Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na fali historii dot. wchodzenia różnych osób do cudzych lub wynajmowanych mieszkań...…

Na fali historii dot. wchodzenia różnych osób do cudzych lub wynajmowanych mieszkań...

Ładnych parę lat temu odebraliśmy z byłym mieszkanie. Był koniec czerwca, ja zdałam ostatnie egzaminy, były wyjechał na tydzień do pracy, więc z koleżanką - współlokatorką wypiłyśmy wino na nowym mieszkaniu i lulu. Następnego dnia wyjeżdżałam na kolonie z dzieciakami, więc Aga została sama na włościach.
W mieszkaniu były jedynie szafy typu komandor, zabudowa kuchni i jedno łóżko.

Było to mieszkanie na samej górze bloku, winda dojeżdżała do 9 piętra, na 10 była żelazna, zamykana krata, na 11 piętrze my plus komórka sąsiada. Klucz do kraty mieliśmy posiadać jedynie my i ów sąsiad.
Pewnego dnia Aga przygotowywała się do wyjścia, przebierała w salonie, do którego wychodziło się króciutkim korytarzykiem od drzwi wejściowych.
Zmienia sobie dziewczyna bieliznę, a tu buch, dwie obce baby otwierają drzwi i bez zażenowania:
(B)- A co pani tu robi?!
(A)- ... mieszkam?

Okazało się, iż panie są ze spółdzielni mieszkaniowej. Co niekoniecznie daje im prawo niepowiadomienia o swoim przybyciu domofonem, dzwonkiem przy żelaznej kracie czy choćby dzwonkiem do drzwi ( których Aga akurat nie zamknęła, bo krata).

I jeszcze ten bulwers pań...
Dopiero jak poprosiła o chwilę intymności, panie się zmitygowały i poczekały za drzwiami.
Za wtargnięcie oczywiście nie przeprosiły.

bezczelność spółdzielnia wtargnięcie

by bazienka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
8 12

@kimchi: nie bez powodu wspomnialam o dodatkowym zabezpieczeniu- ZAMYKANEJ kracie, ktora byla zaopatrzona w dzwonek. podobnie jak drzwi mieszkania oraz domofon na dole- 3 szansy, ktorymi panie mogly swa wizyte obwiescic zamiast ryc sie na chama do cudzego mieszkania nie pamietam czemu nie zamknela, pewnie palila na dachu (mieszkalismy w przybudowce w falowcu, mielismy wyjscie na dach) i nie chcialo jej sie zamykac tylko na czas przebierania... ale dzis moge tylko gdybac

Odpowiedz
avatar bazienka
13 19

@kimchi: rozumiem tez, ze moze nieknieczine zachowawcze to bylo, ale twoj argument jest podobny do tego, ze jesli ktos okradnie nas gdy nie zamykamyt mieszkania to nasza wina zapewniam cie, ze w jednym ani w drugim przypadku na drzwiach nie ma napisu " otwarte dla wszystkich", trzeba za te klamke szarpnac by wejsc pewnych rzeczy sie jednak nie robi

Odpowiedz
avatar krogulec
9 11

@kimchi: bez znaczenia jest fakt niezamknięcia drzwi. Ich sprawa, tu sednem jest fakt nie użycia dzwonka czy nawet zapukanie przez baby

Odpowiedz
avatar pinslip
9 11

@Sover: Nie, wina jest tylko i wyłącznie złodzieja. Choćby drzwi były otwarte na oścież, to nadal nikt nie ma prawa wejść bez pytania, a tym bardziej zabrać nie swoją rzecz. Ja rozumiem, że ostrożność wymaga zamykania drzwi, ale nie przerzucajmy winy na ofiarę.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 8

@Sover: jesli ktos cie okradnie, bo nie zamknales drzwi, to winny jest nadal ZLODZIEJ, ty co najwyzej nieostrozny niezamkniete drzwi nie daja prawa wchodzenia kazdemu bez uprzedzenia tylko dlatego, ze sa niezamkniete proponuje czytac ze zrozumieniem

Odpowiedz
avatar kimchi
-2 6

@bazienka: Źle zrozumiałaś mój komentarz. Właśnie po to zamyka się drzwi, żeby uniknąć piekielnych chamów. To tak chodzić z otwartym portfelem i mieć pretensje o to, że ktoś wyjął z niego pieniądze.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

@kimchi: zrozumialam tyle ze drzwi nie byly jedynym zabezpieczeniem byl domofon, chociaz jego jeszcze wzglednie latwo przejsc, ale byla tez krata, do ktorej klucz mial poza nami tylko sasiad, ktory nie zawracal nam glowy a jak juz musial, to orientowal sie, do czego sluzy dzwonek panie ze spoldzielni widocznie nie wybacz ale jak dla mnie to po prostu hucpa, pchac sie komus do mieszkania na chama a potem jeszcze zadawac durne pytania, co ktos robi w srodku...

Odpowiedz
Udostępnij