Przypomniała mi się pewna historia sprzed paru lat...
Swojego czasu byłam właścicielką sklepu z e-papierosami.
Pewnego dnia siedzę ja sobie za biurkiem z kasą fiskalną i wpada on. [F]acet po 50., z rozwianym włosem i żądzą mordu w oczach. Oczywiście żadnego "Dzień dobry" ani nic, tylko krzyczy, wymachując e-papierosem:
F: No tego to już k***a za wiele! Ty oszustko, tyle kasy wydałem i co mam? G***o mam!
[J]a nie bardzo wiem o co chodzi, bo gościa pierwszy raz na oczy widzę, ale pytam:
J: Proszę powiedzieć co się dzieje. Proszę pokazać e-papierosa, postaram się coś zaradzić.
F (machając papierosem tak, że zagina czasoprzestrzeń): Ty mi nie masz pomóc, tylko oddać pieniądze! Ja pie****ę, 3 stówy wydałem i znowu nie działa!
J: Proszę pana, nie życzę sobie takiego zachowania. Proszę pokazać e-papierosa, inaczej nie pomogę.
F: Ja ci nic nie pokażę, ty masz mi, k***a, oddać pieniądze, ta bateria miga jak po*****a!
Wtedy coś mnie tknęło. O "migających bateriach" słyszałam już od swoich klientów. Trochę po chamsku wyrwałam facetowi e-papierosa z ręki. Spojrzałam na małe logo firmy i się wściekłam.
J: Panie! Jakie 3 stówy, oszalał pan? To nie nasza firma, kupił pan to ustrojstwo w sklepie na dworcu. Kosztuje 40 zł i psuje się od samego patrzenia.
F: Co ty mi tu...
J: No niech pan się rozejrzy, do jasnej anielki. Widzi pan różnicę między naszym logo a ichnim? (logo różniły się od siebie tak szczegółowo jak mysz różni się od dzięcioła) Proszę mi tutaj bzdur nie opowiadać, u mnie pan tego nie kupił.
F: No nie kupiłem, bo to nie ja, tylko żona kupowała! I mówiła, że 3 stówy wydała! Reszty nie przyniosła! K***a, zabiję...
I poszedł. Nie, nie poszedł. Wybiegł. Wciąż z żądzą mordu w oczach. Tylko chyba ofiara się zmieniła.
Kilka dni później przyszedł jego syn. Z czekoladą, kawą i przeprosinami za tatę. Bo tata się wstydził.
Ciekawa jestem, co powiedział żonie, która rąbnęła go na 260 zł ; )
klient sklepy e-papierosy
Żona przedsiębiorcza :D Dziwi mnie jednak czemu wysłał żonę po coś, co on będzie używał i czemu żona wyciągnęła w ten sposób od niego pieniądze.
Odpowiedz@Zlodziej_Fistaszka: Z lenistwa. Albo sama go namówiła w stylu "Zenuś, rzuć wreszcie to palenie, widziałam w sklepie X takie papirosy na prąd, Grażynka mówiła, że to działa!" I piekielny dał się namówić, a potem żonka zrobiła swoje
Odpowiedz@Zlodziej_Fistaszka: Nie wiem z czego to wynika, ale bardzo, naprawdę bardzo często mężowie wysyłali do mnie swoje żony, matki, siostry i pewnie kochanki. Po całe zestawy, po akcesoria, po poradę ;-)
Odpowiedz@behemothka: to ja może wyjaśnię :D Też chadzam czasami do "e-papierośników" po akcesoria dla mojego Małża - wtedy, kiedy akurat jestem na zakupach w okolicy odpowiedniego stoiska :) po co jechać dwa razy w to samo miejsce, skoro jedna osoba może załatwić wszystko? ;) Z tymże ja zawsze proszę Mojego o dokładną informację - co mam kupić, jakie, co kupić jakby tego nie było. I o. Tak to działa :D
Odpowiedz@Zlodziej_Fistaszka: co w tym dziwnego, że kupujesz coś dla małżonka/małżonki? Zdarza się ze facet podpaski kupuje, też dla siebie? ;o
OdpowiedzO ile ta "żona" faktycznie istnieje a nie, że panu było głupio, bo debila z siebie zrobił a Ty się nabrać nie dałaś, to wymyślił żonę na poczekaniu ;)
Odpowiedz@paski: pewnie sam syna urodził
Odpowiedz@bonsai: Nie doczytałam,że to syn wpadł z kwiatkami i czekoladkami. Jakoś mi umknęło :)
Odpowiedz@bonsai: Cóż raczej chodzi o to, że zmyślił udział żony w całym procederze kupna a nie że zmyślił żonę. Myślmy troszkę
Odpowiedz@bonsai: Nie trzeba żony, żeby mieć syna. Wystarczy kobieta, a w ostateczności można adoptować dziecko.
OdpowiedzCo do przedsiębiorczej żony - plan był dobry, ale wykonanie ... ^_^
OdpowiedzCo za palant. Dla takich buców każdy sklep powinien mieć w podziemiach bardzo zimne lochy. Posiedzieliby tam chwile, to zaraz by się nauczyli, jak rozmawiać z ludźmi. Tak. Pani ekspedientka jest człowiekiem.
OdpowiedzFajną sobie chłop żonę przygruchał, nie ma co... okradać własnego męża...
Odpowiedz@Grav: Żonie też się lepiej nie trafiło. Rozhisteryzowany choleryk.
Odpowiedz@Grav: ale jak okradac meza? w malzenstwie wspolnota majatkowa w wiekszosci jest chyba ze oszukiwac by kupic kiecke czy kolejna pare butow...
OdpowiedzPachnie mi to kolejną "genialną" żoną chcącą kupić sobie jakąś super drogą pierdołę. Znam temat aż za dobrze, bo kilka takich pań miałem wśród znajomych. Scenariusz zawsze jest podobny. Pani pragnie kupić sobie jakiś kolejny ciuszek/torebkę/buty/samo-gotujące garnki itp. ale niestety zła rodzina nie pozwala jej na taki zakup. Najczęściej jest to związane już z objawami zakupoholizmu. Częstym sposobem na zdobycie pieniędzy ze "wspólnej puli" na swoje wydatki jest właśnie zakupienie czegoś dużo taniej, a wciskanie rodzinie kitu, że to coś kosztowało dużo więcej... a za uzyskane pieniądze nowe buciki (40 para w tym roku) ;)
OdpowiedzNależy się zastanowić, dlaczego mąż może kupić papierosa, a żona butów - nie.
Odpowiedz@Shaiennee: Bo najczęściej taki epapieros to była alternatywa dla papierosów tradycyjnych? Tańszy i niby zdrowszy? No i mąż pewnie miał tylko takiego jednego papierosa kupionego RAZ. A kobiety potrafią mieć naprawdę pokaźny zapas butów, torebek, ubrań i innych rzeczy z których skorzystają raz, albo wcale.
Odpowiedz@Shaiennee: bo żona juz buty ma :D
Odpowiedz