Krótko, ale niestety bardzo piekielnie.
Leżę na patologii ciąży jako świeżo upieczona mama z moim zdrowym synkiem (uprzedzam pytania - po cesarce, dlatego ten oddział). Pokój jest dwuosobowy, a obok mnie leży kobieta, której wcześniak z wagą poniżej kilograma walczy o życie na OIOMIE. Z tego co mówią lekarze - a nie silą się na miły ton - szans dużych nie ma.
I teraz co w głowie ma osoba, która zdecydowała o umieszczeniu nas razem, kiedy na oddziale są co najmniej 3 wolne sale?
Ocenę zostawiam wam.
Patologia ciąży czy szpitala?
Yyyy... Bo to nie hotel tylko szpital. Może właśnie lekarze nie chcieli żeby ta kobieta w takiej chwili była sama?
Odpowiedz@LittleBlueButterfly: Od tego aby nie była sama jest rodzina, a nie kobieta której przynoszą zdrowe dziecko.
Odpowiedz@Cyrkiel: Wiesz co, różnie bywa. Opisana niżej sąsiadka w podobnej sytuacji powiedziała mi, że od wyskoczenia z okna albo zwariowania uratowało ją tylko to, że była w sali paroosobowej, a nawet błahe rozmowy o duperelach czy widok uśmiechniętych matek z noworodkami pozwalały choć na moment przestać myśleć o swoim problemie.
Odpowiedz@LittleBlueButterfly: Szpital to jednak miejsce, gdzie warto wiedzieć co to takiego empatia. Wiadomo, że każdemu coś innego pomaga. Jeśli są inne wolne sale, to wystarczyło zapytać matki zagrożonego dzieciaczka, czy woli być sama czy położyć ją z kimś ze zdrowym dzieckiem.
Odpowiedz@Malutka_87: Bingo, problem rozwiązany. Szkoda, że w szpitalach nie do końca to ogarniają. Rozumiem, że nie zawsze jest taka możliwość ale jak już jest to dlaczego nie.
OdpowiedzWydaje mi sie ze jakos niedawno weszlo prawo zabraniajace lezenia matek po poronieniu z tymi co maja zdrowe dzieci. Moze do tego prawa należałoby dolaczyc rowniez i taka sytuacje. Współczuję mamie wczesniaka, mam nadzieję ze wszystko sie jakos ulozy.
OdpowiedzMam nadzieję, że temu maluszkowi uda się jednak uratować życie.
Odpowiedz3 wolne sale w polskim szpitalu? Nie uwierzę :) gdy ja ostatnio odwiedzałam znajomą dostawiali łóżka do i tak ciasnych 4 osobowych sal.
Odpowiedz@ZlaFranca:a ja znam takie szpitale.ale samao sobiście nie chciałabym w żadnym leżeć.Trzymam kciuki za tego wcześniaczka.Wiem że takie cuda są możliwe(moja ur.sie w 29 tyg.ciąży na oiomie lażał z nią chłopczyk z ook.20-22 tygz wagą urodzeniową 450 gram.był maleńki niewiele większy od dłoni.i się udało go uratować).Musi się udać go uratować.lekarze zawsze mówią najgorsze żeby zbytnio nie robić nadziei.A co tego położenia.u nas było to samo gdy leżałam z pierwszym moje było naoiomie a potem w innym szpitalu a za mną na sali kobieta z bliźniakhami.Bo lekarze myśleli (ciekawe o kim bo chyba nie o mnie)że będzie mi raźniej jak będe pomagać tamtej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2016 o 8:23
@paula85: Wiesz co, brutalne ale prawdziwe - czasem lepiej, żeby takie dziecko umarło, bo późne następstwa skrajnego wcześniactwa są czasem tragiczne. Miałam sąsiadkę z takim uratowanym wcześniakiem, 22 lata bez kontaktu, konieczna ciągła opieka. Rodzina się rozpadła, starsza córka została narkomanką (bo mama ciągle zajęta młodszą siostrą i nie miała czasu na zajmowanie się i opiekę nad drugą). Nie sądzę, żeby ktokolwiek chciał być w takiej sytuacji, więc nie pisz 'musi się udać go uratować', tylko przyjmij, co przyniesie los.
Odpowiedz@qulqa: Akurat u tegobchłopca jedyną pozostałością twgo wszystkiego są problemy z odpornością ale do opanowania i ze wzrokiem ale akurat z tym też sobie radzi.a lat ma teraz 11.więc chyba mieli duże szczęście.
Odpowiedzbyła już kiedyś historia dokładnie o tym samym, jest to pewna piekielność, ale najwyraźniej pacjentki klasyfikowane są wg. najprostszych kryteriów: - normalny poród; - albo jakiekolwiek problemy np. właśnie cesarka, to na oddział patologi ciąży; Nikt nie prowadzi po prostu selekcji pacjentek według stanu i rokowań przeżycia urodzonego dziecka. Może faktycznie powinni dzielić na 4 kategorie: zdrowi oboje, chore dziecko, chora matka, chora matka i dziecko;
OdpowiedzJa 4 lata temu leżałam w ciąży na patologii z kobietką , która po śniadaniu poroniła :/ i personel też nie był zbyt miły- byłyśmy symulantkami wg nich
OdpowiedzPoronienie jest ciężko symulować. U nas jest tak, że z poronieniem i wczesna ciąża kładą na ginekologie.
OdpowiedzPo pierwsze, jej dziecko żyje więc zawsze jest jakaś szansa. a po drugie widok drugiego dziecka, może karmionego piersią może pobudzić u tej kobiety laktacje. Skoro urodziła wcześniej to pokarmu pewnie nie ma a dla takiego maluszka nic lepszego nie ma. Więc może lekarze w tym momencie bardziej przejmują się życiem wcześniaka niż psychika matki.
Odpowiedz@Kataszka: Jak jej psychika całkiem siądzie to z laktacji nie będzie żadnego pożytku. W niektórych szpitalach istnieje coś takiego jak bank mleka kobiecego. Nie prościej byłoby skorzystać zamiast dobijać matkę?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2016 o 13:59
Leżysz na patologii ciąży. Języka ci nie obcięło chyba. Więc jaki problem zapytać sąsiadkę, czy nie czuje się źle w twoim towarzystwie? A jeśli tak jest, jaki problem poprosić personel o zmianę sal? Lepiej skarżyć na Piekielnych niż spróbować coś zrobić?
OdpowiedzJa miałam identyczną sytuacje... moje dziecko po porodzie zostało zabrane do innego szpitala na oddział chirurgiczny... i mnie również w dwuosobowej sali położyli z matką z dzieckiem. Najgorsze było to że ludzie widząc mnie tam bez dziecka od razu wychodzili z założenia, że zrzekłam się praw do dziecka. Równie nie miłe było to że każda pielęgniarka/ lekarz ktokolwiek zadawał mi pytanie "a gdzie pani dziecko?" uwierzcie mi że cały 3 dniowy pobyt tam był dla mnie ciągłym płaczem.
OdpowiedzWidzę przepływ informacji w tym szpitalu niezly
OdpowiedzŁojej, wielkie mecyje. Zrobi sobie nowe i za rok będzie jak znalazł. A ty też się nie ciesz na zapas. Noworodki po cesarce mają aż siedemnaście razy większą szansę na śmierć łóżeczkową, w porównaniu do tych urodzonych normalnie. Przynajmniej tak mówią statystyki WHO.
Odpowiedz@Fomalhaut: WHO powinno też zbadać, czy poziom Twojego buractwa wiąże się z zaburzeniami mózgu.
OdpowiedzLeżałam w 3 osobowej sali po cesarce, razem ze mną jeszcze 2 dziewczyny. Lekarka weszła, ominęła tą, która była pierwsza przy drzwiach, podeszła do drugiej, a potem do mnie. Miała już wychodzić, kiedy dziewczyna przy drzwiach zapytała: pani doktor, a moje dziecko? Na co lekarka: No co pani, przecież nie żyje!
Odpowiedz@onnika: Bosh...
OdpowiedzNie wiem jak w tym przypadku, ale kiedy leżałam na neurologii to sale pękały w szwach. Nowo przyjęci nieraz mieli łóżka na korytarzu i czekali kilka dni na możliwość leżenia na sali.
Odpowiedz@StereotypowaBlondynka: Przecież to zależy od miasta, szpitala, oddziału, czasu i pewnie tysiąca innych zmiennych...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2016 o 16:54
@sla: no ale JA...;)
OdpowiedzWidzę, że w polskich szpitalach nic się nie zmienia. 12 lat temu urodziłam córkę, niestety martwą. Nie dość, że lekarze odmówili mi cesarki, choć o nią błagałam (o tym, że dziecko nie żyje dowiedziałam się kilka minut po przyjęciu do szpitala podczas pierwszego ktg), to jeszcze po 16 godzinnym porodzie, który psychicznie mnie zniszczył, zostałam położonana sali z mamami zdrowych dzieci. Odpowiadanie co jakiś czas 'a gdzie pani dziecko' było jak posypywanie świeżej rany solą.
Odpowiedz@wrednakocica: Koleżanko, zamiast pomstować na wrednych lekarzy, którzy odmówili cesarki, wyszukaj sobie w necie zasady postępowania z pacjentką z martwym donoszonym lub prawie donoszonym płodem. Cesarka jest PRZECIWWSKAZANA, bo mogą wystąpić zaburenia krzepnięcia nie do opanowania. Omawiane to było szeroko niedawno w prasie - lekarze odmówili wykonania cesarskiego cięcia u kobiety z martwym płodem, podczas porodu siłami natury wystąpiły komplikacje. W komentarzach podano odpowiednie linki do zasad, obowiązujących na całym świecie.
OdpowiedzSamo życie z tymi salami. Dlatego obecnie można sobie wybrać dozwolą placówkę, gdzie się chce rodzić.
OdpowiedzPodobno jest już przepis, że szpital w razie możliwości ma do takich sytuacji nie dopuszczać. Niestety, trzeba jeszcze dostrzec problem, tutaj nieco nieoczywisty (bo pani dziecko już ma, a rząd myślał raczej o tym, by nie zestawiać martwego urodzenia czy poronienia z żywym) i zastosować zalecenie w praktyce...
Odpowiedz