Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja sprzed kilku lat. Na allegro zakupiłam Samsunga Galaxy S. Sprzedający obiecał…

Sytuacja sprzed kilku lat.

Na allegro zakupiłam Samsunga Galaxy S. Sprzedający obiecał że wyśle tak, żeby dotarło przed świętami, jednak słowa nie dotrzymał, a ja chciałam mieć telefon teraz już natychmiast. Znalazłam drugi, umówiłam się ze sprzedającym i pojechałam 300 km w celu zakupu aparatu. Pierwszy zamówiony dotarł po świętach więc miałam dwa. Koleżance bardzo się spodobał ten telefon. Zaproponowała że odkupi go ode mnie w systemie ratalnym. Zgodziłam się, po co ma leżeć bezczynnie w szufladzie, skoro może mi się zwrócić koszt jego zakupu. Koleżanka która wtedy nazywana była moją przyjaciółką ucieszona, ja zadowolona, bajka.

W międzyczasie wypadł okres studniówkowy, przyszła do mnie przyjaciółka po pomoc finansową, bo ona nie ma jak zapłacić za imprezę, z matką oziębłe stosunki, więc jej nie da, no Młoda poratuj. Poratowałam. Dziewczyna stałą pracę miała, więc sądziłam że z oddaniem kasy problemu nie będzie. Pożyczyła ode mnie 1000 zł na studniówkę (chciała 1600 żeby jej luby mógł sobie garnitur kupić, odmówiłam), plus 800 za telefon, dało 1800 zł.

Pewnego dnia, coś się strasznie między nami zrypało. Nie ważne czemu, ważne że "przyjaciółka' olała mnie sikiem prostym. Cóż, w myśl zasady "nigdy nie walcz o przyjaźń, bo o prawdziwą nie trzeba, a o fałszywą nie warto", pogodziłam się ze stratą, oraz poprosiłam o rozpoczęcie spłacania mnie i, zwrot telefonu. Co ważne, kiedy brała ode mnie aparat, był on w stanie idealnym. Bez otarć, rys jak nówka. Kiedy na moje prośby był totalny brak odzewu, telefonu nie odbierała, napisałam, że albo odda mi telefon, albo zgłaszam kradzież na policji (miałam w domu pudełko i wszystkie papiery).

Nazajutrz sąsiad puka do moich drzwi, informując mnie, że coś mi dzwoni w skrzynce. Ubrałam papcie i pobiegłam sprawdzić cóż to. W skrzynce znalazłam telefon :) Budzik zaczął dzwonić. Po obejrzeniu go, stwierdziłam że przedstawia on obraz nędzy i rozpaczy. Cóż, nawet jakbym go chciała wystawić na sprzedaż, nie odzyskam nawet połowy kwoty.
Ciekawe co by było jakby ktoś zdecydował się połasić i rozwalił mi skrzynkę żeby dostać się do zawartości (prasowanki z Kubusia kiedyś mi tak gwizdnęli)?

Kontakty zostały zerwane, definitywnie. Dziewczyna wyjechała do Holandii, teraz jest w Niemczech. Na facebook'u napisałam jej wiadomość z numerem konta walutowego, na które może wpłacać kasę za dług. Brak odpowiedzi. Czasem spotykam jej matkę, która patrzy na mnie jakbym jej chomika utopiła.

"przyjaźń"

by mlodaMama23
Dodaj nowy komentarz
avatar Grav
23 23

Piekielność jest, bez dwóch zdań, ale... 1800 zł długów bez jakiejkolwiek umowy? Przyjaźń przyjaźnią, ale powyżej stówki po prostu spisuje się papiery i dopisuje do nich każdą spłatę, po czym dalej się z pożyczkobiorcą przyjaźni :)

Odpowiedz
avatar jass
5 15

@Grav: tak powinno być, ale teoria to jedno, a w praktyce głupio tak jakoś spisywać z bliskimi znajomymi umowę pożyczki

Odpowiedz
avatar Litterka
23 23

@jass: Głupio, czy nie, ja tak zrobiłam. Koleżanka wpadła w spiralę długów. Widziałam, że stara się jakoś wszystko pospłacać i poogarniać, pożyczając nawet ode mnie - tu 50 zł, tam 100 zł, aż się w końcu uzbierało ok. 500 zł. Zawsze zapewniała, że odda. Poprosiłam, żeby z oddaniem nie musiała się spieszyć, ALE musi mi podpisać, że tyle i tyle pożyczyła. Spisałyśmy oświadczenie, koleżanka się z długu wywiązała, wygrzebała ze spirali, a my koleżankowałyśmy się dalej. Oczywiście oświadczenie zostało komisyjnie zniszczone :) Da się, uwierzcie mi.

Odpowiedz
avatar jass
0 10

@Litterka: nie mówię, że się nie da, da się na pewno, ale dziwnie jakoś spisywać umowy ze znajomymi. Mi w każdym razie. U Ciebie była trochę inna sytuacja, bo miałaś prawo przypuszczać, że ze spłatą długu będzie problem. Ja miałam takie pożyczki w obie strony - koleżanka pożyczyła ode mnie 1,5tys, ja kiedyś od innej koleżanki 500zł i niczego nie spisywałyśmy. Niby wiadomo, że tak by było lepiej, że jest wszystko czarno na białym i w ogóle, ale jak ma się z kimś dosyć bliskie relacje to po prostu jakoś niezręcznie jest wyskoczyć z propozycją spisania umowy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 22

Ło matko i córko, 1000zł na studniówkę!?

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
18 20

1000zł na studniówkę? Czy tylko mi jest trudno w to uwierzyć? (dodam, że moja była w zeszłym roku)

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-3 15

500 zł za wstęp, do tego wiadomo pazury, fryzjer, kiecka. Wiem ile mnie pociagnęło szykowanie się na swoją impreze.

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
6 10

@mlodaMama23: no właśnie nie wiadomo. u mnie za parę było 380 i to uważam za przesadę. Paznokcie i fryzurę robi się samemu ew. mama/ciotka/sąsiadka pomoże. Kiecka szyta dla mnie rok wcześniej na studniówkę chłopaka - 190zł (szycie + materiał), za nową po sklepach bym nie łaziła, bo nic bym nie znalazła, a jeśli to pewnie ktoś miałby taką samą, nowej szyć nie było po co, bo jeśli już czymś by się różniła, to zamiast granatu byłaby ciemnozielona. Poza tym studniówka jest po "sezonie osiemnastkowym" danego rocznika,więc odpowiednia sukienka pewnie nie jedna w szafie wisi. Koszt butów do tego jakieś 100-150zł, choć większość dziewczyn i tak ma pewnie jakieś odpowiednie na taką okazję w szafie,w końcu w tym wieku stopa co miesiąc nie rośnie, żeby nowe co chwila kupować.

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
11 15

@Mavi: nie obyczaje, tylko racjonalne myślenie i rozsądek. Poza tym jak patrzyłam na dziewczyny, co u fryzjera były, to albo miały włosy ułożone, że wyglądały na 40-latki, albo jak panny młode na wiejskim weselu :/

Odpowiedz
avatar ziaja
13 17

@Mavi: Bynajmniej w Twoim liceum?

Odpowiedz
avatar inga
9 11

@mlodaMama23: Dwie sukienki???? "Zastaw się a postaw się". Dziewczyna nie ma pieniędzy, ale zamiast dostosować kreację do możliwości finansowych, np. poszukać używanej sukienki na allegro, poprosić koleżankę mającą pewną rękę o zrobienie makijażu (jeśli już sama nie potrafi), zainwestować w jeden porządny lakier do paznokci i samemu machnąć sobie manicure, pożycza na wieczne nieoddanie kwotę rzędu 2/3 pensji minimalnej. Studniówka to nie ślub a po prostu elegantsza dyskoteka. Ale cóż, ja zawsze byłam dziwna, jak brałam ślub najważniejsze dla mnie nie to jak wyglądam, a przysięga wobec faceta, z którym zamierzam spędzić resztę życia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@mlodaMama23: ok, dwie sukienki to chyba jeszcze bardziej niesamowita rzecz, niż te 1000zł, nie ogarniam. Znaczy, że jak na weselu - po północy panna przebiera się w inną sukienkę, bo już... ekhm... nie jest panną?:D Wprawdzie to było 10 lat temu, ale ja i koleżanki też miałyśmy wszystko nowe, bo jakoś nie chodziło się wcześniej w szpilkach, a miejscowa tradycja osiemnastkowa na szczęście nie była z tych szczególnie posh, bardziej w stylu dżinsy + bluzka do połowy pępka + obrzygiwanie stołów w wynajętej podrzędnej knajpie. Ach, to były czasy!:) Więc żadnych eleganckich sukienek, szpilek, kopertówek nie posiadałyśmy. Natomiast jedna z koleżanek miała na studniówce sukienkę za 800zł i to była sensacja roku, nikt nie miał takiej drogiej. Moja była z jednej z droższych sieciówek, chyba z 300 zł. Ale dziwi mnie jeszcze jedno: te 500zł za wstęp. Domyślam się, że rzecz się działa w Warszawie, ale naprawdę rodzice wszystkich uczniów bez protestowania wyłożyli taki hajs?

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
1 3

Dlaczego w Warszawie? Rzecz miala się w Częstochowie. I tak, wszyscy rodzice wylozyli kase.

Odpowiedz
avatar Mavi
-3 5

Nasza studniowka nie była w Warszawie a wstęp kosztował te 400złotych za parę, ale z tego co pamiętam w cenie był też fotograf (każda klasa miała swojego) i film na dvd. Naprawdę nie rozumiem minusów w moim poprzednim komentarzu. bardzo łatwo jest wydać na studniówkę tysiąc złotych jak się wszystko policzy. Nie każdy znajome fryzjerki :)

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
5 5

@Mavi: zawsze łatwo jest wydawać pieniądze, a z moich obserwacji wychodzi, że najłatwiej się je wydaje, jak się ich nie ma. Jak kogoś stać to niech nawet 10000 na tę jedną noc wyda, ale jakbym pieniędzy nie miała, to poprosiłabym co najwyżej o pożyczenie pieniędzy na mój wstęp na studniówkę. Swoją drogą, nie trzeba znajomych fryzjerek, żeby ktoś ci aładnie włosy upiął

Odpowiedz
avatar jukatan
1 1

@mlodaMama23: Placze... studniowka raz w zyciu!!! SUPER WYJATKOWO TRZEBA WYGLADAC! :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 11

1000 studniówka. W doopach się poprzewracało

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-4 12

Widzę że najbardziej piekielnym aspektem historii dla czytelników jest fakt przeznaczenia całego 1000 zł na studniówkę. Fajnie :)

Odpowiedz
avatar inga
8 8

@mlodaMama23: Nie. Piekielne jest to, że taką kwotę planowała wydać osoba, której ewidentnie nie było stać na taki wydatek. Gdyby płaciła z własnych, a nie pożyczonych na zawsze pieniędzy, mogłaby nawet kupić kieckę szytą na miarę w Paryżu i nałożyć na paznokcie złoto płatkowe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

@mlodaMama23: Szczerze - tak, mogłabyś napisać, że gościem specjalnym na tej studniówce było stado różowych jednorożców, a dla mnie wciąż bardziej niesamowitą rzeczą byłaby ta kwota, już nawet nie te 1000, ale 500zl za wstęp, i to nie w stolicy. Oj, coś czuję, że czestochowskie chwilówki miały niezłe żniwa na rodzicach, zdesperowanych żeby spełnić studniówkowe marzenia swoich dzieci:)

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-3 7

@recaptcha: Akurat do tej szkoły biedota nie chodzi, nikt nie musiał posiłkować się chwilówkami. Poza tym, długo przed impreza była wiadoma kwota za wstęp za parę, w tym muzyka, film i zdjęcia, więc jaki problem odłożyć te 500 zł? Kurdę, naprawdę to jest wygórowana kwota?? Poza tym, co Ci do tego ile ludzie płacili za wstęp? Za Twoje płacili?

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@recaptcha: To są zupełnie realne kwoty. Mieszkam w podwarszawskiej miejscowości, jakieś 8 lat temu wstęp za parę to było właśnie ze 400zł, do tego sukienka - nie wiem gdzie Wam się udaje kupić sukienki za 100zł, moja była za ok. 300zł i to jest w zasadzie dolna granica ceny, za jaką można było kupić sukienkę wieczorową w sieciówkach (zdarzało się, że dziewczyny kupowały kiecki za 800zł albo ponad 1000zł), do tego buty (nie każdy ma w szafie takie obuwie, ja na przykład preferuję wygodę i nie miałam żadnych odpowiednich) i fryzjer i rzeczywiście wychodzi koło 1000zł. Ale to jest impreza, na którą zbiera się pieniądze wcześniej, a nie nagle w ciągu tygodnia wyczarowuje się całą kwotę.

Odpowiedz
avatar wrednakocica
5 5

Babcia od dziecka mnie uczyła "chcesz stracić przyjaciela to pożycz mu pieniądze". Widać coś w tym jest.

Odpowiedz
avatar cracoff
3 9

Może się mylę, ale w całej tej historii chodzi o to by się pochwalić/dowartościować.Jeden telefon nie dotarł na czas?Nie ma problemu, zamawiam drugi.Tylko po co w takim razie zamawiasz na Allegro zamiast iść do komisu i kupić teraz, już, natychmiast, tak jak chciałaś?W sumie i tak wydałaś więcej niż za nowy telefon w komisie.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-1 5

Nie, wolałam wyjaśnić od razu skąd dwa telefony, bo było by czepianie się. Nie mogłam iść do komisu bo w komisie te telefony kosztowały ponad 1000 zł.

Odpowiedz
avatar cracoff
5 5

@mlodaMama23: Ale kogo to interesuje skąd masz dwa telefony?To nie wnosi nic do historii która opisałaś.Wystarczyło napisać że miałaś do sprzedania telefon i tyle, nie ma potrzeby opowiadać w jaki sposób weszłaś w jego posiadanie.W komisie kosztował ponad 1000 złotych, ale Ty kupiłaś w sumie 2 (wiem, nie planowałaś tego), przy czym po drugi telefon pojechałaś 300 km więc dochodzi jeszcze koszt transportu.

Odpowiedz
avatar jukatan
0 2

Nawet mi Ciebie nie szkoda; widac, ze nie znasz wartosci pieniadza, skoro lekka reka pozyczylas taki hajs na takie glupoty. Jak bys moze zaczela pracowac, to bys sie nauczyla, ze sie nie pozycza takich kwot "na gebe", bo rozumialabys, ile trzeba godzin przepracowac na te 1000 zlotych.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-2 2

@jukatan: Widać że potrzeba ci maści na ból odwłoka. Pracowałam za 3,5 zł/h, za 5,5 zł/h, pracowałam po 200 h/mc za 1500 zł. Znam wartość pieniądza. Pracuję od 13 r.ż. A to, co robię z MOIMI pieniędzmi, jest moją sprawą. Przedmiotem historii nie jest to, czy pożyczyłam czy nie, tylko fakt jak dziewczyna się zachowała.

Odpowiedz
Udostępnij