Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wkurzyłem się. Najbardziej na świecie nienawidzę podejścia „mnie się należy bo…” i…

Wkurzyłem się.
Najbardziej na świecie nienawidzę podejścia „mnie się należy bo…” i pieluszkowego zapalenia mózgu.
Historia http://piekielni.pl/70810 spełnia oba wymagania.
Urodziłem się w rodzince, gdzie ojciec gdy do niego dotarło, że ma niepowtarzalną okazję zostania ojcem i odpowiadania za to, w kogo wkłada parówkę, stwierdził że z interesu się wypisuje, a 5 lat małżeństwa nic nie znaczą.
Moja mama jako lekarz wprawdzie radziła sobie całkiem nieźle finansowo(na tyle, że wystarczało do 10-go), ale nie mogła podjąć pracy ponad normę, aby mnie wychować.
Gdy miała nocki, pojawiała się w moim życiu babcia, a po jej odejściu na świat tamten, sąsiadka i koleżanki mamy.
Gdy podrosłem na tyle, aby pozostać sam w domu(6-7 lat), mama pracowała w paru szpitalach lub klinikach naraz, więc nieraz wracała tylko na wieczór po bieliznę na zmianę i coś do jedzenia, witana przeze mnie w drzwiach ciepłą kawą i czymkolwiek co zdołałem jako dziecko zrobić.
Mimo to, nie można powiedzieć że nie miałem rodziny-każdy wolny dzień spędzaliśmy czas razem na grach planszowych, wspólnych jednodniowych wycieczkach lub spacerach po parku.

Dziś widzi to co się dzieje i jest wkurzona. Za każdym razem kiedy widzi roszczeniowe „matki Polki”, oddala się z prędkością światła, aby nie powiedzieć im, co myśli o ich lenistwie i podejściu „bo ja muszę mieć pieniądze, bo mi się należy i ja mam dziecko i najlepiej jakbym siedziała po 8 godzin dziennie pięć razy w tygodniu i dostawała 3 tysiące wypłaty. I oczywiście zasiłek na dziecko, aby opiekunkę wziąć!”.

Złej baletnicy i rąbek u spódnicy.

piekielne matki polki

by Scorpion
Dodaj nowy komentarz
avatar hejter
6 34

Polać mu!

Odpowiedz
avatar schogetten123
4 36

No co Ty przecież matki chcą się uczyć, rozwijać, pracować, robić karierę. Tylko zapominają, że ich dziecko ich problem i to one powinny szukać drogi rozwoju, a nie wymagać aby ktoś im utorował drogę do świetlanej przyszłości. Pomoc pomocą ale bez przesady. Musisz mieć cudowną mamę :)

Odpowiedz
avatar Meliana
37 49

Niby jakąś tam rację masz, ale... trochę nie do końca. Pokolenie naszych matek rodziło dzieci w czasach PRL - nie był to okres mlekiem i miodem płynący, za to dzieci na uczelniach, w zakładach pracy, itd. nikogo nie dziwiły. Każdy większy zakład miał przyzakładowy żłobek/przedszkole. Zatrudnienie również było zagwarantowane - nie dlatego, że tyle pracy było, ale dlatego, że taka była linia partii. Wypłaty były pewne, w końcu powiedzenie "czy się stoi, czy się leży, 1000 złotych się należy" skądś się wzięło. A teraz? Roszczeniowa postawa to jedno, ale spróbuj wziąć małe dziecko na zajęcia na jakiejkolwiek uczelni. Albo do pracy. Pół biedy, jak się pracuje u siebie, albo w małej rodzinnej firmie - a co z dziewczynami pracującymi na liniach produkcyjnych, w Makach, czy galeriach handlowych? Taki jesteś pewien, że to żaden problem? Inna sprawa - ile dziewczyn przed trzydziestką ma umowy o pracę, żeby w ogóle miały do czego wracać? Zabrałeś się za porównywanie realiów, których porównać nijak się nie da. Wyobrażasz sobie dzisiaj zostawić 6-latka samego na pół dnia i całą noc w domu? Już kit z tym, czy sobie poradzi, ale wystarczy jedna wścibska sąsiadka, a MOPS to dziecko w te pędy zgarnie i jeszcze do pierdla z kilku paragrafów mogą cię posadzić. Nie te czasy chłopie, nie te czasy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 19

@Meliana: No nareszcie ktoś wyłuszczył pięknie to co sama chciałam napisać. Moja babcia wychowała samotnie trójkę, tatuś się zmył do USA kiedy córki miały po 7 lat(moja mama i ciotka - bliźniaczki), zaś synek rok. Tam umarł na serce(zawał). Została sama. Rodzina pomogła tylko trochę. Babcia pracowała jako motornicza. Po 14 godzin dziennie. Stwierdziła, że gdyby to wydarzyło się teraz, nie miałaby najmniejszych szans. Nie utrzymałaby się z trójką dzieci, ponieważ żaden pracodawca by jej nie zatrudnił, do tego nie miałaby umowy o pracę i uzgodnionej tylko pierwszej zmiany, itd.

Odpowiedz
avatar qulqa
14 22

@Meliana: 1. niewielka część zakładów pracy miała przedszkola albo żłobki przyzakładowe. W ochronie zdrowia coś takiego nie istniało (a mama autora jest lekarzem). 2. zatrudnienie było gwarantowane, ale lekarz zarabiał często mniej od ciecia na budowie. Nie, nie jest to przesada, wiem ile zarabiali sąsiedzi. 3. wypłata lekarza z jednego etatu rzeczywiście mogła starczać do 10-go. 4. wtedy też nikt nie brał dziecka na uczelnię ani do pracy. Ba, nikomu to by nawet do głowy nie przyszło. 5. nie istniały wtedy pampersy - pieluchy tetrowe prało się własnoręcznie. Nie istniały bobo-fruity ani żadne inne przecieranki - wszystko robiło się ręcznie. Niewielka część rodzin miała pralki automatyczne. Auto było luksusem. Pracujące matki miały o niebo ciężej niż teraz. Do tego jeśli się miało dzieciaka w latach 80-tych - tragedia, kartki, kolejki, stanie czasem od świtu ... Współczuję mamie autora i w pełni ją rozumiem. Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar Meliana
9 15

@qulqa: Jestem dzieckiem lat 80-tych i co nieco pamiętam z tamtych czasów. Nigdzie też nie napisałam, że to były piękne i lekkie czasy, tylko że nie da się ich porównać ze współczesnymi realiami. Równie dobrze autor mógł stwierdzić, że kobiety w Afganistanie nawet same z domu nie mogą wyjść, a Polkom tu się cudów zachciewa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
25 47

To znaczy... Jak nam było źle, to niech innym nie będzie lepiej? Pogratulować podejścia.

Odpowiedz
avatar ramajanti
30 34

@Kobalamina: miałam podobne odczucie... Wychowywałam samotnie dwójkę dzieci zapieprzając jak mały samochodzik i wcale tego innym kobietom nie życzę.

Odpowiedz
avatar Mecianka
21 31

Nie popieram roszczeniowości. Ale co jest w tym złego, że kobiety mające dzieci chcą móc bez trudu je wychowywać i jednocześnie pracować (a zatem mieć godziny pracy pokrywające się z godzinami działania żłobka, mieć w ogóle dostęp do tego żłobka albo możliwość zatrudnienie opiekunki)? Czy tylko dlatego, że twoja rodzina miała taką, a nie inną sytuację, tak powinno być w całej Polsce? Czy każdemu dziecku życzysz, żeby było wychowywane tak jak ty? Tak wynika z twojej historii. Skoro da się wypruwać sobie żyły i dać radę, to należy wypruwać, a nie walczyć o lepszą sytuację. I nie jestem zdania, że zwykłe pragnienie bycia wspieraną w roli matki jest "pieluszkowym zapaleniem mózgu".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2016 o 19:48

avatar konto usunięte
10 18

Tak ale autorze Twoja mama już była lekarzem, to trochę inna sprawa.

Odpowiedz
avatar kajcia
14 22

Scorpion lubię cię ale w odniesieniu do tej konkretnej historii niestety nie masz racji. Sama jestem matką- z tą różnicą, że nas na żłobek prywatny stać. Ale nawet żeby do takiego prywatnego nawet się dostać trzeba było dziecko zapisać gdy ledwo się urodziło (a poszło do niego mając rok). Nie chodzi tu o to, że matkom się należy i już, a raczej o to, że faktycznie jak się wróci do pracy to dziecka nie ma z kim zostawić. U mnie przykładowo babcie kompletnie odpadają- obie schorowane. Jakie są relacje sąsiedzkie teraz a jakie były dawniej chyba sam wiesz-teraz sąsiad prędzej cię podpie*doli niż pomoże. Niańka to juz w ogóle grubszy wydatek. I weź człowieku wróć do pracy. A wystarczy więcej Państwowych żłobków, skoro tyle się mówi o tym, że społeczeństwo się starzeje i trzeba nam dzieci. Taka matka może siedzieć na bezrobociu i żyć z zasiłku- ale chce wrócić do pracy, tylko nie może bo brak jej na ten głupi żłobek 300-400zł na msc. Lepiej tyle samo albo i więcej dać bezrobotnej zasiłku zamiast tą kwotą stworzyć miejsce w Państwowym żłobku, tak by matka zarabiała sama na siebie. To tak jak z finansowaniem rodzin zastępczych zamiast pomoc faktycznym rodzinom w problemach finansowych- ale to już inna bajka.

Odpowiedz
avatar Sway
3 13

@kajcia: Znajomi mają taką sytuację. Oboje z pracą ogarnięci, urodziło im się dziecko. Najpierw macierzyński, wszystko fajnie, ale się skończyło i trzeba wracać do pracy. Co z małym? Żłobek? Zapomnij! Miejsc nie ma, a oni są we dwójkę i oboje mają pracę, więc państwo wychodzi z założenia, że na niańkę ich stać. No może i tak, ale takiej niani trzeba zapłacić. I to nie mało. No już nielegalnie niech będzie 10zł/h, 10 h dziennie, 5 dni w tygodniu i bum! Robią się 4 tys. Czyli właściwie jedna pensja i to też całkiem spora. Matka dziecka stwierdziła, ze ona to pie***** i idzie na wychowawczy, bo jeżeli mają zasuwać 8 godzin w pracy, a potem jeszcze w domu (bo niania nie posprząta i nie ugotuje zazwyczaj), to ona woli ten czas spędzać z dzieckiem.

Odpowiedz
avatar Face15372
7 7

@Sway: Hmm, alternatywna matematyka? 5 dni tygodniowo, 10 godzin dziennie, 10zł za godzinę. Miesiąc ma średnio 4 tygodnie. Dniówka 10*10=100zł. Tygodniówka 100x5=500zł. Należność za miesiąc 500*4=2000zł. Nie wiem skąd bierzesz to 4000zł.

Odpowiedz
avatar Sway
-3 5

@krys89: No widzisz, bo ja zanim napisałam ten komentarz, to przeczytałam raport o pracy niani w moim mieście. 1) Fakt, młoda dziewczyna weźmie mniej, ale ta zazwyczaj ma jakąś szkołę, czy studia, więc siłą rzeczy nie zostanie z dzieckiem od 7 do 17, od poniedziałku do piątku. Takie to co najwyżej na wieczory, jak chcesz pójść do kina z partnerem. W grę zatem wchodzą jedynie "profesjonalistki" i te sobie tak liczą 12-16 zł, za taką z pedagogicznym wykształceniem i kursami to nawet więcej. 2) Nianie zazwyczaj nie zgadzają się na układ, gdzie pilnują więcej niż dwójki dzieci i ja się im nie dziwię. Wbrew temu, co mówisz praca z dziećmi jest mega wykańczająca i nie polega tylko na patrzeniu, czy nie wkłada palców do kontaktu. 3) Jakieś 3/4 niań nie zgadza się na wykonywanie obowiązków domowych. Zakładają, że mają się opiekować dziećmi, a jak chcesz gosposię, to zatrudnij gosposię. Źródło jak coś: http://www.niania.pl/raport-loklany-wroclaw/Page.html @Face15372: Też zauważyłam ten błąd. :) Aż trochę siara. No ale dalej to jest pensja niejednej osoby. Nie wiem, ile zarabia żona mojego kolegi, przyznam szczerze. Ale padło stwierdzenie, że "opiekunka pochłonie całą pensję".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2016 o 12:47

avatar konto usunięte
1 1

@krys89: Nigdy jeszcze nie spotkałam się z takim przejawem cebulactwa jak u Ciebie , może od razu niech będzie przedszkolanką dla dwadzieściorga? A co tam niech jeszcze poprasuje i pogotuje, a rozumiem że jej za to dodatkowo zapłacisz?

Odpowiedz
avatar nacia30
19 21

Uważasz że 8 godzin dziennie i 3000zł wypłaty to coś nie do pomyślenia i szczyt roszczeniowości?

Odpowiedz
avatar freezerx
8 12

No i co dziwnego w tym, że ktoś zarabia 3k na normalnym etacie? Uważam, że tyle powinna dostać na początek każda osoba po studiach, a potem powinno być tylko lepiej. U mnie w pracy babki po 25 latach pracy zarabiają 2000 nawet niecałe, to jest normalne?

Odpowiedz
avatar grupaorkow
2 14

3 tysiące wypłaty to takie cudowne pieniądze? Gdybym miały taki miesięczny przychód na cały dom ledwo byłabym się w stanie utrzymać, mimo, że nie mam dzieci...

Odpowiedz
avatar grupaorkow
2 2

@krys89: uważasz, że da się wyżywić 4 osoby za 10 zł dziennie? Zdradź mi jak.

Odpowiedz
avatar archeoziele
2 2

@grupaorkow: Na pewno nie zdrowo.

Odpowiedz
avatar krys89
0 0

@grupaorkow: @archeoziele: 1500-300 = 1200 -> 300os pln czyli 10zł na osobę dziennie, 40zł na rodzinę ot kurczak, 1kg tańszej wędliny, pieczywo, ziemniaki i zostanie jeszcze na warzywa i owoce (oczywiście w tanim dyskoncie a nie u pani Pusi za rogiem )

Odpowiedz
avatar krys89
-1 9

Ech... wynika tak że jest złe podejście do życia i mało ktokolwiek myśli że posiadanie dzieci ma być "ukoronowaniem" dotychczasowych starań w swój rozwój. Przykładowo jeżeli ona jest lekarzem- specjalistą a on np. inżynierem to mogą sobie pozwolić nawet na 5-cioro dzieci , bo stać ich na przedszkole opiekunkę oraz mogą przekazać dziecku coś sensownego,a ludzie ubożsi niech zadowolą się jednym. Problem jest w tym że ludzie płodzą sobie dzieci (świadomie lub nieświadomie) i żądają żeby ktoś wypił piwa które sobie naważyli i zająć się ich dziećmi by ci mogli się bawić/studiować/robić karierę. To tak jak ktoś by w okresie niskich stóp procentowych wziął ogromny kredyt hipoteczny przechwalał się ile to ma miejsca, jaki luksus że wszędzie blisko a w okresie górki (tzw dużej podwyżki stóp procentowych ) zamiast zacisnąć pracę i/lub znaleźć dodatkową pracę żądał od państwa innych żeby mu to mieszkanie spłacali i jeszcze na czynsz i opłaty dali.

Odpowiedz
avatar Face15372
1 1

@krys89: Czyli wypisz wymaluj frankowicze (odnosząc się do drugiej kwestii).

Odpowiedz
avatar Sith
8 12

Ciekawe drogi autorze skąd u ciebie taka nienawiść akurat do matek, które chciały by godnie żyć i zapewnić dzieciom przyszłość. Lekarze nigdy nie byli biedni więc nie wiem skąd akurat twoja mamusia miała tak strasznie ciężko. Czepiasz się matek, rodziców? Czemu nie patologii, która ciągnie kasę i ją przepija? Widać ja i moja partnerka jesteśmy roszczeniowi bo chcemy np. żłobków i przedszkoli dla dzieci. Państwowych a nie prywatnych w których miejsce kosztuje czasem więcej niż jedna pensja, ależ jesteśmy roszczeniowi. Te 500 lub więcej złotych od pisu mogą sobie w d... wsadzić. wolałbym darmowy żłobek i przedszkole w mojej dzielnicy a nie na drugim końcu miasta. To by była większa zachęta do rodzenia dzieci niż ta kasa dla patologii.

Odpowiedz
avatar qulqa
3 7

@Sith: Nie masz pojęcia, o czym piszesz. Za socjalizmu lekarze BYLI BIEDNI, jeśli pracowali na jednym etacie i nie brali dyżurów. Byle cieć z budowy czy niewykwalifikowany robotnik w fabryce często zarabiał więcej od lekarza. W tej chwili zresztą też w wielu miejscach, gdzie jest praca etatowa, lekarze zarabiają skandalicznie mało. Uważasz, że 3200 brutto dla lekarza specjalisty to kokosy? Lekarze i wtedy, i teraz zarabiali czym innym - pracą na dyżurach, w poradniach popołudniowych i w gabinetach prywatnych/spółdzielczych. Czyli pracą ponad etat. Nie widzę powodu, żeby im to wypominać - w końcu ty też przecież możesz pracować 400 godzin miesięcznie. Autor nie pisze, że roszczeniowe jest żądanie żłobków czy przedszkoli. Autor pisze o żądaniu 3 tys za etat bez nadgodzin tylko dlatego, że ma się dziecko, kiedy doświadczeni i wykształceni zarabiają mniej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@qulqa: czytałas historię, na którą autor się powołuje? Nie chodziło o to, że ma dostawać zasiłek na dziecko, 3 tys. za nic, brak nadgodzin i wszystko na tacy. Autorka tamtej historii chciałaby kontynuować studia i iść do pracy, zarobić na siebie i dziecko (sądząc z historii, razem z jego ojcem). Zauważa, że od lat trąbi się u nas, że rodzi się za mało dzieci, coraz później, ale brak wsparcia dla kobiet, które chciałyby pogodzić macierzyństwo z pracą- chodzi właśnie o żłobki i przedszkola. Więc, de facto, autor właśnie pisze, że to jest roszczeniowe.

Odpowiedz
avatar qulqa
-1 1

@tysenna: Nie czytałam historii, na którą autor się powołuje. Komentuje wypowiedź przedpiścy. Oraz słowa autora postu: „bo ja muszę mieć pieniądze, bo mi się należy i ja mam dziecko i najlepiej jakbym siedziała po 8 godzin dziennie pięć razy w tygodniu i dostawała 3 tysiące wypłaty. I oczywiście zasiłek na dziecko, aby opiekunkę wziąć!”.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@qulqa: "Najbardziej na świecie nienawidzę podejścia „mnie się należy bo…” i pieluszkowego zapalenia mózgu. Historia http://piekielni.pl/70810 spełnia oba wymagania." Całość odnosi się do tej historii. To, co zacytowałaś, to w 100% nieuprawniona opinia autora tekstu.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
10 12

@Scorpion Twoja mama nie miała łatwo w życiu, ale tą historię napisałeś jakbyś żałował innym kobietom lepszego i łatwiejszego życia. Świat idzie do przodu życie teoretycznie ma być łatwiejsze, a nie trudniejsze. W historii, do której się odnosisz nie ma jakieś specjalnej roszczeniowości, tylko narzekanie na nieco patową sytuację, gdzie pójście do pracy oznacza połowę lub więcej pensji przeznaczaną na opłaty za żłobek.

Odpowiedz
avatar freezerx
0 2

To prawda, że kiedyś lekarze zarabiali naprawdę słabo. Ale obecnie np.w szpitalu, gdzie pracuje moja koleżanka lekarz dwa lata po studiach, bez specjalizacji dostaje 1200zł za jeden dyżur. Może dlatego, że to mała miejscowość, w większych płacą jednak gorzej. Ale mimo wszystko, za jeden dyżur to nieźle, do tego pensja, a dyżurów jest kilka. Zaraz po studiach i rocznym stażu może liczyć na 5-6k za pracę w zwykłej przychodni. Wystarczy porównać z zarobkami w innych zawodach.

Odpowiedz
avatar Grav
0 6

To, co spotkało Twoją matkę, niewątpliwie jest piekielne, choć trzeba przyznać, że jakąś tam pomoc od rodziny i znajomych otrzymała. Natomiast praca 8h dziennie 5 dni w tygodniu za 3000 brutto powinna być standardem, a nie jakimś niedoścignionym marzeniem. 3000 zł brutto to raptem jakieś... 700 euro? Za taką kwotę nasi zachodni sąsiedzi nawet nie ruszą dupy z domu, a ceny wcale nie są aż tak kosmicznie wyższe od naszych, żeby uzasadnić aż takie różnice w płacach.

Odpowiedz
Udostępnij