Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opiszę kilka sytuacji o tym, jak łatwo naciągnąć ludzi. 1. Na wakacjach…

Opiszę kilka sytuacji o tym, jak łatwo naciągnąć ludzi.

1. Na wakacjach zaczęłam mieć problem z zębem. Poszłam do lekarza i zapadł wyrok - leczenie kanałowe. Zapytawszy o koszt takiej "przyjemności", usłyszałam w odpowiedzi - 500 zł. OK, kwota zawrotna (jak dla mnie), no, ale takie są realia. Od znajomych dowiedziałam się, że w innych gabinetach też płacili mniej więcej tyle samo (kanałówki nie wykonuje się na NFZ, trzeba robić prywatnie). Z racji tego, że wtedy byłam w ciąży, lekarz nie mógł zrobić zdjęcia RTG, tylko rozpoczął leczenie, za co zapłaciłam 100 zł.

Dostałam polecenie, aby na zakończenie leczenia przyjść już na jesieni, po porodzie. Ale, wiadomo - nowy członek rodziny to nowe wydatki. W końcu, ledwo ledwo, udało mi się uzbierać wystarczającą kwotę, więc zadzwoniłam, żeby się zarejestrować. Przy okazji chciałam się upewnić, jaką kwotę mam zapłacić. Usłyszałam, zgodnie z oczekiwaniem, że 400 zł.

Zapisałam się więc - dzień ten a ten, godzina taka i taka. Już mówię dziękuję i do widzenia, kiedy w słuchawce słyszę:
- No, i jeszcze wypełnienie, to będzie koszt do 200 zł.
Zamurowało mnie.

Czy ja się mylę, czy jeżeli pytając na początku o całość leczenia, mam na myśli też wypełnienie? Jak lekarz wyobraża sobie leczenie kanałowe bez wypełnienia dziury pod koniec?

Podzwoniłam trochę po innych gabinetach - okazało się, że kwoty rzędu 400 - 500 zł zawsze są podawane razem z wypełnieniem, zaś dentyści nie rozbijają kwoty na części, bo wypełnienie jest przy leczeniu kanałowym czymś oczywistym.
Zastanawiam się, co robić w tej sytuacji...


2. Sytuacja sprzed około dwóch lat. Padł tłumik w wysłużonym cinqucento, którym tymczasowo jeździłam. Szybko podjazd do najbliższego mechanika i pytanie o koszty.
- 65 złotych.

Nauczona doświadczeniem z różnego rodzaju mechanikami, pytam:
- Czyli przy odbiorze samochodu będę musiała zapłacić 65 złotych, tak? - i otrzymuję odpowiedź twierdzącą.

Po kilku godzinach wracam po autko, które jeszcze wisiało w powietrzu. Wyciągam pieniądze, i...
- Należy się 115 złotych.
- No moment, ale mówił pan 65...
- To tłumik! A robocizna gdzie?!

Co miałam robić? Człowiek był młody i głupi, a samochodzik potrzebny i w powietrzu (gdybym nie zapłaciła, kto wie, co by się z nim "przypadkiem" stało), więc zapłaciłam... Ale do dziś się zastanawiam - może niezbyt wyraźnie pytałam na początku, ile mam zapłacić?


3. I ostatnia sytuacja - tym razem opowiedziana przez kogoś znajomego. Gdyby nie to, że jest to zaufana osoba, nigdy bym nie uwierzyła.

Na pewnym kierunku jednej z uczelni pojawiła się informacja o niezwykle ważnym kursie. Kwota za miesiąc to 200 złotych - podobno bardzo niska, jak za tego typu zajęcia, więc zapisało się multum osób, zwłaszcza że kurs miał trwać właśnie miesiąc, więc rachunek jest prosty.

Studenci nie dowierzali - 200 zł? Na pewno? Bez ściemy? Kilka osób postanowiło osobiście pofatygować się do biura organizatora, i każdy z nich otrzymywał tę samą odpowiedź - tak, kwota za kurs to 200 zł za miesiąc.

Za kurs można było zapłacić po jego zakończeniu. Jednak jeden ze studentów, jako że chciał mieć spokój, udał się do sekretariatu, dzierżąc w łapce banknot z Zygmuntem Starym. I co usłyszał?
- 500 złotych poproszę...

Student zdziwiony - kurs ma trwać miesiąc, za miesiąc 200 zł, więc o co chodzi...?
Okazało się, że kurs rzeczywiście ma trwać miesiąc. Z tym że był to kurs skondensowany - 2,5 miesiąca w ciągu czterech tygodni... No, a za 2,5 miesiąca wychodzi 500 zł...
Prawie wszyscy się wypisali, i nie widzę w tym nic dziwnego.


I teraz pozostaje pytanie - czy są jeszcze na tym świecie uczciwi ludzie?

wszędzie

by anekk
Dodaj nowy komentarz
avatar Kecaw
6 6

Szczerze, najbardziej to mnie rozwalił ten 3 punkt, takich bredni w życiu nie usłyszałem. "Noo skondensowaliśmy to wszystko do jednego miesiąca i 500 zł się należy" czyli cały ten kurs był o zad osła rozbić jak zamknęli 2.5 miecha w 1 miechu.

Odpowiedz
avatar anekk
4 4

@Kecaw: Dlatego mówię, że gdyby nie opowiedziała mi tego zaufana osoba, nigdy bym w to nie uwierzyła.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Są uczciwi. Nawet całkiem sporo. Dobra rada, papier przyjęcia auta do serwisu z opisem zleconej naprawy i ustaloną kwotą. W tym przypadku mówisz gościowi, że płacisz ustalone 65 PLN za usługę i odbierasz samochód albo może sobie ten tłumik zdemontować i założyć uszkodzony. Można też zadzwonić na policję informując o próbie wyłudzenia. Miałem taki kłopot dwa razy, u mechanika i weterynarza. W obu przypadkach szybko wróciliśmy do umówionych kwot.

Odpowiedz
avatar anekk
2 2

@haji: Dzięki, następnym razem będę mądrzejsza :)

Odpowiedz
avatar LenaMalena
8 8

Odnośnie pierwszego punktu: jakiś czas temu musiałam zrobić leczenie kanałowe pod mikroskopem, bo mój stały dentysta nie miał takiego sprzętu. Wiedziałam, że to drogie leczenie, więc z pół godziny poświęciłam na studiowanie na stronach cenników różnych gabinetów. W wielu z nich zabieg rozdzielony był na tyle drobnych elementów, że potrzebowałam kalkulatora, by wszystko zliczyć (nawet włożenie takiego waciku było liczone oddzielnie). Jak znalazłam już gabinet to tam były podane ceny za zabieg od min do max. Kilka razy pytałam się o cenę, a potem i tak wyszła taka kwota, która nijak nie zgadzała się z nawet maksymalnymi wyliczeniami. Więc dobrze rozumiem Twoje zdziwienie.

Odpowiedz
avatar anekk
2 2

@LenaMalena: Tutaj, podobnie jak w przypadku samochodu, również przydałaby się umowa... Ale jak żyję, o umowie na leczenie zębów jeszcze nie słyszałam...

Odpowiedz
avatar xUmcyk
1 1

@anekk: U mnie w gabinecie umowa na leczenie kanałowe jest standardem.

Odpowiedz
avatar doktorek
1 1

To tak jak te oferty biur podróży: "dwa tygodnie w Norwegii już od 2200 zł". Jak się jednak wczytać w szczegóły, za co jeszcze trzeba dopłacić, to szybko okazuje się, że mniej ja 4500 zł nie wyjdzie. A mechanicy to faktycznie są bezczelni. Umawiasz się z takim na określoną kwotę, przychodzisz po odbiór, po czym okazuje się, że tyle to netto i jak chcesz rachunek to będzie więcej (tak jakby legalne było naprawianie bez rachunku i klient pytając o koszt takiej odpowiedzi oczekiwał!). A jak nie weźmiesz rachunku to w razie czego (np. fuszerki) nie masz dowodu, że cokolwiek u niego robiłeś.

Odpowiedz
avatar chytryleming
3 3

To ja odniose sie do punktu 1. Jesli chodzi o kobiety w ciazy oraz osoby niepelnoletnie to leczenie kanalowe jest refundowane przez nfz bez wzgledu na to ktory to zab. Gabinet, ktory ma umowe powinien o tym poinformowac. Trzeba tylko dostarczyc karte ciazy. Kanalowe zaczyna sie jeszcze w ciazy - tzn czysci sie i przygotowuje kanaly. Do czasu porodu zakladany jest tymczasowy opatrunek. Po porodzie wypelnia sie kanaly ostatecznie - dopiero wtedy poniewaz potrzebne jest zdjecie rtg, ktorego w ciazy sie nie wykonuje. Na zakonczenie leczenia pacjentki maja 1 mies. od porodu. Jedyne oplaty moga byc za lepsza odbudowe - biala kompozytowa, bo na nfz najczesciej jest amalgamat. A tak poza tym 500 zl za uczciwie i dobrze zrobione kanalowe to nie duzo.

Odpowiedz
avatar anekk
2 2

@chytryleming: Tu już nawet nie chodzi o te 500 zł, tylko o to, że pozostałe koszta zostały ukryte...

Odpowiedz
avatar plokijuty
1 1

Jakiś czas temu też umówiłem się z mechanikiem na 100 za transport, część używana ale dobra oraz robocizna. Wyszło, że chciał więcej. Przypomniałem jak się umawialiśmy i chociaż mu dorzuciłem to i tak mniej niż wybił na paragonie. Z drugiej strony mam zaufanych mechaników - ten powyżej nie był z tych - co wykonują swoją pracę uczciwie i dotychczas się na nich nie zawiodłem. Nie zdzierają z ludzi ale i sami zarobią. Jeśli już mam coś poważniejszego do zrobienia w samochodzie to umawiam się na konkretny termin zaprowadzenia i a na drugi lub trzeci dzień samochód do odbioru; bez umawiania czeka się w kolejce 2-3 tygodnie.

Odpowiedz
avatar Anetixi
0 0

Zęby 1-3 są leczone na NFZ. Aczkolwiek nie każdy gabinet który ma podpisany kontrakt z funduszem wykonuje to. Tak samo oszukują ze znieczuleniem - jest darmowe. Aczkolwiek nie chce im się dokumentacji wypełniać więc ściemniają że trzeba płacić.

Odpowiedz
avatar giornalista
0 0

Miałam podobną sytuację z "dentystą". Ząb boli jak diabli, następnego dnia jadę na obóz a mój dentysta na urlopie, więc szukam kogokolwiek, kto mnie przyjmie. Pani zrobiła zdjęcie (którego później nie dostałam) i z grobową miną wycedziła "ojej, kanałówka... tysiąc złotych". Przebiedowałam tydzień na ptzrciwbólowych, wraca mój dentysta: o, będzie plomba, sto złotych i do widzenia. Aż strach pomyśleć, co by było, gdybym zrobiła wtedy ten kanał.

Odpowiedz
avatar unitral
0 0

Co do dentystów, to ja korzystam tylko z gabinetów prywatnych i płacę gotówką pobierając przy tym bardzo szczegółowy rachunek. Następnie rachunek przedstawiam u ubezpieczyciela i ten zwraca mi odpowiednią kwotę. Wiem, że nie każdego stać wydać kilkaset zł i czekać na zwrot, ale to chyba jedyna pewna metoda żeby w razie czegoś mieć dokumentację dla sądu...

Odpowiedz
avatar n0rek
0 0

@unitral: mozesz troche przyblizyc sprawe? tzn. jakiemu ubezpieczycielowi?

Odpowiedz
avatar suchy
0 0

@n0rek: Być może jakieś prywatne ubezpieczenie medyczne (typu LuxMed czy Medicover), gdzie płacisz co miesiąc składkę np. 100-200zł i w ramach tego masz możliwość umawiania wizyt do wszystkich lekarzy specjalistów oraz do zabiegów medycznych, znajdujących się w ofercie. A jeśli taki LuxMed nie świadczy jakiegoś zabiegu w swojej placówce (np. jak w historii - leczenie kanałowe), to dają ci prawo do skorzystania z innego gabinetu prywatnego, a następnie na podstawie rachunku lub faktury (z tego "innego" gabinetu/poradni) występujesz do LuxMedu o zwrot poniesionych kosztów. Taka jakby "rekompensata" za to, że nie mogłeś skorzystać z tego zabiegu w LuxMedzie czy Medicoverze w ramach posiadanego pakietu medycznego - bo przecież nie to po to płacisz co miesiąc kilka stów, żeby NIE MÓC się leczyć ;)

Odpowiedz
avatar n0rek
0 0

@suchy: ostatnie zdanie mnie rozbawilo, bo przeciez nie po to place kilka stow do NFZ miesiecznie zeby nie moc sie leczyc ;) ale dzieki za info, podejrzewalem ze to tak wyglada ale jednak liczylem na cos innego

Odpowiedz
avatar suchy
0 0

@n0rek: Chodziło mi nie o składkę do NFZ tylko o to prywatne ubezpieczenie :P Co do składki publicznej - przecież wiadomo, że inni pacjenci ją "przeżerają" za ciebie. Jakby było tak, że każdemu się należy tylko tyle, ile wpłacił do Funduszu, to na drogie leczenie onkologiczne czy operacje stać byłoby tylko prezesów wielomilionowych spółek :>

Odpowiedz
avatar Rahmir
0 0

Ale bzdury piszecie z tymi kanałówkami, albo trafiacie na złodziei. Ja od Grudnia do początku Stycznia miałem robiony kanałowo ząb, całkowicie za darmo, nie licząc plomby światłoutwardzalnej, jedyna rzecz do której musiałem dopłacić. Jestem jakiś wyjątkowy czy co?

Odpowiedz
avatar xUmcyk
1 1

@Rahmir: A który to był ząb? NFZ refunduje leczenie kanałowe 1-3 wszystkim, a 4-8 u dzieci i kobiet w ciąży/połogu.

Odpowiedz
avatar veravang
0 0

Z tym kursem to mistrzostwo świata, nie mogę przestać się śmiać :D

Odpowiedz
avatar n0rek
0 0

Serio 500zl? u mojej dentystki to 150zl Żona robila u niej bardzo trudnego zeba, jeszcze sie wszystko rozwleklo przez ciaze i w sumie trwalo chyba 5 wizyt i cena nadal 150zl :) zeby nie bylo to gabinet nowka, wszystko najwyzszy poziom a sama lekarka bardzo sympatyczna co do kursu to trzeba bylo odbyc kurs i na koniec zaplacic zgodnie z oferta 200zl :)

Odpowiedz
avatar anekk
0 0

Bardzo dziękuję za wszelkie rady. Z tymi kanałówkami to nie miałam pojęcia, że jest możliwość leczenia za darmo... mogłam dokończyć w połogu i mieć na NFZ plus plomba prywatnie (o srebrnych za dużo się wysłuchałam). O 1-3 też nie wiedziałam... mam nadzieję, że już mnie nie spotka takie leczenie, ale zawsze człowiek mądrzejszy :)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

to tak jak na rozmowie kwalifikacyjnej podawac kwote brutto... w syt 1 zmienic dentyste w syt 2 zmienic mechanika

Odpowiedz
avatar Trepan
0 0

Tłumik na złomie 10 zł, wspawanie 40 zł. Tyle jeśli chodzi o cienkie czento.

Odpowiedz
Udostępnij