Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja mama ma o 7 lat młodszego brata. Jak sama od kilku…

Moja mama ma o 7 lat młodszego brata. Jak sama od kilku lat mówi - ma brata debila. Dlaczego?

Kiedy miałam 5 lat, jej braciszek postanowił rzucić wszystko (czyli właściwie siedzenie na garnuszku rodziców i nicnierobienie) i polecieć do Stanów - lepszego świata. Pojechał po prostu z dnia na dzień. Zniknął. Nie mówiąc prawie nikomu gdzie, jak i po co. Wiem, że nielegalnie się tam dostał, bez wizy. Nie znam szczegółów, nie dopytywałam nigdy.

Osiadł w Nowym Jorku i złapał pracę w jakiejś knajpie, podobno z innymi Polakami. W NY poznał swoją żonę (również Polkę, z okolic Mazur), której dość szybko się oświadczył i zmajstrował z nią dwójkę dzieci (dziś 9 i 11 lat). Dzwonił co jakiś czas, przysyłał paczki, w szczególności mi - byłam jego jedyną i ukochaną siostrzenicą, bardzo z nim związaną jako dziecko. Przeżyłam mocno jego wyjazd (nawet się nie pożegnał) i to, że moje miejsce w jego życiu zajęły inne dzieci. Trudno mi było się z tym pogodzić, ale z wiekiem chyba to zaakceptowałam. Babcia zdobyła wizę, poleciała dwa razy do wujka, raz w odwiedziny z potrzeby serca, raz na ślub. Po 7 latach pobytu, kiedy skończyłam 12 lat, powiększona rodzinka wróciła do ojczystego kraju. Spłukana praktycznie do cna.

Dziadkowie, czyli rodzice mojej mamy i wujka przeprowadzili się, a wujkowi z żoną i dziećmi oddali mieszkanie. Kilka lat minęło względnie spokojnie - mama załatwiła wujkowi pracę w swojej firmie (szukali kierowcy), została chrzestną ich córki (syna ochrzcili w USA), złapała z dziećmi kontakt, dziadkowie zachwycili się wnukami, zaprzyjaźnili się z żoną wujka, przyjęli ciepło, jak swoją, zwłaszcza że nie było jej lekko - wróciła do ojczyzny, lecz od rodziny dzieliło ją kilkaset kilometrów, odwiedzała ich 3-4 razy do roku (głównie w święta), czasami oni przyjeżdżali, ale ze względu na wiek dość rzadko. Nasze rodziny się polubiły, no sielanka.

Ale życie to nie bajka. Za pięknie być nie mogło. Około 4 lat temu wujek przyszedł do mojej mamy pogadać z nią w 4 oczy. Przyznał się, iż jest hazardzistą. Wpadł w pułapkę nałogu, przegrał sporo pieniędzy, ma długi. Poprosił ją o pomoc. Mama była w szoku, ale ponieważ umie działać trzeźwo, zwołała naradę rodzinną (dziadków i żonę wujka), powiedziała im prawdę. Ciocia była w szoku - przyznała, że od jakiegoś czasu mają kłopoty z pieniędzmi, ale nie podejrzewała, że chodzi o hazard. Jak na kochanych rodziców i siostrę przystało - otrzymali od nich pomoc. Mama i babcia (babcia nadal pracuje) wzięły jakieś niewielkie kredyty, by z ich pomocą wujek spłacił długi, mama znalazła dla niego stowarzyszenie Anonimowych Hazardzistów, by otrzymał pomoc i wyrwał się ze szponów nałogu. Czy skorzystał? Oczywiście. Na chwilę.

Sprawa ucichła na jakiś czas, żeby potem powrócić jak bumerang i całą rodzinę zwalić na nogi. Wujek nie porzucił nałogu. A skąd. Gra w najlepsze, nikt nie wie gdzie i z kim. Potrafi zniknąć na cały dzień, pojechać gdzieś samochodem, nie odbierać telefonów, po czym wrócić następnego dnia pijany i bez samochodu. Nie mówi nic. Co robi, gdzie, z kim, gdzie jest samochód. Pieniądze przepuszcza jak milioner, nawet nie widząc jak odbija się to na jego rodzinie. Samochód zastawia w lombardzie, na pokrycie długów, których wysokości nikt nie zna, pewnie nawet on sam.

Jego żona jest załamana, ma początki nerwicy. Oczywiście najbardziej cierpią na tym dzieci. Z ojcem kontakt coraz mniejszy, bo nie ma go całe dnie. Ich matka chodzi cała w nerwach, wyżywa się na nich. W domu panuje za przeproszeniem burdel, bo inaczej tego nazwać się nie da. Ciocia nie pracuje, bo musi przecież zająć się dziećmi, robi tylko ręcznie biżuterię, ale pieniądze z tego są żadne. Oczywiście sytuację ratują dziadkowie i moja mama. Na ich barki spadły dzieci i ciocia. Dają im pieniądze, babcia gotuje, by zanieść im garnek zupy, dziadek prowadza do szkoły i odbiera. Dzieci wolą spać u dziadków niż we własnym domu, bo sytuacja jest tam napięta bardziej niż struna. Z wujkiem rozmowy nie ma żadnej - unika rozmów, olewa prośby i groźby. Nic do niego nie dociera. Dziadkowie też coraz bardziej chorują z nerwów o niego i jego rodzinę, o którą nie dba w ogóle. Moja mama nie odzywa się do niego od dobrych 2 lat. Próbuje jak może przychylić nieba dzieciom, pomóc bratowej. Ale z nim nie chce mieć nic wspólnego.

Jakoś jej się nie dziwię...

Rodzina...

by Lyra108
Dodaj nowy komentarz
avatar GuideOfLondon
23 25

Po pierwsze szybkie załatwienie formalności. Szybki rozwód, poprzepisywanie wszystkiego co ma wujek na innych, odcięcie od finansów. Zanim wierzyciele pozbawią rodziny wszystkiego. Potem zamknięta terapia. Jak to nie pomoże to niestety, ale chyba tylko zapadnięcie się pod ziemię wchodzi w grę. Niestety obawiam się, że pewnego dnia mogą przyjść mili panowie w garniturach i pokazać wujkowi jak wyglądają otwarte złamania obu rąk i nóg na żywo.

Odpowiedz
avatar Lyra108
2 12

@GuideOfLondon: Wątpię by ciocia się z nim rozwiodła, ze względu na dzieci. Jeśli dotychczas tego nie zrobiła, to nie wiem czy o tym pomyśli. Na terapię nie chodzi, po jednym spotkaniu z Anonimowymi stwierdził że "to nie dla niego". Właśnie z obawy o takich miłych panów w garniturach moja mama zdecydowała się na samym początku na pomoc finansową. Teraz jednak wie że popełniła błąd, bo zapewne on zamiast spłacić długi, pewnie przegrał te pieniądze. Ostatnio okazał się na tyle bezczelny że przyszedł do niej prosić ją o pieniądze. Wyrzuciła go za drzwi wrzeszcząc by wypi******* i choć przez sekundę pomyślał o dzieciach. Ale chyba nawet to do niego nie dotarło. Wiadomo że najlepszym rozwiązaniem byłoby odciąć go od wszelkiej pomocy i rodziny, ale niestety, wątpię by i moja mama, i dziadkowie, i ciocia zdecydowali się na tak drastyczny krok... Choć pewnie to najlepiej przetrzepałoby mu ten pusty łeb. Sytuacja jest tak beznadziejna że nikt już nie chce o niej mówić w rodzinie.

Odpowiedz
avatar Mignonne9
6 6

@GuideOfLondon: zgodziłabym się ze wszystkim, poza jednym - z przepisaniem wszystkiego, co ma wujek (czyli długi) na innych. Dlaczego rodzina ma spłacać jego długi? Niech on się ogarnie i spłaci wszystko sam, jak zobaczy, że rodzina mu w tym nie pomoże, to może jakoś to na niego wpłynie. W końcu wcześniej rodzina pomagała w spłacie, przez co on mógł dalej balować, bo wiedział, że rodzina za niego długi spłaci

Odpowiedz
avatar Lyra108
3 5

Generalnie ten debil wychodzi chyba z założenia że dziadkowie i moja mama wszystko za niego zrobią... Długi spłacą, dzieci wychowają i wyżywią... On jest najlepszym przykładem człowieka który nie powinien zakładać rodziny bo NIGDY nie wydoroślał i raczej to już nie nastąpi...

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
12 12

@Lyra108: Mi chodziło o rozwód dla formalności, ale oczywiście obie strony muszą chcieć załatwić to szybko i cicho. Terapia może być przymusowa i zamknięta jak nakaże sąd. "bo zapewne on zamiast spłacić długi, pewnie przegrał te pieniądze" - to wy te pieniądze dawaliście mu do ręki, zamiast od razu spłacać długi? No ja was proszę... @Mignonne9 Mi chodziło bardziej o ruchomości i nieruchomości nieobciążone. Zresztą przejęcie majątku wraz z długami to chyba tylko wrazie śmierci można lub ewentualnie pozbawienia praw, ale dokładnie nie wiem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2016 o 20:41

avatar Lyra108
-1 3

@GuideOfLondon: Fakt, danie mu tych pieniędzy do ręki było ogromnym błędem. Tylko że wtedy rodzina wierzyła że on zachowa resztki rozsądku. Pokazał definitywnie że nie ma zamiaru, dlatego już więcej nie otrzymał żadnej pomocy finansowej. Najprawdopodobniej jest zadłużony i u jakichś podejrzanych ludzi, ale też wymsknęło mu się kiedyś że zaciągnął kilka kredytów, czort wie gdzie i jakich...

Odpowiedz
avatar Ozymandis
11 11

@Lyra108: "Wątpię by ciocia się z nim rozwiodła, ze względu na dzieci." To lepszym wyjściem jest to by dzieci i ciotka musiały znosić jego nałóg hazardowy ? Raczej święty spokój i w miarę ogarnięta ciotka (zamiast ciągłego strachu co znowu wujek sprzeda, albo w jakim stanie wróci i z jakim nowym długiem) jest lepszą opocja dla dzieci niż tata hazardzista, tym bardziej jak sama powiedziałaś że mają mniejszy kontakt z nim.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
8 8

@Lyra108: To wychodzi, że to tylko kwestia czasu, aż bańka pęknie i zaczną się prawdziwe kłopoty. Jak podejrzani ludzie i banki zaczną naprawdę działać to jak nie podejmiecie wcześniej żadnych kroków o których pisałem to cała rodzina zamieszka na centralnym.

Odpowiedz
avatar Katka_43
6 6

@Lyra108: Najgorsze to pomagać uzależnionemu, w sensie tuszowania jego zachowań, pomagania mu finansowo. Można załatwić terapię, ale nic więcej. Należy się od takiego uniezależnić i patrzeć jak spada na samo dno. Jeżeli jest silny, zrozumie, ze tak dalej nie można i spróbuje się od dna odbić. Jeżeli jest słaby, już po nim. I krzyżyk postawić i zyć dalej.

Odpowiedz
avatar martxi
8 8

@Lyra108: W takim razie niech podpiszą intercyzę czy dokument o rozdzielności majątkowej. Na 100% istnieje coś takiego. Będą dalej małżeństwem ale długi ani dochody nie będą przechodzić z jednego na drugie. A dzieci zawsze mogą się zrzec "spadku" ojca.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@Lyra108: Ale przecież właśnie to robicie! I kto tu jest debilem?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 2

@GuideOfLondon: Wystarczy ustanowić rozdzielność majątkową.

Odpowiedz
avatar Saszka999
0 0

@GuideOfLondon: Wszystko zgoda, tylko zamiast "rozwód" wystarczy "rozdzielność majątkowa"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Jeżeli mają rozdzielność majątkową-jest szansa na ratunek. Rozwód i wynieść się gdzieś indziej. Gorzej jeżeli zapożyczył się u lichwiarzy lub innych dziwnych typów. Niedługo możecie spodziewać się odwiedzin panów bez karków,którzy w niezbyt kulturalny sposób,będą chcieli odzyskać pieniądze

Odpowiedz
avatar Lyra108
2 4

@Day_Becomes_Night: Nie mam pojęcia jak jest z rozdzielnością :( Ślub wzięli w NY, nigdy nikt o to chyba nie pytał. Ciocia i tak zostaje praktycznie z dziećmi bez niczego, bo tylko on pracuje (ciekawe jak długo...), finansowo jak pisałam dopomaga moja mama i dziadkowie, ale pieniądze dają tylko dzieciom i cioci. Jemu do ręki już nigdy.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
0 0

@Lyra108: W takim razie mogą dawać dalej. Przynajmniej nie zostaną przegrane. Niestety, ale jak wiele osób tu zauważyło, nie wolno "pomagać" w taki intuicyjny sposób hazardziście; on musi sam sięgnąć dna.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-4 10

Jedna sprawa mnie bardzo intryguje, piszesz, ze "wiem że nielegalnie się tam dostał, bez wizy", czyli wjechal na chama do Stanow. Ja tam bylem ponad 30 razy i wiem, jak dokladnie kontroluja przybyszow, m.in. nawet regularnie pobierajac odciski wszystkich 10 palcow i fotografujac. Dlatego nie chce sie wierzyc, ze wpadl do USA nielegalnie (niewatpliwie samolotem, bo statkiem strasznie drogo) i tam latami nielegalnie przebywal i LEGALNIE BEZKARNIE WYJECHAL nazad. Moze zmyslasz, albo przesadzasz, koloryzujac historie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

@ZaglobaOnufry: Podejrzewam, że wujek wymigrował jakieś 20 lat temu, wtedy jeszcze nie było takiej kontroli, tysiące Polaków przedostąło się do Stanów nielegalnie, trudności zaczęły się po 11 września.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
9 11

@ZaglobaOnufry: Znajomy poleciał na wycieczkę do Meksyku i stamtąd przedostał sie do USA. Można przecież pracować na czarno. Żona mogła mieć obywatelstwo, a po ślubie i zrobieniu dziecka amerykance mógł strać się o obywatelstwo.

Odpowiedz
avatar Lyra108
-1 5

@GuideOfLondon: Wyleciał 16 lat temu. Naprawdę nie wiem jak to zrobił, mama faktycznie wspomniała coś że przez Meksyk to zrobił. Nie wiem jak pracował, czy na czarno czy nie. Nie znam szczegółów. Ciocia miała chyba obywatelstwo, dzieci na pewno mają. Nie czuję potrzeby wypytywania dziadków jak sobie poradził z obywatelstwem itd. bo sama nie chcę mieć z nim za dużo wspólnego już.

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 1

@ZaglobaOnufry: Wjechać nielegalnie się da. Mógł udając turystę polecieć do Kanady (paszport wystarczy, wizy nie trzeba) i przejść do USA przez jakieś wiejskie przejście graniczne, gdzie kontrola kończy się o 18:00, albo gdzieś, gdzie przedmieścia dużego miasta są po drugiej stronie granicy. Tam w niektórych miejscach granica wygląda jak u nas w strefie Schengen. Z legalnym wyjazdem rzeczywiście mógł być kłopot, bo w powyższym scenariuszu u Kanadyjczyków figurował jako nielegalnie pozostający po upływie prawa pobytu, więc odwrócenie tej ścieżki odpada.

Odpowiedz
avatar archeoziele
-1 1

@ZaglobaOnufry: Mam krewnego który od lat siedzi w USA jako nielegalny. Wyjechał w prosty sposób- dostał wizę turystyczną (dość prosta rzecz do załatwienia), wjechał z nią do kraju i już nie wyjechał. Co ciekawe, władze pewnie wiedzą, że jest tam nielegalnie, ale nic z tym nie robią. Skąd wiedzą? Bo krewny stara się o papiery pozwalające mu tam przebywać zgodnie z prawem.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
13 13

Hazardzistę jak i każdego innego nałogowca "leczy" się odcinając od wszelkiej pomocy.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
11 11

Pomóc hazardziście? Tak, ale nigdy spłacając jego długi. Powinno to wyglądac mniej więcej tak: - zerwanie wszelkich powiązań finansowych, żeby nie mógł swoimi decyzjami pogrążać innych - doprowadzenie do skazania i osadzenia w zakładzie karnym (w stadium zapożyczania się wszędzie nie powonno to być trudne) - dopiero wtedy intensywna terapia psychologiczna Spłacanie długów hazardzisty to jak zalepianie wrzodó pllasterkiem - na pierwszy rzut oka wszystko gra, ale problem ciagle tkwi pod spodem. P.S. Nie wierzę, na liście słów zakazanych jest W.R.Z.O.D.U i P.L.A.S.T.E.R.K.I.E.M

Odpowiedz
avatar Lyra108
3 9

@Fomalhaut: Ja to wszystko wiem i wiem że to jedyny głos rozsądku. Problem w tym że mają lat 20 z haczykiem i studiując w Warszawie ja nic z tym nie zrobię. Tłumaczyłam dziadkom, mamie, nie raz, nie dwa że tak należałoby postąpić ale mam wrażenie że oni jako "dobra rodzina" chcą zrobić wszystko by tonącego utrzymać na powierzchni. To błędny krąg, bo jak pisałam oni zajmą się dziećmi, ciotka w nerwach, a ten gra i przepada ciul wie gdzie... Ciocia... Naprawdę nie wiem co trzyma ją przy nim oprócz dzieci. To jakaś chora gra...

Odpowiedz
avatar jonaszewski
1 1

@Lyra108: Dzieci też będą zachwycone tym, że w dorosłość wkroczą z garbem długu na plecach i oddechem wierzycieli na karku.

Odpowiedz
avatar naste
11 11

Pomijając nałóg wujka - zastanawia mnie czemu ciocia nie poszła do pracy, w takiej sytuacji? Dzieci już nie są małe, chodzą do szkoły, sa dziadkowie którzy nimi mogliby się po zajęciach zająć, a ona w domu kolczyki robi? Liczy, że ktoś jej dzieci wykarmi i ją, skoro mąż wszystko w hazard ładuje? W takiej sytuacji powinna chyba wziąć sie w garść i zacząć działać.

Odpowiedz
avatar Lyra108
5 7

@naste: Powinna, jakoś nie działa. Wcześniej zajmowała się w kółko dziećmi, bo jedno do szkoły, jedno do przedszkola, zaraz odebrać trzeba, obiad dać, lekcje zrobić... W teorii dziadek mógłby dzieciaki odbierać ze szkoły, posiedzieć z nimi, zająć się (zwłaszcza że szkoła obok dziadków praktycznie) i czasami tak robi, ale może nie w tym leży kwestia? Nie wiem. Kwestia inna że w naszym mieście ciężko dość o pracę, nie jestem pewna czy szukała i nie znalazła, czy nie szukała nigdy. Nawet moja mama już zdenerwowana tym jest i twierdzi że powinna wziąć się w karby, ale za nią nikt tego nie zrobi. A mam wrażenie że do niej powoli też już nic nie dociera, by uwolnić się z tej sytuacji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@naste: zazwyczaj mnie strasznie wkurzają takie panie, co to muszą "zajmować się" dziećmi, a dzieci w wieku szkolnym... no ale tutaj mamy wyjątkowo trudną sytuację, pewnie niektórzy w takim wypadku wzięliby się ostro za układanie swojego życia na nowo, a niektórzy potrafią tylko tkwić w tym wszystkim, coraz bardziej psychicznie się pogrążając. Chociaż skoro ciocia kiedyśtam wyemigrowała za ocean w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy, a więc zdecydowała się jednak na odważny krok w kierunku polepszenia swojego statusu materialnego, to trochę dziwne, że teraz nie potrafi tego zrobić. No ale to pewnie wina całej tej ciężkiej dla niej sytuacji. I jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia - jak oni się pobrali, skoro wujek był w USA nielegalnie?

Odpowiedz
avatar mamaote
1 5

@Lyra108: Ja bym na waszym miejscu ciotce powiedziała, albo bierzesz rozwód i idziesz do pracy, albo na naszą pomoc nie licz. A dla dobra dzieci bym je poprostu matce odebrała i tyle,

Odpowiedz
avatar gatto31
10 10

W pewien sposób przyczyniacie się do tego,że brat mamy nie ma zamiaru przestać grać. O swoją rodzinę nie musi się martwić bo Twoja mama i dziadkowie o nich dbają. A ciocia to jakaś ubezwłasnowolniona czy co? Powinna się ogarnąć, rozwieść, znaleźć pracę, zabrać dzieci i najlepiej wyprowadzić gdzieś daleko

Odpowiedz
avatar Lyra108
2 6

@gatto31: Ba powinna. Tylko żeby się umiała zebrać do kupy i to zrobić. Ja naprawdę nie pojmuję co ona w nim zobaczyła i co ją przy nim trzyma. Niby dobro dzieci jest dla niej najważniejsze, ale jakoś nie umie przerwać tego błędnego kręgu. Inna rzecz że nie ma gdzie się wynieść - do dziadków? Tam pierwsze kroki pokieruje wujek. Do swoich rodziców? To samo. A nie stać ją na wynajem czegokolwiek.

Odpowiedz
avatar Mignonne9
5 5

@Lyra108: pewnie że powinna wynieść się do jego rodziców. W końcu oni jej pomagają. A jeśli złoży wniosek o rozwód i zakaz zbliżania się do niej i dzieci, jej mąż przyjdzie do domu, telefon na policję, zgarną go i po problemie

Odpowiedz
avatar Lyra108
5 5

@gatto31: Ja powoli podejrzewam że u niej występuje jakiś syndrom, podobny do tego u kobiet bitych przez swoich partnerów. Ile już było tu historii że facet znęcał się nad kobietą, bił, poniżał, a ta nadal przy nim trwała, bo "a może się zmieni", "on taki jest"... Trwają w takich toksycznych związkach, dla nas to niezrozumiałe. Nie wiem, może tu jest podobnie. Ciocia coraz bardziej się zamyka, nie chce się zwierzać mojej mamie, która chce dla niej jak najlepiej ani dziadkom. Nikt nie wie na dobrą sprawę co się tam u nich dzieje. A ona jakby nie potrafiła (nie chce???) się z tego uwolnić.

Odpowiedz
avatar dodolinka
6 6

Dokładnie. Wspouzaleznienie. Mam w rodzinie jednego takiego, z tym, że to alko i narkotyki rządzą, ale sytuacja podobna. Rodzice co jakiś czas wyrzucają z domu czy zamykają lodówkę, ale tylko na chwilę, bo to " jednak ich Dziecko". Efekt jest taki, że chłopak demoluje dom, robi długi i coraz bardziej mu jedno, ślad weźmie kasę. Wziął jakieś świństwo, jak go odratowali lekarz proponował matce, że wpisze " próba samobójcza" żeby go zamkneli. Matka się nie zgodziła, bo " to dziecko". Myślą, że w ten sposób mu pomogą ( jak nie ma go w domu wieczorem, matka bierze psa i szuka chłopaka po rowach i taszczy do domu. Potem jak wstanie robi awanturę) I co to zmienia? W takich sprawach zawszse muszą być radykalne kroki, wbrew temu co mówi serce ( bo to dziecko/mąż/ojciec), nawet i prawny nakaz leczenia. A nie ochrona i mizianie ( ochrona było m.in. wręczenie tej kasy). Matka powinna spakować manatki, dzieci i składać papiery rozwodowe. Może jak człowiek pozna konsekwencje to odbije się od dna. Człowiek uzależniony sam sobie nie jest w stanie pomóc, a bohater ma jeszcze rodzinę- i tutaj ryzyko, ze pociągnie ja za sobą ( długi). Tu są małe dzieci, więc jest szansa, że ktoś się tym zainteresuje z boku. Jeśli gostek się opamieta, zrozumie motywy postępowania żony. Ale tak jak mówię, musi nim coś wstrząsnąć, wtedy jest szansa. Czy oni naprawdę myślą, że on wstanie pewnego dnia rano i powie " ok, od dziś nie gram"?. No sorry. Uzależnienie to JEST choroba, fakt, że jest chory na własne żądanie, ale jednak.

Odpowiedz
avatar Pelococta
4 4

Hej, chwila, moment. Dzieci chodzą już do szkoły - niby dlaczego matka nie może podjąć pracy?? Coś mi tu nie gra.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
3 3

Twoja mama nie ma brata debila -twoja mama ma chorego brata, dla ktorego jedynym ratunkiem jest wstrzasowa terapia. Ciotka musiala tez dostrzec w nim jakies pozytywne cechy skoro wyszla za niego za maz. Uzaleznienie kompletnienie zmienia czlowieka i jego zachowanie i nie ma co liczyc ze bez fachowej pomocy i drastycznych krokow czlowiek sie ogarnie. A jesli terapia sie powiedzie to wujek powinien miec w was madre wsparcie. Mam wrazenie ze nie wszyscy w Twojej rodzinie to rozumiecie. Mam techniczny problem z polskimi znakami, dlatego ich brak.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2016 o 1:52

avatar Lyra108
2 2

News tygodnia: Ciocia wreszcie wzięła się w karby i znalazła pracę! Może to idzie ku jakiejś lepszej zmianie...

Odpowiedz
avatar Clostridium
1 1

cóż... głupia to jest cała twoja rodzina. może to źle brzmi, ale taka prawda. nauczyli twojego wujka, że niezależnie, co by się działo, wszyscy mu pomogą. hazard to taki sam nałóg jak alkohol i żeby ktoś się wyleczył, rozwiązanie jest zazwyczaj jedno - pozwolić się stoczyć tej osobie. zazwyczaj dopiero wtedy taka osoba zaczyna o siebie walczyć. do tego szczerze mi się chce śmiać, jak ktoś nie idzie do pracy, bo musi wychowywać dzieci w wieku szkolnym. dzieciaki przez pół dnia są w szkole, więc w tym czasie można iść do pracy nawet na pół etatu. zawsze to większa kasa niż z robienia biżuterii.

Odpowiedz
Udostępnij