Ludzie czasami mnie zadziwiają swoim brakiem empatii i podstawowych dobrych manier.
Od kilku dni w szatni przedszkola wisiała kartka "zaginęły spodnie narciarskie, czarne, rozmiar taki. Proszę sprawdzić, czy przypadkiem nie zabrali ich Państwo przez pomyłkę". Na półce obok leżały granatowe spodnie.
Sprawa jasna - ktoś się pomylił. Piekielność żadna, choć nie rozumiem, jak można nie poznać spodni własnego dziecka. Ale może tego dnia odbierała babcia czy ciocia?
Do rzeczy: Wczoraj po południu, gdy odbierałam Natalię, ucieszyłam się, że czarne spodnie leżą na półce, bo wiedziałam, że ta rodzina w weekend wyjeżdża na narty. A potem zobaczyłam, w jakim są stanie.
Najkrócej - upaprane błotem od góry do dołu.
Raczej nie ma mowy, żeby dziecko tak się ubrudziło tego samego dnia - akurat ściął lekki mrozek, więc błota nie było.
Ręce mi opadły.
I uprzedzając komentarze: to, że spodnie nie były moje, nie zmniejsza moim zdaniem piekielności.
przedszkole
Najgorsze, że sprawca nieuchwytny...
OdpowiedzU córki w przedszkolu giną nawet majtki ,także mnie nic już nie dziwi.Moja corka straciła już kilka par sp dni,kapelusik na Lato i koszulkę,a po sytuacji ,że kiedy byłam z corka w sklepie ktoś ukradł jej lalkę naprawdę nie mam złudzeń co do empatii ludzi.
Odpowiedz@MamaIngi: Wow, nie sądziłam, że ludzie mogą być aż tak chamscy, zwłaszcza w środowisku, gdzie posyłają swoje dzieci.
Odpowiedz@imitacja: Niektórzy nazywają to zaradnością :(. Dzieciakom jeszcze może się mylić, ale jeśli rodzice przymykają oczy na takie postępowanie albo wręcz do niego zachęcają, to już bardzo nie w porządku.
Odpowiedz??? To w moim mieście jakieś dobre ludzie mieszkają . Zawsze jak robię większe zakupy, to najpierw biedronka , a potem pepco ( są obok) i zawsze zostawiam siaty ze spożywką w jednym kącie. Nigdy nie zginęło mi nawet jedno jajko .
OdpowiedzJak mieszkałam w uk uderzyło mnie, że ludzie nie zamykają domów a młodzież swoje plecaki zostawia rozrzucone na przystankach czy sklepach Serio- wciąż mam obraz tych plecaków szkolnych jak leżą przed wejściem do sklepu, a właściciel do McDonalda na hamburgera poszedł. Mieszkam w dzielnicy, w której wciąż jest dużo prywatnych sklepów. Jako, że większość w kamienicach, wejście ciasne, schodki i mało miejsca. Na początku brałam dziecko i zostawiam wózek przed. Odkąd zginęło mi z wózka pół kg mielonego i dwa danonki- nie zostawiam :)
Odpowiedz