Mamy w pracy przykazane zespół do kontroli składa się z maksimum 3 kontrolerów z wyjątkiem kontroli nocnych, tam może być nas więcej. Ale zarabiać trzeba i przepisy obejść można.
Były oczywiście już skargi, ale kierownik naszej sekcji stwierdził " ma je w D... bo jest super skuteczność"
Sytuacja pierwsza. Wpadamy w pięciu chłopa do autobusu, oficjalnie jako dwa odrębne zespoły, ale dziwnym trafem razem wybierające te same pojazdy. Nie ma gdzie uciekać, wykasować itd. Średnio każdy z nas po 2 mandaty pisał.
Treść skargi cytuje " Wpadło tylu poczułem się osaczony" i tak jechał bez biletu ten pasażer.
Sytuacja druga. Działamy na dwa wagony jedna ekipa po cichu siedzi w pierwszym i czeka aż druga zacznie kontrole w drugim.
Przeważnie trzy, cztery osoby przebiegają do pierwszego i idą na tył obserwować kiedy ekipa z drugiego będzie przechodzić z wagonu do wagonu. A tu zonk bo za plecami kanary już proszą o bilety. A wtedy gdy my ich piszemy osoby na przystanku widzą nas w pierwszym wagonie to idą do drugiego na przód obserwować i znowu za plecami kanary.
Tak jest to wredne jak choler..
Oczywiście skarga cytat " uciekłem jednym wpadłem na drugich to łapanka"
A i oczywiście zaczeliśmy działać w ciągłej łączności przez telekonferencje i słuchawki w uszach, także stojąc tyłem słyszę " jedynka w niebieskiej z plecakiem za tobą uciekł i obserwuje"
Od razu wiem do kogo podejść.
To kto piekielny ;-)
komunikacja_miejska
ty.
OdpowiedzSam przyznajesz, że działacie niezgodnie z przepisami...
Odpowiedz@Agness92: ... na wyraźne polecenie przełożonego, który tym samym bierze na siebie odpowiedzialność. Często w umowie o pracę i/lub w zakresie obowiązków istnieje taki magiczny punkcik : - oraz wykonywać inne polecenia przełożonego. Można jak najbardziej odmówić wykonania polecenia niezgodnego z przepisami. Osobiście znam niewielu, którzy z tego skorzystali. Ciekawe czemu ?
Odpowiedz@Agness92: No jest tutaj mały dylemat moralny przy ocenieniu zachowania i historii.
Odpowiedz@Agness92:zgodnie zespoły poniżej 4 osób
Odpowiedz@Agness92: Ale łapią tylko tych co jeżdżą na gapę więc w sumie oszust łapie oszusta.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2015 o 18:55
@Vitas: niby tak, ale jednak ktoś kto broni prawa, a sam jednocześnie je łamie i czuje się bezkarny jest dla mnie oszustem gorszego sortu, bo jeszcze hipokryta.
Odpowiedz@Agness92: Wy tu kombinujecie i dyskutujecie, a to jest znany mitoman...
OdpowiedzKtoś tu pomylił pracę w kontroli biletów ze służbami specjalnymi.
OdpowiedzDobrze jeszcze, ze z tej lapanki nie wieziecie ich na Szucha, albo Pawiak. Ale chcielibyscie, nieprawdaz?
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: oj tak do niektórych to trzeba, ale nie zrozumiesz puki w tym zawodzie nie popracujesz. Podobnie jest z policją. Takiego zbira co kradnie gwałci zabija to do wiezienia na kilka lat czy tam skąd nie wróci?
Odpowiedz@Canarinios: Przepraszam, czy Ty właśnie porównałeś osobę jadącą bez biletu (czyli złodzieja na jakieś 5zł) ze zbirem/gwałcicielem/mordercą?
Odpowiedz@barteknc: Złodziej jest złodziejem, nieważne czy to 5 zł czy 5000, jeśli jest sposób żeby go złapać to czemu nie? Niech takich gapowiczów na 5 zł będzie 100 dziennie- w skali miesiąca masz 15000 zł. Prowadząc firmę przewozową chciałbyś tracić 15000 przez takie płotki? Czemu winni według Was są goście, którzy skutecznie wykonują swoją pracę niż ci, którzy próbują oszukać? Uczciwi pasażerowie na tym działaniu nie cierpią
Odpowiedz@moris: Rozumiem, że nigdy nie popełniłeś żadnego błędu? Nie trafiłeś w kosmiczny korek mając bilet 20 minutowy w kieszeni, nie wsiadłeś do autobusu z chęcią kupienia biletu i nie okazało się, że nie ma takiej możliwości? Nigdy nie zapomniałeś doładować karty miejskiej przez jeden dzień, bo pomyliłeś daty? Nigdy nie zapomniałeś skasować biletu jeżdżąc wcześniej przez długi czas na karcie miejskiej? Nigdy nie zapomniałeś karty z domu, nigdy nie została ona błędnie zakodowana (chociaż o tym możesz nie wiedzieć)? Czy ludzie, którym zdarzyła się chociaż jedna z powyższych sytuacji są złodziejami? Zresztą, tego typu akcja JEST nieprzyjemna także dla osób, które mają bilet. Nie kradnę w sklepach lecz nienawidzę, gdy ochroniarz za mną chodzi krok w krok. Nie pozwoliłabym przejrzeć mojej torebki lub co gorsza telefonu czy komputera. Jakby jakiś dziwny kontroler zrobił nalot w stylu służb specjalnych na autobus w celu wyłapania bandytów, którym bilet się właśnie skończył to autentycznie byłabym przestraszona i zaniepokojona nawet bilet posiadając. Brakuje jeszcze rzucania o glebę i zakuwania w kajdanki. Potem wielkie zdziwienie, że ludzie wolą jechać wyciągać auto zamiast korzystać z komunikacji miejskiej. Jeśli mam być tak traktowana to wolę wydać 100x więcej na taksówki.
Odpowiedz@moris: Jak dla mnie jest różnica pomiędzy "złodziejem", który nie kupił biletu, a bandytą, który włamał się do czyjegoś domu i ukradł rzeczy o wartości 15 000zł. A mnie oburzyło porównanie gapowiczów z poważnymi przestępcami. I stwierdzenie Canariniosa, że niektóre osoby jeżdżące bez biletów powinno się wysłać do Pawiaka albo na Szucha czyli do siedzib gestapo.
Odpowiedz@sla: Nie miałem na myśli ludzi którzy zapomnieli, pomylili się, nie zdążyli czy padli ofiarami złośliwego losu/kierowcy. Mówię o ludziach, którzy notorycznie jeżdżą na gapę i tylko kombinują jak tu uniknąć złapania. Jeśli popełniłem błąd i nie mam biletu to nie biegam między wagonami tylko biorę to na klatę. Jak jeszcze chodziłem do szkoły to mój tata jeździł w MPK i miałem przejazdy za darmo na podstawie biletu ze zdjęciem ( nie były to jeszcze czasy kart miejskich) z którym był taki problem ze na początku roku zabierali go do stęplowania. Przez ten czas jeździłem 'na gape'- zazwyczaj kanar wierzył na słowo, ale raz zdarzyło się, że kwitek dostałem. Nie uciekałem, nie dyskutowałem, podpisałem i tyle. Na szczęście sprawę udało się wyjaśnić i płacić nie musiałem :)
Odpowiedz@moris: ciekawe oj ciekawe. Tatus pracuje w zakladach przewozowych to nie placiles ciekawe, ale reszta to zlodzieje.
Odpowiedz@krystalweedon: Mój ojciec też pracował w zakładach przewozowych i rzeczywiście mieliśmy bilety rodzinne, jeździliśmy za darmo. To takie dziwne?
Odpowiedz@moris: Ok, mandaty wypisane, a ile tych mandatów jest zapłacone? Bo zapłacone mandaty, są efektem skutecznej kontroli. W przeciwnym wypadku, jest to marnotrawienie papieru (bloczki mandatowe), oraz pieniędzy wypłacanych jako pensje tym "zespołom interwencyjnym". Także wg mnie, przewoźnik traci jeszcze więcej, bo wielu ludzi ma w głębokim poważaniu mandat.
Odpowiedz@krystalweedon: nie płaciłem bo miałem prawo jechać, a mój bilet był u nich. Nie wiem jak jest w innych miastach i nie wiem czy u nas jest tak nadal, ale w Częstochowie jakiś czas temu obowiązywało coś takiego, że jak dostaniesz kwitek za jazdę bez biletu, a masz ważny miesięczny to wystarczy go przynieść i płacisz coś ok. 10 zł. Taka sama sytuacja z legitymacją. Także nie tylko rodziny pracowników mają ten przywilej :) A co do ściągalności to już sprawa przewoźnika lub firm windykacyjnych, z którymi współpracuje. Rola kanara kończy się na wypisaniu 'mandatu'.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2015 o 20:34
@moris: Tak, w Częstochowie dalej jest tak, że jak przyjdziesz z ważnym biletem, to płacisz 10 zł :)
Odpowiedz@Litterka: nie jest to dziwne, ale @moris jechal bez i jak sam nizej przyznal nie dostawal zaplaty za brak waznego biletu tych 10zl, a reszte nazywa zlodziejami
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: a tam Pawiak, od razu pod ścianę i seria z karabinu.
Odpowiedz@krystalweedon: Tutaj akurat sytuacja jest dwuznaczna - w końcu musiał oddać bilet do podstemplowania, ale nadal był on ważnym dokumentem. A co do tych 10 zł - jeśli doniesie się bilet miesięczny, to jest to tzw. opłata manipulacyjna, właśnie prowizja dla kanara, bo on swoją robotę wykonał, a że ktoś ma sklerozę i zapomniał biletu - no cóż.. W końcu w regulaminie jest napisane, że pasażer jest zobowiązany posiadać PRZY SOBIE ważny bilet za przejazd. A że nie ma, to kara musi być.
Odpowiedz@grupaorkow: Z karabinu to tylko do zolnierzy, a szpiegow i zlodzieji wiesza sie.
OdpowiedzDalej pasażerowie jeżdżący bez biletów są piekielni. Ci z biletami jakoś się nie skarżyli. Tylko fajnie jakbyście tym z biletami mówili, że może jeszcze za chwilę następny mnie poprosić (żebym nie chowała).
OdpowiedzA ja powiem tak: jakby pasażerowie nie próbowali oszukiwać i uczciwie kasowali bilety, to nawet dwudziestu kanarów w jednym autobusie czy tramwaju nie byłoby ich w stanie przestraszyć czy też wyprowadzić z równowagi. Jakoś nie sądzę, by którakolwiek ze skarg padła od osoby z ważnym biletem czy kartą miejską. Skarżą się cwaniaczki, którym nagle przestało wychodzić cwaniakowanie. Jestem za.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2015 o 16:12
@GoshC: Tak się składa, że mimo posiadania karty miejskiej czuje się nieswojo gdy wsiada kanar. Jakby ktoś zrobił taką akcję to autentycznie bym się przestraszyła. To ma być kontrola biletów czy polowanie na mordercę? Pominę już podejście niektórych kanarów do pasażera, bo ono w niektórych przypadkach woła o pomstę do nieba.
Odpowiedz@sla: Bez urazy ale masz dziwne podejscie. Pracuje na co dzien z kontrolerami. Jedyne darcie sie i chamstwo jakie obserwuje to z strony naszej kochanej mlodziezy gdy juz ich zlapia. Na pewno sa jakies czarne owce ale jednostki nie powinny budzic u Ciebie strachu. Powiem wiecej. Dzialaja na twoja kozysc. Tym wiecej placacych za przejazd tym mniejsze szanse ze bedziesz musiala wiecej zaplacic za bilet.
Odpowiedz@Aranos: Widziałam na własne oczy jak działają na moją korzyść. Nie dziękuję. Skończy mi się bilet bo autobus stanie w korku? Płać. Problem z kartą? Płać a potem łaskawie pozwolimy ci się odwoływać. Wolę zapłacić więcej za bilet i jechać w spokoju zamiast denerwować się na widok kontrolera, zwłaszcza takiego.
Odpowiedz@sla: tu masz racje, że często atakują tych uczciwych, za drobne niedopatrzenia, że torba za duża, że czasówka przeszła w spóźnionym autobusie, że kasownik źle wybił itp. Dlatego, że tacy są wypłacalni. Natomiast nie chce im się szarpać z "notorycznymi" gapowiczami.
OdpowiedzPewnie również jesteś tym typem kanara, który uniemożliwia wyjście pasażerowi na przystanku na którym chce akurat wysiąść. Jeśli ktoś chce sprawdzić mój bilet to proszę bardzo ale niech wsiądzie przystanek wcześniej i zrobi to w trakcie jazdy. Dodatkowo niech nie wymaga abym stojąc w drzwiach, pilnując aby kierowca ich nie zamknął, wyciągała kartę miejską w 5 sekund. Mam dużą torebkę, lubię nosić w niej dużo rzeczy i zawsze znalezienie w niej czegoś zajmuje mi chwilę czasu. Dodatkowo blokowanie komuś przejścia w taki sposób jest zwyczajnie złamaniem wszelkich zasad dobrego wychowania. Dodatkowo przestań oglądać filmy o służbach specjalnych albo zmień branżę.
Odpowiedz@MyCha: W służbach go przecież nie zatrudnią, musi więc gdzieś spełniać swoje fantazje.
Odpowiedzjesteś uosobieniem wszystkich kawałów o kontrolerach-jasnych cholerach
OdpowiedzMyślałem, że aby być kanarem w Polsce, trzeba znać język polski. Dzięki za wyprowadzenie z błędu.
OdpowiedzPowiem Ci że jakbym był świadkiem takiej akcji, to mimo posiadania biletu poczułbym się jak podczas łapanki za Niemca. I miło wiedzieć, że kierownik pochwala wasze działania wbrew regulaminowi i ma gdzies skargi pasażerów. A jeszcze lepiej, że opisujesz to, mózgu, w internecie. Poczekaj tylko jak ktoś uczynny doniesie troszeczkę wyżej. Może następna łapanka będzie na was.
OdpowiedzCzy kupując bilet np. 20 minutowy i utykając w korku zapłacimy mandat? PRzecież, to "przyczyna od nas niezależna" i w takim wypadku nie można karać za brak biletu. Jeśli w rozkładzie jest napisane, że przejazd z A do B trwa 19 minut, to kupuj bilet 20 minutowy, jeśli 38 minut to godzinny, chyba logiczne? No ale jeśli przejazd się przedłuża, to nie z mojej winy i dopłacać za "niechcianą wycieczkę" nie będę...
Odpowiedz@unitral: Zależy pewnie od miasta. W Warszawie liczy się realny czas przejazdu autobusu, nie ten napisany na przystanku czyli jak trafisz na takiego kontrolera - płacisz.
Odpowiedz@sla: a to już złodziejstwo. Ja nie jeżdżę komunikacją miejską częściej niż dwa razy do roku. Skąd niby mam wiedzieć, jaki jest realny czas przejazdu autobusu? Opieram się na tym, co podaje rozkład, z tolerancja +/- 4 minuty, jak to jest napisane pod rozkładem. Jeśli moja podróż przedłuży się ponad deklarowany przez usługodawcę czas nie z mojej winy, to dlaczego mam jeszcze za to płacić???
Odpowiedz@sla, nie "jak trafisz na takiego kontrolera", tylko jak trafisz na kontrolera, który zwyczajnie wykonuje swoją pracę. I nie to, że nie rozumiem Twojego stanowiska - dla mnie raz kiedyś kontroler nagiął przepisy (byłam przekonana, że zgubiłam kartę miejską, okazało się że jednak miałam, ale wypuścił mnie zanim znalazłam) i byłam mu mega wdzięczna, ale nie miałabym też pretensji, gdyby postąpił inaczej, bo to nie ma sensu.
Odpowiedz@monikamaria: Nawet znajomość realnego czasu przejazdu czasem nie ratuje. Niespodziewany korek, protest, masa krytyczna i stoisz. Najlepiej pomiędzy przystankami, by nie można było wysiąść. @katzschen: Chyba jednak można zachować się jak człowiek zamiast "płać a potem się odwołuj". Jeśli komunikacja miejska chce być sensowną alternatywą dla samochodów i taksówek (a chce, ekologia, ograniczenie ruchu) to wypada traktować pasażera jak klienta a nie potencjalnego złodzieja i nie karać za nawet najmniejszy błąd nie ze swojej winy. W niektórych miastach jak zapomniałaś legitymacji czy nawet biletu miesięcznego to można było go donieść i uiszczałaś jedynie opłatę manipulacyjną, jeszcze zanim pojawiły się elektroniczne bilety. Inne miasta po dziś dzień nie mogą wprowadzić tej zasady, bo przecież mniejsze zyski z mandatów.
OdpowiedzTo strona piekielni.pl a nie przechwalaj-sie-czymkolwiek.pl.
OdpowiedzPoczytałam komentarze i włos mi sie zjeżył. BARDZO DOBRZE ROBICIE. Każda metoda dobra, żeby łapać tych, którzy okradają innych. Bo jeżdżenie bez biletu to nie jakiejś tam firmy, a okradanie mnie - osoby uczciwej. Ludzie bez biletów -> podniesienie cen biletów.
Odpowiedz@qulqa: gapowicze to nie jest glowny czynnik podnoszoncy ceny biletow. Dziwi mnie fakt, ze uzytkownik ktory opisal sytacje niby zatajenie dodatkowych dochodow ze sprzedazy szafy to wszyscy go usprawidliwiali i wpraszali sie na nalewke, a gapowicz to zlodziej najwiekszego kalibru...
Odpowiedz@krystalweedon: Pomogłam dziś sąsiadce wnieść wózek na 1 piętro. Chyba popełniłam (albo ona) przestępstwo skarbowe, bo pracowałam jako tragarz. A inny sąsiad jakiś czas temu oliwił swój zamek, przy okazji naoliwił i mój. Też przestępca (albo ja). Czym innym jest pomoc komuś i świadczenie usług barterowych (tak bym to określiła), a czym innym świadome niepłacenie za płatną usługę. Nie próbuj znaleźć tysiąca wytłumaczeń dla gapowiczów.
Odpowiedz@qulqa: to jest nieodplatne przysluga wiec gucio. Chodzi o uslugi nazywane przez urzad skarbowe ,,kolezenskie" za ktore pobierasz oplate. Sciaganie filmow tez jest nielegalne ale to juz nie jest zlodziejstwo?
Odpowiedz@krystalweedon: Mylisz się w kwestii ściągania filmów... Jest to jak najbardziej legalne. Nielegalne jest ich odpłatne udostępnianie.
Odpowiedz@unitral: chciałam to samo napisać :) nieleglne z tego co pamiętam jest tylko ściąganie programów i gier :)
Odpowiedz@qulqa: poczytaj też opowieści OkrutnegoKanara. Jakoś tamten bardziej mi się z dżentelmenem kojarzy pomimo wykonywania tego samego zawodu. Są ludzie i mendy.
Odpowiedz@unitral: sciaganie a ogladanie online. Sciaganie to jest tak samo jak kopiowanie. Naruszrnie praw autorskich. Duzo osob tak mysli bo nie ma kanarow i nikt Cie nie zlapie.Czyli co nie placisz za to tak samo jak jedzenie w markecie bo i tak lezy?
Odpowiedz@krystalweedon: Zgodnie z prawem dozwolonego użytku ściąganie i oglądanie online jest legalne. Nie można tylko ściągać za pomocą torrentów (bo jednocześnie udostępniasz, nie wiem co gdy udostępnianie wyłączysz) i udostępniać.
Odpowiedz@sla: jabym sie klocila, a mozesz byc tak mila i podac zrodlo tych informacji?
Odpowiedz@krystalweedon: Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych. A uściślając - ściąganie z internetu czy oglądanie online czegokolwiek nie jest wprost zabronione, a jak nie jest zabronione to jest dozwolone. Zabronione jest natomiast rozpowszechnianie cudzych utworów bez zezwolenia (czyli np. seedowanie przez torrenty).
Odpowiedz@grupaorkow: no to dla mnie zostaje bez sensu.
Odpowiedz@krystalweedon: z sensem czy bez sensu, takie mamy prawo.
Odpowiedz@krystalweedon: może najpierw zapoznasz się z odpowiednią ustawą zamiast pisać głupoty. Ja się pytam, czemu tak dużo ludzi uważa, że ściąganie muzyki, filmów jest nielegalne, zamiast się tym trochę zainteresować i poczytać
Odpowiedz@kissedbyfire: Pobieranie treści raz udostępnionych jest legalne. Oglądanie i słuchanie utworów pobranych z sieci jest legalne. Dzielenie się nimi z najbliższymi, kolegami i przyjaciólmi pozostającymi w bliskich kontaktach jest legalne. Tworzenie kopii posiadanych "utworów, gier, programów, itd." jest legalne jeśli jest to kopia bezpieczeństwa. Kopiowanie zakupionych filmów i utworów muzycznych, jak również książek jest legalne. Ba! Nawet można je nieodpłatnie (poza zwrotem kosztów faktycznie poniesionych na kopiowanie) dać znajomemu czy rodzinie. Kserowanie książek, gazet, itd. jest legalne pod warunkiem, że na własny użytek i nie w celach komercyjnych. Niedozwolone jest: -publiczne rozpowszechnianie treści objętych ochroną praw autorskich - np. puszczanie muzyki bez zezwolenia na imprezach masowych -rozdawanie np. na ulicy kopii książek, czasopism, itd. -udostępnianie z zyskiem gier, filmów, programów, muzyki, itd. w internecie -seedownaie jest częściowo nielegalne, jeśli mamy z tego jakiekolwiek profity - w tym dostęp do możliwości pobierania innych treści (ciekawostka - Torrenty ni są zabronione w DE i AT) -sprzedaż bez zezwolenia treści chronionych -UDOSTĘPNIANIE TREŚCI JESZCZE NIE UPUBLICZNIONYCH - czyli np filmów przed oficjalną premierą !
OdpowiedzWszyscy się oburzają, a tak naprawdę to jest całkiem dobry pomysł.. Kontrola biletów przebiega szybciej i sprawniej. Poza tym jeśli ktoś ma bilet nie ma sie czego obawiać...
OdpowiedzMala podpowiedz, czytajcie regulamin. Kontroler by dokonac kontroli ( wiem maslo maslane ) musi posiadac przy sobie wazna legitymacje ze zdjeciem oraz identyfikator bez obu dokumentow nie moze przeprowadzac kontroli. Kolejna sprawa jest taka ze kontroler w komunikacji MUSI posiadac wazny bilet upowazniajacy do przejazdu. Jako nastolatka duzo jezdzilam MZK i z nudow sie wszystkiego dowiedzialam. Zawsze gasilam nie milych kanarow co nawet DZIEN DOBRY nie wypowiedza a identyfikator pod sam nos wtykaja. Kiedys zgubilam bilet (mialam skasowany wypadl mi z kieszeni) i w trakcie kontroli ja skontrolowalam kontrolera mialam farta bo nie mial legitymacji i biletu. Zanim podszedl drugi kanar, chlopak siedzacy obok podniosl moj bilet i mi go wreczyl. Kary nie dostalam tylko dzieki temu ze w czasie zamieszania kanarow moj bilet sie odnalazl :)
Odpowiedz@celica: W MPK nie przeszłoby Mamy mieć Identyfikator w widocznym miejscu i tylko to. A wykonując czynności jesteśmy uprawnieni do darmowych przejazdów. A jakby ktoś w tym momencie podał bilet no cóż byłby zonk bo bilet przekazany, a w 99% pojazdów jest monitoring także byłoby na naszym. No i gdybyśmy byli wredni moglibyśmy wezwać policję do osoby wykonującej kontrolę bez uprawnień.
OdpowiedzPodoba mi się ten system :D
Odpowiedz