Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytając historię #70609 przypomniała mi się historia sprzed kilku lat, która mi…

Czytając historię #70609 przypomniała mi się historia sprzed kilku lat, która mi się przytrafiła.
Historia odnośnie parkowania auta pod domem.

Tak się złożyło, ze mieszkam w kamienicy, która pamięta obie wojny światowe, toteż nie ma przy niej żadnego parkingu dla mieszkańców. Od kiedy pamiętam ludzie parkowali to na placu za kamienicą (należącego do sklepu, ale właściciele nigdy nie narzekali), to na jakiejś górce, która była podjazdem do nieistniejących już sklepów, jakoś wszyscy sobie radzili, problemów nie było.

Obok tej kamienicy jest budynek WAM, przy którym jako jedynym w okolicy był parking dla mieszkańców, na 5 miejsc. Przez lata był nieogrodzony, grzecznościowo nikt tam tym mieszkańcom miejsca nie zajmował. Chyba, że był przejazdem i nie wiedział, że to parking do tamtej posesji. Więc parę lat temu pojawiło się niskie ogrodzenie wokół tych miejsc oraz łańcuch na wjeździe. Mieszkańcy nie chcieli, żeby zajmowano im miejsca, logiczne.

Tylko zaraz po tym zaczęły pojawiać się problemy, bo mieszkańcom z WAM, nie chciało się wjeżdżać na swój parking, zajmowali inne miejsca w pobliżu. Więc nie raz nie dwa zdarzyło się, że za łańcuchem było kilka wolnych miejsc, a oni zajmowali te "publiczne".

Były prośby, rozmowy, ale skoro budynek WAM to i wojskowi... i to ten sort zwany "trep". Logika nie trafia, nie bo nie, bo on tak powiedział, mu wygodniej ...a tamto jego i nie ma wjazdu.

Wracam po pracy do domu, włączam kierunkowskaz żeby wjechać na podwórko jadę za "trepem", dalej mam włączony kierunkowskaz, że chcę wjechać na miejsce parkingowe (ostatnie wolne), a trep nie jedzie pod łańcuch na swój parking tylko na to właśnie wolne miejsce. Zatrzymałem się za nim i proszę, żeby wjechał do siebie. Ale prychnął i poszedł do siebie.

Wkurzyłem się niemiłosiernie, zaparkowałem moje auto dokładnie za jego, tak żeby nie mógł wyjechać. Poszedłem do domu, ogarnąłem obiad, chwilę odpocząłem i uznałem, że to dobry czas na spacer. Zwolniło się kilka miejsc więc przestawiłem swoje auto. Nie sądziłem, że temat do mnie wróci. Myliłem się.

Dnia następnego wróciłem do domu po pracy i przygotowuje się do odpoczywania, kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram, a to "trep" z dzieckiem na rękach. Zaczyna swój wywód, którego nie przytoczę, zbyt wiele wody w rzece upłynęło. Co się jednak okazało, burak nie wjechał do siebie, bo szedł do domu po żonę i dziecko z którym jechali na jakąś kontrolną wizytę do lekarza. Kiedy zszedł na dół, moje auto blokowało jego, a nikt nie wiedział gdzie mnie szukać, więc musiał wezwać taksówkę, prawie się nie wyrobił i czy ja chcę, żeby jego pięść spotkała się teraz z moja twarzą. Mówił coraz głośniej i się nakręcał, więc mówię do trepa, że mamy impas bo:

1. Może mnie lać, ale ja nie będą stał i czekał na cios, nie wiem jak to się skończy, ale to nie ja będę tłumaczył się dziecku co i dlaczego zrobił tata.

2. Odezwałem się do niego wtedy z prośbą, wystarczyło powiedzieć, że zaraz jedzie to bym poczekał. A zachował się jak prostak to ja zachowałem się z wzajemnością do niego. Więc pretensje może mieć tylko do siebie.

3. Ma ogrodzony parking, z dedykowanym miejscem dla siebie jak jego sąsiedzi, a tak jak jego sąsiedzi zajmuje te wspólne miejsca, nie wpuszczając nas "gorszych" do siebie. Co jest po prostu egoistyczne.

Po czym zbliżyłem się na wyciągniecie ręki i pytam go co robimy z tym dalej. Spojrzał się na dziecko i poszedł w swoją stronę. W sumie byłem w szoku, bo myślałem, że jakaś bitka się szykuje. Od tego czasu zaczął mi mówić dzień dobry i przestał parkować na tych "publicznych" miejscach.

Z tymi miejscami wiąże się jeszcze druga historia, ale opisze ją innym razem :) Skutkuje tym, że do dzisiaj, choć nie mieszkam już w tamtym mieście to "moje" miejsce jest wolne :D

sąsiedzi parking

by hitman57
Dodaj nowy komentarz
avatar hitman57
9 23

@ZaglobaOnufry: Automobilistę, który parkował auto na wyjeżdzonym starym podjeździe do sklepu, choć pod swoim domem ma wydzielone dla siebie miejsce parkingowe, ale wygrodzone łańcuchem, który sam zainstalował i nie chce mu sie go otwierać, więc zajmował innym mieszkańcom miejsce. A jego dalej stało puste. Pretensje miał ON. Poziom czytania ze zrozumieniem jaki przedstawiasz = zerówka. EDIT automobilista dawniej się używało tego do określania kierowcy. Teraz mówi się po prostu kierowca, nie bądź "mądry" na siłę. EDIT 2 Nic nie pisał o prawie, a mojego napisałem w cudzysłowiu, własnie dlatego, że ono moje nie jest, ale jako grupa społeczna kierowców w danej lokalizacji wiedzieliśmy, że tu parkuje nowak, więc ja stane obok i nie bedzie głupich wojenek o to gdzie postawić auto.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 stycznia 2016 o 15:26

avatar LittleSpitfire
5 13

@ZaglobaOnufry: Właściwie masz rację. Ale z drugiej strony, autora też poniekąd rozumiem - ciężko jest cierpliwie znosić dziwną upierdliwość i 0 postawy "zrobię coś dla dobra OGÓŁU" (mówię ogółem o tych, którzy swoje ogrodzili, ale nie korzystają - typowy pies ogrodnika). Kurczę, przecież o ile łatwiej się żyje, kiedy otaczają nas ludzie, którzy po prostu zachowują się po ludzku, a nie tak, jakby widzieli tylko czubek własnego nosa. A zauważmy, że przez wyhodowaną w efekcie takiego zachowania wzajemną niechęć cierpią wszyscy. Być może panu zastawionemu z historii też oberwało się za wszystkich, bo np. nigdy tam nie parkował, a tym razem stanął na chwilkę i za to oberwał - też na jego miejscu byłabym zła. Także piekielność właściwie obustronna, ale z obu stron zrozumiała - ja bym powiedziała, że sednem piekielności w tej historii jest właśnie olewanie innych i robienie tak, jak MI będzie najwygodniej, a reszta niech sobie radzi.

Odpowiedz
avatar qulqa
-4 14

@LittleSpitfire: @hitman57 Jeżeli miejsce jest ogrodzone, to znaczy że należy do danej spółdzielni, wspólnoty itp. Czyli mieszkańcy za niego płacą. Mogą z niego korzystać, ale obowiązku nie mają. Natomiast z miejsca pod sklepem - skoro właściciel je udostępnił - może korzystać każdy. Nawet ja mogę tam przyjechać i postawić samochód na tydzień. Skoro miejsce jest udostępnione i nie ma informacji 'teren prywatny', nikt nikomu nie zajmuje stanowiska parkingowego, bo konkretne stanowisko nie jest przypisane do nikogo. Dla mnie @hitman jest piekielny, bo uzurpuje sobie prawo do czegoś, co jego własnością nie jest i poucza innych, jak powinni postępować. A już zastawienie auta jest draństwem, rzeczywiście powinieneś się cieszyć, że nie zawołano straży miejskiej albo że człowiek nie przyszedł z rachunkiem za taksówkę i żądaniem zwrotu jej kosztów. Miałby do tego całkowicie prawo. Chcecie mieć 'swoje' miejsca? Dogadajcie się z właścicielem sklepu, płaćcie mu jakieś symboliczne pieniądze (albo i nie). Niech stanie tabliczka 'teren prywatny', niech na asfalcie czy słupkach będą napisane numery rejestracyjne waszych aut. Wtedy będziesz miał prawo zastawiać kierowcę, który stanie na 'twoim' miejscu.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 2

@qulqa: Nie zrozumie go ten, kto nigdy w tej sytuacji regularnie nie bywał.

Odpowiedz
avatar qulqa
1 3

@imhotep: Nie masz swojego prywatnego wykupionego miesca parkingowego = parkujesz na parkingach ogólnodostępnych i zdarza się sytuacja, że nie ma miejsca parkingowego. Fakt, kto zająć miejsca parkingowe, nie ma żadnego znaczenia. Chcesz mieć tylko swoje miejsce parkingowe? Kupujesz je i wtedy masz prawo wymagać. I koniec tematu, po co dorabiać ideologię?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 12

Na takich chamów jak ty najlepsze są karne kutasy.

Odpowiedz
avatar hitman57
-2 10

@zmywarkaBosch: mam w schowku 500 sztuk na chamów takich jak ty

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 11

Jak on zaparkował zgodnie z przepisami na miejscu ogólnodostępnym, a Ty go zablokowałeś, to powinieneś być lawetowany.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 6

Trochę nie rozumiem komentarzy pod tą historią. Pod niektórymi historiami powtarza się z pięćdziesiąt razy tekst typu: "chamstwo trzeba zwalczać chamsko" lub "do chama trzeba chamsko, bo inaczej nie zrozumie" (np. w sytuacji, gdy ktoś zrzuca/siada na siatkach jadących na siedzeniu w autobusie). A tutaj, gdy ktoś był notorycznie wkur...any przez głupotę i egoizm drugiej strony i w końcu pękł, to się go atakuje. Nie pojmuję, zwłaszcza że do delikwenta ta metoda dotarła i być może pozbył się też myślenia "psa ogrodnika" w innych kwestiach.

Odpowiedz
avatar qulqa
-2 4

@imhotep: Proszę o informację, gdzie była głupota drugiej strony lub jej chamstwo. Bo chamstwem to jest blokowanie auta, stojącego na ogólnodostępnym parkingu. Nie ma znaczenia, czy właściciel auta ma 5 garaży czy nie - zaparkował tam, gdzie może zaparkować każdy. Na miejscy zastawionego nagrałabym całą sytuację i albo zawiadomiła policję (celem odholowania auta),albo - gdybym nie miała czasu - wzięła rachunek za taksówkę.

Odpowiedz
avatar hitman57
-4 4

@qulqa: Boże jakim trzeba być głupim, zeby nie zrozumieć, że to nie jest parking z wyznaczonymi miejscami, tylko podjazd do nieistniejącego już sklepu. "to na jakiejś górce, która była podjazdem do nieistniejących już sklepów" przeczytałas chociaz historie czy pierdzielisz głupoty dla sportu? policja nic by nie zrobila bo gosciu stal na górce...na której nie było nawet betonowego podjazdu tylko kiedys trawnik ale teraz wyjezdzony wrrr

Odpowiedz
avatar qulqa
-1 3

@hitman57: Och, znawco. Znasz Prawo o Ruchu Drogowym? A konkretnie art. 49 punkt 2 podpunkt 2. To ci zacytuję: 2. Zabrania się postoju: ... w miejscu utrudniającym dostęp do innego prawidłowo zaparkowanego pojazdu lub wyjazd tego pojazdu; I nic nie ma w PoRD o parkowaniu na parkingu z wyznaczonymi miejscami ani czymkolwiek takim. Wielokrotnie takie przypadki były omawiane w prasie i policja lub straż miejska jak najbardziej interweniuje w takich sprawach.

Odpowiedz
avatar szczecinianka
-2 6

Jedyną piekielną osobą w tej historii jest Autor. Ogólnodostępne miejsca parkingowe są dla wszystkich i choćby ktoś miał w danym budynku garaż na 10 aut, to i tak ma prawo z nich korzystać. Facet powinien zadzwonić po SM lub policję, a Ty powinieneś mieć spacer na najdroższy parking w mieście po auto

Odpowiedz
avatar Aard
-2 2

@szczecinianka: Odpuść sobie. Przypieprzasz się do autora tylko dla tego, że jest "pod ręką" i możesz wylać swoje frustracje. Gdyby to Ciebie sytuacja dotyczyła to mam rozumieć, że z pełną akceptacją przyjęłabyś czyjś egoizm i brak chęci współpracy? Nie ośmieszaj się.

Odpowiedz
avatar piotrek18tw
2 6

Sami prawnicy i praworządni obywatele, ku*wa. Jakbyście mieszkali w dużych miastach to byście wiedzieli, kto jest piekielny, a kto nie. Trep zaparkował nie na swoim miejscu, choć miał taką możliwość, tym samym sprawiając, że inna osoba nieposiadająca miejsca parkingowego nie będzie miała gdzie zaparkować. Efekt? 1 miejsce puste, jedno zajęte, jedna osoba nie ma miejsca gdzie może zaparkować. A wystarczyłoby, żeby pacan w uniformie użył namiastki mózgu aby sytuacja wyglądała: 2 miejsca zajęte, zero osób które nie mają gdzie zaparkować. To się współpracą społeczną nazywa. A ci młodzi i najmądrzejsi, którzy tego nie rozumieją i hejtują w komentarzach autora posta, zapewne za 50 lat sami będą głównymi bohaterami historii na holograficznych odpowiednikach piekielnych :)

Odpowiedz
avatar qulqa
-3 3

@piotrek18tw: Mieszkam w Warszawie, chyba wystarczająco duże miasto? I podtrzymuję swoje zdanie, że nawet posiadanie prywatnego garażu na 100 aut nie sprawia, że nie mam prawa zaparkować na ogólnodostępnym parkingu. Nazywanie mnie czy kogokolwiek z tego powodu 'pacanem' jest dowodem chamstwa. Dla zastawiaczy mam w zanadrzu telefon do Straży Miejskiej. Przyjadą chętnie. PS - mam 54 lata.

Odpowiedz
Udostępnij