Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie historia o naszej wspaniałej służbie zdrowia. Tym razem jednak z happy…

Będzie historia o naszej wspaniałej służbie zdrowia. Tym razem jednak z happy endem.

Historia zaczyna się jakiś rok temu, kiedy to zostałem skierowany na usunięcie migdałków. Skierowanie wystawione w marcu 2015 roku, na luty 2016. Wraz ze skierowaniem kartka z wszelkimi instrukcjami co do procedur, terminów badań i co najważniejsze, terminem w którym muszę potwierdzić chęć poddania się zabiegowi, w tym przypadku, 10 dni przed zabiegiem potwierdzenie obecności poprzez podany na kartce numer telefonu.

Termin zabiegu wypada na 12.02, wczoraj był 02.02, więc dzwonię. Termin w którym można potwierdzić zabieg: od poniedziałku do piątku w godzinach 11-13 (nie ma co, niezłe widełki). No dobra. Akurat byłem w pracy, jednakże nic ważnego do roboty nie miałem, więc wraz z wybiciem godziny 11:01 dzwonię. Numer zajęty. No nic, najwyraźniej nie ja pierwszy i nie ostatni w podobnej sprawie dzwonię. Po pięciu minutach ponowna próba. To samo. Godzina 11:10, dzwonię ponownie - zajęty. Tu lekki wku*w się włączył, bo po pierwsze mam w telefonie opcję powiadomienia o zakończeniu rozmowy przez ostatnio wybierany numer co oznacza że ktoś od 15 minut potwierdza swą obecność, a po drugie, ile można wisieć na słuchawce u lekarza.

Godzina 11:30, nadal to samo, więc zapada szybka decyzja - zwijam manatki i jadę do szpitala. Ląduję pod gabinetem o 12:00, na drzwiach jak wół: godziny pracy lekarza - 09:00 - 15:00. Dzwonię pod numer na drzwiach, identyczny z numerem na kartce z instrukcjami - słyszę telefon po drugiej stronie drzwi. Nikt nie odbiera. No więc pukam, na razie grzecznie do drzwi ponoć czynnego gabinetu. Bez odzewu. Dzwonię więc i pukam jednocześnie. To samo.

Idę do Informacji (w tym konkretnym szpitalu informacja i rejestracja były w osobnych pomieszczeniach i dzięki Bogu, bo kolejka do rejestracji ciągnęła się przez cały oddział). Pytam pani w okienku dlaczego nie mogę się dodzwonić do lekarza w godzinach jego pracy.
[P]ielęgniarka: Ale przecież pan X jest w gabinecie.
[J]a: Czy pan X mógłby w takim razie odebrać telefon?
[P]: Podejdzie pan pod gabinet na pewno tam jest.
[J]: Właśnie stamtąd przychodzę, 10 minut się dobijam i dzwonię na zmianę, bez odzewu.
[P]: Pan idzie i tam czeka.

Cóż, doszedłem do wniosku, że z logicznymi argumentami kobieta raczej nie ma za często do czynienia, więc, co bym jej nie przeciążył, wracam pod gabinet. Tym razem jak typowy Janusz prawie wywalam drzwi pukaniem. Nic. Lekarz martwy albo głuchy. Choć, co bardziej prawdopodobne, nieobecny.
Wymieniłem jeszcze kilka zdań z panią z informacji, nie wydusiłem z niej nic więcej poza "idzie pan pod gabinet", więc dałem sobie spokój. Wracam do domu z przeświadczeniem że zabieg oczekiwany od roku przepadł, w międzyczasie układając plan zamordowania lessera którego nie było tam gdzie być powinien.

I dziś nadchodzi nieoczekiwane: Rano budzi mnie telefon. Odbieram, okazuje się że to pani z rejestracji, pyta dlaczego nie potwierdziłem obecności na zabiegu i czy nadal jestem nim zainteresowany. Mówię więc że jestem i pytam dlaczego lekarz wczoraj pod podanym numerem nie odbierał.
W odpowiedzi słyszę "nie wiem" oraz:
- Widzi pan, bo ja dzwonię też zapytać, czy by pan nie chciał zabiegu na poniedziałek przenieść, bo w piątek mamy zaplanowane operacje kilku ważnych pacjentów, i to koliduje.

Zgodzić się zgodziłem, bo i czemu nie, ale na pytanie dlaczego wczoraj się przez nieobecnego lekarza najadłem stresu, nie otrzymałem odpowiedzi.

słuzba_zdrowia

by Armageddonis
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Piotrek1
10 12

Nie chce gościa bronić, ale jeśli to lekarz który coś robi poza poradniami(np. pracuje na oddziale) to mógł go po prostu wezwać szef kliniki do pomocy. W takim wypadku poradnia ma mniejszy priorytet niż jakiś pilny przypadek. Chociaż bardziej prawdopodobne jest to, że gość albo śpi albo ma dyżur w innym miejscu :D

Odpowiedz
avatar MyCha
14 16

Swoją drogą dlaczego niby lekarz miałby się zajmować i tracić swój czas na potwierdzanie przez pacjentów umówionych wcześniej zabiegów. To zadanie dla rejestracji ewentualnie pielęgniarki. Lekarz powinien być tylko od leczenia a nie papierologii stosowanej.

Odpowiedz
avatar Armageddonis
3 3

@MyCha: Też mnie to zastanawia, ale cóż, takie dostałem wytyczne.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

Mi też się coś podobnego zdarzyło. Lekarz powinien przyjmować między 12:00, a 16:00, ale o 14:15 nie mogłem dobić się do drzwi jego gabinetu. W informacji dowiedziałem się, że: "poszedł do domu, bo nie było pacjentów". Więc chociaż było wiadomo, że nie ma się co dobijać :)

Odpowiedz
avatar losegzekutores
0 2

"(...) bo w piątek mamy zaplanowane operacje kilku ważnych pacjentów (...)". Tu masz odpowiedź dlaczego lekarz nie odbierał. Nie jesteś ważnym pacjentem. Przykro mi. Dziwna praktyka - obowiązek potwierdzenia, że nadal chcesz zabieg. Do tej pory spotkałem się wielokrotnie z praktyką odwrotną - rejestrują na termin za rok/2/5 lat, a jeżeli w międzyczasie się rozmyślisz/umrzesz/wyzdrowiejesz/pójdziesz prywatnie to poinformuj telefonicznie, żeby zwolnić termin i wpisać innego pacjenta na te miejsce.

Odpowiedz
avatar egow
2 2

@losegzekutores: niemal nikt nie odwoła - więc potwierdzenie ma całkiem spory sens, o ile sie ten telefon odbiera.

Odpowiedz
Udostępnij