Historia bardziej śmieszna niż piekielna:)
Od stycznia 2015 mieszkam na osiedlu, gdzie są tylko 3 sklepy(prywatne). Miła obsługa i wszystko było cacy... do czasu. ...
W jednym z nich są sprzedawane na wagę moje ulubione krówki(wiecie sma j dzieciństwa). Zawsze je brałam nie na deko czy coś tylko prosiłam o garść ewentualnie dwie :)
Wchodzę wczoraj po pracy do sklepu tu nowa kobieta za lada wiec grzecznie się przywitalam i poprosiłam o dwie garści krówek.
Sklepowa do mnie zaczyna krzyczeć ze ona chce dokładna wagę
Pytam kobiety co to za różnica?
Bo tak ona chce i tyle. Wiec wyszłam bez krówek bez potrzeby picia kawy.
Poskarzylam się szefowej a co :) podobno nie ja jedna :)
Kobieta nie popracowala długo bo zbyt duża ilość złożyła skargi :)
I dalej kupuje krówki na sztuki
Sklep
"Historia 12 latki".
Odpowiedz@Shaiennee: Czy 12-latki nie mogą tu pisać swoich historii ? Nie zauważyłam tu takiego ograniczenia w regulaminie.
Odpowiedz"Smak dzieciństwa" - które trwa w najlepsze, sądząc po pisowni. Nawiasem mówiąc: "są tylko 3 sklepy(prywatne)" - przyznam się, że państwowego to i ja dawno nie widziałem :)
OdpowiedzJa się zastanawiałam właśnie nad sklepami "publicznymi" ;)
Odpowiedz@Shaiennee: zasadniczo każdy jest publiczny, nawet ten prywatny ;)
OdpowiedzCzy garsc, to pol puda, a moze kwintala? A ja moze wolalbym, zeby dala szczypte krowek, albo garnuszek. Albo lyk mleka, badz nasypala kawalek maki. Oj cos dziwne wymagania! Zamawia sie cos na wage w gramach albo chyba na sztuki, a nie na zawartosc dloni (ktore tez bywaja roznie wielkie).
Odpowiedz"Śmieszna historia" o tym, jak kobieta może stracić pracę, bo nie wie ile gram/sztuk mieści się w garści.
Odpowiedz@Pattwor: Nie musi wiedzieć - miała dać tyle, ile jej się zmieści w dłoni. Ja bardzo często kupuję w ten sposób kruche ciastka na wagę - ekspedientka podnosi pięść i pyta "Tyle?". A potem sobie waży
Odpowiedz@Pattwor: Co za problem nabrać dwa razy garścią i położyć na wadze?:) Wyleciała nie dlatego, bo nie wiedziała, ale bo nie chciała się dowiedzieć.
Odpowiedz@Pattwor: to nie jest jedyna sytuacja. Był problem z kupnem ogórków kiszonej z beczki, kapusty kiszonej. .. a kobieta była przy tym wszystkim ta kB opryskliwa i niemiła ze odechciało się wchodzić do tego sklepu. A z tym prywatne to chodziło ze to malutkie sklepiki a nie kolory typu biedronka :)
Odpowiedz@Kalisto: Dziewczyno! Zanim zaczniesz publikować swoje teksty, naucz się pisać, bo aż oczy bolą!
Odpowiedz@Jorn: czepiasz się, a tu na kilometr widać autokorekte z telefonu/tabletu.
Odpowiedz@hitman57: A to jakieś wytłumaczenie jest, bo nie bardzo rozumiem? Wystarczy czytać to, co się chce opublikować i żadna korekta nam wówczas niestraszna
OdpowiedzNiezależnie ile lat ma autorka, niezależnie czy pisze z błędami czy nie, w tym momencie baba była z piekła rodem. Czy jeśli autorka kupowałaby pomidory i kazała sobie zważyć 3, to też babsko żądałoby wagi w gramach? dekagramach? kilogramach czy może w uncjach? No i dobrze, że wyleciała z pracy na zbity łeb. Ona tam jest po to, żeby każdego klienta traktowała jak należy.
Odpowiedzstraszny problem powiedzieć niech będzie "ileśtam" deko, lepiej udawać urażoną księżniczkę i poskarżyć się żeby kobieta za ladą straciła prace. Bardzo śmieszne, boki zrywać
Odpowiedz@lucye: Ano problem. Bo de facto tej kobiecie za ladą jest wszystko jedno czy będzie ważyła dokładnie 10 dkg, czy "garść" cukierków. Ja chyba nie szłabym na skargę, ale zażądała dokładnie 8,75 dkg
Odpowiedz@lucye: ja np. mam problem z określaniem wagi cukierków/pierogów/itd. na oko. Zawsze kupuję na sztuki i nikt nie miał nigdy z tym problemów.
OdpowiedzKobieta straciła pracę bo chciała być dokładna. No boki zrywać. Co więcej, gdzie problem żeby podać jej szacunkowo wagę tych cukierków? Jak by było mało, zawsze można powiedzieć, żeby dołożyła kilka. I brałaś dwie garści a poprzednia pani nie ważyła? Na sztuki sprzedawała ?
Odpowiedz@Poziomeczka: Też mnie to zastanawia - skoro autorka brała garść lub dwie to raczej musiała się orientować ile to jest dkg w obu przypadkach.
Odpowiedz@Poziomeczka: Kobieta straciła pracę, bo była chamska. Co za problem jej wziąć garść, wpakować do torebki i położyć na wagę? Kiedyś się zetknęłam z podobnym typem jak potrzebowałam sera na tosty na imprezę. Konkretną ilość plasterków. Też wrzask, że jak to x plasterków sera a nie ileśtam deko? Też się skończyło rozmową z przełożonym...
Odpowiedz@kertesz_haz: Ale np.raz mogły ważyć 15 dag.bo podawała je kobieta o drobnych dłoniach a raz 30 bo podawał np.pan właściciel z łapami jak łopaty.Ja też nieraz coś kupuje na garści i nigdy nie waży to tyle samo.Choćby z tego powodu że dłonie mamy różnej wielkości każdy innej.
Odpowiedz@Poziomeczka: Kobieta nie straciła pracy, bo chciała być dokładna, tylko straciła pracę, bo się do niej nie nadawała - była arogancka i opryskliwa dla klientów, co właśnie było podstawą jej zwolnienia. Poza tym - wcale nie chciała być dokładna, bo zapewne po poproszeniu o np. 15dag zapytałaby y - a 20, 25 może być. A cukierki czy drobne owoce/bakalie na wagę też kupuję na jednostki typu - pół torebki, dwie garście/szufelki (jeśli sprzedawca pakuje takim narzędziem) - i nigdy jeszcze żaden sprzedawca nie miał z tym problemu.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 stycznia 2016 o 16:54
prywatne? - to znaczy, że nie: sieciowe korporacyjne/franczyzy, spółdzielcze(PSS), ale to nie ma chyba większego znaczenia dla historii. Sprzedawaczka faktycznie piekielna, chyba odmrożeniec z poprzedniego ustroju - krzyczeć na klienta i go pouczać? Powinna grzecznie dać dwie garści, tak jak klient prosi albo z uśmiechem poprosić o uszczegółowienie.
OdpowiedzDziwi mnie tyle minusów, ekspedientka była upierdliwa i jak najbardziej piekielna. A pani,z tego co pisze autorka, straciła pracę ze względu na wielość skarg, nie tę konkretną sytuację.
OdpowiedzNoż kurde, przecież wyraźnie jest napisane "ona chce dokładna wagę" - czyli że waga którą miała nie ważyła dobrze i chciała w ten sposób uchronić klientkę przed stratą! ;)
Odpowiedz