Mój były już narzeczony interesuje się fitnessem i bardzo dba o wygląd swojego ciała. Ja jestem jego zupełnym przeciwieństwem - co prawda staram się jeść zdrowo, ale nie katuje się dietami i nie chodzę 8 dni w tygodniu na siłownię. Może i nie mam figury modelki, ale udało mi się zachować szczupłą sylwetkę, z której jestem zadowolona, akceptuję siebie i się sobie podobam.
Parę dni temu przyszedł do nas kolega narzeczonego, którego niestety nie miałam jeszcze okazji poznać. Tak się złożyło, że to ja otworzyłam mu drzwi. Nastąpiło przywitanie, wymiana uprzejmości i zawołałam narzeczonego, a sama udałam się do kuchni, która sąsiaduje z przedpokojem, więc dokładnie słyszałam ich rozmowę.
[bn] - były narzeczony
[k] - kolega
[k]: Ty, niezła laseczka! To twoja?
[bn]: Jaja sobie robisz?! Ta gruba świnia?! Ona tylko żre, widziałeś jej tłuszcz na brzuchu?!
Wyskoczyłam z kuchni i na oczach kolegi uderzyłam "ukochanego" w twarz. Kiedy pakowałam walizkę ze łzami w oczach, usłyszałam z ust skruszonego narzeczonego, że "to nie tak jak myślę" i "on to powiedział specjalnie, żeby wybić koledze z głowy ewentualne podrywanie mnie". Powinnam też zrozumieć, że "to było z troski, bo on uważa, że powinnam zacząć ćwiczyć, bo się boi, że za parę lat dostanę zawału."
Doszłam do wniosku, że zawału dostanę jeśli zostanę z tym człowiekiem jeszcze chwilę dłużej, więc bezczelnie się wyniosłam.
Teraz nachodzi mnie taka refleksja - jesteś z kimś wiele lat (my byliśmy prawie 7), mieszkasz z nim, planujesz ślub i dzieci, często słyszysz od tego kogoś, że cię kocha, a tak naprawdę ma o tobie jak najgorsze wyobrażenie i nie waha się ciebie obrazić w rozmowie z innymi.
Mam złamane serce, ale kto wie, może zaoszczędziłam sobie wielu upokorzeń na przyszłość.
narzeczony
W sumie to zachował się niedojrzale. Podejrzewam, że ten jeden wybryk ukochanego był tym, który akurat przelał czarę goryczy. Trudno uwierzyć, że wszystko było w porządku, i po tej sytuacji nagle wszystko się posypało. Chociaż z drugiej strony taki tekst, wybitne nieprzyznanie się do swojej ukochanej z którą się jest już kilka lat jest poniżej krytyki.
Odpowiedz@Francuz: I mi się to samo wydaje - to było to zdarzenie, które przechyliło szalę goryczy i dziewczyna podjęła dawno już rozważana decyzję o odejściu.
OdpowiedzZ całym szacunkiem, ale zawsze jak czytam takie historie to nasuwa mi się na myśl jedno pytanie - kobiety, gdzie wy znajdujecie takich kretynów i gdzie macie mózgi, że decydujecie się na związek z kimś takim?!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2016 o 0:21
@12345: Nie rozumiem tego komentarza. Czy Ty myślisz, że to takie proste? Nie wiem czy jesteś facetem czy babką, to nieistotne. Zawsze można trafić na kogoś, kogo się idealizuje, nie widzi się wad (albo się widzi i próbuje się je ignorować). Nigdy w związku nic nie jest czarno-białe. No i gdzieś musi być granica. To nie działa tak, że "zrobisz pierwszą rzecz, która mi nie pasuje to wypad".
Odpowiedz@12345: To Ty myślisz, że taki kretyn od razu pokazuje, że jest kretynem? Fajnie gdyby tak było i jaka oszczędność czasu i nerwów :D Prawdziwa natura takiego kretyna wyłazi powoli, albo przypadkiem tak jak w tej historii. Podejrzewam, że gdyby nie przypadek to autorka odkryłaby prawdziwą naturę narzeczonego dopiero po ślubie.
Odpowiedz@Bryanka: Siedem lat z kimś, kto wśród kumpli nazywa cię grubą świnią? Serio?
Odpowiedz@saska: A daj spokój... Znasz pojęcie "friendzone"? Sprowadza się do baby stwierdzającej "chciałabym spotkać faceta takiego jak ty" do gościa. Tylko, że ten gość stoi przed nią i się skręca po każdej sylabie. Nie chce mi się tu roztrząsać wszystkich za i przeciw ale jednak sprowadza się do tego, że kobiety zwykle wybierają świnię w zanadrzu trzymając mężczyzn. Trochę jak w serialu Friends Rachel tłumaczyła Rossowi, że Raul to był czysty seks a Ross ją potrafi rozbawić (co miało znaczyć "zrozumieć")... Z resztą jak przez 7 lat kobita nie dostrzega bycia traktowaną jak służba (również seksualna pewnie) to nawet na współczucie nie zasługuje.
Odpowiedz@12345: To ty nie wiesz jak to jest z kobietami ? Jesteś romantykiem i taki szaraczkiem, wiesz że będziesz starał się traktować swoją dziewczynę jak najlepiej (bo w końcu zawsze są jakieś sprzeczki ale nieporozumienia a nikt nie jest idealny) tak czy siak wyznajesz tej kobiecie swe uczucie, jej odpowiedz jest taka że jesteś słodki ale traktuje Cię jak przyjaciela i mimo iż byłbyś idealnym facetem ale nie dla niej, potem sprawa toczy się tak ona, poznaje faceta, mięśniak przystojny, może łobuz, kręcą ze sobą i schodzą, potem decyzja o współżyciu i najczęściej wpadka, po tej sytuacji "kochany łobuz" od niej odchodzi i dziewczyna zostaje z brzuchem albo dzieckiem i cicho płacze w poduszkę że każdy facet to świnia.
Odpowiedz@12345: a jeszcze ppotem, jak i tu w niektorych komentarzach usłyszysz,że jestes przewrazliwiona , i ze to tylko żarty.. no ciekawe, gdyby tak kobieta przy kolegach wytknęła, ze jej ukochany to impotencik, no bo co się obrażasz, mały fiuteczku, to tylko komplemencik... Panowie co poniekotrzy uważają chamstwo i grubiaństwo za element swojego stylu bycia? No ok, to co poniektóre kobiety wybieraja zycie bez grubianstwa i chamstwa., jak w tej historii....
Odpowiedzbo szukasz jakiegos szajbusa co to by zdech jaby mu na silke zabroniono isc - ja ciwcze trzy razy w tyg i tylko typowo na silie bica nogi iitp dieta to porostu duzo jajek i tyle ma byc sila a nie pindolenie zwariowac mozna tak
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: nie mierz wszystkich swoją miarą, bo nie jesteś idealny, widać to po Twoich komentarzach. I nie oceniam wyborów innych, bo sam dokonuje aż złych wyborów wśród kobiet, o czym często piszesz w swoich komentarzach, więc daruj :)
Odpowiedzgood girl :)
OdpowiedzJakbym miała się rozwodzić za każdym razem, gdy mój mąż pilnie coś równie głupiego, to byłabym już wielokrotna rozwodka. Oczywiście każdy po swojemu odbierze taka historie, dla mnie autorka to trochę przewrazliwiona panienka. Albo jest ślepa i głupia. Tyle lat razem i obrazić się o takie coś lub tyle lat razem i nie widzieć wcześniej, że koleś ma na ciebie wywalone. Obstawiam jednak to pierwsze.
Odpowiedz@elda24: Albo tak jak wcześniej ktoś napisał, "ten jeden wybryk ukochanego był tym, który akurat przelał czarę goryczy". Bo takie jednorazowe... Poza tym trochę dystansu. Mój facet ma całkiem okazały brzuszek i owszem, czasem robię mu przytyki na tan temat. Tylko że jak ja go nazwałam parówą, to stwierdził, że w takim razie ja jestem bułą i razem tworzymy hot-doga ;) Żeby nie wspomnieć o obmacywaniu mojego brzucha i nazywaniu go "kochanym sadełkiem" hehe:D
Odpowiedz@Poecilotheria: Hah, to prawie jak z moim :D Mamy dość specyficzne poczucie humoru i zdarzało nam się wyzywać od "świń", "morsów" i "bojlerów". Z czego ja mam standardową, może nieco zaokrągloną sylwetkę, a on "brzusio kucharza". I taki tekst, nawet przy jego kumplu, spowodowałby tylko odzywkę: "Patrz na swój, tłusty wieprzu!". Z tym, że zaznaczam, iż na takie chamskie (czasami trwające bardzo długo) wymiany zdań oboje się zgadzamy i wiemy, że ta druga połówka w każdej chwili może coś "walnąć". Zatem mimo tego, że na mnie coś takiego nie robi wrażenia, uważam że narzeczony autorki był niesamowicie piekielny i miała ona zupełną rację. Często nawet z tonu wypowiedzi można wywnioskować, jakie nadawca miał intencje. Czy to żart, czy zwykłe bucerstwo (stawiam na to drugie). Poza tym, gdy zna się kogoś 7 lat, to raczej się wie, czy ktoś jest żartownisiem, czy wśród znajomych jest niefrasobliwy... Zna się jego charakter. Wnioskuję więc, że autorka, posiadając wszelkie powyżej wymienione dane, odczytała komunikat i zareagowała prawidłowo ^^
OdpowiedzMnie zawsze drażni, jak baba rzuca się z łapami na faceta. Ogólnie przemoc kogokolwiek wobec kogokolwiek ( o ile nie jest to samoobrona ) uważam za przejaw niziutkiego IQ i braku klasy. Mogła odpyskować, mogła poniżyć go w podobnym stylu i pokazać jak wiele traci. Wolała wybrać najgorszą opcję, pewnie jakby oddał to byłaby dodatkowa historia na piekielnych.
Odpowiedz@StereotypowaBlondynka: Czasami emocje biorą górę i człowiek nie myśli co robi. Nie każdy też ma na tyle spokojny temperament, żeby w razie usłyszenia czegoś takiego przeanalizować sytuację, wybrać najcelniejszą ripostę i "odpysknąć". W podobnej sytuacji, gdyby mnie to zraniło, pewnie zaczęłabym przysłowiowo "drzeć japę". Jestem człowiekiem zazwyczaj spokojnym, ale gdy wpadam w złość, tak właśnie reaguję. Tylko do tego trzeba by było napraaaawdę się postarać. Mój znajomy, chodzący spokój, oaza cierpliwości, raz na moich oczach przyłożył komuś. Po prostu ktoś przegiął. Widziałam raz, jak moja mama, gdy mój brat był w niebezpieczeństwie, a ona nic nie mogła zrobić, przy ludziach waliła pięścią w stół. Ludzie w emocjach różnie reagują, uwierz.
Odpowiedz@StereotypowaBlondynka: No popatrz, a dopiero czytałam inną historię, pod którą stoi Twój komentarz, że kobietę "degustującą" masło w supermarkecie powinno się strzelić z liścia
Odpowiedz@StereotypowaBlondynka: Tak jakby "odpyskowanie" nie było brakiem klasy. :|
Odpowiedz@Vakme: "Czasami emocje biorą górę i człowiek nie myśli co robi." Nie sądzę, by takie wytłumaczenie doprowadziło do uniewinnienia, kiedy kogoś w afekcie zastrzelisz.
Odpowiedz@StereotypowaBlondynka: Zgodziłabym się. Gdyby w historii zamienić parę miejscami i to on dał jej w twarz za ten tekst zostałby nazwany chamem, damskim bokserem czy jeszcze inaczej.
Odpowiedz@Hachimaro: Też nie sądzę, co nie zmienia faktu, że się to zdarza. W różnym stopniu, różnie objawia, ale zdarza. Gdyby nie istniało, nie byłoby zabójstwa "w afekcie". I do uniewinnienia nie, ale to zupełnie inny rodzaj zabójstwa, inaczej karany, jak już wchodzimy na drogę prawną. Dobrze, że nie chcę do nikogo strzelać ;)
OdpowiedzJeśli to jedyny powód to jesteś raczej mało dojrzała, tym bardziej że mógł żartować, a ty mogłaś coś nie tak usłyszeć.
Odpowiedz@Morog: Jeśli powodów było więcej, to zrobiła przysługę sobie. Jeśli ten był jedyny - to zrobiła przysługę jemu ;)
OdpowiedzIdentyczny scenariusz był niedawno w "Ukrytej Prawdzie" :)
Odpowiedz@intruS: Ileż można samemu fejków nawymyślać, w końcu trzeba sięgnąć po zewnętrzne inspiracje ;)
Odpowiedz@Cox: Ale można przynajmniej się postarać i sięgnąć po - łatwo dostępne w internecie - odcinki sprzed dłuższego czasu niż jakiś miesiąc wstecz :)
Odpowiedz@intruS: Bo te historie są naciągnięte jak plandeka w Żuku...
OdpowiedzCzy słowna obelga daje prawo do użycia przemocy? Dlaczego kobiety uzurpują sobie prawo do bicia mężczyzn? Gdyby sytuacja była odwrotna, ta historia byłaby o brutalu który pobił dziewczynę, która "tylko żartowała", czy jakkolwiek by to zostało usprawiedliwione. Facet uderzy kobietę - patologia. Kobieta uderzy faceta - norma i to jest ok. W końcu zasłużył, nie? Nie... Każde użycie siły wobec najbliższych jest patologią...
Odpowiedz@Kosmos: Podwójne standardy. Tylko że o ile z tymi krzywdzącymi kobiety ktoś stara się walczyć, o tyle w drugą stronę to nie działa. Ale wydaje mi się, że świadomość się odrobinkę zmienia na lepsze, mimo wszystko, coraz więcej osób postrzega to jako patologię albo ewentualnie - jak ja - zwyczajną biedę umysłową.
OdpowiedzBardzo dobrze zrobiłaś, że się z nim rozstałaś. Uchroniłaś faceta przed wdepnięciem na minę. Małżeństwo z przewrażliwioną histeryczką musiałoby być koszmarem.
OdpowiedzDobrze zrobiłaś. Moja babcia mawiała, że długa choroba kończy się śmiercią, a długa znajomość niczym... Mimo, że żadnych szkół nie kończyła to bardzo mądra kobieta była.
Odpowiedzokulary322 - na pokrzepienie, zrobiłaś lepiej niż dobrze. Sam niedawno brałem ślub i w dalszym ciągu pamiętam nauki przedślubne. Mąż i żona to jedno i choćby wokół wszystko się waliło, znajdą w sobie oparcie. Jeśli związek ma być trwały, to musi być zbudowany na szczerości i wzajemnym szacunku. Oczernianie własnej żony (albo narzeczonej, jak w Twoim przypadku) za jej plecami nie jest zachowaniem które świadczy o szczerości - to brak umiejętności szczerej rozmowy (jeśli nie pasuje mu Twoja figura), a przede wszystkim zakłamanie. Do tego dochodzi brak akceptacji Twojej osoby taką, jaką jest. Zrobiłaś bardzo dobrze i głowa do góry - znajdziesz kogoś kto wart będzie twego uczucia!
Odpowiedz