Skończyłem studia, które można określić mianem chemii. Postanowiłem, że chciałbym spędzić życie będąc belfrem. Po zrobieniu magistra podyplomówka z przygotowania pedagogicznego i rundka po szkołach z CV.
Wszędzie to samo - pracy nie ma i nie będzie. W końcu w sierpniu telefon - jest pół etatu pracy na świetlicy w gimnazjum. Po przeanalizowaniu za i przeciw wziąłem tę robotę.
Praca jak każda inna. Miałem kontakt z uczniami, nie było źle. Nawet gimnazjaliści nie byli zbyt piekielni. Tylko ciągle z tyłu głowy myśl, że praca poniżej kwalifikacji. Ale jakoś zacząć trzeba...
Tydzień temu informacja, że nasza chemica niefortunnie złamała nogę. Czeka ją kilka operacji - ogólnie paskudna sprawa, nie wróci do września. Nikomu nie życzę źle, ale trudno żebym w tej sytuacji nie dostrzegł szansy dla siebie. Ja w te pędy do (piekielnego) dyrektora i przypominam, jakie mam wykształcenie. On owszem, pamięta, i będzie miał na uwadze.
Byłem spokojny. Miałem pewność, że te 10 godzin zastępstwa mam w kieszeni. Aż tu nagle w piątek do szkoły przyszła nowa pani od chemii - na zastępstwo. Tak, tak, mój dyrektor wolał zatrudnić kogoś z zewnątrz niż mnie, którego miał pod nosem. Mało piekielnie?
Poszedłem zapytać, dlaczego tak wyszło. No cóż, brak mi doświadczenia (a gdzie mam je zdobyć, skoro taka okazja i nikt nie chce dać szansy), a poza tym moje pytanie zostało uznane za niewdzięczność, bo przecież dał mi pracę.
Jednym słowem miło. Tylko pytanie, czy zanosić w poniedziałek wypowiedzenie, czy spuścić głowę i przyznać piekielnemu rację, że przecież nie mam doświadczenia ?
szef
Ja bym sobie odpuściła tę szkołę, tam i tak nic powyżej pilnowania dzieciarni na świetlicy nie dostaniesz. A może na początek dałyby Ci szansę jakieś prywatne szkoły prowadzące kursy przygotowujące do matury i innych egzaminów? Albo jakaś szkoła na totalnym zadupiu gdzie za bardzo nikt nowy nie chce przyjechać?
Odpowiedz@chiacchierona: szkoły na zadupiu mają to do siebie, że jeden nauczyciel uczy chemii i biologii w gimnazjum, a jeśli jest to gimnazjum połączone z podstawówką - to w tej podstawówce uczy też przyrody. Pan od fizyki często naucza także matematyki, a pani od techniki zajmuje się też informatyką, a w międzyczasie ogarnia także świetlicę lub bibliotekę. Polonistka uczy też historii, historyk - WOS-u i EDB. Oczywiście wszyscy po dodatkowych kursach czy tam studiach podyplomowych. Nie mówię tego po to, żeby, nie wiem, wyśmiać tych nauczycieli (bo i czemu, skoro bardzo często są to dobrzy nauczyciele) albo pognębić autora (bo wierzę, że sprawdziłby się w roli nauczyciela). Chodzi mi o to, że w takich szkołach zwykle oczekuje się, że nauczyciel będzie od kilku przedmiotów. Poza tym, z robotą w oświacie nie jest wcale tak łatwo. Dzieci coraz mniej, szkół coraz mniej, więc i nauczycieli pracujących w zawodzie będzie coraz mniej - chyba, że zaczną żyć z korepetycji albo pracować właśnie w takich prywatnych szkółkach oferujących kursy przygotowawcze do egzaminów.
Odpowiedz@marcinn: Co to jest EDB?
Odpowiedz@JaNina: edukacja dla bezpieczeństwa, kiedyś to się chyba nazywało przysposobienie obronne. Miałam to przez cześć gimnazjum i pierwszą klasę liceum, uczą pierwszej pomocy, ewakuacji, jak się zachować w razie różnych klęsk. Takie tam.
Odpowiedz@rahell: Tak, za moich czasów to się nazywało przysposobienie obronne i było podobnie, to znaczy jak się zachować w razie różnych wojen jądrowych rozpoczętych przez imperialistyczny zachód. Do liceum chodziłam już po 89 roku, ale pan emerytowany major z PO był ewidentnie mentalnie sprzed. ;-)
OdpowiedzBędzie plus jak pojawi się wypowiedzenie.
Odpowiedz@misiak1983: Masz autora w garści ;)
OdpowiedzZacząć szukać nowej pracy. Jak znajdziesz zanieść wypowiedzenie.
OdpowiedzDla dobra dzieci lepiej, że wybrał osobę z doświadczeniem. A szkoły istnieją wyłącznie dla dobra dzieci, więc prawidłowo że to był jedyny czynnik jakim się kierował.
Odpowiedz@bloodcarver: No ale gdzie ma tego doświadczenia nabrać? A po drugie często doświadczenie = rutyna = nuda na lekcjach...
Odpowiedz@Igielka: Ale czemu ma go nabierać? Po co, skoro na rynku pracy jest wystarczająca liczba nauczycieli z doświadczeniem? I gdzie ci doświadczeni mają dopracować do emerytury, skoro dzieci w szkołach nie przybywa, klasy nie maleją, a ty jeszcze chcesz ich zostawiać na lodzie żeby nowi mogli robić doświadczenie?
OdpowiedzWitamy na rynku pracy, tutaj aby dostać cokolwiek więcej niż najniższa krajowa, bądź pracować w zawodzie należy mieć minimum 2 lata doświadczenia na danym stanowisku, status studenta/ucznia lub mniej niż 25 lat i wyższe wykształcenie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2016 o 19:14
@Painkiler: Nie zapominaj o orzeczeniu o niepełnosprawności :P
Odpowiedz@Bryanka: O rzeczach oczywistych, przez oczywistość nie wspominałem nawet...
OdpowiedzWiesz już, że w tej szkole raczej nie awansujesz na "pełnoprawnego" nauczyciela i nie ma się co przywiązywać. Jeśli chodzi o wypowiedzenie to zależy od kilku rzeczy. 1) Czy będziesz miał za co żyć. 2) Ile czasu zajmie Ci znalezienie nowej pracy. (Pracodawcy nie lubią ludzi z dziurami w CV, w sumie to nie wiem czemu). Ale na pewno nie przyznawać dyrektorowi racji! :)
OdpowiedzA podobno szkoły poszukują panów do pracy ! Pan i w dodatku chemik powinien być w szkole z kwiatami witany. Dodam od siebie - wg mnie ze względu na ekstremalne sfeminizowanie zawodu nauczyciela powinien być ustalony jakiś parytet i panowie powinni mieć przywileje w przyjmowaniu ich na stanowiska nauczycieli (nie - dyrektorów szkół, bo na tych stanowiskach akurat ich wystarczająco dużo). Tu widocznie pan dyrektor nie chciał mieć konkurencji.
Odpowiedz@katem: Nabór do jakiegokolwiek zawodu powinien działać na zasadzie wolnego rynku, a nie parytetu. Jako kobieta nie chciałabym być przyjmowana do pracy tylko dlatego, że ktoś narzucił, że 30% stanowisk będzie zajmowanych przez kobiety, żeby firma w folderze ładnie wyglądała.
Odpowiedz@katem: Kto Ci tak powiedział? Szkoły od dawna redukują etaty, a nie zatrudniają nowych nauczycieli. Mamy niż demograficzny, uczniów coraz mniej to i belfrów tyle nie potrzeba. Ja szukałem pracy jako nauczyciel (i nie znalazłem), moja kuzynka szukała pracy jako nauczyciel, mój kumpel szukał pracy jako nauczyciel... We wszystkich przypadkach kariera kończyła się na połowie etatu w jakiejś dziurze, na pół roku w ramach zastępstwa za jakaś chorą/zaciążoną nauczycielkę. I nie wiadomo jak długo będziesz tak lawirował na pół etatu na zastępstwo, a usamodzielnić się wypada... Tylko kumpel pracuje jako nauczyciel, tyle że w prywatnej szkole językowej.
OdpowiedzA czy naprawdę w gimnazjach są świetlice? I jaką rolę pełnią, bo raczej nie jak w podstawówce przechowalni, aż rodzice odbiorą. I czy gimnazjaliści chętnie z takiej świetlicy korzystają? Tak pytam z ciekawości. Mój syn chodzi do gimnazjum, ale to zespół szkół, połączone z podstawówką, więc świetlica siłą rozpędu jest, ale żaden szanujący się gimnazjalista tam nie zagląda.
Odpowiedz@myscha: Jeśli przepadnie jakaś lekcja w środku zajęć, gimnazjalistów nie można zostawić bez opieki, wtedy idą na świetlicę. Albo jeśli ktoś nie chodzi na religię a w szkole nie ma etyki, też na świetlicę. Przynajmniej tak to funkcjonuje w jednym znanym mi gimnazjum.
Odpowiedz@paski: Jak przepadnie lekcja w środku, to szkoła musi znaleźć zastępstwo, a siedzą w klasie, w której miały być zajęcia. Ci, którzy nie chodzą na religię, siedzą na korytarzu. Poza tym, czy warto robić dodatkowy etat dla zastępstw i kilku (niestety, to jest kilka osób) niechodzących na religię? Taki nauczyciel w świetlicy nie koniecznie codziennie musi mieć zajęcie.
OdpowiedzRuch personalny w oświacie odbywa się w okolicach marca-kwietnia. Zacznij już składać CV. Umowę masz i tak zapewne do końca sierpnia, nowej, jeżeli znajdziesz pracę, nie podpiszą przed 1 września. Nie informuj pracodawcy, póki nie znajdziesz czegoś innego.
OdpowiedzIdź do prawdziwej pracy, bo szczerze mówiąc w szkole się tylko naukowo uwstecznisz. Naprawdę marzysz o uczeniu przez 30 lat o stężeniu molowym i kwasach karboksylowych, zamiast zajmować się np. optymalizacją jakiegoś procesu produkcyjnego, pracować w laboratorium syntezy organicznej czy robić jakąś chemię analityczną np. do analiz środowiskowych czy dla farmacji?
Odpowiedz@kropla: Albo przez 30 lat pracować przy galwanizacji jakiś części ;) Bo przecież nie każdy po studiach chemicznych będzie miał super ciekawą pracę.
OdpowiedzMogłaś sobie darować to przypominanie, wtedy byś pewnie dostała zastępstwo, takie zachowanie nieprzyjemnie kojarzy się z wykorzystywaniem cudzego nieszczęścia.
OdpowiedzMoim skromnym zdaniem to nie chodzi o "doświadczenie" tylko o plecy
OdpowiedzAno, uroki pracy nauczyciela... Kilka lat z łaski na pół etatu na zastępstwo, żeby w końcu przy odrobinie szczęścia podłapać gdzieś normalną prace. O ile ktoś ma tyle cierpliwości, by czekać na tą szansę. Albo ma znajomości, bo z mojego doświadczenia wynika, że dyrektor szkoły woli ściągnąć z emerytury kogoś swojego niż zatrudnić młodego nauczyciela... no chyba że znajomy. Ja mimo wykształcenia pozwalającego na nauczanie w szkole odpuściłem i robię coś zupełnie innego i jestem zadowolony ;)
OdpowiedzJestem nauczycielką - jestem jedyną osobą z roku, która pracuje w szkole. Reszta studentów albo od początku szukała pracy w innych branżach, albo rezygnowała po miesiącach poszukiwań. Z tego dyrektora to kawał chama. Prawdopodobnie tamtej kobiecie wcześniej obiecał, że gdyby coś się zwolniło, to do niej zadzwoni. Ty z pewnością byłbyś następny w kolejce ;) Teraz to po ptakach, ale gdyby przedłużono urlop poprzedniej chemiczce, to może zaproponujesz dyrektorowi przeprowadzenie pokazowej lekcji? Jeśli nie, to może szkoły w ośrodkach wiejskich? W mojej szkole dość długo szukano nauczyciela od geografii na zastępstwo. W kazdym razie: trzymam kciuki za Ciebie!
Odpowiedz