Okazałam się czepliwą s*ką, bo przeszkadza mi palenie papierosów w budynku.
Sąsiadka jest administratorką bloku, a jej mąż konserwatorem. I oboje muszą, no po prostu muszą palić na klatce lub w windzie. Tak, w windzie - bo najwidoczniej ta nie posiada żadnych czujników, skoro robią to nagminnie. Mieszkają na drugim piętrze - mój boże, taki kawał drogi do pokonania na dół, całe 30 sekund windą.
Raz wchodząc na klatkę poczułam, że śmierdzi fajkami. Powiedziałam do mojego chłopaka, że znowu ktoś palił i że to już zaczyna być irytujące - nie wiedziałam jednak, że to ta sąsiadka i że wciąż stała jeszcze na półpiętrze i nas słyszała. No cóż.
Minął jakiś czas, parę dni temu wracałam z pracy i czekałam na windę. Sąsiadka akurat schodziła z mężem i jeszcze jakimś panem. Mijając mnie nie odpowiedziała na moje dzień dobry, natomiast nie mogła powstrzymać się od komentarza w stronę znajomego.
P: Widzisz jak my teraz mamy źle, musimy palić w piwnicy!
Z: A dlaczego? Co się stało?
W tym momencie pani już schodziła po schodach i otwierała drzwi do klatki, bo w twarz mi przecież nic nie powie.
P: A bo widzisz, PANI to tak bardzo przeszkadza, że palimy na klatce!
Po czym zamknęła drzwi i poszła.
No faktycznie jestem taka straszna. Od tej pory jej nie widziałam, ale aż mnie krew zalewa. Czemu nie pali sobie w domu, skoro tak lubi? Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć.
sąsiedzi
Ach sama mam dwóch palaczy w mieszkaniu. Na szczęście palą zawsze przy otwartym oknie i jednego, góra dwa papierosy dziennie. Na Twoim miejscu olałabym komentarze paniusi, ważne że już nie kopci w windzie ani na klatce schodowej. Po co masz sobie nerwy strzępić?
Odpowiedz@StereotypowaBlondynka: masz rację, ale ona w sumie nie jest jedyną osobą, która pali w windzie. chociaż te drugie osoby to takie dwie patologiczne karyny, które dzień zaczynają browarem i kończą wódeczką, więc... dlatego ja póki co mam to w dupie, bo i tak mam zamiar się wyprowadzać w przeciągu dwóch, trzech miesięcy. Po prostu tego nie ogarniam, jakby chęć czystej i pachnącej klatki była czymś nienormalnym.
OdpowiedzAle czekaj... Nie poszłaś do niej, nie powiedziałaś, że ci to przeszkadza więc w czym problem? Może faktycznie jesteś jedyną osobą w klatce, która ma problem z tym, że ktoś pali. U mnie jest 39 mieszkań, ja nie palę, mąż też nie, ale nie będę biegać po sąsiadach, bo mi śmierdzi jak wchodzę 2 razy dziennie po schodach. Tak, czepiasz się.
OdpowiedzMoże sąsiadka to taka nałogowa palaczka, której schodzi paczka dziennie. Wtedy za każdym razem (zwłaszcza w windzie) musi strasznie śmierdzieć. Jeśli autorka dość często musi wychodzić z domu a jest wrażliwa na dym papierosowy, to może być lekko zirytowana.
Odpowiedz@shane: ale tu w historii nikt nie latał po sąsiadach przecież.
Odpowiedz@shane: ja po nikim nie latam. dla nikogo nie jestem wredna i niemiła, po prostu powiedziałam do chłopaka to, co było zgodne z prawdą: że znowu śmierdzi papierosami. co w tym czepliwego? uważasz palenie w windzie na normalne? jej mąż jeździ windą co chwilę - kursuje do 11 piętra, potem na dół i tak dość często. i prawie za każdym razem, jak wsiadam do windy (a nie robię tego dwa razy dziennie) to w niej śmierdzi lub on sam w niej stoi z fajką. Pomijając fakt, że to niezgodne z prawem, to to po prostu wkurzające. I tak, jestem wrażliwa na dym, od dziecka mam z tym problem i nie widzę w tym nic złego. Ja jej nie bronię palić w mieszkaniu - smacznego, niech się truje i sobie hoduje raka. Ale ja nie mam zamiaru z tego powodu cierpieć. Płacę za mieszkanie, sprzątam po sobie, jestem spokojna i nie robię awantur, więc nie mam zamiaru być traktowana gorzej, bo przeszkadza mi coś, co jest ewidentnie nie na miejscu. Co ją zbawi nawet ta minuta, żeby sobie zapalić na dworze? Albo czemu nie pali w domu? Bo jej będzie śmierdziało?
Odpowiedz@shane: Autorce przeszkadza to, że sąsiadka zamiast palić u siebie i zaśmierdzać powietrze w swoim mieszkaniu, wybiera do tego windę. Dlaczego inni mają cierpieć przez jej nałóg? Podejrzewam że dużo osób niepalących miałoby w takiej sytuacji coś przeciwko... Ja na przykład mam tak, że dusi mnie tym papierosowy a w takiej zaśmiedziałej windzie to pewnie i zakręciłoby mi się jeszcze w głowie...
OdpowiedzPo prostu wydaje mi się, że jeśli ci to przeszkadza to wystarczy iść do sąsiadki i jej o tym powiedzieć zamiast się obrażać :) Jakbyś usłyszała e korytarzu, że jedna sąsiadka się skarży drugiej twierdząc, że np. twoja pralka głośno chodzi to pewnie zastanawiałabyś się czemu nie przyszła ci powiedzieć tego osobiście i mogłybyście dojść do jakiegoś porozumienia. Ot uroki mieszkania w bloku.
Odpowiedz@StereotypowaBlondynka: nie mówiąc o tym, że potem idę do pracy śmierdząc papierosami, których nie palę. Ja od dziecka reaguję na papierosy wręcz alergicznie - mój dziadek całe życie przy mnie palił w zamkniętym mieszkaniu (bo okien otwierac to nie, bo zimno) i po prostu dostawałam mdłości, bolał mnie brzuch i wymiotowałam od tego. teraz już nie mam tak skrajnych reakcji, ale i tak nie czuję się najlepiej.
Odpowiedz@shane: ja się sąsiadce nie skarżyłam, a stwierdziłam fakt do chłopaka. plus co tu jest do rozkminiania - nie pali się na klatce schodowej i tyle. nie pali się w windzie. to nie jest moje widzimisię, to jest po prostu niezgodne z prawem i tyle. plus głośno działająca pralka to jednak co innego. i gdybym to słyszała (a słyszałam, bo sąsiadka z dołu ma wiecznie jakiś problem do nas) to bym to olała. tysiąc razy latałam do sąsiadki z dołu pytając, czy coś jej nie przeszkadzało, czy nie było za głośno (jak np raz kot nam świrował całą noc) i zawsze ta sama śpiewka - ja tam nic nie słyszę, jakby was nie było. a potem latała do tej administratorki z gorzkimi żalami.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2016 o 18:09
@shane: Dym* papierosowy :D Z historii wynika, że sąsiadka przypadkiem dowiedziała się o niezadowoleniu autorki odnośnie palenia w windzie. Zresztą nigdy nie przyszłoby mi do głowy by latać na fajki do windy i drażnić tym niepalących. Przecież można wyjść na balkon, przed blok albo jak mój sąsiad otworzyć okienko na klatce (gdzie jedynym sąsiadem są drzwi na strych) i tam jarać. Może i autorka powinna pójść osobiście, ale pani kierowała się skrajnym lenistwem i brakiem zrozumienia :)
Odpowiedz@josefine: Współczuję, co ten facet musi mieć w głowie... Ja wiem że jazda windą to jest frajda, ale raczej dla dzieciaków w wieku wczesnoszkolnym ;). Pan może chciał zostać windowym albo szuka towarzystwa, stąd palenie fajek w takim miejscu.
Odpowiedz@StereotypowaBlondynka: ja też nie chodzę po klatce i nie drę japy, że ooooo co tu się wyprawia, a po prostu zwróciłam uwagę do mojego chłopaka. nie będę przecież kobiety 50+ uczyć kultury... no ale może powinnam :D i ja się na nikogo nie obrażam, po prostu w tym bloku wszystko jest przeciwko nam (no, oprócz fajnych sąsiadów obok) i generalnie już mnie krew zalewa. niestety, dopiero za 2-3 miesiące będziemy mogli zmienić mieszkanie, bo niedawno zaczęłam pracę w której lepiej zarabiam.
Odpowiedz@shane: jak napisała autorka, palenie w takich miejscach jest niezgodne z prawem, i nikt tu łaski nie robi. Mnie drażni palenie w przestrzeni publicznej - na przystankach, na ulicach. Niby nie wolno, jednak mnóstwo ludzi to robi, chociaż nie każdy ma ochotę wdychać ten dym, bo ktoś inny musi już natychmiast dokarmić raczka
Odpowiedz@shane: Palenie w windzie, pomijając jego legalność, jest tak samo kulturalne jak pierdzenie w towarzystwie i powinno spotykać się w najlepszym razie z ostracyzmem.
OdpowiedzSama palę. Palę sobie w domu (bo to moje terytorium) i tam, gdzie można i nie przeszkadza to innym, ale i mnie szlag trafia (i to podwójnie) na palaczy, którzy palą z przekory lub wręcz na złość otoczeniu, jakby chcieli krzyczeć - mam was wszystkich w d.... Irytuje mnie to podwójnie, bo oprócz irytacji na zupełny brak kultury, to jeszcze przez takie chamstwo m.in. mamy tą nagonkę na palaczy. A palenie w windzie to właśnie tak0i kompletny brak kultury.
Odpowiedz@katem: popieram w 100%, nienawidze gdy na klatce/w barze/klubie/kawiarni czuje dym pomimo że sama jestem palaczka.
Odpowiedz@ZlaFranca: więc jednak da się być kulturalnym palaczem. :) widać to siedzi w człowieku, a nie "nałogu".
Odpowiedz@josefine: Oczywiście, że się da :) Ja mam podobnie do @katem z tą różnicą, że ja nie palę w domu (bo nie lubię palić w pomieszczeniach zamkniętych, a do tego moja żona nie pali). I dlatego jeżeli palę na ulicy to zawsze staram się to robić tak, żeby innym nie przeszkadzało i w większości przypadków się to udaje.
OdpowiedzŚmierdzieli powinno się pozamykać w gettach, ale takich hermetycznych, żeby nie truli tych, którzy mieszkają poza gettami. I niech się w tym własnym smrodzie ukiszą i uduszą, spokój będzie.
Odpowiedz@timo: Nieraz są takie kabiny do palenia, fajnie by było gdyby po pewnych czasie drzwi się blokowały a cały dym był wtłaczany z powrotem do kabiny.
OdpowiedzNie pojmuję takich ludzi. Ja sama nie palę, nienawidzę wręcz smrodu papierosów i jestem na nie przeczulona. Moja mama pali na szczęście całym rokiem na balkonie, więc nie daje się to rodzinie we znaki, ale nie cierpię jak pójdę gdzieś ze znajomymi i musimy koniecznie usiąść w sali dla palących bo oni muszą co pół godziny zajarać. Potem ubrań nie mogę doprać z tego smrodu, o biernym paleniu nie mówiąc... Jak dla mnie zakaz palenia w miejscach publicznych powinien być o wiele bardziej rygorystyczny i w żadnej knajpie czy podobnym przybytku nie powinno istnieć coś takiego jak sala dla palących. Chcesz jarać? To twój nałóg, twój problem i twój rak, więc wyjdź na zewnątrz, a nie będziesz truł innych ludzi bo cię ciśnie na nikotynę >.>
Odpowiedz@Lyra108: Nie żebym miała coś do Twojej Mamy, ale sąsiadka też robi mi całe lato tę uprzejmość, że pali na balkonie... Nawet nie wiesz jak wspaniale dym nawiewa w otwarte okno piętro niżej. Wybór mam prosty - zostawić otwarte i dusić się w dymie bądź zamknąć i dusić się z gorąca. Żyć nie umierać.
Odpowiedz@Nietoperzyca: Ale my mieszkamy w domu :D Więc nie martw się, moja mama nie dmucha nikomu na balkonie w nos, bo domki ułożone są jak schodki i jednych sąsiadów oddziela od nas spora ściana ich domu, więc dym nie ma szans do nich dolecieć, a drudzy mają balkon za ścianą naszego domu, więc tym bardziej ;)
Odpowiedz@Lyra108 nie chcę nic mówić ale czemu nie powiesz znajomym że nie chcesz siedzieć w kłębach dymu? No chyba że mówiłaś a oni mają w dupie, to wtedy "gratuluję" znajomych i polecam szybką ich wymianę.
OdpowiedzNa jednej z klatek schodowych widziałam kiedyś przyczepioną kartkę z wydrukowaną prośbą: "Palacze! Nie odbierajcie swoim bliskim możliwości luksusu wędzenia się w dymie papierosowym! Nie palcie na klatce! Palcie u siebie w domu!".
OdpowiedzMieszkam na parterze, z klatki są dwa wyjścia po obu stronach korytarza (!), a i tak wszyscy palący sąsiedzi (z połowy mieszkań) kopcą na klatce w okresie jesienno-zimowym! Mają nawet popielniczki/słoiki na pety przy drzwiach :D włącznie z dozorczynią, która wypiera się wszystkiego w administracji. Oczywiście w moim mieszkaniu śmierdzi dymem, ale co zrobić?
Odpowiedz@szujcia: nagrać i dać do administracj. Powinni ją wtedy wyrzucić a nowa zrobi porządek.
OdpowiedzSama palę, ale staram się nikomu tym nie przeszkadzać. Dym papierosowy śmierdzi, to jest fakt. A takie stare pety i ostygły dym to już zwyczajnie cuchnie. I na klatce przeszkadza mi to tak samo jak zapaszki typu zgniłe śmieci (bo po co wynosić worek od razu do kontenera/zsypu, jak może dwa dni na klatce postać).
Odpowiedz@Drzewo: tego to już kompletnie nie rozumiem. nie wiem, czy zostałam jakoś inaczej wychowana, czy co, ale u mnie w domu zostawienie śmieci na klatce byłoby odebrane jako chamstwo i brak kultury dla innych mieszkańców. Jednak niektórzy nie mają z tym problemu... Zostawiania butów na zewnątrz też nie rozumiem - zimą jak zimą, ale latem? Często zapachy były piękne. Ale generalnie to mi aż tak nie przeszkadza jak te fajki.
Odpowiedz@josefine: W sumie ciężko zdecydować, który "zapach" jest "lepszy" :D. Nie wolę żadnego - ale gdybym miała zdecydować, czy przeszkadza mi palenie na klatce czy wystawianie śmieci na klatkę, to chyba wolę ten dym - z niego się nic nie wylęga... Z dwojga złego lepiej bez robactwa.
Odpowiedzja sobie popalam ale nigdy nie pale w pomieszczeniu gdzie nikt inny nie pali chociaz osobiscie nie lubie palic w zamknietej przestrzeni nawet klatce schodowej bo potem nie ma roznicy czy sie wciaga z papierosa czy z powietrza. najlepsze jest to ze jak ktos pali kolo mnie to mi to przeszkadza troche szczegolnie jak sa to jakies ruskie gowna albo skrety czy cos rownie mocnego. jak stoje z papierosem na miescie to zwykle staje gdzies z boku zeby nikomu nie dmuchac przed nosem. a jak mnie wkurzala rodzinka z bahorami w pociagu gdzie stoje pod drzwiami bo nigdy nie ma miejsca a oni sobie wyszli przed drzwi i pala jakies scierwa dmuchajac do srodka. juz nie wspominajac o popiele lecacym mi na kurtke.
OdpowiedzMiałam dwie bardzo podobne sytuacje. 1. W bloku jeszcze z czasów studenckich również pan administrator łaził po klatce i palił, często robił to również w windzie. Nic sobie nie robił z tego, ze np. ktoś tą windą razem z nim jechał. Po zwróceniu mu przeze mnie uwagi powiedział: "Mi wolno więcej". 2. Już po studiach z mężem wynajmowaliśmy mieszkanie w bloku, w którym na parterze była kancelaria adwokacka. Pan szanowny adwokat nie był nigdy w stanie poczekać dosłownie 10 sekund aż znajdzie się na dworze - papierosa odpalał już na klatce i bardzo mocno się nim zaciągał. Na każde zwrócenie uwagi obrzucał tylko pogardliwym spojrzeniem i mówił, że jestem przewrażliwiona, skoro taka chwilka palenia na klatce mi przeszkadza. Ta chwilka zawsze skutkowała smrodem aż do siódmego piętra, więc nie uważam, żebym była aż tak przewrażliwiona.
Odpowiedz@Sadystka: no i to są właśnie klasyczne odpowiedzi. ja nie wiem, co ludzie mają w głowach. ale to nie tyczy się tylko klatek; to się tyczy każdej przestrzeni publicznej, gdzie zawsze znajdą się ludzie, ktorzy nie ogarniają, że to DOBRO WSPÓLNE i może wypadałoby zachować minimum kultury?
OdpowiedzSuper, że walczysz z tym chamstwem! Palenie na klatce, w windzie, czy innym zamkniętym miejscu publicznym, w którym, jak np. w jakiejś knajpie, nie godzisz się na dym papierosowy, jest szczytowym objawem chamstwa. Dym z papierosów zawiera wiele szkodliwych, w tym rakotwórczych, składników, dlatego też zmuszanie innych do jego wdychania jest objawem najwyższego chamstwa i egoizmu. Na swojej klatce też ścigam palaczy. Jeden dostał już ode mnie kilka opierdzieli i już dawno nie przyłapałem go na paleniu na klatce. Ja jednak nie jestem taki miły i nie przebieram w słowach. Dziś jak wracałem z pracy i poczułem dym na klatce, to celowo na głos rzuciłem parę ch..ów ale na nieszczęście nikt się nie odezwał. A szkoda!!!! Jak zaraz po tym wychodziłem z psem na spacer, to specjelnie schodziłem schodami, a nie jechałem windą, bo liczyłem na to, że spotkam jakiegoś śmierdziucha, ale niestety... Podsumowując, powiem Ci, że ja takiej egoistycznej adminstratorce nie dałbym spokoju, dopóki nie przestałaby truć mnie i innych mieszkańców.
Odpowiedz@Robee73: ja się ostatnio tak wkurzyłam, że jak znowu poczułam dym, to głośno powiedziałam, że bardzo dziękuję, że ktoś się chce ze mną podzielić swoim rakiem, ale że ja dziękuję i nie mam ochoty umierać.
Odpowiedzmoj byly mial pomysl, by kupic zapach skunksa i psikac w palaczy palacych w niedozwolonych miejscach ;)
OdpowiedzNo widzisz nie każdy jest dobrze wychowany,ja też palę ale nigdy na klatce schodzę sobie na podwórko (nawet kiedy jest mróz)bo w mieszkaniu są dzieci,ale niestety też mam sąsiadów którzy nagminnie palą faje na klatce i nic do nich nie dociera. :( przykre to.
Odpowiedz