimum. Trzeba nie mieć przyzwoitości, żeby proponować takie pieniądze. Dla mnie ważniejszy byłby czas spędzany na czymkolwiek innym niż praca za jałmużnę. Co do zaś zachowań pracowników zgodzę się - nikt nie wytyka ich piekielności. Ale z drugiej strony jeżeli na wstępie pracownik słyszy to co p. Szawi pisze na wstępie o obowiązkach, a później każe np. rozkładać krzesła i stoły, włączać bezpieczniki (pracownik ma prawo odmówić wykonania takiego polecenia) oraz użerać się samemu (kto zostawia kobietę samą?!) z pijanymi ludźmi to ja ich chyba rozumiem. Nie pochwalam, ale rozumiem.

Odpowiedz
avatar zyxxx
13 13

@z_lasu: Nie ma znaczenia, czy to stawka ostateczna. Minimalna stawka godzinowa to 8,50 na rękę i poniżej nie należy proponować. I żeby nie było że kolejny rozczeniowiec, sam prowadzę działalność. Co prawda pracowników jeszcze nie zatrudniam, co najwyżej co jakiś czas szukam podwykonawców do zleceń, z którymi sam sobie nie poradzę - ale ludzi trzeba szanować, jeśli chcesz żeby i Ciebie jako pracodawcę szanowali. Tak, pracownicy nie zachowali się dobrze, ale proponując stawkę znacznie poniżej pensji minimalnej nie możesz się spodziewać, że trafi do Ciebie do pracy elita narodu. Żeby to było chociaż te 9zł na rękę, to już historia miałaby nieco inny wydźwięk.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@z_lasu: A nie zastanawiasz się za co Ci ludzie(bo ludzi zatrudniasz) mają przeżyć, nawet młodzi( to w ogóle jakaś wymówka jest?), a ubranie, a jakieś życie kulturalne - nie mówię tu o wychlaniu piwska za 2 zł z dyskontu.

Odpowiedz
avatar Nace
3 7

@z_lasu: Nie no 2 kawałki, szał. Za granicą student na praktykach zarabia porównywalne pieniądze i jeszcze ucząc się w szkole stać go na własny używany samochód, a co bardziej obrotnych nawet na wynajęcie mieszkania. Nie no co za łaska Pana, dał szansę tylu ludziom, a oni tacy niewdzięczni. A tak na poważnie. Ja nie wiem chłopie o co Ci chodzi, jesteś pracodawcą, dobrze płacisz, masz dobrych pracowników to do czego Ty pijesz? Skoro płacisz swoim pracownikom nalezyte pieniądze i dostajesz od nich należytą jakościowo pracę to nie rozumiem po co w ogóle tu cokolwiek jątrzysz. 7zł za godzinę przy obowiazkach, które można w skrócie skwitować "ogarniaj za mnie całą firmę" to stawka niemal głodowa. Jątrzysz temat, chyba dla samego jątrzenia, chociaż po ilości negatywnych wobec autorki komentarzach widać, że coś na rzeczy jest i nie jesteś jedynym pracodawcą, który się tutaj wypowiada. Wielu wypowiadających się tu pracodawców podziela zdanie, że 7zł to jest kpina, nie stawka za pracę. Chłopie, jakby za granicą komuś zaoferowano 7eu/h to by nawet za to bąka nie puścił, bo to po prostu kpina, a nie zapłata za pracę. Płaca powinna być na takim poziomie by mogła oferować w miarę godne przeżycie od jednej pensji do drugiej i powinna dawać możliwość choć najmniejszego odłożenia oszczędności. Jeśli praca powoduje, że jedyne co możesz to - wegetować, znaczy jest to wyzysk, a nie praca. To jest po prostu mentalność polskiego pracodawcy. I powiem Ci więcej, wśród znajomych pracujących za granicą króluje opinia, że jak iść pracować za granicę, to pod żadnym pozorem do polaka i polskiej firmy. Polskie firmy za granicą omijane są szerokim łukiem. Dlaczego? Ano dlatego, że polak ma mentalność złodzieja i cwaniaka, który swój dochód (jak to określiłeś) stawia ponad morale pracowników. Polski pracodawca nie dba o pracowników, dba o własny dochód. I to go różni od większości pracodawców za granicą.

Odpowiedz
avatar z_lasu
-4 8

@Nace: Póki co żyjemy w Polsce i tu pracujemy. Jak chcesz droga wolna na ten zachód. I masz rację, to gówniane pieniądze za pół etatu - bo 4 godzinne logi to nie mój wymysł a twarde fakty. Jątrzę? Napisałem co sądzę o najniższej. Ale żaden z pracowników nie pokazał, że warto mu zapłacić więcej. Zagraniczny pracodawca tak samo jak polski dba o swój dochód. Bo nie prowadzi firmy charytatywnie. Tylko tam ma inne warunki do jej prowadzenia.

Odpowiedz
avatar Nace
3 7

@z_lasu: Tak tak, warunki, podatki, oj Ci biedni polscy ucieśnieni pracodawcy. Skoro na zachodzie warunki są inne to dlaczego nikt nie chce pracować u polaka za granicą? Ano dlatego, że to nie warunki determinują cały ten bajzel, a mentalność polaka, który ostatnie co zrobi to komuś polepszy byt. To jest z resztą nasza narodowa cecha, że nikt nie może mieć lepiej od nas. Dlatego szef pierw dba o siebie i swój dochód, a następnie o pracowników. A na zdrowych zasadach powinno być odwrotnie. Pierw dobro pracowników, bo to oni finalnie wypracowują zysk, a dopiero potem dobro pracodawcy, który fizycznie dla firmy jest tylko stratą, bo najczęściej nie wypracowuje zysku, a pełni rolę jedynie reprezentacyjną, gdyż nawet organizacją pracy zajmuje się najczęściej zatrudniony w tym celu kierownik. To nie warunki, to nie podatki, ani też nie koniunktura, ale polaka mentalność powoduje, że jest jak jest i zarówno u nas jak i za granicą - polak za sterami firmy to jak słoń w składzie porcelany.

Odpowiedz
avatar Nace
3 3

@z_lasu: Osobną kwestią jest pensja minimalna. Ciekawe ile w Polsce wynosiłaby faktyczna płaca minimalna, gdyby ta nie była ustalona odgórnie, czyli mówiąc wprost na ile pracodawca faktycznie wyceniłby pracę, gdyby nie zmuszające go do tego prawo. Osobiście jestem człowiekiem od lat prawicowym toteż rozumiem to co do mnie mówisz i nie twierdzę, że pleciesz w całości głupoty, bo wiele tego co mówisz ma istotnie sens. Ja to roztrząsam jedynie pod względem moralnym, a nie ekonomicznym. Wielu pracodawców ma taką mentalność, że gdyby prawo im nie narzucało to zatrudnialiby za miskę ryżu. Niestety, wielu ludzi nie może sobie pozwolić na zmianę pracy "tak o", więc na tą miskę ryżu się godzą, bo nie specjalnie mają wybór. Ja jeszcze mam wybór, bo koniunktura sprawia, że w branży TSL kierowców brakuje i poniekąd mam ten przywilej, że sobie mogę powybrzydzać, ale wielu ludzi nie ma.

Odpowiedz
avatar cassis
4 4

@Nace: prawda. To ładnie nazwali w Pokoleniu Ikea mentalnością folwarczną. O tutaj do poczytania, proszę: https://pokolenieikea.com/2016/02/02/dlaczego-ludzie-w-polsce-sa-dla-siebie-takimi-chujami/ ""W Polsce panuje mentalność folwarczna, która ciągle jest w nas. Na folwarku był pan i byli chłopi. Pan trzaskał chłopów po ryju, oni brali po ryju i traktowali to jak coś absolutnie naturalnego. Pan dymał chłopkę, było to czymś naturalnym. Panów nie ma. Chłopów coraz mniej. Ale dalej nasze stosunki społeczne są tak skonstruowane. W pracy w naszym kraju nie ma równych sobie stron umowy, które wymieniają pracę za pieniądze. Mamy zarządzających folwarkiem i roboli, którym – właściwie nie wiadomo dlaczego – trzeba płacić."

Odpowiedz
avatar Nace
2 2

@cassis: Otóż to. Nic więcej chyba na ten temat powiedzieć nie można.

Odpowiedz
avatar Shineoff
22 22

Małym przedsiębiocom w Polsce nie żyje się łatwo, a niskie wynagrodzenia jakie oferują wynikają raczej z tego, że firma mało zarabia, niż z tego, że nie chcą się dzielić kasą. ALE taka stawka dla osoby, która jest generalnie wizytówką tego twojego gościńca i to dzięki niej możesz mieć albo nie mieć gości to gruba przesada, niezależnie od tego w jakim to jest mieście. Sama w życiu bym nie przyjęła twojej oferty. A już zostawianie dziewczyny samej w barze pełnym nawalonych facetów to kompletna głupota, jak można się dziwić, że ona nie chce tam być?! Chciałabyś być przez nich nagabywana? Serio dla ciebie to tylko "wesołe chłopaki"? To sobie sama z nimi siedź!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

@Shineoff: Lepiej bym tego nie ujęła, skoro autorka tak lubi poczucie humoru podchmielonych "wesołych chłopaków" i nie rozumie podejścia tamtej dziewczyny (urażona świńskim poczuciem humoru, wystraszona że w pojedynkę musi uporać się z męską klientelą, której część może po kolejnej dawce chmielowego napoju zrobić się jeszcze bardziej "wesoła" i napastliwa) i uważa, że powinna się narażać na docinki i obłapywanki za całe 7zł/h to niech sama tam siedzi.

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 10

@Shineoff: Kluczowe jest twoje ostatnie zdanie. Bo, jak dla mnie, w historii jest sporo niejasności. W sumie - do końca nie wiadomo, czy autorka jest właścicielką tego Domu Gościnnego, czy tylko kierowniczką i rekruterką? A może w ogóle była nią KIEDYŚ, bo przecież pisze... "Pracując jako kierownik w Domu Gościnnym miałam "przyjemność" rekrutować nowych pracowników." "Sama pisałam prace licencjacką tam na tym samym stanowisku z o wiele większą ilością obowiązków..." No więc co? Napisała pracę licencjacką i rzuciła pracę? A może będąc właścicielką zasuwała w barze jednocześnie studiując, a po dyplomie uznała, że już nie musi, wykształcenie ma, teraz na nią będą zasuwać inni...? Dziwne to jakieś... pracowała NA STANOWISKU KIEROWNICZKI we własnym "interesie"? A teraz już nie pracuje, tylko nadzoruje personel? I to dość mizernie, bo z daleka? No bo moje zdanie jest takie, że właściciel powinien być na miejscu, szczególnie zaś w czasie rozliczania kasy. "Ponieważ-gdyż", jak mówi mądre przysłowie, "pańskie oko konia tuczy". A tu wygląda na to, że autorka jako była kierowniczka, a obecna właścicielka kieruje "Domem" zdalnie - nie chcąc się już hańbić manualną pracą - będąc dyplomowaną licencjatką. Więc "sama sobie" z wesołymi chłopakami już raczej siedzieć nie będzie. "Wżeniła" się w ten interes, czy co? A swoją drogą, ciekawe ile sama zarabiała będąc na tym kierowniczym stanowisku? PS "Program do kasy fiskalnej naprawdę nie jest trudny... A już na pewno nie ma z nim problemu jeżeli ma się kartkę z pełną instrukcją rzeczy które musi umieć wykonaną przeze mnie w najprostszym języku jaki mogłabym stworzyć." Droga autorko! Jeśli w języku tak "prostym" i precyzyjnym jak cała historia, to pewnie też miałabym problem ze zrozumieniem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

@Armagedon: Całkiem możliwe że autorka wżeniła się w interes i teraz czuje się zbyt ważna, by siedzieć razem z dziewczyną za barem:) Kiedyś pracowałam w jednej spelunie, gdzie ludzie schodzili się na tanie piwo i podłej jakości pizzę, ale wtedy zawsze było nas co najmniej trzy za barem plus facet od robienia pizzy:) Bałabym się mieć na głowie cały interes, wysłuchiwać pijackich dowcipów, zalotów i zapewne jeszcze klepania po tyłku. A co jakby jakiś podrywacz był aż za bardzo napastliwy i np chciał poczekać na barmankę po skończeniu przez nią pracy? Albo zrobiła się burda w lokalu, bo dwóch byczków nie przypadło sobie do gustu i zaczęli się szarpać? Jak ma pijane towarzystwo ogarnąć jedna kobieta? Miałaby wchodzić pomiędzy nich albo domagać się zwrotu kasy za potencjalne zniszczenia? A jakby wyszła za potrzebą zostawiając bar towarzystwu, i komuś zachciałoby się sięgnąć po butelkę koniaku albo pobawić się przy kasie fiskalnej? Brawo za logiczne myślenie autorki...

Odpowiedz
avatar Devotchka
5 5

@Armagedon: Zaczęłam się zastanawiać, czy ta niejasność nie była tu jakby celowa. Może autorka nie chciała mówić, że jest właścicielką żeby nie otrzymać zarzutu "wyzyskującej". Może to był biznes rodzinny, który potem przejęła z mężem? To miało by dużo sensu ponieważ: a) nie rozumie na jakiej zasadzie przelicza się stawkę dla pracownika, b) można wywnioskować, że jest to mały biznes więc raczej właściciele nie zatrudnialiby trzech osób- a już na pewno nie męża i żonę jako dwie z nich, c) autorka nie siedzi w pensjonacie, a jest "kierowniczką" (pracownica miała do niej dzwonić). W pensjonatach wszystko załatwia się "na miejscu" więc raczej nikt nie trzymałby jej na stanowisku kierownika jeśli nie ma ona być w budynku przez większość czasu. Stawiam na to, że byznes należy do niej i męża, może pracuje w swoim zawodzie, a pensjonat jest tylko "dodatkiem" to zarobku.

Odpowiedz
avatar Bryanka
12 12

@szawi: To czemu nie zawarłaś tych informacji w historii? Czemu z historii można wnioskować, że jesteś właścicielką? Skoro dziewczyna NIGDY nie była sama to jakim cudem stwierdziła, że zamyka bar i idzie do domu? Wywaliła wszystkich innych pracowników i sobie ot tak zamknęła? To kto tam teraz "kierownikuje" skoro to do Ciebie mają dzwonić pracownicy? Wychodzi na to, że nie ma w ogóle nikogo na miejscu. To kto w takim razie ustala pensje? Myśl, zanim napiszesz, bo wychodzi na to, że kręcisz.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
8 8

@szawi: autorko, reprezentujesz tutaj postawę dosyć popularną wśród "młodego szefostwa" które musiało się ciężko naharować, aby awansować. Przeszłaś ciężką szkołę przez naukę pływania na głębokiej wodzie. Coś w rodzaju postawy awansu "tubylca na sierżanta w armii kolonialnej". Stawiasz ogromne wymagania sobie, spełniasz je, zagryzając zęby i ściskając pośladki. Następnie patrzysz na swoich młodych podwładnych z taką samą miarą. Co to oni nie mogą/nie potrafią?!?! Tobie było trudno, to im też ma tak być? A może nawet dalej - że po prostu odbijasz sobie to, że sfrajerowałaś się tyrając, jak głupia z byleco, przez tyle lat? Jeszcze jedna sprawa to jakieś dziwne zawężenie widzenia: przez 7-8lat ile wzrosła inflacja? jak spadła wartość nabywcza pieniądza? jak zmieniła się płaca minimalna? jak zmieniła się jakość pracowników na rynku i ich wymagania (głównie z powodu emigracji)? - zastanów się dlaczego inni komentujący tak ochoczo wyciągają cytaty z twojej historii? To dosyć rzadko spotykane na tym portalu, jeśli nie są to ort.-y czy kaczany logiczne. Te przytaczane cytaty, wyjątkowo dobrze oddają twoje emocjonalne i roszczeniowe nastawienie, to właśnie oburza użytkowników.

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 10

@szawi: Pomyśleć to powinnaś ty, zanim zabrałaś się do pisania tej historii. Tak ją skonstruowałaś, że WSZYSCY zrozumieli, iż jest tam właścicielem twój mąż i ty. "...z racji posiadania własnego ogródka kazałam wyjąć z piwnicy mężowi krzesła i stoły a barmanka miała je porozkładać." "Nie mamy meliny ale klienci po alkoholu wiadomo wesołe chłopaki..." "Bar był czynny do 23 a ona zamknęła o 18... Była u nas 3 tygodnie i nie rozumiała dlaczego nie chce kontynuować jej pracy :)" "...jestem zawsze na telefon więc w razie wątpliwości powtarzam żeby nie robić nic samemu i dzwonić z każdą pierdołą." "Jeżeli coś sprzedaje to znaczy że też musiałam to kupić a nawet jakbym produkowała własnoręcznie to składniki też nie biorą się za darmo... Więc wyjaśnijcie mi jakim prawem barmani ciągle uważają że ja mam wszystko za darmo więc oni mogą robić sobie imprezy dla znajomych na mój koszt." - No, to zdanie to już jednoznacznie określa twój status. "...na mój rozkaz pójścia metr dalej aby podnieść wajchę..." T tak dalej, i tak dalej... No i to zdanie na końcu. "...dodam osobnego kwiatka który przeze mnie (o ja niedobra!) ma sprawę w sądzie ;)" Nie wyobrażaj sobie, że wszyscy użytkownicy to osoby jasnowidzące, które natychmiast wiedzą "co autor miał na myśli". A w ogóle, to coś mi się wydaje, że ty się czujesz tam właścicielką bardziej, niż sam właściciel. "Prawa ręka szefa", niezastąpiona, jedyna i decyzyjna. ŻADNA panienka ci tam nie przypasuje... bo przecież nade wszystko pragniesz tam wrócić po macierzyńskim, mimo licencjackiego dyplomu. Faktycznie za te siedem złotych?

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
7 7

@Armagedon: thx, ale trafiłaś ;-] - bo raczej nie widziałaś jeszcze mojego komentarza, gdy pisałaś swój. btw. wg. mnie historia zasługuje na główną, ale to z powodu piekielnej autorki

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2016 o 12:15

avatar Bryanka
3 3

@PiekielnyDiablik: Zdecydowanie zasługuje na główną...i chętnie bym przeczytała również tą historię o sprawie sądowej.

Odpowiedz
avatar Devotchka
7 7

@szawi: Skoro nie jesteś właścicielką, to dlaczego w historii mówisz, że "ty za coś zapłaciłaś" i imprezy są na "twój koszt"? Logiczne by chyba było, żeby było to na koszt właściciela. Ups... coś to nie styka logicznie.

Odpowiedz
avatar Persefona
7 7

@szawi: A ile pod stołem dostawałaś? 5 +... ?? Jak byłaś głupia i dawałaś się wykorzystywać za 5 zł, to pracowałaś i jeszcze pewnie po rękach całowałaś. Żeby Cię dobić, to moja koleżanka kilka lat temu pracowała w McDonaldzie za 10-12 na rękę i miała mniej roboty. Pomyśl 11 zł a ty głupia za 5 zl na kilku stanowiskach, w przeliczeniu miałaś ok 1 na jednym. Biznes życia :D hahahah

Odpowiedz
avatar Bryanka
8 8

@szawi: No to teraz już nie wiadomo co w tej historii jest prawdą. Odniosłam za to niemiłe wrażenie, że również w pracy przed tymi "durnymi" pracownikami odgrywałaś wielką właścicielkę. Skoro musieli wykonywać Twoje ROZKAZY... Coraz mniej się to wszystko kupy trzyma.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
3 3

@szawi: cd. zamiast w komentarzach wylądował niepotrzebnie w kolejnej historii http://piekielni.pl/71113 Natomiast przychylam się do prośby @Bryanka Kolejną historię napisz 'o tej sprawie w sądzie'.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
11 13

Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, to 7 zł/h. Serio? Za taką kwotę to nawet nie opłacałoby mi się wstawać z łóżka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 18

7 zł/rbh? Cóż, sam jestem pracodawcą, gdybym kandydatowi zaproponował 15, wówczas łopatą, jaką docelowo miałby machać na cmentarzu, pieprznąłby mnie w łeb.

Odpowiedz
avatar Shineoff
-2 6

@Bestatter: akurat za machanie łopatą na cmentarzu to i za miliony bym nie chciała ;)

Odpowiedz
avatar Maszin84
12 12

@Shineoff: Czemu nie? Późny wieczorek, lekki deszczyk. Cisza i spokój. A i kondycja lepsza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Maszin84: Czasem wrona zakracze, wilk zawyje, czarny kot prychnie. I ta świadomość, że jesteś kimś, bo masz pod sobą setki ludzi. Ach, czuję ten klimat :D

Odpowiedz
avatar Maszin84
4 4

@Candela: A dla głodnego znajdą się wędliny dojrzewające, dla bosego buty...

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 3

@Maszin84: A dla spragnionego co?

Odpowiedz
avatar Maszin84
6 6

@Armagedon: Nie przesadzajmy, to już roszczeniowa podstawa. Trzeba samemu przynieść.

Odpowiedz
avatar archeoziele
7 7

@Bestatter: Daj znać jak będziesz szukał pracowników :) Mam doświadczenie. Co prawda do tej pory zazwyczaj wykopywałam dentaów, ale zakopywać też mogę. Co za różnica.

Odpowiedz
avatar maranocna
27 27

Z góry przepraszam za czepialstwo. Taka luźna interpretacja. "Klient sam podchodzi do baru płaci i wychodzi z zamówieniem. Oczywiście jak nie było dużego ruchu a klienci byli mili to zawsze im się zamówienie donosiło ale to była dobra wola barmana. " Nie, nie musisz kelnerować chyba ze chcesz. Ale ten gość jest miły i u nas zawsze się chciało, to może byś jednak ruszyła tyłek? "Pokoi nie ma dużo bo można je zliczyć na palcach rąk a i pub nieduży to roboty tak na prawdę nie było za wiele." Na palcach można też mnożyć do całkiem sporych wyników. "(chodziło o jednego z naprawdę miłych klienta który puścił żart który jej się nie spodobał)" Puścić to mógł bąka i mnie też by się to nie spodobało. "Była u nas 3 tygodnie i nie rozumiała dlaczego nie chce kontynuować jej pracy" Ja też nie rozumiem, bo trudno mi zrozumieć to zdanie. Czemu "miły klient" (albo bar, trudno powiedzieć) miał kontynuować pracę barcepcjonistki? Zaczynał ją w ogóle? "A już na pewno nie ma z nim problemu jeżeli ma się kartkę z pełną instrukcją rzeczy które musi umieć wykonaną przeze mnie w najprostszym języku jaki mogłabym stworzyć. " Jeśli stworzyłaś prywatny język, to nie dziw się, że ludzie go nie rozumieją. Trzeba było najpierw stworzyć słownik. "Dodatkowo jestem zawsze na telefon więc w razie wątpliwości powtarzam żeby nie robić nic samemu i dzwonić z każdą pierdołą. Ciągle ale to ciągle słyszę "zgubiłam tą kartkę mogłabyś mi podyktować jeszcze raz jak zrobić to i to", " wiesz źle mi się klikło co teraz?" Każesz im dzwonić, to dzwonią. W czym problem? "Ale że dziewczyna po studiach to myślę dobra może chociaż zabłyśnie wiedzą." Ale jaką wiedzą? Miała gościom quizy robić? Stania za barem raczej nie studiowała. "Dodam jeszcze że przy poszukiwaniach kieruje się przede wszystkim BRAKIEM doświadczenia ponieważ uważam że taka praca jest bardzo dobra na start no i każdy kiedyś gdzieś musi zacząć" Słusznie, na start dobrze jest się pozbyć złudzeń.

Odpowiedz
avatar Devotchka
10 10

@maranocna: "Dodam jeszcze że przy poszukiwaniach kieruje się przede wszystkim BRAKIEM doświadczenia ponieważ uważam że taka praca jest bardzo dobra na start no i każdy kiedyś gdzieś musi zacząć." Jako komentarz do pięciu podpunktów, które poza wątkiem niskiego wynagrodzenia sprowadzają się do "Jak ona mogła tego nie wiedzieć? Głupia jakaś?". Ludzie bez doświadczenia cechują się tym, że...cóż... nie mają doświadczenia i nie wiedzą jak się zachować w pewnych sytuacjach. Nie na wszystko jest złoty środek.

Odpowiedz
avatar Genowefa_Trombke
13 13

Też się przyczepię do tych 7 zł/h. W poprzednie wakacje pracowałam za taką stawkę. Na czarno, na zastępstwo, byleby trochę dorobić. Praca w sklepie z galanterią skórzaną w centrum handlowym. Ale tam rzeczywiście było tak, że czasami przez cały dzień mi do sklepu weszły ze trzy osoby. Więc 7 zł/h za pracę na praktycznie dwóch odpowiedzialnych stanowiskach? Kpina.

Odpowiedz
avatar Katka_43
0 6

Po przeczytaniu takich historii mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony stawka śmieszna za pracę tak naprawdę na dwóch etatach plus jeszcze "ogarnięcie" czegoś tam. Mam nadzieję, że sprzatanie po gościach w pokojach nie było wymagane? Z drugiej zaś strony. Jeżeli uczciwie postawiłaś sprawę i zakres obowiązków, jest umowa o pracę, to ktoś, kto się decyduje, powinien się wywiązywać z obowiązków.

Odpowiedz
avatar zyxxx
15 15

@Katka_43: nie ma umowy o pracę. Gdyby była, to nie dało by się płacić 7zł/h

Odpowiedz
avatar Katka_43
5 5

@zyxxx: Myślałam, że "na rękę". No to się nie dziwię wcale. A praca ma wszelkie znamiona pracy na umowę z K.P., a nie K.C.. I jak z hitorii zrozumiałam, osoby kompletnie bez doświadczenia zostawały tam same i po chamsku zupełnie zawracały #upę właścicielce. Praca marzeń.

Odpowiedz
avatar Maszin84
6 6

@Katka_43: Nawet na rękę nie wyjdzie 7 zł na umowie o pracę.

Odpowiedz
avatar Katka_43
1 1

@Maszin84: Sorry, ja pracuję sama na siebie, nawet nie wiem ile wynosi płaca minimalna.

Odpowiedz
avatar zyxxx
2 2

@Katka_43: w przybliżeniu 8,50 na rękę. (zależy od liczby dni pracujących w miesiącu)

Odpowiedz
avatar timo
17 17

A przepraszam bardzo, czego Ty oczekujesz za 7 zł? Gówno dajesz, gówno dostajesz, proste i logiczne. Nawiasem mówiąc: "Nagminnie tłumaczę do każdej głowy że raport na koniec dnia TRZEBA skończyć przed północą bo inaczej po prostu go nie wydrukuje" - musisz być w dodatku średnio rozgarnięta (że tak to eufemistycznie ujmę), żeby do GASTRONOMII, która niejako z założenia (pub) pracuje dłużej, niż do północy, kupić program, który po północy nie pozwala wydrukować raportu.

Odpowiedz
avatar paninene
15 15

"Jak się spodoba to dodam osobnego kwiatka który przeze mnie (o ja niedobra!) ma sprawę w sądzie ;)" Płacisz ludziom miskę ryżu za godzinę i jeszcze ciągasz po sądach?

Odpowiedz
avatar Katka_43
10 10

@paninene: A jak się trafi rozgarnięty osobnik, to i ją pociągnie.

Odpowiedz
avatar Devotchka
6 6

@paninene: Haha... pewnie pozwała pracownika, bo korki mu wyskoczyły, a on w swoim męstwie próbował naprawić i coś jeszcze zepsuł. Jeśli autorka jest w swoim poczynaniu taka konsekwentna jak w sposobie formułowania wypowiedzi - mój scenariusz może okazać się bardzo prawdziwy.

Odpowiedz
avatar Nace
5 5

@Devotchka: Myślę, że bardziej prozaiczny powód. Któryś z pracowników pewnie okradł kasę na kilkanaście złociszy. Najbardziej prawdopodobne... przy tej stawce i zakresie obowiązków...

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
12 12

praca "nocna" i wymagasz pracownika: ogarniętego, odpowiedzialnego, samodzielnego, wydajnego, zorganizowanego, odpornego, doświadczonego; W dodatku zmotywowanego taką stawką? za ile godzin w miesiącu? Sama sobie odpowiedziałaś - ktoś taki, za takie pieniądze, to się nie zgłosi. Bo gdyby to wszystko umiał to szukał by pracy jako kierownik takiego lokalu, a nie pracownik.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2016 o 22:00

avatar Eve
13 13

Oferujesz 7zl/h, zapewne bez zadnej umowy, albo zlecenie (i w jednym, i w drugim przypadku jest to przestepstwo) i czego oczekujesz? Gwiazdki z nieba?! Sprawe w sadzie to Ty powinnas miec! Zenujace.... Na takich Januszy biznesu mam jedno okreslenie: ZRYJ GRUZ!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Eve: Niestety, tacy ludzie nie żrą gruzu, tylko krewetki. Smutne to, ale prawdziwe.

Odpowiedz
avatar Nace
3 7

@Candela: Bo polski pracodawca narzeka, że podatki wysokie, że koniunktura nie taka jak trzeba, ale kuźwa na furę za kilkaset tysięcy zawsze się znajdzie. Biedny uciśniony podatkiem polski pracodawca. Dziwnym trafem, na wypłatę szefa zawsze pieniądz jest, ale dla pracownika już nie ma.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Nace: Weź mi nic nie mów, pracowałam kiedyś dla takiego gnoja, bez umowy naturalnie, 1400 zł (początkowo proponował mi 1200, rok wcześniej dziewczyna pracowała za 1000), za 250 godzin w miesiącu. Facet ma trzecią kobietę, czworo dzieci, które mają wszystko, zmienia samochody co 5 lat i, co najlepsze, swoim kobietom też kupuje wypasione bryki, typu Mercedes klasy S. Na wszystko go stać. Ostatnio nikt już nie chciał u niego pracować, ludzie poprzenosili się na produkcję do naszej lokalnej, wielkiej firmy, tam zarabiają lepiej. A facet co? Nie, nie podniósł stawek na zachętę, o nie... Sprowadził sobie Ukraińców. I tak piekarz z 20-letnim doświadczeniem zarabia u niego 8 zł/h.

Odpowiedz
avatar Nace
4 6

@Candela: No, bo tak to u nas funkcjonuje. Nic się nie liczy, szef musi na swoje wyjść. Mój jeździ Mercem za pół bańki, a mnie płaci 38 groszy od kilometra, obciąża za każdy nadprogramowy litr spalonego paliwa, a ostatnio nawet grożą karami finansowymi za spóźnienia (które wynikają z powolnej jazdy, by mniej paliwa spalić). Generalnie jest tak, że szef na swoje wyjdzie, bo jak gdzieś mu będzie brakować do założonego bilansu to rąbnie pracownikowi pod pretekstem paliwa, czy czegoś tam i kasa mu się zgadza. Nasi szefowie są bezrefleksyjni, a szefowanie traktują w formie dyscypliny. Jak się widzi tych naszych polskich "byznesmenów" to człowiek aż irracjonalnie zaczyna myśleć, że może te podatki to jednak są wciąż za niskie o.O

Odpowiedz
avatar Bryanka
8 8

"Dodatkowo dochodziły obowiązku recepcjonisty czyli przyjęcie klienta, sprawdzenie czy klienci opuścili pokoje, zaprowadzanie do pokoju no i pilnowanie rezerwacji" To w końcu barman, czy recepcjonista? I ta stawka godzinowa to dla kogo? Bo jak na oba stanowiska to chyba wyższa, nie?

Odpowiedz
avatar Lasterhaft
5 5

1120 zł, i to pewnie jeszcze okraszone podatkami. W tym kraju to wcale nie tak dużo, także piekielny jest tu autor.

Odpowiedz
avatar Tenzprzeciwkacomakotairower
8 8

Ale wszyscy pojechali po piekielnej autorce - i słusznie. Já tylko dodam, że jak jest mały ruch to tym bardziej barman powinien więcej zarabiać, bo sobie napiwkami nie dorobi...

Odpowiedz
avatar grruby80
6 6

Czego oczekujesz płacąc 7 zł. Tak jesteś nienormalna.

Odpowiedz
avatar Nace
12 12

Dokładnie jak tu wszyscy zauważyli. Psia mać 7zł/h i Ty masz czelność twierdzić, że nie masz sobie nic do zarzucenia. I wiesz co, od pewnego czasu nie trafia do mnie argument, że to podatki od pracy powodują taką stawkę. Gdyby to były podatki to cała firma wiałaby biedą, a jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności KAŻDY właściciel firmy wozi się nienajgorszym autem i mieszka w domku na wsi. Zadziwiające jest to, że pieniędzy zawsze brakuje na pracownika, natomiast na wszystko inne magicznie się znajduje. Na auto dla szefa jest, ale dla pracownika nie ma. Mój szef jeździ Mercedesem po tuningu AMG za blisko pół miliona, kiedy ja jeżdżę z naczepą pamiętającą stan wojenny i gubiącą koła, w dodatku jestem obciążany za każdy nadprogramowy litr spalonego paliwa. U nas firmy działają na takiej zasadzie, że nie ważne jak się wiedzie w biznesie, szef musi na swoje wyjść i zrobi wszystko w tym celu. Nieważne, że firma ledwo zipie, ON jest szefem i musi mieć status. Dla właścicieli firm w polsce ważniejszy jest status szefa, niżeli samo prowadzenie biznesu, dlatego szefowie maści wszelakiej zrobią wszystko i kosztem wszystkiego, by wyjść na swoje. Jeśli koniunktura staje się gorsza to oszczędzają na wszystkim tylko nie na sobie. Jeśli dla przykładu miesięcznie zostawało mu 10 tysięcy to jeśli firma zaczyna sobie gorzej radzić to polski szef co robi? Nie ratuje firmy, on ratuje swoje 10 tysięcy kosztem firmy i pracowników. Obetnie koszta wszędzie, byle JEGO zysk pozostał na poziomie 10 tysięcy. Nie przyjdzie mu do głowy, że skoro firma sobie w danym okresie gorzej radzi to warto by było z tych 10 tysięcy zejść do 9-8, może 7. Ma być 10 i choy. Pracownik będzie robił za murzyna, ale on swoje 10 patyków mieć musi, bo jest szefem. Tak to widzę i nie kupuję tego, że winę za ten stan rzeczy ponoszą podatki, bo na szefa jakoś zawsze kasa jest, tylko na tego biednego pracownika nie ma.

Odpowiedz
avatar Armagedon
9 9

@Nace: I tu się z tobą zgadzam, bo to jest oczywista oczywistość. Tak właśnie prowadzi firmę większość właścicieli. Do tego jeszcze przejawiają skłonność za zaistniały stan rzeczy obwiniać wszystkich, byle nie siebie. Jeśli firma kuleje, to zawsze jest wina podatków, leniwych pracowników, głupich przepisów, Unii Europejskiej, ujowej pogody, złych pracowników, roszczeniowych pracowników... a nie własnego olewactwa i złego zarządzania. Oraz własnego lenistwa.

Odpowiedz
avatar Shineoff
5 7

@Nace: Bez przesady, jeśli ktoś jest uczciwym pracodawcą to nie pozwala na takie sytuacje żeby pracownicy g... zarabiali a samemu kupować sobie drogie samochody. Sama jestem uczciwa i znam jeszcze sporo takich osób, zdarzały się miesiące, w których pracownicy dostawali pensje a ja nic, dlatego, że mi nie starczyło, a wg mnie oni mają pierwszeństwo. A swoją drogą - każdy może w Polsce zostać przedsiębiorcą, nie ma przepisów które by tego zabraniały, więc może warto spróbować? Znam gościa, który był długi czas pracownikiem jednego z moich kontrahentów, a teraz sam założył swój biznes i jego firma po roku jest mocną konkurencją dla jego byłego szefa. Można!

Odpowiedz
avatar Nace
3 7

@Armagedon: Dodatkowo dochodzi jeszcze umywanie rąk od odpowiedzialności. Tak jak powiedziałeś, obwinianie wszystkiego i wszystkich tylko nie siebie. A ja się pytam dlaczego pracownik ma ponosić finansową odpowiedzialność za złą koniunkturę, czy złe zarządzanie? Mnie jako pracownika nie interesuje jak ciężko jest prowadzić firmę, nie interesuje mnie z jakimi kosztami to się wiąże. Ja oczekuję zapłaty za wykonaną pracę. A czy szef przez to włoży zęby w ścianę - za przeproszeniem gówno mnie to obchodzi. To nie jest moja firma, żebym ja ponosił konsekwencje gorszego bilansu. To szef odpowiada finansowo przed samym sobą i swoją firmą. Skoro firma kuleje to sprzedaj wóz, kup tańszy, weź kredyt, nie wiem - nie interesuje mnie to. Mnie jako pracownika to powinno najmniej interesować. Kpiną z ludzi jest oferowanie takiej płacy, bo podejrzewam, że kiedy Twój pracownik dostaje 7zł/h i zastanawia się jak za to przeżyć to Twoja lodówka raczej pustką nie wieje, a skoro stać Cię tylko na 7zł/h to co najmniej Twoja lodówka powinna być w podobnym stanie jak Twojego pracownika, jeśli nie jest - okradasz pracowników. Fakt bycia szefem nie powoduje magicznie, że powinnaś zarabiać więcej od szeregowego pracownika. Jako szef masz sobie swój zysk wypracować sama, natomiast pracownikowi masz zapłacić za jego czas. To nie jest jego firma, żeby przenosić na niego odpowiedzialność za jej funkcjonowanie. Jeśli Twój pracownik dostaje 1500 netto, a Tobie na koniec miesiąca zostaje 1000 netto to life is brutal. Nie upoważnia to do tego, by te 500 przelać sobie, a murzyn niech robi za 1000, bo przecież Ty jesteś szef to musisz mieć więcej. Pracownik nie jest Twoją własnością by w ten sposób reperować swój budżet prywatny, wartość jego czasu nie zmniejsza się wraz z ujemnym bilansem firmy. Skoro na koniec miesiąca szefowi zostaje mniej, niż płaci pracownikom znaczy albo źle zarządza firmą, albo minął się z powołaniem, źle wybrał branże - cholera wie. Wypłaca odprawy pracownikom i zamyka biznes jeśli go nie satysfakcjonuje dochód, proste.

Odpowiedz
avatar Nace
7 7

@Shineoff: Dobrze, ale ilu jest takich pracodawców, którzy sobie od ust odejmą, byle pracownik dostał tyle ile powinien? No ilu takich jest? I przede wszystkim ciężko u takich dostać pracę, bo są oblegani. Jak to gdzieś kiedyś przeczytałem - dobre firmy się nie reklamują, są same dla siebie reklamą. Ogłoszenia o pracę są w pewnym sensie antyreklamą, bo jeśli jakaś firma nagminnie zamieszcza ogłoszenia o pracę znaczy jest nieuczciwa i ma rotację pracowników. Uczciwe firmy zamieszają ogłoszenia na chwilę, znajdują pracowników na lata i działają. Ja np poszukuję wciąż normalnej firmy transportowej, z normalną spedycją, która mnie jako kierowcy nie traktuje jak murzyna i płaci odpowiednio do roboty, którą wykonuję. A takich firm niestety w Polsce jest jak na lekarstwo. Siedzę w kabinie tira całymi tygodniami, praktycznie bez życia prywatnego. Ale pal licho, bo powiedzmy, że lubię to robić i póki młody jestem to odkładam sobie pieniądze na inne cele. Czy sądzisz, że 3,5 tysiąca za brak życia to dużo? Są firmy, które oferują 4, nawet 5 tysięcy za tą samą robotę. Ale takich jest niewiele, ciężko takie znaleźć, bo najczęściej mają już stałych pracowników od lat, o których dbają, a pracownicy taką firmę szanują.

Odpowiedz
avatar z_lasu
0 6

@Nace: Odpowiem ci na pierwsze pytanie. Takich pracodawców jest wielu. Ale to, że płacą pracownikowi więcej niż im zostaje nie znaczy, że płacą pracownikowi wysoką pensję. Z twojej branży - mam kolegę który jeździ. Własnym tirem. Nie narzeka. Zlecenia ma. Zarabia solidnie pieniądze. Ale żeby kupić tira zapier..lał kilka lat jak mały Józio. Ty chcesz zarabiać tyle co właściciel sprzętu. Ale sprzęt musi się jeszcze zamortyzować. Żebyś za 5 lat nie jeździł złomem któremu odpadają koła. Niestety z każdego zlecenia trzeba na to odłożyć.

Odpowiedz
avatar Nace
4 10

@z_lasu: No i Ty żeś pokazał właśnie kwintesencję polskiego pracodawstwa. W Twojej wypowiedzi zabrakło jeszcze "I ciesz się plebsie, że masz pracę". Nawet mi się tego komentować nie chce. Odezwał się... "byznesmen". O przestań biadolić, bo akurat branża transportowa to bodaj jedna z najbardziej zdziadziałych branż w Polsce. Dobrze, że ostatnimi czasy zaczyna się to powoli zmieniać na korzyść kierowców, bo tych zwyczajnie zaczyna brakować.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2016 o 18:09

avatar Nace
3 9

@z_lasu: Powiem jeszcze tyle. Mam dwóch szefów, braci. Jeżdża galotami za pół bańki, albo więcej. Cholera wie, na czym oni taką kasę zbili, bo to jedna wielka niewiadoma, niemniej dziani są w trzy dupy. A płacą 38gr od kilometra i obciążają za przepały. To jest kpina, że gość, który niemal podciera sobie dupę dolarami szczędzi kasy na pracowników. Powiesz, że nie mój interes kto co robi ze swoją kasą. Ano właśnie, że mój, bo facet robi to moim kosztem. Ja wypracowuję dla jego firmy zysk, poświecam swój czas, a w przypadku tej branży również swoje życie prywatne. Chcę za to dostać odpowiednią zapłatę, która będzie jednocześnie swojego rodzaju rekompensatą za poświęcony czas, któego w przypadku branży TSL kierowca poświeca najwięcej z całej hierarchii firmy. 38gr od kilometra to mój drogi jest stawka śmieszna. Nie wierzę, że gość nie mógłby płacić np 45gr. Moja pensja wzrosłaby średnio o 600zł miesięcznie, a jego wydatki na firmę przy 70-ciu kierowcach o niespełna 40 tys. Co przy obrocie firmy jest kwotą śmieszną, bo 40 tysięcy to on najpewniej nosi w swojej kieszeni, gdy idzie do sklepu po srajtaśmę. Polski pracodawca to złodziej i skąpiec, który swój dochód przedkłada nad morale i dobro pracowników. I o to w tym wszystkim chodzi, że tych pracodawców stać na to by więcej płacić pracownikom, ale wolą tą kasę dać sobie, niż zainwestować w lepszą kadrę pracowniczą, która w efekcie pracowałaby jeszcze efektywniej. Gdzieś na zachodzie już to dawno zrozumieli, tylko u nas taki beton siedzi w zarządach firm. Zwróć nawet uwagę jaka jest dysproporcja pomiędzy polskimi oddziałami zagranicznych firm. Polak na stanowisku decyzyjnym w firmie to jak samobójstwo firmy. Za granicą mało kto chce pracować w polskich firmach, mało kto chce z polskimi pracodawcami mieć cokolwiek za granicą wspólnego. Niewielu jest pracodawców, którzy rozumieją zasadę, że dobrze opłacany pracownik daje dobrą jakościowo usługę w postaci pracy.

Odpowiedz
avatar z_lasu
-4 8

@Nace: Ale o co masz do mnie pretensję? Że na swojej drodze spotkałeś buców? że nie potrafisz znaleźć lepszej/lepiej płatnej pracy? Że my Polacy robimy za murzynów Europy? Sam się nie cenisz, bo pracujesz za małą stawkę. (zupełnie nie znam się na zawiłościach firm transportowych). Zbierzcie się w grupę, idźcie razem po podwyżkę, tylko pociągnijcie do końca i jeżeli nie dostaniecie rzućcie papier. Jak odpadnie 20-30% składu a kasa w firmie jest to i znajdzie się na pensje. Zadziwia mnie to, że ludzie pracują za gównianą kasę, uważają, że ich praca jest więcej warta a nie potrafią znaleźć argumentów żeby się o nią upomnieć. Może ja pójdę upomnę się o twoją podwyżkę?

Odpowiedz
avatar z_lasu
-2 6

@Nace: Nie wiem do która część wypowiedzi ci się tak bardzo spodobała. Zapewne ta, że musisz zarobić na siebie, na koszty firmy i jeszcze na mnie. Prawda jest okrutna, jeżeli na to nie zarobisz nie jesteś w firmie potrzebny. Prosty rachunek ekonomiczny. I działa tak samo u nas ja i na mitycznym zachodzie. Kup tira, znajdź zlecenia. Sam je wykonuj. Będziesz wiedział ile kosztują remonty, podatki drogowe, ubezpieczenie samochodu i ładunku i inne badziewie, którego nie widzisz. I jak już kupisz to od razu zacznij odkładać na drugiego, żeby w razie wypadku/awarii/kradzieży móc dalej pracować.

Odpowiedz
avatar Nace
4 6

@z_lasu: Po pierwsze, szukanie lepiej płatnej pracy stanowi nie lada wyzwanie, jeśli nagle dostrzeżesz, że na rynku większość firm oferuje podobne standardy, czyli żenująco niskie. A jak wspomniałem, te dobre firmy najczesciej się nie "reklamują", bo mają profesjonalną kadrę pracowniczą od lat i sobie chwalą. Poza tym nie wiesz czy nic w kierunku poprawy tej sytuacji nie robię, więc daruj sobie takie insynuacje, bo ja tylko wyrażam swoją opinię, ale nigdzie nie powiedziałem, czy czegoś w tym kierunku nie robię. Kolejna sprawa to zapieprzanie na Ciebie, siebie i firmę. To absurdalne, że z jednej strony to ja zarabiam na całą firmę, ale gdy przychodzi co do czego to mówisz "uj Cię obchodzi co mam w lodówce". Z logicznego punktu widzenia, bardzo mnie obchodzi, bo zapełniasz tą lodówkę defacto moim czasem, który poświęcam dla Twojej firmy. Interesuje mnie także czym wozisz swój pryncypałowy tyłek, bo defacto to ja kupiłem Ci ten samochód, znowu... za swój czas. Więc jeśli widzę, że niewłaściwie rozporządzasz zasobami, które ja wypracowuje to wyrażam taką, a nie inną opinię. Ty jako szef jesteś jedynie organizatorem pracy. Znowu, z logicznego punktu widzenia pracownik bez pracodawcy da sobie radę - odwrotnie, kiepska sprawa. A to dlatego, że jeśli nie Ty to ktoś inny mnie zatrudni, a jeśli nie zrobisz tego Ty to będziesz musiał szukać innego frajera, albo zamknąć firmę. KOniec końców zawsze mogę zacząć imać się zleceń, uprawiać wolny zawód. Natomiast Twoja firma beze mnie padnie. Istotne jest to, żeby pracodawca zrozumiał, że to pracownicy są w firmie najważniejsi, a nie on ze swoim dochodem, który finalnie idzie do jego kieszeni po odliczeniu kosztów. W ogóle odnoszę wrażenie, że ja o niebie, Ty o chlebie. Odnoszę wrażenie, że mówimy o zupełnie innych kwestiach. Ty mi wyjeżdżasz z tekstem "jeśli nie zarabiasz to nie jesteś firmie potrzebny", a ja o sytuacji, kiedy zarabiam, a dostaję nieporównywalnie mniej, niż wypracowałem. Dlaczego ślepo zakładasz, że nie wiem jaki jest koszt kupienia i utrzymania własnej ciężarówki co? Tak się zabawnie składa, że jednak mam o tym blade pojęcie, więc trochę pudłujesz. Doskonale sobie zdaję sprawę ile można zarobić na transporcie i doskonale wiem na ile mógłby sobie mój szef pozwolić, a na ile skąpie. Z resztą mój pryncypał jest dosyć znanym w branży TSL "przedsiębiorcą" na pomorzu toteż z oczywistych względów nie będę wdawał się póki co w szczegóły, ale uchodzi za skąpca i to nawet wśród innych właścicieli firm transportowych, a auta po tablicach są rozpoznawane (w negatywnym sensie) niemal w całej Polsce, więc się z nikąd to nie bierze. Mam w planach najbliższych zmianę pracy, więc mi bezczynności zarzucić nie można, ale wyrazić swoją opinię mogę, bo jest zgodna niestety z rzeczywistością. Reasumując, bo nie chce mi się tej dyskusji prowadzić z jednego prostego powodu. Mam wrażenie, że rozmawiamy o zupełnie innych kwestiach i się wzajemnie nie dogadamy. Dyskusja wynikła z historii tutaj zamieszczonej, na której oferowana jest śmiesznie niska stawka i ja tylko o tym, natomiast Ty rozlewasz temat na kwestie, które tu nie mają znaczenia. Faktem jest, że jakakolwiek by to praca nie była 7zł/h to jest kwota śmieszna i uwłaczająca. Jeśli ktoś płaci 7zł/h to dostaje pracę za 7zł/h - prosty ekonomiczny rachunek. Tak jak w sklepie, chcę kupić produkt lepszej jakości - więcej płacę. Wiec skoro pracodawca chce usługę lepszej jakości od pracownika - niech lepiej płaci. Marudzenie pracodawców, że pracownik marnie pracuje to jakbym narzekał, że poszedłem kupić samochód mając w ręku 50 tysięcy i dostałem nową Skodę, zamiast nowego Ferrari. Jak mawia klasyk - Bitch please... chcesz dostać pracę na miarę profesjonalisty, płać jak profesjonaliście.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2016 o 20:42

avatar monikama
7 7

Rewelacja! Poproszę o adres. Przecież 7 zł/h to propozycja nie do odrzucenia... Ręce opadają. Proponuje utrzymać się za stawkę a później możemy porozmawiać.

Odpowiedz
avatar didja
6 6

Siedem złotych na godzinę to stawka nie tylko ośmieszająca pracodawcę, ale przede wszystkim nielegalna. Zgodnie z kodeksem pracy minimalna pensja od 2016 wynosi 1850, co przy kodeksowym obciążeniu 160 h miesięcznie daje ponad 11,50 zł/h. W umowach zlecenie minimalna od niedawna wynosi 12 zł/h. A Ty jeszcze chcesz płacić tak za trzy etaty (barmanka-recepcjonistka-sprzątaczka).

Odpowiedz
avatar Nace
2 4

@didja: Tu akurat nie jest problemem nielegalność tej stawki, bo ja akurat jako prawicowiec jestem przeciwny stawce minimalnej, bo niszczy ona rynek. Niemniej jednak stawka świadczy o pracodawcy. A mówiąc inaczej, jaka stawka taka praca. Rzeczą, która najbardziej dziwi to roszczeniowa postawa polskiego pracodawcy, który myśli, że za miskę przysłowiowego ryżu dostanie pracę na poziomie profesjonalisty. I w ten sposób autorka historii sądziła naiwnie, ze za 7zł/h dostanie pracę, którą w innej firmie wykonują 3 osoby. Sądziła, że za 7zł dostanie profesjonalistę. Nawet abstrahując od tego, w historii nie ma ani jednej wzmianki o jakiejkolwiek podwyżce po okresie próbnym, więc motywacja dla pracownika niemalże zerowa, stawka głodowa, może dobra dla dorabiającego sobie studenta, ale nie dla kogoś kto chce się utrzymać na swoim, a że praca typowo damska, toteż można założyć, że matki z dzieckiem będą szukać zatrudnienia... i weź im teraz powiedz, że mają utrzymać siebie i dziecko za 1200zł bez żadnych perspektyw na podwyżkę. Tu chodzi o roszczeniowość pracodawcy, który oczekuje, że za 7zł dostanie pracę, która jest warta co najmniej dwa, jeśli nie trzy razy więcej. Praca, o której mowa jest warta co najmniej 15-20zł/h Jak ktoś kiedyś rzekł - jaka płaca taka praca - NIE ODWROTNIE.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2016 o 21:06

avatar Persefona
9 9

Wiesz, co mnie mnie wkurza? Postawa pracodawców: "place groszę, wymagam wiele i oczekuje całowania po rękach". Jesteś takim człowiekiem, że ja nie chcialabym u ciebie/z tobą pracować nawet za 1000zł/h. "na mój rozkaz - co to za tekst? Co za "rozkaz" kim ty jesteś? Panią i władczynią pracownika, że rozkazy dajesz? No heloł,Ziemia do grażynki byznesu". Ja też nie brałabym się za elektrykę, bo się na tym zwyczajnie nie znam i nie ryzykowałabym swoim zdrowiem i zyciem dla wypełnienia "rozkazu" nadętej kobiety, której się za dużo wydaje. Poza tym, czy ty wiesz, czy są przepisy BHP? Słyszałaś o tym? "Jak się spodoba to dodam osobnego kwiatka który przeze mnie (o ja niedobra!) ma sprawę w sądzie ;)" Czyżby ktoś nazwał rzeczy (w tym przypadku) po imieniu i powiedział szczerze, co myśli o takich ofertach i o tobie? :D Coś czuję, że tak. Ty z sądem uważaj, bo jak pozwany wyciągnie co nieco, to zamienicie się rolami.

Odpowiedz
avatar Persefona
1 1

* "Czyżby ktoś nazwał rzeczy (w tym przypadku osobę) po imieniu"

Odpowiedz
avatar freezerx
-5 7

Stawka 7zł/h na umowę o pracę jest jak najbardziej legalna. Ja w jednej pracy zarabiam 9zł/h brutto. Wychodzi <7 netto.

Odpowiedz
avatar cassis
5 5

@freezerx: nie, nie jest. To że ludzie nie znają KPP i nie składają skarg do PiP to tylko ich durność.

Odpowiedz
avatar Nace
1 1

@cassis: Znaczy się PODEJRZEWAM, że istnieją luki prawne pozwalające "zalegalizować" taką stawkę... nie wiem, nie znam się na tym, ale trzeba jasno powiedzieć, że sporo pracodawców oferuje podobne stawki i w jakiś sposób to przechodzi. Za przykład wystarczy posada ochroniarza. Płacą im 5zł, czasem 4zł na godzinę i wszystko w świetle prawa. Kwestia podejrzewam skonstruowania umowy, a do tego wynajmuje się prawników, którzy już doskonale wiedzą jak to zrobić, by było cacy :)

Odpowiedz
avatar angmowijakjest
1 1

Droga szawi, nie wiem nawet jak skomentować twoją historie ani od czego zacząć. Zapytałam na końcu czy jesteś nienormalna. Psychologiem nie jestem ale skoro uważasz ze 7zl/h to uczciwa płaca to niestety jesteś nienormalna. To jest normalny wyzysk i nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek starał się za taką kwotę. Uważam że Twoi pracownicy wrecz powinni okradać Cię i pensjonat i nie robić absolutnie nic poza zakresem swoich obowiązków ( chodź mi o krzesła i elektyke) aoogólnie to dziwi mnie ze ktoś godzi się na taką pracę, przypuszczam że w Chinach i Indiach jedna godzina pracy bardziej się opłaca . Na prawdę 7 złotych ? Nie dowierzam jak autorka mogła w ogóle napisać taki post

Odpowiedz
Udostępnij