Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W pakiecie z mężem dostałam szwagra i szwagierkę wraz z ich progeniturą…

W pakiecie z mężem dostałam szwagra i szwagierkę wraz z ich progeniturą - mającą aktualnie nieco ponad rok i w sumie nieszkodliwą. Całą trójkę widuję raczej z rzadka - mieszkają kilkadziesiąt kilometrów stąd - ale stosunki nasze są poprawne. Mogłyby być dobre, gdyby nie brak sympatii między mną a szwagierką. Żywimy wobec siebie raczej chłodne uczucia, jakkolwiek naszych mężów nawzajem lubimy - ot, życie.

Sobota, z okazji dni babci i dziadka szwagrostwo miało się wraz z młodocianym pochłaniaczem żywności udać do naszych teściów. Zadzwonili jednak, że już są w mieście, ale dziadkowie dali znać, że zamarudzili u jednej z ciotek i dopiero jadą. Chcieli więc wpaść do nas, przeczekać, może załapać się na obiad, bo taka pora - no problemo. Obiad już planowałam, więc przyspieszyłam wykonywanie czynności przeróżnych w kuchni, mąż rzucił się ogarniać mieszkanie, zastawione praniem i papierami.

Goście przybyli, na powitanie wychodzi nasz trzeci domownik - kocur. I tu pierwszy zgrzyt - P. porwała córkę na ręce i roztrzęsionym głosem każe zabierać "tego dziada", bo jej dziecko podrapie. Zdziwiłam się, ale czort wie, może młoda ma uczulenie, a i fakt, że gdy szarpnie Ambrożego, to może jej oddać. Mąż zamknął kota w sypialni - mieszkanie jest dwupokojowe - goście witani dalej.

Idziemy do salonu, kawusia, herbatka, w końcu obiad wjeżdża na stół.

Zgrzyt drugi: P. już miała sobie nakładać, gdy rozejrzała się i zlokalizowała... kuwetę. Ambroży toleruje wyłącznie otwartą, wstawiliśmy ją więc za zasłonką pod oknem i naprawdę nikomu z naszych gości nie przeszkadzała. Do teraz. Pominę w dialogach naszych mężów.

P: Ale mamy jeść przy TYM? <wskazuje kuwetę>
Ja: Coś nie tak?
P: Jak możecie trzymać kocie gówno w pokoju!
Ja: A gdzie mamy? W sypialni pod łóżkiem czy w kuchni przy gotowaniu?
P: Wynieście to!
Mąż: P., spokojnie, codziennie czyścimy, przecież nic nie czuć.
P: <histerycznie> NIE! Nie będę przy tym jadła! ŻĄDAM, żebyście to wynieśli!

Zacisnęłam zęby, zebrałam kuwetę, zaniosłam Ambrożemu do sypialni, umyłam ręce, wracam jeść. Atmosfera trochę siadła, tylko młoda się nie przejmowała.

Zgrzyt trzeci: na obiad podałam to, co planowałam dla nas - zapiekanka z ryżem i mięsem mielonym, na boku mój ulubiony duszony szpinak i pomidory w śmietanie. Szwagier wcina, mąż wcina, tylko szwagierka dłubie w talerzu.

P: A co to za mięso?
Ja: Mielone.
P: Ale jakie?
Ja: Wołowina. Nie smakuje ci?
P: W sumie mogę zjeść... Chociaż normalnie jem tylko kurczaka. Dietetycznie. A to szpinak? Do wołowiny? To przecież nie może być smaczne!

Ja, w myśli licząc do 10: Spróbuj, wtedy ocenisz.

P: Ale ja czytałam, że wołowina i szpinak do siebie nie pasują! I jeszcze ryż, biały, to tuczące...
Ja: P., wszystkim smakuje. Nie mam nic innego, jeśli nie masz na to ochoty, to pij herbatę.
P: Jesteś dla mnie niemiła!
Ja: Nie, chcę zjeść obiad. Smacznego.

P. walnęła małego focha, wyskubywała z obiadu ryż i te nieszczęsne pomidory. Po kilku chwilach bawiąca się dotąd młoda zaczęła się wiercić i marudzić. P. zgarnęła dziecko, obejrzała i uznała, że trzeba przewinąć. Bez ceregieli położyła ją na stojącym przy stole narożniku i zaczęła rozbierać - a my nadal nad obiadem.

Ja: P., przestań.
P: O co ci chodzi?
Ja: My tu jemy, a ty chcesz wyciągać brudną pieluchę niemal przy stole?
P: A gdzie indziej mogę ją przewinąć?
Ja: Nie wiem, w łazience?
P: Nie będę dziecka na sedesie przebierać!
Ja: To idź do samochodu.
P: Chyba kpisz. Pójdę do sypialni.

We mnie obudził się diabełek:
- Chyba nie. Nie życzę sobie gówna przy jedzeniu. Ani na mojej poduszce. I żądam, żebyś je stąd zabrała.

P. się zapowietrzyła. Zabrała córkę do łazienki, przewinęła ją, wróciła, zakomenderowała natychmiastowy wyjazd, pożegnała się ozięble. Wieczorem odebraliśmy telefon od teściów z pytaniem, o co znowu pokłóciłam się z P., bo całą wizytę narzekała, że traktuję ją jak śmiecia i ona więcej w jednym pomieszczeniu ze mną nie będzie przebywać... ;)

by ZaZuZa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar m_m_m
10 10

Podrzuć teściom link do historii ;)

Odpowiedz
avatar dodolinka
32 40

Ja tutaj nie widzę nic piekielnego w zachowaniu autorki. Nie lubią się, to widać. Naprawdę miała spuścić nos u być dla niej miła? Ktoś wciska mi się na obiad, śmie żądać zamknięcia mojego kota ( osobiście nie lubię zwierząt, ale do licha- dla nich to członek rodziny), wyniesienia kuwety a na koniec ma czelność komentować moja kuchnię i machac mi gownem pod nosem i ja mam to z pokorą znosić? A tak szczerze, autorko - która zaczęła wojnę?

Odpowiedz
avatar Habiel
17 25

@Jorn: Różnica jest taka, że kuwetę się sprząta codziennie, a żwirek bardzo dobrze ukrywa zapach odchodów. I jeśli to jest mój dom, to moje zasady. Mi to nie przeszkadza, więc goście się mają dostosować- tym bardziej, gdy nie zostali zaproszeni, a sami się wpraszają.

Odpowiedz
avatar dodolinka
9 11

Dokładnie.

Odpowiedz
avatar ZaZuZa
13 13

@dodolinka: wojny jako takiej nie zaczęła żadna - po prostu od pierwszego wejrzenia się nie lubimy. Płaszczyzny porozumienia nie ma, różni nas wszystko, ale rodzina, jak widać, połączyła. Do tego faktem jest, że ja mam charakterek - a P. ma charakterzysko... ;)

Odpowiedz
avatar Moby04
2 2

@ZaZuZa: A mnie w tej historii najbardziej ciekawi stanowisko mężów właśnie. Szwagier może i nie musi się wtrącać jak ktoś w gościach zaczyna urządzać otoczenie (choć powinien moim zdaniem) ale gospodarz w którymś momencie jednak powinien zauważyć, że coś jest nie do końca w porządku.

Odpowiedz
avatar Felina
19 27

"i ona więcej w jednym pomieszczeniu ze mną nie będzie przebywać" - czyli można powiedzieć, że śmieci same się wyniosły ;-) Tylko korzyść dla Ciebie!

Odpowiedz
avatar Grav
24 26

Czyli wyczyszczona kuweta pod oknem przy jedzeniu jest nie do zaakceptowania, natomiast śmierdząca kupa dziecka na stole przy tym samym jedzeniu jest jak najbardziej ok... logika niektórych matek nie przestaje mnie zadziwiać.

Odpowiedz
avatar hirma
12 16

@Grav: Matki z pieluszkowym zapaleniem mózgu uważają kupę swojej pociechy za coś ultra naturalnego i w ogóle nie obrzydliwego, więc można przewijać na stole ( w końcu to naturalny "dar" jej potomka), ale kocia kupa, lub miejsce na kocią kupę jest fe, no bo przecież TO "TYLKO" ZWIERZĘ. Znam taką co powiedziała, że niemowlęta są super i w ogóle cudowne, a zwierze "to można na śmietnik wyrzucić".

Odpowiedz
avatar VAGINEER
1 1

@hirma: a ja znam takich, którzy uważają dokładnie odwrotnie.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
2 14

Powiem tak - dziwne jest dla mnie trzymanie kuwety w pokoju gdzie się je - nawet czystej. U nas stoi sobie w łazience i nikomu to nie przeszkadza. Kota nie zamykam dopóki jest grzeczny - jeśli zaczyna być natarczywy wobec gości lub próbuje drapać, daje mu czas żeby się uspokoił w odosobnieniu. A przewijanie dziecka, przy jedzących osobach i jakieś obiekcje kiedy gospodarz wskaże nam inne miejsce to naprawdę piekielne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

@Tajemnica_17: Ogólnie nie mam kota, ale przez pewien czas musiałam się jednym zająć i jedyną opcją było trzymanie kuwety w pokoju. Bałam się, że będzie śmierdzieć, czy coś, nie jestem przyzwyczajona do kotów, ale nic nie było czuć. No, żwirek jak się blisko podeszło, ale tylko to.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@Tajemnica_17: Ja także się zdziwiłam... Ktoś kto jest przyzwyczajony do kociego zapachu, a co za tym idzie nawet minimalnego zapaszku wydobywającego się z kuwety, ten nawet go nie czuje. Mój nos kiedy miałam psa, także zaczął ignorować z czasem jego specyficzny zapach, ale osoby z otoczenia na pewno go czuły. Nie wiem jak reszta, ale dla mnie jedzenie przy jakichkolwiek odchodach w pomieszczeniu jest nie na miejscu.

Odpowiedz
avatar dodolinka
6 6

Podobnie jak wyczuwany w domach jest pies. Często u różnych znajomych, mimo że jest czysto czuć jednak tego psa. Podobnie jak u palaczy. W sumie każdy dom ma swój specyficzny zapach. U moich teściów czuć wilgocią, mimo, że dom czysty, ładnie odremontowany, no ale stary. Co jednak, nie umniejsza piekielnosci szwagierki, bo nawet jeśli czuć było tego kota, w złym tonie jest w ten sposób krytykować gospodarza. Ostatnio na urodzinach u znajomych w sałatce znalazłam włosa. Włos jak włos, nie wątpię, że gospodyni dba o higienę, ale miałam odruch wymiotny i nie umiałam skończyć jeść. Nie widziałam powodu, dla którego miałabym zwrócić uwagę gospodyni, bo na pewno specjalnie tak kudlow nie pakowala, i mogłoby zrobić jej się głupio i byłoby niezręcznie. Zatem szwagierka na maxa piekielna, ale tu nie chodziło o to, że obiad tuczy ani ze kuweta stoi. To po prostu taki typ, żeby szpile wbijać. Dwie możliwości - przejąć się albo nie. Ale po co się przejmować jak człowiek tępy i zadziorny. Zbyt unizonym też nie można być.

Odpowiedz
avatar ZaZuZa
5 5

@Tajemnica_17: Do wyboru mieliśmy pokój, sypialnię, kuchnię i łazienkę :) Kuchnia z wiadomych przyczyn odpada, łazienka nie ma wentylacji, a sypialnia, cóż... Został salon. I zaręczam - gdy codziennie zadba się o wyjęcie zawartości (są specjalne szufelki), ma się dobry żwirek, a do tego kuwetę się co jakiś czas umyje (polecam Domestosa), to nic nie czuć. Dla pewności można dosypać na dno troszkę sody :)

Odpowiedz
avatar Shineoff
5 5

@ZaZuZa: Ja mam kuwety w salonie i w kuchni :( w łazience jest za mało miejsca, w sypialni nie chcę kuwety. Z resztą miejsca na kuwety koty wybrały sobie same, przestawienie kuwety skutkuje niespodzianką. Wcale mi te kuwety nie przeszkadzają, sprzątam w nich za każdym razem jak "coś" jest, myję regularnie i wcale nie śmierdzi. Mi to nie przeszkadza, gościom też :) No, ale ja nie goszczę u siebie mamusiek z odpieluszkowym zapaleniem mózgu :D

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
4 4

@Tajemnica_17: No widzisz, co człowiek,to inny pogląd. Dla mnie niedopuszczalna jest kuweta w łazience, bo brzydzą mnie kocie siuśki w miejscu, gdzie sama się myję. :D A w pokoju stoi sobie w kącie za kwietnikiem, kot w kiblu ma prywatność za zwisającą rośliną i wszyscy są zadowoleni.

Odpowiedz
avatar katarzyna
1 1

Jak się ma duży salon, albo wyłącznie salon to nie ma gdzie kuwety trzymać. Jak się sprząta, to jest czysto. Czasami sama łazienka jest wielkości kuwety, więc jak?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@maat_: Szwagierka powinna puknąć się w głowę, jeśli miała zamiar przebierać dzieciaka przy jedzeniu. W łazienkach nie gryzą, ba, właśnie tam ludzie załatwiają swoje potrzeby! Kuchnia odpada, sypialnia odpada, no to sorry.

Odpowiedz
avatar hirma
15 17

@maat_: 1. To kot JEST DOMOWNIKIEM, nie szwagierka i jej rodzinka. O zabranie kota można poprosić grzeczniej. Więc punkt pierwszy też jest piekielny. "Czy mogłabyś zabrać kota? Nie chcę, żeby podrapał X" - jasne, zabiorę. "Zabierz tego dziada" - sama się zabierz, ten kot tu mieszka. 2. Przy kuwecie nie, ale tuż obok zasranej pieluchy tak? 3. Tu się zgadzam. 4. Jak wyżej. 5. Skoro nie chciała w łazience, to została podana inna i ostatnia (fakt, absurdalna trochę) propozycja. Zwyczajnie, piekielna została poinformowana. Do wyboru jest a) łazienka i b) samochód. Wybierz co chcesz. 6. Również się zgadzam. Mogą być do siebie uprzedzone, ot, takie charaktery. Ale jeśli przychodzi się do czyjegoś domu, to się nie zachowuje jak cham i prostak.

Odpowiedz
avatar MyCha
8 12

@maat_: 1. Bez przesady. Co taki kot może zrobić? Podrapie bądź zagryzie na śmierć? Sama wychowałam się z kotami i żyje mimo, że nie raz któryś mnie drapnął. Przynajmniej się nauczyłam nie ciągnąć kota za ogon. 2. W łazience pewnie nie było miejsca to gdzie mieli ją postawić? Na klatce? Bakterie z takiej kuwety magicznie nie przylecą przecież na czyjś talerz. 3. Zgadzam się. 4. Zgadzam się. od tego jest łazienka. 5. Tej wypowiedzi raczej nie należy brać poważnie. Jest tylko reakcja obronna na sugestię przewinięcia młodego na poduszce na której się śpi zamiast zrobić to kulturalnie w łazience. W końcu łazienka do takich czynności higienicznych jest przecież przeznaczona, a nie sypialnia. 6. Patrz punkt 5. Nie wnikaj kto powinien komu przemówić do rozumu bo nie znasz całego obrazu sytuacja. Ocenić możesz tylko historię z jednego punktu widzenia i może na tym się skup.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 11

@Drago: Czytaj ze zrozumieniem. Przewijanie przy jedzeniu i innych ludziach uważam za skandal i zwykłe chamstwo. Przewijanie w łazience jest normalne, pomysł by przewijać małe dziecko w styczniu w samochodzie niepowazne. Obie nie wykazuja dobrej woli. Co kot może zrobić? Drapnąć w oko tak jak mnie, gdy byłam dzieckiem. Leczenie trwało ponad pół roku. Troska o dziecko powinno iść wparze z kulturą, gościom jej według opowieści brakowało. Mnie dziwi, że mężowie nie umieli rozładować atmosfery

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@maat_: Coś mi się porobiło i wykasowało część wypowiedzi tu całość: @Drago: Czytaj ze zrozumieniem. Przewijanie przy jedzeniu i innych ludziach uważam za skandal i zwykłe chamstwo. Przewijanie w łazience jest normalne, pomysł by przewijać małe dziecko w styczniu w samochodzie niepoważny. Obie nie wykazują dobrej woli. Normalny rodzic ma podkład jednorazowy i woreczki na pieluchy w torbie wózkowej. Przewijanie w łazience jest proste i wygodne, do tego nawet tak małe dziecko ma prawo do choćby odrobiny prywatności. Czasem jest pralka wolno stojąca i na górze pralki można to zrobic bardzo komfortowo. Masz pod ręką bieżącą wodę i jest gdzie rozłożyć wszystkie bambetle. Osobiście przewijałabym jeśli to możliwe to na pralce a jeśli nie, to na podłodze. Co kot może zrobić? Drapnąć w oko tak jak mnie, gdy byłam dzieckiem. Leczenie trwało ponad pół roku. Troska o dziecko powinno iść w parze z kulturą, gościom jej według opowieści brakowało. Mozna kulturalnie powiedzieć: Proszę Cię zamknij kota, bo nie wiem czy maluch go nie zamęczy, a wolę uniknąć przykrych sytuacji. Myślę, że na tak sformułowaną prośbę autorka by się nie obraziła zamknęła kota Mnie dziwi, że mężowie nie umieli rozładować atmosfery. Jestem brzydliwa i tak jak sprzątam po swoim psie tak brzydzę się tekich widoków przy jedzeniu. Jestem tak skonstruowana i już

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@maat_: Ależ ja wiem, że pomysł absurdalny. Ale skoro bratowa zachowywała się nieracjonalnie, to i taką odpowiedź dostała.

Odpowiedz
avatar ZaZuZa
14 16

@mastodont87: Mam pralkę i mam sedes, myślę, że roczny dzieciak się na nich zmieści.

Odpowiedz
Udostępnij