Od jakiegoś czasu mieszkam w bloku.
Mieszkanko małe ale znalazło się miejsce na pianino. Gram w wolnych chwilach nigdy dłużej niż godzinę i maksymalnie do 19, bo wiem, że sąsiedzi mają małe dzieci.
Dziś przygotowywałam się do lekcji, gdy usłyszałam walenie do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam sąsiada z piętra niżej. Zrobił awanturę, że kolejny dzień zakłócam mir domowy. Tłumaczyłam, że jest 12 i muszę przygotować się do zajęć. Całe szczęście, że z mieszkania obok wyszła sąsiadka i chyba go przegoniła, mówiąc że się czepia młodej dziewczyny.
Mało piekielne? Pan sąsiad z piętra niżej codziennie ma awanturę się z żoną, wrzeszczą, bluzgają. Najwidoczniej ich cisza nocna nie obowiązuje.
Mieszkanie, jak sama nazwa wskazuje, służy do mieszkania, a nie do grania koncertów fortepianowych. U mnie w kamienicy ktoś gra od rana do wieczora, niesie się po wszystkich piętrach i uwierz mi, nie jest to przyjemne, szczególnie jeśli ktoś się uczy i w kółko gra te same melodie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 stycznia 2016 o 19:39
Zza ścianą u mnie mieszka umuzykalniona rodzina. Jedna osoba gra na trąbce, druga na pianinie, trzecia śpiewa. Ściany są cienkie, więc wszystko słychać, ale o ile nie "muzykują" dłużej niż 2-3 godziny jest to zdecydowanie mniej denerwujące od dzieciaków robiących sobie zawody: kto szybciej zbiegnie ze schodów ;)
Odpowiedz@macaaron: Rozumiem, że Ty u siebie funkcjonujesz jak ludzik z pociesznej gry the sims? W mieszkaniu się mieszka- znaczy je, wydala i czasem śpi. Z ewentualnym rozmnażaniem należy być ostrożnym, a nóż obudzimy sąsiada skrzypiącym zagłówkiem w łóżku, bo oczywiście odgłosy są zakazane. O nauce natomiast zupełnie nie może być mowy, a już na pewno nie na szatańskich instrumentach muzycznych :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 stycznia 2016 o 19:58
@sufrazystka: Nawet w simsach można mieć fortepian :D
Odpowiedz@sufrazystka: Nie każdy toleruje pianino w bloku zwłaszcza z wielkiej płyty i to nie jest wcale jakaś chora fanaberia. Nie wiem, czy kiedyś mieszkałaś obok uczącej się grać osoby. Są instrumenty, których znoszenie jest niemalże torturą (początki gry na skrzypcach), inne zaś stosowane w nadmiarze także potrafią być nieźle irytujące. Tu już nie chodzi o idealną ciszę w bloku, lecz o zwykłe poszanowanie sąsiadów. Odnosząc się do historii - jeśli faktycznie to 1h dziennie max to nikt nie powinien robić problemów. O ile autorka gra a nie znęca się nad instrumentem :).
Odpowiedz@sla: No niestety, ale życie w jakimkolwiek skupisku ludzkim wymaga pewnych ustępstw. Inaczej wszyscy byśmy powariowali.
Odpowiedz@archeoziele: Tak, ale ustępstw z obu stron. Znaczy ja nie czepiam się bzdur a sąsiad stara się nie wyprowadzić mnie z równowagi. Z tego, co widzę to niektórzy wymagają, by sąsiad znosił to, co im się tylko podoba bez żadnych ustępstw ze swojej strony. To spowoduje albo wojnę sąsiedzką, albo spotkanie z policją.
Odpowiedz@sla: Autorka poszła na ustępstwa. Gra krótko, w godzinach rozsądnych.
Odpowiedz@archeoziele: Eh. "Odnosząc się do historii - jeśli faktycznie to 1h dziennie max to nikt nie powinien robić problemów. O ile autorka gra a nie znęca się nad instrumentem :)." Chyba napisałam to samo... Pierwsza część mojego komentarza była ogólna.
Odpowiedz@sla: No niestety, znęcanie się nad instrumentem też trzeba zrozumieć. Chopinem nikt się nie urodził.
Odpowiedz@archeoziele: urodził. Chopin :)
Odpowiedz@archeoziele: Celowe znęcanie się. Nauka gry na pianinie nie brzmi aż tak źle, to nie skrzypce.
Odpowiedz@myosotis95: oj skąd ja to znam :-) moi sąsiedzi mają sześcioro dzieci.
Odpowiedz@sla: A wiesz, że "począki gdy na skrzypcach" (te kiepskie, trudne poczatki) to max. miesiac męki dla sąsiadów? Potem idzie jak z płatka, a po 2 latach nauki sąsiedzi chcą koncertów ;)
Odpowiedz@sufrazystka: odpowiedziałaś sobie sama: mieszka-czyli chodzi, sra, kłóci i ogląda tv, a nie koncertuje.
OdpowiedzSluchawki i jazda, taki urok zycia w blokach
Odpowiedz@Vitas: można mieć też keyboard, założyć słuchawki i wtedy tylko ty słyszysz swoją grę, a sąsiedzi mają ciszę. Z doświadczenia wiem, jak bardzo jest męczący muzykalny sąsiad lub wyjący godzinami pies.
OdpowiedzNie istnieje w prawie coś takiego jak "cisza nocna", to umysłowy relikt komuny. Jak ktoś zakłóca pożycie sąsiedzkie nawet o godzinie 12 robiąc koncerty na pianinie to jest to podstawą do wezwania policji.
Odpowiedz@Painkiler: Czy granie na instrumencie zakłóca mir domowy? Nie sądzę. Inaczej na osiedlu musiałaby panować cisza jak w bibliotece. Żadnych remontów, żadnych dzieci bawiących się, żadnych psów. Nic.
Odpowiedz@archeoziele: Widzisz, remontu raczej nikt nie prowadzi z użyciem wiertarki przez godzinę dziennie powtarzając to regularnie. Nie ukrywajmy, gra na pianinie w bloku to nie jest szczyt mądrości, tak samo ja jakakolwiek uciążliwa, regularna czynność - chyba, że mieszkanie jest dość wytłumione i nie słychać tego w okolicznych mieszkaniach.
Odpowiedz@Painkiler: Autorka też nie napisała, że gra codziennie, a jedynie w "wolnych chwilach". I nie że gra przez godzinę z zegarkiem w ręku, a maksymalnie przez godzinę. Pewnie niejeden sąsiad głośniej i dłużej TV ogląda.
Odpowiedz@Painkiler: moi sąsiedzi prowadzą remont w ten sposób. Czasami życzę im naprawdę strasznych rzeczy...
Odpowiedz@grupaorkow: Dzwoń na policję i zgłoś uciążliwe zachowanie, jeśli polubownie nie da się załatwić. Jęczenie na piekielnych naprawdę, nie jest najlepszą opcją.
Odpowiedz@Painkiler: mam zadzwonić na policję ze zgłoszeniem, że w środku dnia, we własnym mieszkaniu gość używa wiertarki? Może jeszcze podam do prokuratury dzieci z góry, za to, że tupią?
Odpowiedz@grupaorkow: Jeśli typ dzień w dzień używa tej wiertarki w sposób uciążliwy to tak, masz prawo to zgłosić. Hałasujące ponad miarę dzieciaki też są powodem do zgłoszenia, jeśli oczywiście polubownie tego się nie da załatwić. Zupełny brak instynktu samozachowawczego u niektórych widzę, co na słowo "policja" dostają wręcz wysypki i się dziwią "jak to? ktoś mi uprzykrza życie, a ja mam policję wzywać?".
Odpowiedz@Painkiler: oj zdziwiłbyś się... Ja się czasem zastanawiam co jeden z sąsiadów remontuje. Do tego samą wiertarką. W każdą sobote od 15 do 19 i w każdą niedzielę od godziny 10 do późnych godzin nocnych :)
Odpowiedz@Painkiler: A zdziwiłbyś się, moi sąsiedzi od paru tygodni wiercą codziennie godzinami, jeszcze z dwóch stron :), bo dwóch robi remont właśnie. Niestety ściany mamy wszystkie żelbetonowe, więc wiercą nieustannie w godz. 9-17.00. Prawdopodobnie próbują wywiercić rowki pod kable, bo ile można wiercić...
OdpowiedzJuż się znaleźli obrońcy baaardzo szeroko rozumianego miru domowego, którzy nie potrafią funkcjonować poza środowiskiem sterylnej ciszy, a mimo to mieszkają w bloku. Prawdopodobnie zmusza ich do tego sytuacja materialna, a ludzie biedni często bywają sfrustrowani. W związku z tym będą się wykłócać, że każda czynność głośniejsza niż oddychanie jest zakazana w odległości mniejszej niż 2 km od ich szanownej wrażliwej osoby. Nie przejmuj się autorko, jak chcesz poczytać do jakich granic absurdu potrafią zbliżyć się ludzie- poczytaj komentarze pod moją historią o remoncie.
Odpowiedz@sufrazystka: Dokładnie. Dziwią mnie te komentarze. Normalne rzeczy przecież. Od 6-22 mogę robić co mi się żywnie podoba. Taki jest regulamin, to będę go respektować. Przecież nikt mi nie zabroni grać na pianinie, oglądać głośno tv, słuchać muzyki, czy bawić się z psem we własnym mieszkaniu! Jestem u siebie. A jak ktoś tak bardzo ceni sobie ciszę i spokój i nie potrafi żyć we wspólnocie- proszę bardzo- domek sobie wybudować i tam wojować.
Odpowiedz@ktopytaniebladzi: Zgodnie z prawem nie możesz nawet za dnia robić tego, co ci się żywnie podoba, jeśli zaczniesz przesadzać to spotkają cię konsekwencje. Czasem nawet ze strony spółdzielni. Mieszkanie wśród ludzi ma swoje ograniczenia i wymagania jednocześnie. Rzadko gdzie można mieć idealną ciszę, nawet w domku (nie, to nie jest idealne rozwiązanie dla ludzi pragnących spokoju, cisza i spokój zależy od sąsiadów, nie od rodzaju nieruchomości), jednak należy także szanować sąsiadów i nie przesadzać z hałasami. Dziecko uczące się grać w piłkę w mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty o 8 rano w niedziele jest taką przesadą. Pies szczekający godzinami także jest przesadą.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 stycznia 2016 o 20:11
@ktopytaniebladzi: Nie do końca tak to wygląda, jak Ci się wydaje. Prawda jest taka, że owszem możesz robić te rzeczy, ale z uwzględnieniem sąsiadów. Wolność jednego kończy się bowiem tam, gdzie zaczyna drugiego. Polecam np. art. 144 k.c. ;)
Odpowiedz@nessa22: Naturalnie, że nie będę robić tego przez kilkanaście godzin non stop. 2-3 godziny nikomu nie zaszkodzą, a zależy od sąsiadów. Żyjcie normalnie i dajcie żyć innym. Wszystko w granicach rozsądku. Autorko wpisu: graj, ćwicz, rozwijaj się, powodzenia! Dziękuję za nr artykułu, głosi on, że chodzi o działania ,,ponad przeciętną miarę'', kto stanowi o tej mierze? Takie sprawy łatwo wygrać. Waszym zdaniem, hipotetycznie rzecz biorąc, jeśli mam małe dziecko i miewa kolki w nocy, czyli płacze, to wezwiecie policję? Albo ząbki się wyrzynają i będzie głośno o tym informować płaczem, to też spółdzielnia mnie wywali? Dziękuję moim sąsiadom!!!! Są super! Nie chciałabym trafić na was! A jak już, to i tak wyszłabym z tego obronną ręką.
Odpowiedz@sla: A kto tak ustanowił, że jest to przesada? Dziecko ma mecz o 11 i musi potrenować, to przez 2-3 godz w ndz będzie ćwiczyło i już. Skąd wiesz, czy coś jest przesadą, a coś nie? Dla Ciebie to za dużo, a dla innej osoby norma. Domek w lesie i ma ciszę.
Odpowiedz@ktopytaniebladzi: Spróbuj wytrzymać chociaż chwilę w mieszkaniu pod, od razu się przekonasz, że tego ustanawiać nie trzeba. Gry w piłkę nie ćwiczy się w domu a tym bardziej w mieszkaniu. Nie tylko ze względu na komfort sąsiadów - nie ma to najmniejszego sensu.
Odpowiedz@sla: Nie pojmujesz przekazu tego, co piszę. Znowu Twoje zdanie, tylko i wyłącznie Twoje, uważasz, że jakie TY masz zasady, to takie ma każdy. Pomyśl logicznie, w obronie takich dzieci, grających o 8 rano w ndz w domu w piłkę (w kodeksie jest artykuł o tym, że nie gra się w piłkę w domu? Rodzice pozwalają, to się gra) staną inne rodziny z dziećmi? I wtedy taki sąsiad nie ma co powiedzieć. Nie było to od 6-22, to sobie gra.
Odpowiedz@ktopytaniebladzi: Z Twojego wpisu wynikało, że byłabyś do tego zdolna, np. w sytuacji gdyby ktoś zwrócił Ci uwagę, ot choćby po to, żeby mu pokazać, że możesz ;) Jak to kto? Oczywiście sąd. Zresztą polecam się zapoznać z orzecznictwem. Powiem Ci np. że podczas omawiania tego na wykładzie, wykładowca przywołał przykład sprawy, gdzie dziewczyna grała na skrzypcach właśnie te kilka godzin dziennie i wiesz co? Przegrała. Przykład autorki (jeśli to rzeczywiście godzina) pod to nie podpada, ale udowadnia to, że trzeba się liczyć również z sąsiadami, a więc widzieć dalej niż czubek własnego nosa. Poza tym, jak sam przepis na to wskazuje, chodzi o proporcje.
Odpowiedz@ktopytaniebladzi: Raczej ty nie rozumiesz. Mieszkając wśród ludzi OBIE strony muszą iść na ustępstwa. Nie na zasadzie "ja robię co mi się podoba bo nie ma 22 a sąsiad ma to znieść". Są pewne granice wyznaczone przez prawo. Oczywiście niejasne, lecz jeśli ktoś się uprze to osoba naruszająca niepisane normy może zostać pociągnięta do odpowiedzialności. Lub wywołać całkiem uzasadnioną chęć zemsty u sąsiadów i małą wojnę. Twoje dziecko będzie budzić sąsiadów w niedzielę rano piłką, sąsiad urządzi koncert wiertarek udarowych akurat wtedy, kiedy twój dzieciak chce spać. By żyć z innymi ludźmi we względnej zgodzie utarło się, że pewnych rzeczy się nie robi. Piłka odbijająca się od podłogi niezwykle się niesie, dlatego mieszkanie to nie jest miejsce do takich zabaw.
Odpowiedz@sufrazystka: " Prawdopodobnie zmusza ich do tego sytuacja materialna, a ludzie biedni często bywają sfrustrowani. " - Czekaj czekaj. Piszesz o ludziach mieszkających w bloku, że są biedni. Sama mieszkasz w bloku,czy tam kamienicy. Ale stać Cię na remont. Oho, czyli jesteś level wyżej od nas, biedaków... A skoro żeś taka bogata, to sama se zamieszkaj w domku i rób remont ile dusza zapragnie! :)
Odpowiedz@nessa22: A kto ustala te proporcje? Gdyby sędzia miał córkę, skrzypaczkę, to myślisz, że sprawa miała by ten sam wynik? Wszystko co piszę, to tylko hipotetyczne założenia, po to by uzmysłowić czytelnikom, że są dwie strony medalu i każdy kij ma dwa końce. Nigdy nic nie jest do końca czarne lub białe. Pomyślcie trochę szerzej.
Odpowiedz@sla: Właśnie rzecz w tej niejasności. Patrz, mój komentarz wyżej.
Odpowiedz@imitacja: komentarz sufrażystki odnosi się do tego, że skoro ktoś znosi cierpienia, męki, katusze ze względu na jakikolwiek hałas, bo pies za ścianą szczeknie, to powinien mieszkać w domku jednorodzinnym w cichej okolicy, ale jeśli dalej znosi te nieprzyjemności (brak ciszy), to pewnie ze względu na sytuację materialną, bo skoro tak mu przeszkadza, to niech się wyprowadzi, a ciszę ceni ponad wszystko, to tym bardziej.
Odpowiedz@ktopytaniebladzi: Raczej niech znajdzie mieszkanie z normalnymi sąsiadami. Jak napisałam wyżej - domek nie oznacza ciszy i spokoju a mieszkanie hałasów. Wszystko zależy na jakich ludzi trafisz wokoło siebie. Gdy trafią się normalni i z olejem w głowie to raczej nikt nie będzie narzekać (prócz skrajnych wyjątków).
Odpowiedz@ktopytaniebladzi: No to gdzie mam zamieszkać, jeśli nie stać mnie na budowę domu, a irytuje mnie remont do 21 ? Pod mostem, bo tam jest ciszej?
Odpowiedz@ktopytaniebladzi: Sla już tak ma, nie wytłumaczysz, więc nawet nie próbuj ;) niektórzy nie są stworzeni do dyskusji, tylko do bycia słuchanymi.
Odpowiedz@imitacja: Mieszkam w domku na obrzeżach miasta, ale kupiłam sobie też mieszkanie w centrum, bo nie chce mi się dojeżdżać, a tam raczej trudno o domek z ogródkiem :) Poza tym nie lubię kosić trawy, a to, że za ścianą ktoś żyje i wydaje dżwięki też nie jest dla mnie ujmą. W domku też robiłam remont- rok. Mało tego, sąsiad z boku też robił remont! A teraz ludzie naprzeciwko się wprowadzają i pewnie też będą robić remont, a ja od tego nie umarłam ani nie mam numeru 997 w szybkim wybieraniu. Niesamowite, prawda? Możesz sobie wygooglować taki frazes "żyj i daj żyć innym". Twój remont z pewnością będzie najcichszy na świecie, o ile się go dorobisz ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 stycznia 2016 o 23:29
@sufrazystka: Przepraszam Cię bardzo, ale czy Ciebie posrało? Cóż, może dla Ciebie pieniądze to wszystko co masz i chwalisz się tym na prawo i lewo (że mieszkanko,że domek,że remoncik) Ale dla mnie absolutnie nie jest to must-have tego sezonu. Jeśli się dorobię, to dorobię, nic Ci do tego? Po co mam remontować wynajmowane mieszkanie? Mieszkam w bloku. Słyszę jak sąsiad bierze prysznic o północy, spoko, nie przeszkadza mi to. Sąsiadka z 5 piętra słucha w południe Bajmu, na maxa- okej, spoko. Ale jak ktoś robi remont w późnych godzinach wieczornych, to krew mnie zalewa. Wieczór to wieczór, chciałabym poczytać książkę w spokoju, a nie słuchać wiertarki o 21. Mam do tego prawo, prawda? A sąsiadów chyba powinno się chociaż minimalnie szanować.
Odpowiedz@imitacja: Tobie też nic do tego gdzie ja mieszkam albo powinnam, a sama zaczęłaś to komentować, więc to Ci uaktualniłam dane. Ja do Ciebie żadnych prywatnych aluzji nie robiłam, napisałam w komentarzu, że jeśli ktoś mieszka gdzieś, gdzie mieszkanie mu przeszkadza, to pewnie coś go do tego zmusza (najpewniej kasa), a nikt kto jest w takiej sytuacji nie będzie wyrozumiały, wręcz odwrotnie. Chamski i "grodzący się" od sąsiadów jak tylko może, stąd ludzie którym przeszkadza to, że ktoś w ogóle istnieje za ich ścianą, bo chcieliby mieszkać "w spokoju" a nie mogą i sam fakt ich denerwuje. Minimalny hałas to już iskra, która zapala płomień. Historia w ogóle nie jest o remoncie, więc nie wiem skąd Ci się to wzięło, ale skoro już to wyciągasz to normalni ludzie potrafią tolerować nawet remont (każdy na mojej ulicy go kiedyś robił i nigdy nikt na nikogo nie wzywał policji) a ktoś inny robi awantury o pianinko, to coś tu jest nie tak.
Odpowiedz@sufrazystka: Jak już bawimy się w osobiste docinki - ja problemów z sąsiadami nie mam, ty - masz :). Czyje podejście jest lepsze?
Odpowiedz@sla: Ja mam problem z jedną sąsiadką. Albo bardziej ona ma ze mną, bo ma twoje podejście ;) Z innymi żyję we wzajemnej zgodzie. :) I mam na myśli wszystkich sąsiadów, nie tylko naokoło tej jednej nieruchomości.Więc jak już chcesz patrzeć statystycznie, to jednak mam lepszą skuteczność, bo większą próbę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2016 o 0:19
@sufrazystka: Kasa zmusiła mnie poniekąd do zmiany miasta, ale chciałam mieszkać w bloku (całe życie na wsi, więc ciągnie mnie do ludzi) i sobie mieszkam. O ile nie kłócę się z sąsiadami o pierdoły typu zbyt głośne TV, to o tyle remonty mnie irytują, bo są późną porą. Czemu o nich piszę? Bo ktoś wyżej wspomniał, że niektórych denerwuje wszystko, każdy odgłos; więc odpisuję; nie każdy, tylko remonty. No, i może śmiech konia skrzyżowanego z osłem w wykonaniu mojej sąsiadki. :) Co prawda mieszkając w 10-cio piętrowcu ciężko jest mieć kontakt ze wszystkimi sąsiadami, ale niektórych z nich lubię, rozmawiam z nimi, więc nie mów, że "grodzę się" od sąsiadów, tylko dlatego że mieszkam w bloku. ;)
Odpowiedz@sufrazystka: Z tą próbą to wyskoczyłaś, aż szkoda komentować... No cóż, trzymaj się dalej swojej wizji życia "bo ja mam prawo", współczuję sąsiadom.
Odpowiedz@imitacja: Gdzie ja powiedziałam, że TY "się grodzisz"?
Odpowiedz@sla: Z pewnością twoje współczucie jest dla nich niezmiernie istotne, przekażę.
Odpowiedz@sufrazystka: Mówiłaś o ludziach, którzy są chamscy i grodzą się od sąsiadów, bo chcą mieć święty spokój - więc piszę na moim przykładzie,że tak nie jest.
Odpowiedz@imitacja: Mówiłam o ludziach, którzy grodzą się od sąsiadów, (w takim sensie, że najchętniej wystrzeliliby swoje mieszkanie na marsa) bo przeszkadza im każdy najmniejszy hałas i z tego powodu robią awantury. Ty mówisz, że tobie nic oprócz remontu nie przeszkadza, gdzie tu jest jakakolwiek kolokacja? 2 różne sytuacje i 2 różne typy człowieka.
Odpowiedz@sufrazystka: Cóż, bo zrozumiałam, że cały komentarz był do mnie? Więc odpisałam. Jeśli pisałaś o czymś innym, to Cię nie zrozumiałam. Kolokacja.Ładne słowo, dodam do mojego słowniczka.
Odpowiedz@imitacja: No cała dyskusja wzięła się z tego, że komentarz o tym, że niektórzy mieszkają w bloku z przymusu też wzięłaś do siebie z jakiegoś nieznanego mi powodu i dodatkowo uznałaś, że to świetny powód, żeby mnie powyzywać i pojeździć po tym gdzie mieszkam, gdzie nie, albo jak bardzo "nic w życiu nie mam oprócz kasy". Miło z twojej strony, ale ja dalej nie wiem, gdzie coś złego o tobie powiedziałam. Uprzedzając: nie, żaden z tych komentarzy nie był do ciebie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2016 o 0:54
@ktopytaniebladzi: Właśnie nie widzę u Ciebie tego drugiego końca kija, bo postawa jaką prezentujesz to: "Od 6 do 22 wolno mi wszystko bez umiaru, jeżeli Ci to przeszkadza, to Twój problem", a to, jak próbowałam Ci pokazać, nieprawda, ponieważ Twoje prawo ograniczają prawa Twoich sąsiadów, które nie podlegają wyłączeniu od 6 do 22. Owszem, wtedy dopuszczalny poziom hałasu jest większy, ale to jeszcze nie oznacza, że wolno Ci wszystko. Sędzia powinien być bezstronny (czy jest to już inna sprawa)i na jego decyzję nie powinny mieć wpływu tego typu kwestie. W tej sprawie miał orzec, czy uprawnienie tej konkretnej osoby do korzystania z nieruchomości było zakłócane ponad przeciętną miarę. Doszedł do wniosku, że tak. Na podstawie społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości (lokal mieszkalny) i stosunków miejscowych oraz swojej wiedzy i doświadczenia życiowego, bo tym właśnie powinien się kierować. Innymi słowy mieszkanie to miejsce, w którym nie powinno się przez kilka godzin dziennie ćwiczyć grę na instrumencie. Wydaje mi się, że o kilkugodzinnym treningu piłki nożnej orzekłby analogicznie. Zresztą tak na marginesie powiem, że gra na instrumencie w mieszkaniu przez kilka godzin dziennie nie jest jedynym wyjściem, jakie ma osoba, która chce podszkolić w tym kierunku swoje umiejętności. Skąd to wiem? Otóż sama mam koleżankę, która studiuje na Akademii Muzycznej. Zarówno teraz, jak i wcześniej (I i II stopień PSM) miała możliwość ćwiczenia gry na pianinie w szkole. Wystarczyło wpisać się do kajeciku u pana portiera, a ten wydawał klucz i można było ćwiczyć (jedynym ograniczeniem było zapotrzebowanie na sale, ale koleżanka nie miała z tym większych problemów). Jeszcze łatwiej jest z piłką nożną. W mieście, z którego pochodzę, jest boisko na boisku i przykro to stwierdzić, ale nie są szczególnie okupowane.
Odpowiedz@sufrazystka: Człowieku, pisałaś o ludziach, którzy są biedni i mieszkają w bloku, przez co są sfrustrowani - odniosłam się do tego, bo mieszkam w bloku! Więc chyba normalne, że na to odpowiadam,skoro pisałaś poniekąd o mnie, generalizując od razu wszystkich, wkładając do wora z naklejką "biedaczki z bloków" . Masz problem ze zrozumieniem swoich własnych wypowiedzi?
Odpowiedz@nessa22: Rozumiem, ale to są już jakieś tam gdybania. Sędzia powinien być bezstronny, ale w ilu przypadkach tak jest? Wierzysz jeszcze w wymiar sprawiedliwości? Teraz to tylko kumoterstwo, jakieś partyjne powiązania. Od 6-22 mogę żyć normalnie, co jest JASNO ujęte w regulaminie. Pozostałe działania czas trwania hałasu, pewnie badania z decybelami, czy ankieta mieszkaniowa, to już nie jest tak jasne. Ja nie mówię, że wstaję o 6, muzyka na full i wylączam o 22, bo tak. Żyję normalnie, obok mnie mieszka rodzinka z małym dzieckiem, nigdy się nie skarżyli na żadne hałasy. Potrzebuję kompletnego wyciszenia, to jadę do domu rodzinnego i tam jest spokój. Nigdy nie byłam piekielna w stosunku do sąsiadów, ani oni do mnie. Wczoraj przed północą jeszcze sąsiadka z góry ciasto miksowała, pralka głośno pracowała. Czy byłam zła? Czy chciałam iść do niej, tłuc się, by była cicho? Nie. Szkoda mi jej było, że musi się męczyć teraz, a wcześniej nie miała czasu. Mi też się zdarzy robić pranie po 22, pralka nie najnowsza, wiruje jak szalona. I jest ok. A do czego ja dążę, to do tego, żeby mieć na uwadze fakt, że dla kogoś głośnie zachowanie może być normą, a dla innego tupnięcie nogą to już za dużo. Ile ludzi, tyle ich własnych zasad: wolno, nie wolno. Sąd stanowi ostatecznie, ale jak już powiedziałam, wiele czynników ma wpływ na dany wyrok.
Odpowiedz@imitacja: Problem w tym, że ja wiem co i do kogo powiedziałam. A ty masz jakąś grubą megalomanię, z którą należy udać się do psychiatry. Zdajesz sobie sprawę, że jak ktoś mówi o NIEKTÓRYCH MIESZKAŃCACH BLOKÓW, to nie musi mówić koniecznie o TOBIE? Jak pojadę po niektórych kierowcach, to też zaczniesz mnie wyzywać, bo masz prawo jazdy więc automatycznie wszystkie oskarżenia wobec kierowców bierzesz do siebie? Poza tym nic nie powiedziałam o tym, że KAŻDY kto mieszka w bloku jest biedny. Mieszkają tam też bogaci ludzie, sama takich znam. Ale ty już się napaliłaś, żeby popluć na mnie gdzie tylko możesz, nawet pod wiatr, więc nie będę ci psuć zabawy... Pokrzycz sobie jeszcze ;)
Odpowiedz@sufrazystka: Dasz mi zatem numer do swojego psychiatry? Dziękuję Ci za pozwolenie, kiedyś skorzystam!
Odpowiedz@sla: rozmowa z tą osobą też nie ma sensu :)
OdpowiedzZnajomy w szkole muzycznej/ognisku muzycznym (nie pamiętam) także ksztalcil się na fortepianie. Wiem, ze przed "sprawdzianami" to bylo na pewno wiecej niz godzina dziennie ćwiczen. Nie dziwię sie sasiadom ze maja pretensje. Gra ( wlasciwie jak sie uczysz to jest raczej rzepolenie) po prostu jest uciążliwa i to bardzo, bo odbywa sie dzien w dzien. A szkola muzyczna trwa kilka lat, to nie jest jak w remoncie ze sasiedzi przemecza sie miesiac i spokoj. Czy wy, mlodzi muzycy, nie macie w swoich szkolach muzycznych jakichs dyżurnych instrumentow, zebyscie mogli przyjść sobie poćwiczyć zamiast zatruwac zycie sasiadom przez kilka lat codziennie?
Odpowiedz@myszolow: najczęściej jest ograniczona liczba sal/instrumentów mniejsza niz liczba uczniów.
OdpowiedzW mojej szkole jest 60 sal... ale uczniów - około tysiąc.
Odpowiedz@Agness92: Ale część uczniów gra np. na flecie czy gitarze, co nie jest tak hałaśliwe, część mieszka w domkach, a po szkole jest kilka godzin - do wieczora - na ćwiczenia.
Odpowiedz