Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mój pies jest głuchy. Całkiem i totalnie, jak pień. Aby wyjść z…

Mój pies jest głuchy. Całkiem i totalnie, jak pień. Aby wyjść z nim na dwór (o ile sam nie daje znać, że żąda spacerku), trzeba stanąć przed psem rozłożonym plackiem na swoim posłaniu i zamachać mu smyczą przed nosem.
Sylwester, spacerek wieczorny koło godz. 19. Mój pies toczy się na smyczy, powoli i dostojnie, jak na szesnastolatka przystało. Wiadomo, jak to w Sylwestra, co jakiś czas, a to raca, a to achtung gdzieś walnie. Mi to nie robi, mojemu piesełkowi tym bardziej.

Ale z naprzeciwka nadciąga paniusia, wlokąc na smyczy desperacko wyrywającego się psa. Psina wielkości owczarka niemieckiego miała oczy niczym talerze i trzęsła się jak galareta. Paniusia klęła jak szewc i szarpała nieborakiem. W pewnym momencie padł tekst:

- K**wa, Borys, uspokój się, ty debilu! Zobacz [szarpnięcie smyczą], zobacz na tamtego kundla, idzie i nic go nie rusza! A ty bydlunie [szarpnięcie] wariujesz, jakby się k**wa paliło!!!
Nie zdzierżyłam i powiedziałam, co swoje:
- A może by pani go po prostu do domu zaprowadziła?
- A jak mi się ch*j wy*ra na nowy chodnik, to co ja zrobię?! Pani temu psu wsadziła zatyczki w uszy, czy co, że on taki spokojny?
- Mój pies jest głuchy.
- ?!?!? [tak mniej więcej można oddać wyraz twarzy paniusi]

Po tym już stwierdziłam, że szkoda słów i nerwów, nie cofnę kijem Wisły. Poszłam z moim psem dalej.
A tak swoją drogą, to trafił mi się jakiś fartowny egzemplarz, bo mój pies nigdy się nie bał wystrzałów, petard ani burzy (oczywiście w czasach, kiedy jeszcze słyszał). Zawsze zachowywał stoicki spokój i tylko go trzeba brać na ręce o północy w Sylwestra, bo lubi fajerwerki oglądać.

psi Sylwester

by Nieromantyczna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar netqa
9 9

Mój pies ma dokładnie tak samo - fajerwerki albo olewa, albo na nie szczeka i chce oglądać :) Nie rozumiem ludzi, którzy w sylwestra tak męczą psy długimi spacerami i to jeszcze w godzinach największych wystrzałów. Ile to było ogłoszeń po nowym roku o zaginionych psinach...

Odpowiedz
avatar hotchilli
5 5

@netqa: Moja labunia też nie boi się, wręcz przeciwnie :) podziwia

Odpowiedz
avatar netqa
6 6

@hotchilli: Ciekawe, od czego to zależy... Psy mają różne dziwne przypadłości - mój np. nie podniesie niczego, co leży obok kabla - nawet najlepszego przysmaku, haha :)

Odpowiedz
avatar Nieromantyczna
4 4

@netqa: Znam dziadka, który wyszedł z panicznie bojącym się psem na spacer równo o północy w Sylwestra. Pan miał taką idiotyczną skłonność, że zawsze wyprowadzał psa bez smyczy i obroży. Oczywiście, pies uciekł. Był tak spanikowany, że wpadł na pobliski komisariat (drzwi były otwarte), gdzie przeczekał do rana i skąd odebrał go "odpowiedzialny" właściciel. Mój pierwszy pies w Sylwestra odchodził od zmysłów (trzeba było dawać środki uspokajające przepisane przez weta). Więc kiedy tego przygarnęliśmy, z ulgą przyjęliśmy jego opanowanie, bo nie było akcji "chodniki latają razem z psem" tudzież "wlezę w tą dziurę, zwalę na siebie tonę kartonów i innych maneli, ale się wcisnę!".

Odpowiedz
avatar hotchilli
1 1

@netqa: bloodcarver dokładnie wyjaśnił, tak to właśnie jest. A labradory to psy myśliwskie.

Odpowiedz
avatar Cristoforo
2 2

@netqa: Mój kot dołącza do grona podziwiających fajerwerki w sylwestra :)

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
-1 1

@hotchilli: Jest taka nazwa "Aportery, płochacze i psy dowodne". Mieszczą się tam też prawdopodobnie nowofundland lub bloodhound. (poprawcie mnie, jeśli się mylę)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
5 5

A moj kot, jak byl mlodszy, to bardzo sie bal, ale teraz na starosc przyzwyczail sie i fajerwerki mu zwisaja. Nie jest gluchy. On ma 18 lat.

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
2 6

Nasz 19 letni dziadzio ma już to samo. Głuchota całkowita. Ale kiedy był młodszy to bał się bardzo. Sylwestry spędzał wtedy w łazience. Nawet gdyby mu się coś wymsknęło to na kaflach żaden problem. Ale jedyne co się wtedy działo to... bąki. Że strachu puszczał okrutnie śmierdzące bąki.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 4

To nie fart, a dobre podejście. Fobia dźwiękowa jest czymś, co można naprawić. Zasadniczo po prostu należy się zachowywać normalnie, żeby pies widział, że nic się nie dzieje i ty też się nie boisz. I tyle. Jak właściciele panikują i "pocieszają", to tylko utrwalają w psach takie zachowania. Większość współczesnych ras powstała jako myśliwskie i strzałów po prostu bać się nie mogły. Jak się boją, to albo wina hodowców, że wpuścili złe cechy do linii genetycznych, albo po prostu zaniedbane szkolenie.

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
3 5

@bloodcarver: @bloodcarver: Nie zawsze to wina braku szkolenia. Mój beauceron swojego pierwszego Sylwestra w życiu spędził na całkowitym luzie. Petardy huczą? Race strzelają? Fajnie, może być, co na obiad? W tym roku na początku grudnia jakiś "gieniuś" rzucił mu pod łapy Achtunga. Udało mi się powstrzymać Maxa przed pognaniem na oślep ku zatłoczonej ulicy tylko dzięki temu, że wzięłam go między nogi i przyciskałam go całym swoim ciężarem do ziemi. Od tamtego dnia boi się huków.

Odpowiedz
avatar Tapionvirgo
0 2

Mam 2 psy - jeden panicznie boi się petard i wybuchów, a drugi kompletnie je olewa. Jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy żeby wyprowadzać tego pierwszego w czasie, kiedy takiej rzeczy się dzieją. Paniusia najwyraźniej bardziej ceni dobro materialne niż własnego psa. Aż szkoda zwierząt które u takiej osoby mają "przyjemność"mieszkać.

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
0 2

O jaki fajny, że lubi oglądać! Moje kudłate coś imieniem Balbina (pomysł nieco niespełna rozumu sąsiada) chowa się pod biurko lub łóżko. I się trzęsie bidulka...

Odpowiedz
Udostępnij