Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przeglądając piekielnych trafiłam na tę oto historię http://piekielni.pl/66070#comments , która przypomniała mi…

Przeglądając piekielnych trafiłam na tę oto historię http://piekielni.pl/66070#comments , która przypomniała mi moje bardzo podobne przeżycia. Zawsze gardziłam kobietami słabymi i uważałam, że jeśli pozwalają się tak traktować to nie jest mi ich żal. Nigdy nie przypuszczałam, że mnie też może coś takiego spotkać. Będzie długo ale nie umiem inaczej tego opisać.

Swojego byłego poznałam przez przypadek. Byłam właśnie po rozstaniu z narzeczonym a nasz związek był bardzo burzliwy.
Na początku było super. Koleś był przeciwieństwem mojego byłego. Nie pił, nie imprezował, nie zostawiał mnie, żeby spotkać się z kumplami. Traktował mnie jak księżniczkę. Wpadłam po uszy. Układało nam się świetnie. Wszystko zmieniło się, gdy skończyła mi się umowa o pracę i nic mnie na siłę w moim miejscu nie trzymało. Wtedy wpadł on na genialny pomysł. Przeniosę się z nim do jego miasta, bo on perspektyw w moim nie widzi a pracę rzucił, bo się nie rozwijał. Głupia byłam ale zakochana po uszy i się zaczęło. Mieszkaliśmy u jego piekielnej rodziny(materiał na szereg historii na piekielnych chyba). Ja studiowałam i pracowałam dorywczo, on "szukał" pracy ale bezskutecznie. Po woli zaczęło się manipulowanie. Ograniczał mi kontakty z rodziną, tłumacząc, że mają na mnie zły wpływ, to samo było ze znajomymi. Sukcesywnie zaczynał odsuwać mnie od poprzedniego życia, wzbudzając we mnie ciągłe poczucie winy. Spowodowało to, że odwiedzałam rodziców raz na pół roku. Na początku tego nie dostrzegałam, nawet, gdy ktoś starał mi się to uświadomić, to ograniczałam kontakty z taką osobą, bo uważałam, że chcą mnie z nim rozdzielić. Potem ja znalazłam pracę oddaloną od "naszego" domu o 2h jazdy w jedną stronę ale opłacało się, bo mimo, że praca ciężka, to na inną na miejscu liczyć nie mogłam. On w międzyczasie też znalazł pracę 4 razy lepiej płatną niż moja i za biurkiem jako informatyk ale po pól roku zrezygnował, bo się "nie rozwijał". Po kilku miesiącach znów znalazł pracę w biurze, kasa podobna i znów rzucił, bo z szefem nie mógł się dogadać. Dzień przed złożeniem wypowiedzenia wziął kredyt, który później ja musiałam spłacać. Najlepsze było to, że miałam taki mętlik w głowie, tak mnie skołował, że było mi go żal, że się tak męczy, że jest w pracy nie doceniany i uważałam, że ma racje i powinien znaleźć pracę, w której będzie się realizował. Niestety nie interesowało go nalezienie pracy, tylko gry komputerowe. Cały dzień spędzał przed kompem a ja musiałam pracować w trybie trójzmianowym z dojazdami i zajmować się domem. Na święta Bożego Narodzenia mieliśmy jechać do mojej rodziny. Cieszyłam się bardzo. Dzień przed świętami stwierdził, że nie jedzie i ja też żebym została. Pojechałam. Ciągle dzwonił, jak to mu źle, jak sam siedzi, jak tęskni, jak to boi się, że nie wrócę, bo moja rodzina pewnie zrobi wszystko, żeby nas rozdzielić. W drugi dzień świąt miałam już tak duże wyrzuty sumienia, że wróciłam. Po roku znalazłam pracę na miejscu, w sklepie spożywczym. Zaczęły się kontrole. Do pracy miałam 7 minut, więc jak nie wróciłam po 10 minutach od zakończenia zmiany , dzwonił. Nie mógł zrozumieć, że sklep trzeba zamknąć, posprzątać, rozliczyć kasę a to trochę trwa. Potem zaczął mnie nachodzić w sklepie. Robił awanturę kierownikowi, że chyba chce ze mnie swoją kochankę zrobić a nie pracownicę. Nadeszło lato i ślub mojej siostry ciotecznej. Bardzo się cieszyłam, że znów ich wszystkich zobaczę, jak to na takich rodzinnych spędach. Mój partner obiecał mi, że pojedziemy razem, że zostaniemy kilka dni. Wzięłam urlop i czekałam z niecierpliwością. Dzień przed wyjazdem, w czwartek oświadczył mi, że nigdzie nie jedzie i dla mnie też byłoby lepiej, gdybym została w domu. Pojechałam. Awantury w domu po moim powrocie były na porządku dziennym. Nie mógł mi wybaczyć, że pojechałam, mimo, że sobie tego nie życzył. Ja ciągle przed rodziną i znajomymi robiłam dobrą minę do złej gry i udawałam, że wszystko jest ok. Pojechałam na imieniny do koleżanki do miasteczka oddalonego o 130km bez niego, bo stwierdził, że nie chce i mam jechać sama. Po godzinie zaczął wydzwaniać, że mam natychmiast wracać, bo na pewno go zdradzam. Jak awantura nie pomagała to zaczął mnie brać na litość. Gdy to nie poskutkowało, to ok północy zaczął wydzwaniać do mojej mamy, żeby mi przemówiła do rozsądku. Mama też miała go dosyć, zwłaszcza, że wcześniej robił wszystko, żebym ograniczyła kontakty z rodziną. Gdy wróciłam na drugi dzień to przeszłam przez piekło. Ciągle krzyczał, obwiniał mnie o różne rzeczy z kosmosu, zarejestrował mi moją kartę z numerem na siebie i sprawdzał mi bilingi, wypominając ile to wydaję na rozmowy (ile wydaję swojej kasy, bo on nie pracował i był na moim utrzymaniu). Doszło do tego, że zabrał mi kartę. Miał napady agresji, zwłaszcza jak miałam na 6 raną do pracy i całą noc robił mi awantury. Twierdził, że skoro on nie śpi to i ja nie będę. Polewał mnie wodą, zrzucał z łóżka, tłukł i niszczył moje rzeczy, twierdził, że to wszystko moja wina, bo on jest pewny, że go zdradzam na każdym kroku. Nie mogłam zadzwonić na policje, bo zabrał mi kartę. Przez 1,5 miesiąca schudłam 15 kilo z nerwów. W końcu mój organizm odmówił posłuszeństwa i zasłabłam z nerwów i wycieńczenia podczas jednej z takich awantur. Wezwał karetkę. W szpitalu też mnie obsmarował, twierdząc, że jestem alkoholiczką i narkomanką i żeby mi lepiej badania na HIV zrobili, bo on nie wie, czy chora nie jestem. Stwierdził, że jestem agresywna i żeby na mnie uważali. W szpitalu spędziłam kilka dni. W tym czasie był u mnie kilka razy i robił mi awantury bez powodu. Bo zobaczył, że poszłam zapalić i akurat był też na fajku jakiś facet, więc na pewno go z tym pacjentem zdradzam. Przez te kilka dni mojego pobytu nie przyniósł mi nic, nawet piżamy i kapci. Musiałam poprosić koleżankę z pracy, żeby mi coś przyniosła. Ze szpitala odebrała mnie mama. Zabrała mnie do domu na 2 tygodnie, bo tyle miałam zwolnienia lekarskiego. Kupiła mi nawet ubranie na wyjście ze szpitala, bo mój partner wszystko zabrał, żebym była od niego zależna i nie mogła sama wyjść ze szpitala. Mama gdy mnie zobaczyła, to się popłakała. Byłam tak wychudzona i wyniszczona, że ubranie, które mi kupiła (mimo tego, że o 2 rozmiary mniejsze, bo powiedziałam jej, że schudłam) wisiało na mnie jak na wieszaku. Nawet byty musiała mi kupić, bo miałam tylko kapcie od koleżanki. Wszyscy prosili, żebym nie wracała do niego, jednak ja uległam jego prośbom i obietnicom, że się zmieni, że wszystko będzie dobrze, że znajdzie prace. Nic się nie zmieniło. Po powrocie do pracy okazało się, że nie przedłużą mi umowy, bo kierownik ma dosyć ciągłych awantur i oskarżeń. Nawet znajomi mojego partnera mówili mi, żebym odeszła, bo on mnie psychicznie wykończy. Ślepo trwałam. W końcu coś we mnie pękło. Zrobiłam podobnie jak autorka przytoczonej opowieści. Pojechałam w odwiedziny do rodziców i w drodze uświadomiłam sobie, że ja już nie wrócę. Po 4 latach znalazłam w sobie siłę, żeby przerwać ten koszmar. Powiadomiłam go, że to koniec i przyjadę tylko po swoje rzeczy. Koszmar trwał jeszcze ok miesiąca. Wydzwaniał do mnie z groźbami, prośbami, próbował brać na litość. Zmieniłam numer. Jak zobaczył, że to nie działa, to utrudniał mi możliwość odbioru moich rzeczy. W końcu udało mi się i mimo, że nie odzyskałam mojej własności do końca, to udało mi się zamknąć ten rozdział w moim życiu.

Także proszę drodzy piekielni, nie oceniajcie kobiet, które trwają w takim związku, bo nie jest łatwo wyrwać się od takiego tyrana i manipulatora. Są w stanie zrobić takie pranie mózgu, że to kobieta się obwinia o wszystko i uważa, że zasługuje na takie traktowanie. Mój były partner mnie nie bił, za to znęcał się nade mną psychicznie. Doprowadził mnie do takiego stanu, że długo nie potrafiłam zaufać żadnemu facetowi. Na szczęście przełamałam się i teraz jestem w szczęśliwym związku.

by zaana
Dodaj nowy komentarz
avatar zaana
9 13

@PolitischerLeiter14_88: Widziały gały, zgadza się, tylko problem w tym, że na początku traktował mnie jak księżniczkę, wszystko się zmieniło, gdy zamieszkaliśmy w jego mieście, z dala od mojej rodziny i przyjaciół. Wtedy zaczął mnie "urabiać" i robić mi pranie mózgu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

@zaana: no to rodziny gratulowac.moja mama by sie nie poplakala jakby zobaczyla mnie 15 kilo chudsza, predzej po 'odcieciu' prawilaby, ze to ten ksiaze by wychudl po jesieni sredniowiecza jaka by mu zrobila.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
17 17

@PolitischerLeiter14_88: Im częściej zdarza mi się natknąć na Twoje komentarze, tym bardziej uważam, że nosisz w sobie ogromny ładunek frustracji, którym nie wiedzieć czemu próbujesz się podzielić ze światem.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
10 10

@PolitischerLeiter14_88: Twoja frustracja? No tak...

Odpowiedz
avatar Nikorandil
15 15

@PolitischerLeiter14_88: To zabawne, bo jestem facetem, w szczęśliwym związku z kobietą. I wydaje mi się, że Twoja fRustracja jest spowodowana TWOIM egoistycznym podejściem, na zasadzie "wszystkie laski powinny robić tak jak ja chcę, bo to jest jedyna słuszna opcja".

Odpowiedz
avatar Nikorandil
10 10

@PolitischerLeiter14_88: To, że Ty byś się tak zachował, nie oznacza, że większość ludzi kieruje się takimi przesłankami. To, że takie kobiety spotykasz, też nie jest szczególnie dziwne, bo to wcale nie przeciwieństwa się przyciągają. Normalny człowiek nie wytrzyma za długo z osobą wiecznie sfrustrowaną, szukającą spisków i ogólnie- nie szanującą ani innych, ani przede wszystkim siebie. Dlatego dłużej zostają tylko te interesowne. O ile w ogóle jakieś. Weź pod rozwagę ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

@Nikorandil: Nie bardzo rozumiem po co karmisz trolla?!?

Odpowiedz
avatar Nikorandil
7 7

@PolitischerLeiter14_88: Czyli każda kobieta z góry jest nastawiona na wydojenie mężczyzny? A założyły ogólnoświatowy spisek, czy działają niezależnie? A może sobie szkodzą? Mają jakąś zorganizowaną strukturę? Twoja matka też kierowała/kieruje się tą motywacją? Czy sądzisz, że z góry wiedzą o Tobie coś, czego im nie pokazujesz? Znają Twoje myśli? @zulusisko: Z jednej strony każda kropla drąży skałę, z drugiej jestem bardzo zainteresowany wszelkimi przejawami aktywności umysłu. Im bardziej skrajnymi, tym bardziej jestem zainteresowany :)

Odpowiedz
avatar zaana
7 7

@PolitischerLeiter14_88: idąc za twoim tokiem rozumowania, to mogę powiedzieć, że wszyscy faceci są tacy sami , bo to ja miałam pracę jak poznałam swojego byłego, on tylko dorywcze zajęcie, to ja nas utrzymywałam, jak przeprowadziłam się do jego miasta, bo on ciągle rzucał pracę, czyli idąc dalej twoim tokiem rozumowania to on był ze mną tylko dla kasy?

Odpowiedz
avatar Nikorandil
10 10

@zaana: Zgaduję, że idąc jego tokiem rozumowania, to facet był bardzo ogarnięty i można go brać za przykład. Bo oszukał oszustkę (nie bierz tego do siebie- w końcu wszystkie kobiety to oszustki ;), a to podwójnie trudna sztuka. Czyż nie? :)

Odpowiedz
avatar zaana
10 10

@Nikorandil: To w takim razie mój poprzedni też był ze mną dla kasy, bo nie pracował, tylko balował a ja miałam czelność mu to odciąć i pogonić pasożyta. Kurcze muszę popracować nad swoją techniką, bo kiepska ze mnie oszustka, skoro sama daję się oszukiwać :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@PolitischerLeiter14_88: nawet gdybyś miał 10 diamentowych kart kredytowych w portfelu, to nie umówiłabym się z Tobą za żadne skarby, widzisz.. wcale nie jest interesowna :)

Odpowiedz
avatar Nikorandil
7 7

@zaana: No sorry- jesteś nieludzką wyzyskiwaczką bez uczuć (jak wszystkie kobiety), ale sobie po prostu nie radzisz. Wstyd ;) A co do całej historii- przyznam że ciężko mi zrozumieć takie zachowanie, obu stron. Jednak z każdą przeczytaną historią tego typu mój sposób myślenia zmienia się na zdecydowanie bardziej współczujący. Dla ofiar oczywiście (myślę, że są takie sytuacje, że mężczyźni też nimi są). Cieszę się, że udało Ci się z tego wyrwać i pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar zaana
5 5

@Nikorandil: Ja kiedyś też nie rozumiałam, dopóki mnie samej to nie spotkało. Dlatego nie oceniam kobiet, które trwają w takich związkach i cieszę się, że mi się udało wyrwać. A co do mężczyzn to też bywają ofiarami, tylko o tym nie mówią, bo raczej im wstyd, tak jak mi było. Ja też sama przed sobą nie przyznawałam się, że jest źle, bo jakbym się przyznała, to tak jakbym przyznała się do porażki. Gdy już przezwyciężyłam wstyd, to znalazłam w sobie siłę, żeby się wyrwać. Też Ciebie pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar katzschen
3 3

A po co trolla włączać w konwersację?

Odpowiedz
avatar kukielka
1 1

@Nikorandil: A to zainteresowanie to prywatne czy zawodowe? Bo pytania zadałeś profesjonalnie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 24

Nie 'wyprał ci mózgu', bo juz od poczatku mialas w głowie jakis error, przez ktory wpadlas na genialny pomysl mieszkania z kims na jego warunkach i przez ktory nie wysmialas go po pierwszej probie odciecia cie od rodziny, przyjaciol, swojej odrebnosci.

Odpowiedz
avatar zaana
2 14

@Caron: Miałam obawy ale obiecywał mi złote góry, poza tym twierdził, że ma tam już nagraną pracę a i ja pewnie coś sobie znajdę. Byłam młoda i głupia i zakochana po uszy. Poza tym oczarował wszystkich, całą moją rodzinę i przyjaciół, wszyscy się cieszyli, że wreszcie znalazłam świetnego faceta... Nie wiem jak to wytłumaczyć. Byłam bardzo naiwna, wiem ale jak ktoś jest zakochany, to nie wyobraża sobie, że osoba, którą obdarza uczuciem może go skrzywdzić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 12

@PolitischerLeiter14_88: no i ja bym raczej jednak nie pozwolila, zeby mnie ktos 'jak ksiezniczke' traktowal, ja mam dwie raczki, swoje zycie, moge je z kims w jakis sposob dzielic, ale maslane oczka i wierze-ci-we-wszystko to sooorry... dla naiwnych.

Odpowiedz
avatar zaana
8 12

@Caron: Przecież napisałam, że byłam młoda i naiwna a z tą księżniczką to chyba źle się wyraziłam. W niczym nie nie wyręczał ale ciągle mówił, że mnie kocha, ciągle dzwonił i mówił, że tęskni. Był zupełnie inny niż mój były, który w moje urodziny wolał się uchlać z kumplami i zrobić mi awanturę, że się gniewam. Ten nie pił i to był wielki plus, poza tym z wyglądu w 90% przypominał mój ideał, mieliśmy wspólne zainteresowania i tysiące tematów do rozmów. Poza tym jak go poznałam byłam młoda i nie doświadczona. A co do rodziny to starali się pomóc ale to ja ich odtrącałam i twierdziłam, że wszystko ok.

Odpowiedz
avatar paski
8 10

@zaana: Czyli Twój były też był toksyczny. Z jednego toksycznego związku weszłaś w drugi.

Odpowiedz
avatar zaana
2 8

@Caron: Każdy jest inny, ja zaufałam i uwierzyłam mimo tego, że wcześniej nie byłam taka ufna. Poza tym nigdy wcześniej nie znałam takiego manipulatora i nie wierzyłam, że jakiś facet może mnie tak omamić i zaślepić do tego stopnia. Jeśli chodzi o rzucanie wszystkiego, to nie traktowałam tego w ten sposób, bo z rodzicami nie mieszkałam już od 4 lat jak go poznałam. Wyprowadziłam się na swoje gdy zaczęłam studia. Traktowałam to jako kolejną zmianę w moim życiu

Odpowiedz
avatar zaana
2 6

@paski: Tak, to właśnie mnie zgubiło, bo ten był zupełnie inny i chyba dla tego dałam się zaślepić.

Odpowiedz
avatar seemija
3 3

@zaana: zakochanej babie pol mozgu odbiera ;) wylacza sie logika i pochodne i dopoki klapki z oczu nie spadna (albo nie zostana ,,obite" ) to tkwi wierzac ze przeciez musi w koncu byc lepiej... pozdrawiam, sama przeszlam podobna historie

Odpowiedz
avatar freehugs
7 9

Może ja tego osobiście nie przeżyłam, ale moja mama już tak. Trwała w takim związku 13 lat, ale kiedy zebrała się w sobie by się uwolnić - zrobiła z mojego ojca bezdomnego, nie ma praw do mnie i brata. Odzyskała mieszkanie z którego zabrała nas policja. Do takich kobiet, które uwolniły się z takiego związku mam ogromny szacunek. Potrzebny jest im porządny kop w tyłek by to zrobić. Dlatego dla Ciebie wielki szacunek za to!

Odpowiedz
avatar Devotchka
1 1

To co opisujesz brzmi mi bardziej jak socjopata. Miałam raz kontakt z socjopatką, gdybym nie zachowała trzeźwego umysłu to straciłabym moich przyjaciół.

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 4

Widzę, że schemat jest ten sam. Mój były też miał fioła na punkcie kontroli i jednocześnie rzucał każdą pracę średnio po 3 miesiącach "bo nie awansował". Jak go rzuciłam to też miałam regularny stalking przez prawie 2 miesiące. Żal mi tylko jego rodziców, bo to byli dobrzy ludzie. Było im zwyczajnie wstyd za syna.

Odpowiedz
avatar timo
1 1

Historia jak najbardziej na plus, bo pokazuje ważny społeczny problem. Ale jedno mnie zastanawia: "musiałam pracować na 3 zmiany z dojazdami i zajmować się domem" - zmiana ma 8 godzin, 3 zmiany to 24 godziny, do tego dojazdy i zajmowanie się domem. Jak udawało Ci się zmieścić 24 godziny PLUS DOJAZDY I ZAJMOWANIE DOMEM w 24 godzinach? Jakieś zakrzywienie czasoprzestrzeni?

Odpowiedz
avatar zaana
2 2

@timo: Źle to napisałam. Chodziło mi o to, że pracowałam różnie, na rano, popołudnie i na nocki, dojeżdżałam do pracy 2h w jedną stronę i musiałam zajmować się domem, bo mój partner mi w niczym nie pomagał. Nawet obiadu sobie nie odgrzał, tylko czekał aż ja wrócę. To samo z ranną zmianą. Zanim wyszłam z domu po 3 rano do autobusu, to musiałam mu śniadanie zrobić, żeby miał, jak się obudzi,tak samo kiedy wracałam z nocki, to zamiast odpocząć, to musiałam mu śniadanie zrobić i herbatę a jak chciałam spać, to znów coś wymyślał. Więc często z nocki na nockę szłam bez snu. Traktował mnie jak służącą. Wiem, zaraz posypią się hejty, że byłam głupia, że na to pozwoliłam ale uwierz mi wolałam to, niż ciągłe awantury i gnębienie psychiczne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 grudnia 2015 o 2:41

avatar PablooS
0 0

@zaana: to popraw w historii na "w trybie trój-zmianowym" ;)

Odpowiedz
avatar timo
2 2

@PablooS: jak kogoś poprawiasz, to może chociaż poprawnie? "Trójzmianowym" jeśli już.

Odpowiedz
avatar motorlady
2 2

Aż się zarejestrowałam jak zobaczyłam tą falę hejtu, która spadła na Ciebie po napisaniu Twojej historii. Nie przejmuj się nimi. Oni nie zrozumieją dopóki sami tego nie przeżyją. A ja akurat niestety trzy lata się męczyłam w związku, a od sześciu próbuję się wygrzebać z dna. Najpierw super, potem delikatne sprawdzanie czy już jesteś jego, i się zaczeło. Problemy, długi, "Ale ja to wszystko dla Ciebie", pranie mózgu, i na koniec on wychodzi czysty i pachnący, a Ty jesteś wrakiem. I najgorsza jest świadomość, że to było z premedytacją. Trzymaj się i gratuluję Ci , że się przełamałaś :)

Odpowiedz
avatar zaana
0 0

@motorlady: Wielkie dzięki za miłe słowa. Nikt nigdy tego nie zrozumie, dopóki sam, bądź ktoś z jego otoczenia tego nie doświadczy. Tłumaczenie, że ja to bym się na to nie zgodziła, albo sama jesteś sobie winna jest bez sensu, bo tak naprawdę nikt z nas nie może być na 100% pewny jak się zachowa w danej sytuacji, dopóki sam jej nie doświadczy. Ja też kiedyś uważałam, że w życiu nie pozwoliłabym, żeby jakiś facet mnie tak traktował. Trzymaj się i powodzenia w wychodzeniu na prostą. Ja miałam te szczęście, że długi udało mi się spłacić, chociaż chciał przerzucić na mnie zobowiązania, które on i jego rodzina zaciągnęła "dla nas". Nic mi z tych rzeczy nie oddał, to niech sam się martwi o spłatę. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
0 0

Nie jesteś sama moja droga. Też myślałam o podobnych kobietach, że to "głupie baby", dopóki sama nie trafiłam na 7 lat do bagna: manipulacje, chorobliwe kłamstwa, wymuszanie zachowań, zdrady, bicie itd. Na początku oczywiście byłam jego słodkim skarbem, inteligentną i piękną dziewczyną. Do dzisiaj pamiętam tekst, który mnie na początku najbardziej urzekł: "Proszę, bądź moim niebem". Teraz się krzywię, jakie to było tanie, ale wtedy... :/ Również odsunął mnie od rodziny i znajomych, bo "nie są mnie warci i będą próbować nas rozdzielić". Najgorzej jednak było pod koniec, gdy lał mnie regularnie i urządzał awantury o wszystko. Przed rodziną i znajomymi udawałam szczęśliwą, a wewnętrznie drżałam, obserwowałam każdy jego ruch, wyczulona byłam na ton głosu czy spojrzenie. Jeśli coś mu się nie spodobało w moim zachowaniu potrafił przelotnie spojrzeć się na mnie tak, że drętwiałam ze strachu wiedząc, że gdy zostaniemy sami będzie kolejna awantura. Wspólni znajomi nie wychwytywali takich subtelności, więc niektórzy uważali, że zachowuję się dziwnie i odsuwali się ode mnie. Oczywiście z "inteligentnej, pięknej dziewczyny" stałam się "głupią, grubą babą" - tak mi to zakorzenił w mózgu, że uważałam, iż jeśli będę niewystarczająco dobra i go stracę, to już nic mnie w życiu nie czeka. W końcu jedna z kilku osób, które wiedziały co się dzieje zadzwoniła do moich rodziców i wszystko im opowiedziała. Rodzice ze łzami w oczach prosili mnie, żebym się od niego wyprowadziła i wróciła do domu. Tak zrobiłam, ale trwało jeszcze pół roku, zanim ostatecznie się od niego uwolniłam. Znowu jak to on zaserwował mi przez 2 miesiące księcia z bajki, potem było coraz gorzej i wrócił do stanu naturalnego. Pewnego dnia znowu podniósł na mnie rękę. Wtedy coś pękło. Nie wiem, dlaczego akurat wtedy, skoro był to pojedynczy plask, a potrafił wcześniej szarpać mnie po kilka godzin. Gdy od niego wyszłam wiedziałam, że więcej do niego nie wrócę, choćby się waliło i paliło. Tym razem już nie próbował mnie zatrzymywać, bo od pewnego czasu gruchał z inną kobietą (która mnie swoją drogą ostro nawyzywała zaślepiona tak jak ja byłam na początku - niestety rozumiem to, więc staram się nie pielęgnować niechęci do niej). Uderzyło to chyba jednak w jego jakąś dumę, bo do tej pory dochodzą mnie chcąc nie chcąc kłamstwa, jakie na mój temat rozpowiada wybielając się na potęgę. Na szczęście nic mnie to już nie obchodzi.

Odpowiedz
Udostępnij