Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w sushi barze w centrum Londynu. Wczoraj wieczorem przyszedł mężczyzna, wybrał…

Pracuję w sushi barze w centrum Londynu.

Wczoraj wieczorem przyszedł mężczyzna, wybrał co chciał i przyszedł do mnie zapłacić.
Naszym obowiązkiem jest zapytać czy klient woli to na miejscu czy na wynos, głównie ze względu na podatek - niektóre rzeczy są 20 procent droższe kiedy bierze się je na miejscu.

W związku z powyższym zapytałam klienta czy to będzie na miejscu, ale nie zrozumiałam jego odpowiedzi, więc poprosiłam żeby powtórzył.
Spojrzał na mnie, ściągnął brwi i zapytał skąd jestem.
Kiedy powiedziałam że z Polski, pokręcił głową i zaczął krzyczeć:
- J*bani Polacy, przyjeżdżają do Anglii, siedzą na benefitach, zabierają pracę porządnym ludziom i na dodatek ani słowa nie powiedzą po angielsku!
I wyszedł.

Po pierwsze, nie korzystam z ani jednego benefitu, studiuję tu i po angielsku mówię płynnie. Czasem czegoś nie zrozumiem, szczególnie jeśli ktoś powie niewyraźnie.
Po drugie, słowa wspomnianego klienta były dokładnie tak jak napisałam, w języku polskim.

Tak, klient był Polakiem. Najwyraźniej bardziej brytyjskim niż polskim.

zagranica

by whosyourdaddy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Drill_Sergeant
27 33

Pytanie czy był wystarczająco angielski żeby baroneci czy parowie z hrabstw ceremonialnych Notthinghamshire czy Warwickshire uznali go za swego i dopuścili do udziału w pogoni za lisem albo do udziału w charakterze partnera panny na balu debiutantek pensji dla dziewcząt. Tak naprawdę jeśli nie byłeś w Eton czy w Gordonstoun czy w klubie Bullingdona to co wyżej sytuowany Anglik będzie miał z ciebie bekę żeś jest proletariusz i nieokrzesany cham z wschodniego Staines czy innej dziury. Chyba że idziesz ostro w nurt plebejski, jesteś antymonarchicznym laburzystą, nosisz spodnie w kratkę, kaszkiet, mieszkasz na EastEndzie i nawijasz cockneyem, to też jest pewnego rodzaju uznany nurt angielskości tylko z deka inny.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lutego 2016 o 14:48

avatar krystalweedon
18 18

@Drill_Sergeant: osobnicy tego typu co w historii są bardziej British niż królowa. Tylko zawsze mnie zastanowiało czemu jednak wybieraja smaczniejsze polskie wędliny i nie pija herbaty z mlekiem.

Odpowiedz
avatar korbalodz
4 4

@Drill_Sergeant: Sierżant i 13/13? Szok.

Odpowiedz
avatar Nace
5 5

@korbalodz: No nie? Jego wypowiedzi są zazwyczaj oznaczone jako "poniżej poziomu" :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@Nace: ...co niestety bardzo marnie świadczy o poziomie minusujących :(

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
8 8

@mooz: Nie wiem jak ty ale ja go zawsze minusuję, nie mogę czytać żałosnych wypocin tego grafomana - amatora który udaje mądrego w każdym temacie a jest jakimś żałosnym dyletantem, przegrywem bez życia osobistego pierdzącym w stołek w swojej piwnicy i wywalającym swój ból dupy na cały świat.

Odpowiedz
avatar upziom
11 11

To w końcu pracują, czy siedzą na benefitach ? :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@upziom: można pracować i brać benefy. Np. Samotne matki. Nie możesz przekroczyć iluśtam godzin,bo będziesz płacić karę. Trochę z innej beczki. Co wy macie do tej biednej herbaty z mlekiem? W moim domu rodzinnym zwanej bawarką? To nie jest chyba napój tylko angielski.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
7 7

@Day_Becomes_Night: Kiedyś uwielbiałam herbatę z mlekiem - czy to oznacza, że mam jakieś angielskie korzenie i mogę już ubiegać się o tytuł? ;)

Odpowiedz
avatar krystalweedon
4 4

@Day_Becomes_Night: mozna sie ubiegac o benefity jak zarabiasz tam minimum. Dla wiekszosci Polakow jest ble, a wszyscy Brytyjczycy, ktorych spotkalam w zyciu to herbata znaczy sie z mlekiem. 6 miesiecy zajelo mi sie odluczenia pytania ,,z mlekiem?" @BlueBellee: jesli jesz do tego herbatniki, krowki albo kanapki z chleba tostowego, serkiem ibogorkiem skladaj aplikacje:) jak jestss wolna to staraj sie o posade ksieznej Walii xD

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
11 11

Do popołudniowej herbaty Brytyjczycy najchętniej jedzą bułeczki nadziewane rodzynkami (scones). Przekrawa się taką bułeczkę na pół i smaruje najpierw tzw. clotted cream, czyli czymś w rodzaju masła otrzymywanym poprzez odparowanie nadmiaru wody ze śmietany, a następnie dżemem. Na rozmowie dla starających się o brytyjskie obywatelstwo pada pytanie: "Co robisz między 5. a 6. po południu?" Jeśli odpowiesz, że np. idziesz na dronka po pracy, to dostaniesz tylko obywatelstwo, jeśli odpowiesz, że idziesz na "high tea", to dokładają tytuł szlachecki.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-1 3

@upziom: Siedzą na benefitach w sushi barach :P Nie wiem, ja jakoś nie mogę pić herbaty z mlekiem. Kompletnie mi nie smakuje, ale taki totalny odruch wymiotny miałam jak mi raz podali earl grey z mlekiem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Bryanka: earl grey z mlekiem jest najlepsza. Świeżo zaparzona,tak gdzieś do połowy kubka,koniecznie dwie łyżeczki cukru a mleko prosto z lodówki.

Odpowiedz
avatar archeoziele
-1 1

@krystalweedon: I jeszcze frytki z octem do tego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@archeoziele: Chipsy octowe! (najlepsze :D)

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 2

@archeoziele: Mnie frytki z octem i chipsy octowe smakują :P Nawet to ich marmite mi smakuje.

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 0

@Bryanka: Marmite to koszmar. Chpisy z octem- walkersy od bidy ujdą, reszta nie bardzo. Frytek z octem nie przełknę. Zwłaszcza że oni jakiś inny ten ocet mają. Czasem tak jakby jabłkami zalatywał.

Odpowiedz
avatar imitacja
7 7

Ach, to Ty nie wiesz, że ten Pan magicznie nauczył się polskiego w 3 sekundy, specjalnie dla Ciebie, żebyś zrozumiała co on mówi? :)

Odpowiedz
avatar kayetanna
13 17

Bo on już dwa miesiące siedzi w Jukej, więc on już jest Brytyjczykiem :P Analogiczna sytuacja jest ze studenciakami zjeżdżającymi do Warszawy: oni już miesiąc siedzą, więc są z Warszawy.

Odpowiedz
avatar AgaK
-5 9

Ja pracuję w małej kawiarni w Anglii, prawie codziennie przychodzi młoda dziewczyna, Polka, zawsze z grupą znajomych Anglików, i mimo, że wie, że jestem Polką i mówię do niej po polsku, to albo udaje, że nie słyszy albo mówi po angielsku.

Odpowiedz
avatar archeoziele
13 15

@AgaK: Jeżeli zawsze jest z grupą Anglików to może to jest odpowiedź. Mówienie po polsku w takiej sytuacji jest raczej mało eleganckie.

Odpowiedz
avatar AgaK
-4 4

@archeoziele: Mało eleganckie? Powiedzieć do koleżanki cześć? Chyba raczej wstyd, bo jeszcze nie daj Boże się wyda, że jest z Polski.

Odpowiedz
avatar archeoziele
4 4

@AgaK: Tak. To jest mało eleganckie. Bo świadczy o olewczym stosunku do jej angielskich znajomych. Byłam ostatnio w Polsce z grupą znajomych. Łącznie z piętnaście osób. Sami Polacy poza pewnym zaprzyjaźnionym małżeństwem Anglików. I jakoś w ich obecności nie przyszło nam do głowy gadać po polsku. Bo to by świadczyło, że ich olewamy i niepotrzebne nam ich towarzystwo.

Odpowiedz
avatar denaturat
6 6

Kocham ludzi mówiących niewyraźnie. Przyjdzie taki, ledwo dzień dobry powie, wymamrocze coś pod nosem i jeszcze potem krzywienie się w pakiecie ze złowrogim spojrzeniem, gdy proszę o powtórzenie. Średnio trzy razy dziennie.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
7 7

co mówi Polak, gdy dostanie brytyjskie obywatelstwo? - Pięć minut jestem Angolem i już mnie ci imigranci wkvrwiają!

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
11 11

"Mały murzynek obsypał się cały mąką i chodzi po domu. Podchodzi do taty: - Tato zobacz, jestem biały. - Idź stąd, nie ma teraz czasu. Podchodzi do mamy: - Mamo, mamo, zobacz, jestem biały. - Nie zawracaj mi głowy, nie widzisz, że obiad robię. Podchodzi do dziadka: - Dziadku zobacz, jestem biały. - Idź sobie, zajęty jestem. Idzie smutny murzynek do swojego pokoju i mówi sobie pod nosem: - Pięć minut jestem biały i już mnie te czarnuchy wkvrwiają."

Odpowiedz
avatar JinxMaze
-2 2

Smutne, ale polacy, jak tylko opuszcza kraj to "sraja" na stare gniazdo i uwazaja sie za lepszych.

Odpowiedz
avatar master6x6
3 3

@JinxMaze: zabrakło tylko w Twoim poście słowa "polaczki". Smutne to jest to, że krytycznie wyrażasz się o wszystkich polakach na emigracji na podstawie zachowania pojedynczych buraków.

Odpowiedz
avatar student_prawa
3 3

Diabli wiedzą, czy bardziej piekielny klient czy twórca tak popieprzonego podatku. A, co się będę rozdrabniać: obaj. Plusik za historię :)

Odpowiedz
avatar oipe
-1 1

Akurat mnie wyzsza cena za jedzenie na miejscu nie dziwi. Pracuje w gastronomii w Szwecji i tez mamy rozne ceny w zaleznosci od tego czy sie je na miejscu czy na wynos. Na poczatku sie dziwilam, ale Kierowniczka wyjasnila mi to tak: klient jedzacy na miejscu zajmuje wiecej czasu, bo trzeba przygotowac dla niego zastawe, potem te zastawe umyc, i choc raz wyrazic zainteresowanie tym czy klient jest zadowolony z posilku. Klient oprocz posilku placi za czas, w ktorym mozna bylo obsluzyc kolejna osobe. Kiedy taka oplata jest doliczona wtedy nie trzeba zostawiac napiwku.

Odpowiedz
avatar master6x6
3 3

@oipe: jedzenie nie jest u nich droższe ze względu na koszt obsługi, tylko podatku, a on z kolei trafia prosto do kasy państwa, a nie właściciela lokalu.

Odpowiedz
avatar aptekarkararka
0 2

Tacy są najgorsi, w dupach się poprzewracało niestety :/

Odpowiedz
Udostępnij