Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

To będzie moja pierwsza piekielność. Zacznę więc od chwili wyjaśnień. Otóż jeżdżę…

To będzie moja pierwsza piekielność. Zacznę więc od chwili wyjaśnień.
Otóż jeżdżę konno.
Mój kopytny skarb stoi w stajni pod Warszawą. Nepad, bo tak się nazywa, ma 20 lat, ale zdrowie źrebaka. Oczywiście po tylu latach życia trochę już wie. Kluczowe w tej historii będzie to, że praktycznie w ogóle się nie płoszył. W sytuacji gdy inny koń ucieka gdzie pieprz rośnie on robi może dwa kroki kłusa i uspokaja się. Można więc go z całą pewnością nazwać spokojnym i zrównoważonym.
Wystarczy o koniu bo naprawdę się mogę rozpisać.
Jak już napisałam Nepad stoi pod Warszawą w stajni przy samych wałach nad Wisłą. Rzut kamieniem do plaży i piękne tereny na około. No więc zwykle jeżdżę właśnie w terenie. Ze względu na wiek konia jeżdżę po wałach. Wiadomo... staruszek się potyka i może mieć gorszy dzień. Wały są o wiele bezpieczniejsze od ścieżek w strefie chronionej gdzie przez większość czasu jest błoto. Koń może po potknięciu złamać nogę. Oczywiście wole nie ryzykować.
Tu mówię od razu by nie było wojny w komentarzach. Konie mogą jeździć po wałach! Nie wiem dlaczego większość ludzi tam mieszkających jest innego zdania i uważa, że konie je zniszczą. Wały w momencie gdy stan Wisły nie jest podniesiony są tylko górką ubitej ziemi. Dodatkowo NIGDZIE nie ma zakazu jazdy konno po wale. Zakaz dotyczy pojazdów mechanicznych. Konie do takich nie należą.
Tak więc mimo wszystko jeżdżę sobie beztrosko po wałach. No i teraz przejdźmy do piekielności:
Otóż przez pewien odcinek tychże wałów, którymi jeżdżę, są domy oddzielone od tych kupek ziemi drogą. W jednym domku jest pies. Pies ten nigdy nie szczeka na konie. Leży na górce przy bramie i patrzy na drogę i wał pilnując. Jest to blisko stajni, więc często w tym miejscu już na luzie jadę stępem bez strzemion. Tym razem na szczęście miałam nogi w strzemionach. No więc...
Psa nie było na górce. Okey, nie zawsze tam siedzi. Fakt przyjęty do wiadomości, jadę dalej. Jestem prawie na wysokości bramy gdy Nepad podnosi uszy i robi te swoje dwa kroki. Wiecie co się stało... Z krzaków koło bramy wyskoczył przyczajony tam wcześniej pan, na oko 40-50 lat, i zaczyna krzyczeć, kląć i grozić, że w konie na wałach petardami będzie rzucał bo nie wolno tam jeździć. Zignorowałam go, a Nepad spokojnie poszedł dalej jak to on.
Co jest najbardziej dla mnie piekielne?
Nie wyzwiska, czy to jak zamknięci na wyjaśnienia dotyczące koni i wałów są tamci ludzie. To było jakiś czas temu i petard jak nie było tak nie ma. Najbardziej piekielny jest sposób w jaki pan się pojawił by zacząć krzyczeć. Gdyby na miejscu Nepada był koń płochliwy przez działanie faceta osoba na nim jadąca mogła zostać poważnie ranna bądź zginąć.
Naprawdę się zastanawiam czasami co sobie myślą tacy ludzie. Konie to nie rower. Spłoszone mogą wyrządzić krzywdę.
Strasznie się rozpisałam, ale musiałam to tu przelać bo siedziało we mnie od jakiegoś czasu.
[EDIT] Historia może i jest długa. Nie mam dużych zdolności pisarskich i gubię wątek, ale nie sądziłam że jest to tu ważne i oceniane. Myślałam że chodzi tylko o piekielność nie o wypracowanie sprawdzane w kryteriach szkolnego eseju ;-; Dodam też co do psa bo juz druga osoba zwraca na niego uwagę, a nie napisałam... pies trochę po tym zdarzeniu już zaczął szczekać na przejeżdżające konie.

konie jazda_konna wały

by Sebby1997
Dodaj nowy komentarz
avatar Visenna
15 15

Eehh, a co mają w głowie kierowcy, którzy widząc jeźdźców (często na koniach są dzieci!) przekraczających drogę lub poruszających się poboczem zwalniają tylko po to, by zatrąbić? Odpowiedź brzmi: gó..o. Również miałam przyjemność pomykać konno po wale, ale na szczęście w okolicach Łomianek, tam się ludzie nie czepiają. Receptą na Twoje problemy jest komórka - dzwoń po SM lub policję jak trafia Ci się taki osobnik, służba porządkowa mu wytłumaczy, że nie robisz nic zakazanego...a ile faktycznie nie robisz, bo prawdę mówiąc to nie wiem. Fakt, zakazu też nigdzie nigdy nie widziałam, ale ręki bym sobie uciąć nie dała :)

Odpowiedz
avatar Sebby1997
5 11

@Visenna: Zakazu nie ma na pewno bo sama sprawdzałam po tym jak pierwszy raz zwrócono mi uwagę. Ja również jeżdżę właśnie w okolicach Łomianek i cała sytuacja zdarzyła się właśnie tam :)

Odpowiedz
avatar Katka_43
3 3

@Sebby1997: W tych okolicach zakaz jazdy jest jedynie w Parku Młocińskim. W Lesie chyba już nie, w każdym razie nie było.

Odpowiedz
avatar Visenna
0 0

@Sebby1997: Serio Łomianki? Hmm, to może czas ludzi zmienił, ja tam jezdziłam z 5-6 lat temu, jak pracowałam w Pepelandzie i Filmowej, wtedy naprawdę nikt złego słowa nie powiedział.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 23

A co ma do tego pies, który zawsze leżał na górce, ale tym razem go nie było???

Odpowiedz
avatar Sebby1997
-3 19

Chodzi o to że na koniu trzeba być czujnym. Nawet jak pies nie szczeka na konie zerknęłam czy jest na górce. Nie było go (co zwykle oznacza że nie ma go na terenie) więc nie spodziewałam się że coś/ktoś się pojawi tak nagle :) to ma do tego. Poza tym od jakiegoś czasu po tym zdarzeniu pies szczeka na każdego jadącego konia...

Odpowiedz
avatar takatamtala
11 27

Nie rozumiem za co te minusy. To jest faktycznie piekielne.

Odpowiedz
avatar Lelissa
0 22

@takatamtala: Minusy w moim odczuci tylko i wyłącznie za styl w jakim ta historia została napisana.

Odpowiedz
avatar takatamtala
16 32

@Lelissa: Bo Piekielni to znany portal aspirujących pisarzy i krytyków literackich.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 5

@takatamtala: No tak, albo historia beznadziejnie opisana, albo literacki Nobel. Nic pomiędzy, nieprawdaż?

Odpowiedz
avatar Katka_43
7 11

@takatamtala: Ktoś kto nigdy nie jeździł konno, nie zrozumie jak bardzo płochliwe i uciekające są te zwierzaki. Mojemu wystarczy głośniejszy powiew wiatru, żeby już czujnie strzygł uszami. Jakby taki gostek wyleciał, nie byłoby ciekawie.

Odpowiedz
avatar takatamtala
3 9

@Katka_43, Jorn: Ale ja nie mam problemu z tym, że autor opisał w czym problem- i dzięki opisowi rozumiem. Ja uważam, że tekst jest ok. "OK" jest właśnie gdzieś pomiędzy "beznadziejnie" a "literacki Nobel". Lelissa się czepia i robi recenzje, jakby co najmniej to byłe miejsce ku temu.

Odpowiedz
avatar celica
9 19

@Lelissa: dziewczyna chciala sie nam wygadac a tu wychodzi na to ze historie powinny wygladac tak : padalo, upadlam, nikt nie pomogl... Jak sie nie chce komus czytac to niech przewinie na krotka historie... Gdy jest wiecej szczegolow mozna sobie lepiej wyobrazic sytuacje opisana, jak za malo szczegolow to tez ludzie sie czepiaja. Po prostu nie dogodzisz!

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 16

Ale na koniec kon sie usmial.

Odpowiedz
avatar Poison_Ivy
5 19

Ode mnie plus, nie będę się czepiać stylu ani psa :) A historia piekielna.

Odpowiedz
avatar Satsu
10 26

Styl pisania jest dobry, ale użytkownicy piekielnych nie mogą zdzierżyć chociażby jednej zbędnej informacji. Wiem to z doświadczenia...

Odpowiedz
avatar timo
12 26

Bzdury piszesz: "Tu mówię od razu by nie było wojny w komentarzach. Konie mogą jeździć po wałach! Nie wiem dlaczego większość ludzi tam mieszkających jest innego zdania i uważa, że konie je zniszczą." To nie ludzie są innego zdania, a ustawodawca, wyrażający swoje zdanie w kodeksie wykroczeń. I dalej: " Dodatkowo NIGDZIE nie ma zakazu jazdy konno po wale" - kolejna bzdura. Zakaz jest. W w/w akcie prawnym. "Art. 80. § 1. Kto: 1) przejeżdża pojazdem lub konno albo przepędza zwierzę gospodarskie przez wał przeciwpowodziowy w miejscu do tego nieprzeznaczonym lub wzdłuż po wale, na którym nie ma drogi o dostatecznie mocnej nawierzchni, podlega karze grzywny albo karze nagany." Mam nadzieję, że w niedługim czasie spotkasz odpowiednie służby, które przy pomocy odpowiedniej kary spowodują, że przestaniesz niszczyć wały. Natomiast pisząc, że "Wały w momencie gdy stan Wisły nie jest podniesiony są tylko górką ubitej ziemi" tylko się kompromitujesz, bo nie masz żadnego pojęcia o inżynierii i budowie wału przeciwpowodziowego. Typowe polskie "nie wiem, ale się wypowiem", bo każdy Polak jest przecież mądrzejszy od inżyniera, lekarza, prawnika... A im głupszy, tym mu się wydaje, że mądrzejszy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 grudnia 2015 o 0:42

avatar Fomalhaut
10 12

@timo: W kontekście twojego komentarza rada kogoś powyżej, żeby dziewczyna dzwoniła po odpowiednie służby, gdy ktoś zacznie ją przepędzać z wału jawi się jako wyjątkowo perfidny trolling.

Odpowiedz
avatar Iras
7 9

@timo: Pytanie podstawowe - co oznacza "dostatecznie mocna nawierzchnia" A druga sprawa: Kodeks wykroczeń, Wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu osób i mienia, Art. 78: Kto przez drażnienie lub płoszenie doprowadza zwierzę do tego, że staje się niebezpieczne, podlega karze grzywny do 1 000 złotych albo karze nagany. Przede wszystkim Sebby powinna dowiedzieć się czy ów wał po którym jeździ ma dostatecznie mocną nawierzchnię - jeśli tak to wezwanie służb w razie czego nie jest trollingiem.

Odpowiedz
avatar timo
0 6

@Iras: tam jest mowa o DRODZE o dostatecznie mocnej nawierzchni. Jeśli nie ma drogi, nie ma znaczenia nawierzchnia. Co do 78 KW, to autorka sama pisze, że koń jest spokojny, nie płoszy się i nie staje niebezpieczny, więc artykuł nie ma zastosowania. Co więcej: bezpieczeństwo przeciwpowodziowe (wielu osób i mienia znacznej wartości) jest bezsprzecznie dobrem wyższego rzędu, niż komfort/bezpieczeństwo jednego jeźdźca, w dodatku łamiącego prawo, więc z ewentualnego zarzutu z 78 każdy się wybroni powołując się na ochronę dobra wyższego poprzez zapobieżeniu wykroczeniu z 80 KW.

Odpowiedz
avatar Sebby1997
-2 10

@timo: Pragnę jedynie zaznaczyć że w tamtym miejscu nie na zakazu jazdy. Już nie raz mijałam straż miejską (i raz nader policję). Było dzień dobry, uśmiechy i tyle. Żadnej nagany czy kary.

Odpowiedz
avatar Iras
5 5

@timo: Żeby cos było drogą nie musi być pokryte asfaltem, betonem, czy kostką. artykuł jak najbardziej ma zastosowanie - to, że ten konkretny koń się ZAZWYCZAJ nie płoszy jest cechą osobniczą - gatunkową jest to, że konie są płochliwe i spłoszone potrafią być niebezpieczne zarówno dla jeźdźca jak i osób postronnych. Co do "obrony" z zarzutu - pudło. Do ochrony przeciwpowodziowej są odpowiednie służby. Jakiś burak nie ma tu ŻADNEGO prawa narażać życie i zdrowie osoby postronnej w imię swojego widzimisię. - bo tym właśnie pozostaje reakcja buraka dopóki nie zostanie udowodnione, że jazda w tamtym miejscu faktycznie w jakikolwiek sposób szkodzi wałowi. A ty Sebby - tak czy inaczej dowiedz się o tym czy i wolno - i to ie u patroli, które nie reagują.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 grudnia 2015 o 17:20

avatar elda24
3 5

@Sebby1997: Znając SM w Pl to nie zdziwiłabym się, gdyby nie mieli pojecia w ogóle, ze to, po czym sie poruszasz, to wal przeciwpowodziowy. Pojedyncza jednostka policji tez nie dziwi, ze nie znają każdego przepisu albo im sie po prostu nie chce ich egzekwować. Trafi sie kiedys na służbistę i "ale ja tak zawsze jeżdżę" nic nie pomoże.

Odpowiedz
avatar timo
0 4

@Sebby1997: powtórzę: nie ma zakazu, bo nie musi go być - wynika on z przepisu ogólnego. Tak samo, jak w strefach zamieszkania nie stawia się zakazów zatrzymywania się i postoju, bo wynika to z przepisu - zabroniony jest postój pojazdów w strefie zamieszkania poza wyznaczonymi miejscami. Nie stawia się również w/w znaków zakazu oraz znaków zakazu zawracania na mostach i wiaduktach, bo to również wynika z zapisów prawa o ruchu drogowych. Nie stawie się na każdym kroku "zakazu zabijania ludzi", bo to także wynika z przepisów prawa. Dotarło? A to, że nieraz straż miejska czy policja nie reagowała, o niczym nie świadczy. Po pierwsze trudno, żeby policjant (a tym bardziej strażnik miejski) znał każdy przepis - prawnik uczy się 5 lat, a i tak nie jest w stanie znać wszystkiego, a policjant uczy się przepisów pół roku - wnioski są oczywiste. Po drugie policja czasem nie reaguje na picie alkoholu w miejscach zabronionych, jeżdżenie rowerem po chodniku czy wykroczenia drogowe, ale to nie znaczy, że z automatu przestają one nosić znamiona czynu zabronionego. @Iras: owszem, nie musi. O byciu lub niebyciu drogą świadczy status działki geodezyjnej oraz ewentualnie wpisanie do rejestru dróg. W praktyce co do zasady nie spotyka się dróg na koronie wału. Jeśli w ogóle takie przypadki istnieją, to są marginalne. I nie, artykuł nie ma zastosowania. "Kto przez drażnienie lub płoszenie doprowadza zwierzę do tego, że staje się niebezpieczne" - to konkretne zwierzę staje się niebezpieczne, a nie gatunek. I do stwierdzenia karalności niezbędne jest dowiedzenie, że konkretne zwierze faktycznie stało się niebezpieczne. Tak, do ochrony przeciwpowodziowej są odpowiednia służby. Ochrona przeciwpowodziowa polega na budowie urządzeń przeciwpowodziowych, ich utrzymani i eksploatacji, opracowywaniu dokumentacji, planów ochrony przeciwpowodziowej itd. Każdy obywatel natomiast ma prawo zapobiegać popełnieniu czynu karalnego w każdy dostępny sposób. P.S. W języku polskim stosujemy odmianę, zatem nie "nie ma prawa narażać życie i zdrowie", a "nie ma prawa narażać życiA i zdrowiA".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 grudnia 2015 o 2:09

avatar Visenna
-1 1

@Fomalhaut: Jaki ku..wa trolling? Ty jestes trolem i tyle, weź przeczytaj najpierw porządnie moją wypowiedz żeby nie pisać "rada kogoś tam" to po pierwsze, a po drugie: wyraźnie napisałam że może dzwonić po służby, jeśli JEST PEWNA SWEGO, i że ja bym sobie za tę pewność ręki uciąć nie dała. Czytamy, rozumiemy....nie rozumiemy, się nie powołujemy. Kapewu?

Odpowiedz
avatar bonsai
3 11

Ech, to takie cudne zachowanie ludzi... Widzę pół tony* samych mięśni? Ciekawe co się stanie jak je wystraszę? Niestety, konie bywają bardzo płochliwe i w swej płochliwości dość nieprzewidywalne, o czym idioci juz nie pamiętają. Kolejne "niestety" brało się u mnie stąd, że jako dobry jeździec zazwyczaj dostawałam co trudniejsze konie pod tyłek = jednak trochę więcej zabawy w razie "W". *Koń może ważyć dużo więcej... Jak ktoś nie wierzy niech zerknie sobie na wagę Shire ;).

Odpowiedz
avatar Iras
5 5

@bonsai: pół tony to osobiście powiedziałabym, że jakiś drobiazg...

Odpowiedz
avatar bonsai
1 1

@Iras: wolałam nie przerażać ludzi nie obytych z tymi cudnymi zwierzętami ;). Mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że tona [przy zwierzętach takich jak koń czy byk] to wcale nie jest tak strasznie dużo.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
-1 7

Wał przeciwpowodziowy to nie jest "kupka ziemi" głupia dziewczyno, tylko bardzo ważny element infrastruktury, który chroni ludzi przez utratą dobytku śmiercią. Osłabiony, zniszczony wał nie jest w stanie wytrzymać naporu wód powodziowych (a podniesiona Wisła to nie jest kałuża), a pęknięcie wału oznacza zalanie kilkunastu miejscowości. Jeździj na tej szkapie dookoła stadniny, bo wały na pewno nie są do tego przeznaczone.

Odpowiedz
Udostępnij