Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem kontrolerem biletów. Historię tą opowiedział mi kolega i miała ona miejsce…

Jestem kontrolerem biletów.
Historię tą opowiedział mi kolega i miała ona miejsce kilka lat temu.

Podczas kontroli biletów kontroler trafił na dość nietypową sytuację. Autobusem podróżowała wycieczka szkolna z podstawówki. Ani nauczycielka ani żadne z kilkudziesięciu dzieci biletów nie posiadało. Gdy nauczycielka dowiedziała się, że będzie musiała zapłacić karę za siebie i za każde dziecko z osobna, podjęła chyba najgłupszą decyzję jaką mogła podjąć.

Gdy autobus zatrzymał się na przystanku, kobieta uciekła z autobusu zostawiając dzieci bez opieki. Kontrolerzy zachowali jednak zimną krew. Nakazali kierowcy zatrzymanie autobusu i zamknięcie drzwi, a sami zajęli się uspokajaniem zdziwionych sytuacją dzieci.
Wezwana Policja zatrzymała kobietę kilkaset metrów dalej.

komunikacja_miejska

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar dzikaciekawosc
0 12

Czy są dostępne trzydziestoosobowe bilety jednodniowe, albo dwustronne?

Odpowiedz
avatar Ara
13 13

@dzikaciekawosc: Są zapewne dostępne bilety szkolne / grupowe. Jak ja byłem szczeniakiem, to na takie podróże nauczyciel kazał dzieciom przynosić własne bilety.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
17 35

Tepe pindy patrzą tylko jakie by tu żelazko dostać jak zamówią ileś tam podręczników z określonego wydawnictwa, a uczą jeszcze ze swoich notatek ze studiów z okresu późnego Gomułki. Jak już coś wykracza poza bezpieczny świat kawusi z woźną to je przerasta. Najgorsze te z nauczania początkowego, mogą wciskać dzieciom dowolny kit bo one i tak to łykają jak głodne pelikany. Była głośna parę lat temu sprawa co nauczycielka uczyła dzieci że Krzysztof Kolumb był to słynny polski uczony który dokonał opływu Ziemi. A na wycieczkach szkolnych to każe taka nauczycielka przechodzić dzieciom na stacjach benzynowych do kibla pod okienkiem żeby baba klozetowa nie widziała. Sama siedzi z przodu, puszcza na wideo "W pustyni i w puszczy" z 1973, obłupuje jajko na twardo, zajada ogóra w folii aluminiowej i popija herbatę z termosu kupionego jeszcze w stanie wojennym w Łebie.

Odpowiedz
avatar Agness92
19 23

no to oprócz mandatu musiała odpowiadać za pozostawienie dzieci. Logika...

Odpowiedz
avatar 2night
21 31

Kilkadziesiąt dzieci i jedna nauczycielka? To prawnie niemożliwe

Odpowiedz
avatar bloodcarver
13 29

@2night: to nie jedyna prawnie niemożliwa historia tego użytkownika dzisiaj. Tą z komornikiem bez sądu już skasował... Ciekawe jaki jest u niego realny poziom ściemy, bo wykracza to poza barwne o opowiadanie i uproszczenia.

Odpowiedz
avatar Krolewna
12 16

Do tej pory opowieści OkrutnegoKanara były całkiem wiarygodne, ale dzisiaj wyjątkowo coś podkopuje swoją prawdomówność.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 14

@bloodcarver: A nie mylisz ty "Okrutnego" z użytkownikiem "Canarinios"?

Odpowiedz
avatar Ara
9 15

@2night: A dlaczego? Jak ja chodziłem do podstawówki, to było nas ponad 30 dzieci w klasie i na wycieczki zabierała nas tylko wychowawczyni.

Odpowiedz
avatar kissedbyfire
4 8

@Ara: Bo na jednego opiekuna może przypadać max. 15 dzieci

Odpowiedz
avatar maktalena
8 14

Pamiętam, że zawsze jak do Maka przyjeżdżała wycieczka, to nauczyciele w pierwszej kolejności lecieli po darmową kawę i ciastko (polityka firmy jest taka, ze opiekunowie wycieczek dostają gratisy), a tymczasem dzieciaki demolowały knajpę i tratowały się nawzajem, bo nikt z opiekunów nie zwracał na nich uwagi.

Odpowiedz
avatar Zlodziej_Fistaszka
16 20

@maktalena: Pracowałam kiedyś w kinie. Nauczyciele często nie pozwalali dzieciakom kupić popcornu w barze (sprzedaż automatycznie nam malała), a sami upominali się o darmową kawę.

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 18

Coś ci chyba kolega naściemniał. Po pierwsze, raczej wątpię, żeby istotnie tak liczna grupa dzieciaków jechała z jedna opiekunką. Po drugie, raczej wątpię w takie zidiocenie nauczycielki, żeby zostawić małolatów samopas i salwować się ucieczką. Po trzecie, nie wierzę, żeby szkoła (lub rodzice) nie zapewniła dzieciom biletów związanych z jakaś wycieczką, gdyż jest to podstawowa sprawa, której się ZAWSZE pilnuje. Po czwarte. Interesuje mnie, jak panowie kontrolerzy zamierzali technicznie i logistycznie rozwiązać problem wypisywania "mandatów"? I dlaczego niby nauczycielka miałaby ponosić koszty przejazdu bez biletu NIE SWOICH dzieciaków?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 14

@Armagedon: Zgadzam się z Tobą z wyjątkiem punktu czwartego, te dzieci są w tym momencie pod jej opieką i odpowiada za nie pod każdym względem. To taka sama sytuacja jak gdybym np. ja wzięła dziecko koleżanki - na lody jedziemy czy gdziekolwiek - i nie skasowałabym za to dziecko biletu w autobusie. Logiczne jest, że to ja jestem odpowiedzialna i ja płacę mandat, mimo że nie moje dziecko.

Odpowiedz
avatar Ara
9 13

@Armagedon: A ja nie zgadzam się z punktem pierwszym. Jak już pisałem wyżej, jak chodziłem do podstawówki, to nasza ponad trzydiestoosobowa klasa na wycieczkach była pod opieką jednie wychowawczyni. @Igielka: Po raz kolejny przykład z mojej podstawówki - kolega nie miał biletu, i to jemu wypisali mandat, który musieli zapłacić rodzice, a nie nauczycielce.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Ara: Wiesz co, wydaje mi się że w tym konkretnym przypadku wyglądałoby to tak, że mandaty byłyby wypisana na każde dziecko z osobna (powinny mieć przy sobie legitymacje szkolne), natomiast zapłacić musiałaby nauczycielka. Na miejscu rodziców poszłabym z tymi mandatami do dyrekcji szkoły, a jeśli tam bym nic nie wskórała to skarga gdzieś wyżej. Ale to tak na logikę, bo nie wiem jak (i czy w ogóle) precyzują to odpowiednie przepisy. Bo zauważ, że co innego pojedynczy uczeń, który nie skasował biletu - tu nauczycielka zawsze może się wytłumaczyć, że kazała dzieciom skasować bilety, a on nie posłuchał, no cóż, jego błąd i musi ponieść konsekwencje, a co innego sytuacja, kiedy cała grupa jedzie bez biletu - nauczycielka ewidentnie olała tę kwestię, a dzieci są przecież pod jej opieką.

Odpowiedz
avatar kuba3690
5 5

@Igielka: Dzieci poniżej 13 roku życia nie mają jeszcze ograniczonej zdolności do czynności prawnych, a mandat wystawiony przez kontrolerów ma charakter postępowania administracyjnego i nie może odnosić się do nieletnich poniżej lat 13. Zgadzam się że nauczycielka olała sprawę, co do liczebności grupy to też jeździliśmy na takie wycieczki w podstawówce gdzie była z nami tylko wychowawczyni na ok. 30 dzieciaków. Szkoły powinny mieć uregulowane w swoich przepisach wewnętrznych ile podopiecznych może przypadać na opiekuna. Ale może ten temat też opiekunka olała.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2015 o 9:57

avatar didja
4 4

@kuba3690: I mają. O ile pamiętam (dawno już z tym zawodem nie mam nic wspólnego), jeden nauczyciel przypada na 15 uczniów. I to są dane sprzed 15 lat, a i wówczas nie były nowością. @Ara - kiedy to się działo?

Odpowiedz
avatar Ara
1 1

@didja: Ja podstawowke konczylem w 2000, wiec pozne lata 90. niestety nie pamietam konkretnego roku. To by moglo tez tlumaczyc to, co pisze Kuba odnosnie ograniczonej zdolnosci do czynnosci prawnych. W osmioletniej podstawowce calkiem mozliwe, ze przy tym wydarzeniu mielismy juz powyzej 13 lat.

Odpowiedz
avatar floyd5
2 2

@Armagedon: nie wykluczam, że historia może być naciągana, ale nie jest też niemożliwa: ad1 u mnie w podstawówce (przełom lat 90-tych i 00) normą było wychodzenie do parku tuż obok pod opieką tylko wychowawczyni, na 100% nie jestem pewien, ale wycieczki gdy były tylko wychowawczynie klas też się zdarzały (klasy ~25 osób). Za czasów gimnazjum już niemożliwe, może inna dyrekcja, może inaczej branża podchodziła do przepisów. ad2 zdziwiłbyś się jak bezmyślni potrafią być ludzie na teoretycznie odpowiedzialnych stanowiskach, myślący, że wszytko będzie dobrze i upieką im się przewinienia albo nikt się nie zorientuje, nawet gdy grożą im poważne konsekwencje. ad3 pewnie była składka na wycieczkę, może rodzice usłyszeli że obejmuje wszystko łącznie z transportem, może nauczycielka myślała, że uda się na gapę ad4 dzieci do określonego wieku prawnie zawsze przebywają pod opieką kogoś dorosłego, nawet gdy nie ma go w pobliżu, w czasie lekcji są to pracownicy szkoły. Nie wiem jak to mogło wyglądać, ale chyba nie brakowało by zeznań rodziców, że w tym czasie były na wycieczce, bo nikt nie dał by wiary, że cała klasa dzieciaków z podstawówki wymknęła by się ze szkoły samemu, a nawet jeżeli to wciąż szkoła by za nich odpowiadała w tym czasie. Oprócz tego każdy chyba pamięta jakieś nagięcia przepisów w szkole i innych instytucjach państwowych, szczególnie dawniej, niektóre wynikające ze zwykłego lenistwa, braku kontroli i nieodpowiedzialności, inne z życzliwego przymykania oka.

Odpowiedz
avatar Morog
2 6

A kierowca wstał i zaczął bić brawo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

Nawet jeśli tych dzieci było pięcioro to nauczycielka nie powinna zostawić ich samych.

Odpowiedz
Udostępnij