Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Rozmowa kwalifikacyjna o pracę. Dziewczyna sensowna, dobre wykształcenie, przydatne doświadczanie, fajnie radzi…

Rozmowa kwalifikacyjna o pracę.

Dziewczyna sensowna, dobre wykształcenie, przydatne doświadczanie, fajnie radzi sobie z częścią praktyczną. Poziom angielskiego jest co prawda zawyżony w CV do tego co prezentuje naprawdę, ale niestety to ostatnio norma. Prawie jestem zdecydowana ją zatrudnić. W pewnym momencie rozlega się pukanie i do mojego gabinetu wchodzi mój tata (byłam z nim umówiona). Informuję go, że zaraz kończymy i proszę, żeby na mnie poczekał, a mimochodem wspominam mu, na podstawie informacji z CV, że kandydatka bardzo dobrze mówi po bułgarsku.

Tata, który od jakiegoś czasu mieszka w Bułgarii, a po bułgarsku mówi od kilkunastu lat, uśmiecha się i zadaje aplikantce pytanie. Dziewczyna milczy. Tata trochę zbity z tropu zadaje drugie pytanie. Dziewczyna milczy, a potem mówi, że nie rozumie.

Osoba, która w CV wpisała bardzo dobrą znajomość bułgarskiego nie potrafiła odpowiedzieć na następujące pytania:
Gdzie się pani uczyła bułgarskiego?
Zimno dzisiaj, prawda?

W zamieszczanym przeze mnie ogłoszeniu nie wspomniałam o konieczności znajomości tego języka. Mam uczucie deja vu, ostatnio zbyt często przyłapuję ludzi na zamieszczaniu w CV znajomości mniej popularnych języków, o których albo nie mają pojęcia, albo znają kilka słówek.

Zadzwoniłam do kandydatki i dokładnie wyjaśniłam jej dlaczego jej nie zatrudnię. Najbardziej piekielne jest to, że nie zrozumiała. Stwierdziła tylko, że miała pecha, ze mój tata wszedł do gabinetu w trakcie rozmowy.

praca

by kertesz_haz
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar rodzynek2
12 30

Fakt, miała pecha. Gdyby nie, w sumie, przypadkowe wejście Twojego ojca, nie dowiedziałabyś się, że kandydatka nie potrafi mówić po bułgarsku.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
36 44

@rodzynek2: Gdyby uczciwie napisała CV nie byłoby mowy o żadnym pechu. Ten bułgarski był niewymagany, nie używałaby go w pracy. Napisała o nim zapewne, żeby zrobić dobre wrażenie. To nieuczciwe wobec osób z prawdziwymi CV.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2016 o 11:07

avatar piwekundead
24 26

@rodzynek2: Akurat jeśli pracownik kłamie już na rozmowie, to według mnie taka współpraca jest bez sensu i autorka dobrze zrobiła nie zatrudniając jej. Tak samo jak pracodawcy dają ogłoszenie na pracę biurową a na rozmowie wychodzi, że to telemarketing w czystej formie, nie do przyjęcia byłaby taka oferta po kłamstwie. Co do koloryzowania, to teraz obie strony niestety kłamią bez zachowania nawet pozorów, pracodawcy w ogłoszeniach, pracownicy w CV. I jest to straszną głupotą, bo obu stronom to utrudnia życie, a najbardziej chyba tej małej grupce szczerych ludzi.

Odpowiedz
avatar Ara
9 13

@rodzynek2: Albo...go nie zatrudniać i nie musieć go mieć na oku. Wydaje się proste i praktyczne.

Odpowiedz
avatar zyxxx
11 13

@rodzynek2: Na zaufanie trzeba zasłużyć i żadne CV tego nie zagwarantuje, racja. Ale mając do wyboru pracownika, który MOŻE okaże się nieuczciwy lub takiego, który na pewno taki jest, wolę pierwszego. Jeśli nawet w CV kłamie, to już jest bardzo duża czerwona lampa ostrzegawcza. No i co innego wpisać np "doskonałą" znajomość bułgarskiego, jeśli jest tylko "bardzo dobra", a co innego wpisywać w CV rzeczy, których w ogóle się nie umie.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
4 6

@zyxxx: Nic dodać nic ująć. Wyręczyłeś mnie w odpowiedzi.

Odpowiedz
avatar Moby04
4 4

@rodzynek2: Pikuś z językiem. Znam historię kandydata, który twierdził, że napisał program X... Tyle tylko, że twierdził tak na rozmowie kwalifikacyjnej w firmie, która mimo nieudzielania logo wówczas (skomplikowane stosunki między spółkami) była twórcą tegoż właśnie programu (no i właścicielem kodu źródłowego). I nie, to nie jest historia w stylu "kolega kolegi powiedział koleżance" i akurat byłem jednym z rekrutujących...

Odpowiedz
avatar InuKimi
0 0

@rodzynek2: Eliminacja kłamcy, bardzo dobrze.

Odpowiedz
avatar ja_2
21 41

Mnie, od samego faktu kłamania w CV, bardziej wpienia taka mentalność złodzieja. Nie ma problemu, że oszukiwała/kłamała/kradła - tylko problem, że złapana... ...i wina ojca ... Z takiego bydła już nic nie będzie. Słałbym do łagrów i tyle...

Odpowiedz
avatar Devotchka
12 14

Już znajomość języka angielskiego jest znacznie często zawyżana. Co oczywiście działało dla mnie niekorzystnie kiedy próbowałam szukać pracy. Pracodawcy nawet tego nie sprawdzali, a to był jeden z moich lepszych atutów. I tak właśnie w firmach, gdzie przyjmuje się zagranicznych klientów, na recepcji jest zatrudniona osoba ze znikomą znajomością angielskiego.

Odpowiedz
avatar Sway
14 20

@Devotchka: Dlatego ja robię certyfikaty. Wtedy wiadomo, że nie kłamię. Jeśli mam napisane: "angielski - CAE", to od razu jestem z przodu tych wszystkich, którzy piszą: "angielski - biegle w mowie i piśmie".

Odpowiedz
avatar Devotchka
5 5

@Sway: Niestety nie każdy ma pieniądze na certyfikaty. Swoją drogą, moja siostra ma dwa i mówi gorzej niż ja. Ba, moja koleżanka zdawała maturę międzynarodową, a ja nadal mówię lepiej.

Odpowiedz
avatar Ara
4 4

@Devotchka: Ja przygotowywałem paru znajomych do CPE a nie mam żadnego certyfikatu osobiście ;) Na rozmowach, jak takowe miałem, starałem się jednak wplatać wątek znajomości angielskiego, by rekruter sam pociągnął temat.

Odpowiedz
avatar Sway
6 8

@Devotchka: Kwestia finansowa mnie nie przekonuje. Znaczy jasne, wyskoczyć z 600 zł na raz nie jest miłe i nie są to małe pieniądze. Ale to nie jest coś, za co płacisz co miesiąc, a raz w życiu. Poza tym, nie jest to wydatek nagły. Spokojnie można na to odkładać rok, czy nawet dwa (Ja odkładałam rok). Jeśli mówisz lepiej niż siostra, to zrób certyfikat na wyższym poziomie. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Sway: O ile certyfikat zapewnia wysokie prawdopodobieństwo że dana osoba coś umie, to brak certyfikatu nie świadczy o absolutnie niczym! Sam prowadziłem kiedyś kursy i wykłady z dziedzin, z których moje umiejętności nie były poparte żadnym certyfikatem. Prowadziło to do śmiesznych sytuacji, gdy np. po zakończeniu prowadzenia jakiegoś kursu prosiłem daną szkołę lub organizację o wystawienie mi certyfikatu ukończenia tego kursu, żeby mieć jakikolwiek papierek.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 21

Myślę, że gdybyś ją zatrudniła NIE WIEDZĄC, że tego bułgarskiego nie zna, a dziewczyna okazałaby się doskonałym pracownikiem, to w późniejszym czasie nie miałoby już żadnego znaczenia, że nałgała w CV, nawet, gdyby wyszło to na jaw. A z tego, co wiem wynika, że prawie wszyscy coś tam w CV dopisują, przekłamują, lub wyolbrzymią. Na ogół nikt tego nie sprawdza, bo dzisiaj nie musisz legitymować się świadectwem pracy, lub opinią poprzedniego pracodawcy. A jak się już do roboty załapiesz, to potem pies z kulawą nogą do twojego CV nawet nie zajrzy. No, chyba, że kandydat nakłamie w kluczowych kwestiach, co wylezie natychmiast. A tutaj bułgarski do niczego potrzebny nie był...

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
23 31

@Armagedon; Dla mnie miałoby to znaczenie. Jakim bowiem pracownikiem będzie ktoś, kto pierwsze spotkanie z potencjalnym pracodawcą zaczyna od oszustwa? Nie byłabym pewna co do jego uczciwości w innych kwestiach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2016 o 12:23

avatar sixton
18 22

@Armagedon: Osoba uczciwa nie klamałaby - nie ma znaczenia czy to kwestia kluczową do zatrudnienia czy tylko by zrobić wrażenie. Motyw jest ten sam - oszustwo w celu uzyskania konkretnych korzyści. Jaką masz gwarancję, że w pracy również nie będzie oszukiwać?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-4 12

@sixton: 1. Oszustwo oczywiście jest jak najbardziej naganne- to nie podlega wątpliwości i chyba nikt tej pani pod tym względem nie broni. 2. Oszukiwanie w części, która nie ma jakiegokolwiek znaczenia dla pracy, którą chce się wykonywać jest co najmniej dziwne. Oszustwo w ważnych sprawach dla danego stanowiska wyjdzie szybko na jaw. Najczęściej w okresie próbnym. 3. Na koniec dylemat. Zatrudnić dobrego pracownika z wiedzą i doświadczeniem, którego przyłapało się na kłamstwie w CV w mało istotnej z punktu widzenia dalszej współpracy (przynajmniej wiadomo, że trzeba mieć na niego oko) lub pracownika z małym doświadczeniem w pracy, który nie kłamał w CV.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2016 o 14:44

avatar PiekielnyDiablik
9 9

@rodzynek2: 3) stary dylemat: - Muszę zwolnić z pracy swoją sekretarkę - skarży się dyrektor. Jest taka głupia, że chwilami myślę, że nie wie kompletnie nic! - Ja swojej zwolnić nie mogę - powiada jego kolega. - Wie stanowczo za dużo!

Odpowiedz
avatar Ara
14 14

@rodzynek2: Dla mnie to nie jest żaden dylemat. Ktoś na wstępie próbował mnie oszukać. Jeszcze gorzej, że próbował w sprawie, w której kompletnie nie musiał. Oznacza to, że po prostu jest do tego przyzwyczajony. Jeśli taką osobę zatrudnię, równie dobrze potem mogę zastanawiać się dlaczego informacje o firmie wyciekają do konkurencji. A zwolnić może być ciężej, niż nie przyjąć na samym początku.

Odpowiedz
avatar zyxxx
11 11

@rodzynek2: punkt 3 to żaden dylemat. Jeśli nie potrzebuję osoby z doświadczeniem, to wolę niedoświadczonego, ale uczciwego. Jeśli potrzebuję koniecznie kogoś z doświadczeniem, to żadnemu z nich nie dam pracy i szukam dalej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
24 26

Moja znajoma miała odwrotną sytuację - nie uwierzono w jej znajomość języka włoskiego, ponieważ nie była w stanie przedstawić świadectwa ukończenia takiego kursu językowego. Jej argumentacja, że mieszkała i pracowała we Włoszech kilka lat, komunikując się tam bez żadnych problemów i że jest w stanie praktycznie udowodnić swoją znajomość tego języka, została zbyta krótkim "a gdzie ja teraz znajdę kogoś, kto mi panią przeegzaminuje? i niby po co?". No z tym "po co" to akurat mieli rację, do tej pracy nie była wymagana ani potrzebna znajomość języka włoskiego. Tylko takie założenie - nie mam jak sprawdzić, to na pewno kłamie, też wydaje mi się nie w porządku, chociaż po przeczytaniu tej historii rozumiem, skąd się to bierze.

Odpowiedz
avatar Persefona
12 12

Miałam podobną sytuację dostałam do przetłumaczenia tekst w języku rumuńskim, z tą różnicą, że w swoim CV nie umieściłam informacji o tym języku, takiej informacji nie był również w ogłoszeniu o pracę, w którym wymagano (jeżeli chodzi o kwestię językową) znajomości jedynie angielskiego i to na poziomie podstawowym. Ta rozmowa w ogóle była dziwna, do dziś mam wrażenie, że ktoś się pomylił i sprawdzał mnie na potrzeby innego stanowiska... Ja aplikowałam na stanowisko związane z stricte archiwistyką (porządkowanie dokumentacji), a pytano mnie o sprawy związane z księgowością i kadrami, co też nie było zawarte w ogłoszeniu i moim CV. Zapomniałabym o ilości etapów rekrutacyjnych - było ich 5 (w każdym dniu miałbyś inny etap)ja doszłam do 3. Zwykła licha posada za mniej niż 1500 zł na rękę w niedużej firmie, a rekrutacja wyglądała tak, jakbym - nie wiem - na dyrektora startowała.

Odpowiedz
avatar Persefona
9 11

Dodam, że niektórzy pracodawcy sami nie wiedzą, czego oczekują, w ogłoszeniu chcą X a na rozmowie Y. Nie wiedzą też, czy jeszcze potrzebują pracownika - raz zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną, tłukłam się na nią 2 autobusami, bo to na drugim końcu miasta było, czekałam prawie 2 h, bo kobita się spóźniała, a na końcu dowiedziałam się że oni już od 2 dni kogoś mają na tym stanowisku, a mnie zaprosili dzień przed rozmową :/ Nawet nie przeprosili za zamieszanie...

Odpowiedz
avatar Persefona
4 6

Zapomniałam o jeszcze bardzo istotnej rzeczy, a mianowicie o notorycznych już kłamstwach pracodawców- w ogłoszeniu bajka: umowa o prace, praca na tylko jedną zmianę, praca stricte biurowa, płatne nadgodziny, spora możliwość rozwoju, tyle i tyle na rękę, tamto, siamto i owamto. A w realu najgorsza śmieciówka, a żeby ją w ogóle zdobyć, trzeba zap*** licho wie ile na darmowym stażu. Praca na "pincet" zmian (weekendy i święta płacone tak samo, co w zwykłe dni). Niepłatne nadgodziny "bo ty łaski nie robisz, że pracujesz". Praca biurowa? Jeżeli masz sporą wyobraźnię, to możesz sobie wyobrazić pracę biurową. Zerowa możliwość rozwoju. Bez stałej stawki lub stawka sporo niższa niż w ogłoszeniu (często netto z ogłoszenia zamienia się w brutto). A na koniec wisienka - trzeba samemu kupić sobie różne rzeczy potrzebne przy pracy, łącznie z papierem toaletowym. To mega irytujące! Po co są te kłamstwa? Wątpię, aby ktoś wartościowy złapałby się na to, a nawet jeśli, to szybko się z taką robotą pożegna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2016 o 15:21

avatar Ara
4 6

@Persefona: A czy chociaż raz zapytałaś dlaczego wymaga się od Ciebie tych rzeczy, skoro w ogłoszeniu nic nie było i czy przypadkiem nie zaszła pomyłka? A jeśli tak, to co odpowiedzieli?

Odpowiedz
avatar Persefona
8 8

@Ara: Owszem, pytałam. Odpowiedzi? "Bo my mamy takie wymagania", "w dzisiejszych czasach trzeba być elastycznym","nigdy nic nie wiadomo", (super odp.), "ja nie wiem, szef ustalił, ja tylko wypełniam polecenie szefa". Po innych odpowiedziach na moje pytania oraz z przebiegu rozmowy kwalifikacyjnej stwierdza, że masa osób nie wie na czym tak naprawdę polega zawód archiwisty, i proszę mi nie pisać, że szef szukając takiej osoby sam sobie ustali, czego potrzebuje, to jest konkretny zawód z konkretnymi zasadami. Im się wydaje, że archiwista to taki człowiek orkiestra, który musi zastąpić: księgową, kadrową, tłumaczkę, korektora, który będzie biegał po firmie i pilnował, czy pani Grażynka dobrze podanie pisze etc. Co do tłumaczy, to raz po wstępnej rozmowie pani zaczęła się żalić na pewne Archiwum państwowe, bo raz poszła i dano jej teczkę po rosyjsku i ona taka biedna nie mogła z niej skorzystać, bo języka nie zna, a w archiwach nie robią tłumaczeń, co ją bardzo zdziwiło i zbulwersowało (arch nigdy nie zajmują się tłumaczeniami)... Serio. Żenada.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
13 19

@Nace: Nie wrzucaj wszystkich pracodawców do innego worka. Poza nielicznymi sytuacjami kiedy mam upatrzonego cudzoziemca, którego planuje ściągnąć nie tworzę wymagań z kosmosu, tylko oczekuje tego co jest potrzebne na danym stanowisku. I to taki pierwszy test na inteligencję - jeśli obowiązki pokrywają się z wymaganiami to taki pracodawca nie będzie oczekiwał podrasowanego CV. Co do bucowatości naszego zachowania - to nawet nie chce mi się tego komentować. Może faktycznie tak zrobiła, bo chciała się wybić, tylko dlaczego mam ją zrozumieć? Zagwarantujesz mi, ze za chwilę się nie okaże autorką kreatywnej twórczości w papierach, albo nie sfinguje czyjegoś podpisu?

Odpowiedz
avatar FizjoGacie
7 11

@Nace: Tak, wrzucajmy wszystkich pracodawców do jednego worka. To, że niektórzy debile wręcz wymagają kłamania w CV, nie znaczy, że akurat ten konkretny pracodawca nie może oczekiwać od potencjalnych pracowników uczciwości. Rozumiem, że to mało istotna dla posady informacja, ale najpierw skłamie, że zna bułgarski, a potem zacznie wynosić rzeczy z pracy. Trochę może przesadzam, ale nieuczciwość to nieuczciwość, koniec, kropka. Dlatego w ogóle nie dziwię się autorce - zaufanie to jedna z najważniejszych rzeczy, jakimi powinno się darzyć pracownika. A wskazówki co do pisania CV są potrzebne niektórym ludziom - potem widzi się kwatki, jak "seksikicia009@buziaczek.pl" podane jako e-mail, czy w ogóle brak niektórych ważnych informacji. Kreatywne zaprezentowanie się w CV, ciekawa forma samego "dokumentu", czy takie formułowanie informacji, żeby się wyróżniło to zupełnie co innego niż podawanie nieprawdziwych informacji.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2016 o 15:17

avatar Persefona
8 10

Myślę, że nikt nie każe potencjalnym pracownikom kłamać, tylko coraz częściej pracodawcy oczekują umiejętności, które w ogóle nie są przydatne na stanowisku. Przez to dochodzi coraz częstszych absurdalnych sytuacji, gdzie jedna jak i druga strona wie, że wymagane rzeczy są kompletnie niepotrzebne, ale żeby zdobyć pracę, trzeba je wpisać. Absurd goni absurd. Nie bronie dziewczyny z historii, uważam, że zle zrobiła, ale może to kłamstwo było wynikiem poprzednich przeżyć? Nie twierdzę też, że autorka zalicza się do grupy opisanych przeze mnie pracodawców.

Odpowiedz
avatar Ara
-1 7

@Persefona: Akurat wydaje mi się że to, czy jakaś umiejętność jest potrzebna na stanowisku czy nie lepiej oceni pracodawca, czyli osoba, która to stanowisko stworzyła. To raz. A dwa - idąc za Twoim przykładem - skoro obie strony wiedzą, że dane umiejętności są wymagane to można je po prostu wpisać, kłamiąc, albo...nauczyć się tych rzeczy i uczciwie dostać pracę. Znamienne, że nawet nie pomyślałaś o takim rozwiązaniu :D

Odpowiedz
avatar Nace
-1 9

@Nace: Pieprzycie od rzeczy. Jeszcze kilka lat temu jak uczęszczałem do szkoły to co najmniej raz do roku odwiedzał nas jakiś "fachowiec" od HR-u pitoląc farmazony o tym jak zdobyć zatrudnienie. Uczył jak pisać ciekawe i rzucające się w oczy CV, uczył jak podkolorowywać własne umiejętności oraz to, że CV nie musi koniecznie odwzorowywać stanu faktycznego - ma być reprezentacyjne, a nie stwierdzające stan faktyczny. I tego przez lata uczono młodych ludzi. Uczono, że nie liczy się wiedza, umiejętności praktyczne, tylko dobrze napisane CV. Więc, tak, będę wrzucał wszystkich do tego samego wora, bo sam szukając pracy, gdy zaczynałem dopiero przygodę na rynku pracy spotykałem się z umysłowym betonem u pracodawców, którzy oczekiwali od 20 letniego człowieka 30 letniego doświadczenia. A co najzabawniejsze, często aplikowałem na stanowiska naprawdę niewymagające dosłownie ŻADNYCH kwalifikacji, a te mimo wszystko ode mnie chciano egzekwować. Niewielu jest pracodawców, którzy zatrudniają ludzi, a nie CV. Mnie w ogóle nie dziwi, że wpisała jakiś "egzotyczny" język. Fajnie, że pretendujesz do miana normalnego pracodawcy, ale o stan rzeczy jaki opisujesz w historii powinnaś mieć pretensję do reszty pracodawców na rynku pracy. Przez lata był budowany taki model, że nie liczy się człowiek, tylko dobrze napisane CV. Zanim to się zmieni minie kolejne parę lat, bo wciąż wielu pracodawców przegina z wymaganiami.

Odpowiedz
avatar Persefona
3 3

@Ara: Znamienne jest to, że kompletnie nie zrozumiałeś o co mi chodzi... Ależ pomyślałamcoś takiego.. tylko widzisz... lepiej dokształcić się w tym, co jest potrzebne niż uczyć się kompletnie nieprzydatnych rzeczy. Nie skłamałabym cv, bo zwyczajnie nie aplikowałabym na takowe stanowisko, szkoda czasu. Sama jestem uczciwym człowiekiem i oczekuje tego od innych. Ale widać, że Ty wolałbyś marnować swój i być taką bezmyślną owcą i uczuć się rzeczy totalnie nieprzydatnej np. uczyć się np. historii ubioru XVIIIwiecznej Francji tylko, aby zadowolić jakiegoś janusza bYznesu i przy okazji zdobyć fuchę za marne grosze. Polemizowałabym, bo aplikując na jakieś stanowisko wie, czego mam się spodziewać np. jak w moim przypadku szukając oferty dot. pracy w archiwum "na dzień dobry" wiem, że świetna znajomość np. księgowości nie przyda mi się w pracy. Inny przykład - pani sprzątającej pomieszczenia jakieś polskiej firmy przy pracy nie przyda się wyższe wykształcenie i znajomość języków obcych ( uwierz mi,są takie ogłoszenia). Właśnie o coś takiego mi chodziło. Idąc twoim tokiem rozumowania, w celu zdobycia posady pani sprzątającej trzeba iść na studia. Po co się pytam?

Odpowiedz
avatar MsciwyFrustrat
-1 5

Jeszcze dzisiaj wpiszę sobie fiński do CV, nikt nigdy nie sprawdzi fińskiego ;-)

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
7 9

@MsciwyFrustrat: a zdziwiłbyś się :) może specjalistką nie jestem, ale jako,że ten język bardzo mi się podobał, nauczyłam się kilku podstawowych zwrotów. Nie jest to dużo, ale żeby sprawdzić czy ktoś cokolwiek po fińsku ogarnie, wystarczy ;)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
5 9

@MsciwyFrustrat: nie trzeba znać języka, aby kogoś sprawdzić: do przetłumaczenia pięć zdań, odpowiedzi - test wyboru; da się przygotować za pomocą google translatora. Jak kandydat zna język to jeszcze wytknie oczywiste błędy, literówki. Wtedy jego plus.

Odpowiedz
avatar SunnyBaby
8 8

@MsciwyFrustrat: Od razu przypomina mi się "Świat marzeń zakupoholiczki" gdzie główna bohaterka postanawia zdobyć pracę w prestiżowym banku i wpisuje w CV "doskonałą znajomość fińskiego" gdyż według niej podstawowa znajomość francuskiego to za mało żeby zabłysnąć a fiński według niej jest dość egzotyczny aby nikt nie sprawdzał jego znajomości. Wszystko jest cudownie, pani dyrektor nie zna tego języka w ząb, cała rozmowa polega na popijaniu kawki i wymianie ploteczek. Następnie panie udają się do sali konferencyjnej a uradowana pani dyrektor oznajmia, że CV Rebeki nie mogło wpłynąć w lepszej chwili gdyż właśnie gości u nich dyrektor filii banku w Helsinkach... To tyle jeśli chodzi o wszelkie "błyszczenie" językami, których się nie zna ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Próby bronienia oczywistego kłamcy argumentem, że "jakby nie przypadek, to by się przecież nie wydało" są porażające...

Odpowiedz
avatar MajkelPlay
-1 1

Stawiałas się im? Ja bym tego tak spokojnie nie zostawił.

Odpowiedz
Udostępnij