Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kolejna piekielnie superprofesjonalna agencja nieruchomości. Koleżanka Kinga postanowiła "iść na swoje" i…

Kolejna piekielnie superprofesjonalna agencja nieruchomości.

Koleżanka Kinga postanowiła "iść na swoje" i szukała lokalu do wynajęcia. Najpierw postanowiliśmy pojeździć po okolicy, zobaczyć jak wygląda konkurencja i ewentualnie czegoś poszukać.

Jeździmy, jeździmy, w jednym lokalu banner "do wynajęcia" i nr telefonu. Dzwonię, rozmawiam z właścicielem, wszystko koleżance pasuje, więc umawiamy się na obejrzenie lokalu w środku i od razu ma podpisanie umowy najmu.
Przyjeżdżają właściciele, lokal koleżance pasuje, cena ustalona na 2500 brutto miesięcznie + opłaty licznikowe.
Lokal praktycznie nie wymaga żadnego remontu czy przebudowy, jedynie zmiany koloru ścian. Państwo zgadzają się na przemalowanie lokalu (jest biały) pod warunkiem, że koleżanka jak zrezygnuje z najmu, to pomaluje lokal z powrotem na biało. Ok, nie ma problemu.

Na wszelki wypadek wypytuję wynajmujących, czy koleżanka nie będzie płacić żadnych innych opłat np. za ochronę (często jest oddzielnie), czy czynszu do wspólnoty. Nie ma żadnych innych opłat, 2500 miesięcznie plus liczniki. No to bierzemy, wyjmuję wydrukowaną umowę najmu i spisujemy umowę.
Państwo protestują, oni współpracują z agencją nieruchomości, tam zostanie przygotowana umowa, oni nie mają doświadczenia (czy wykształcenia) i wolą załatwić wszystko przez agencję. Ok, jeżeli chcą to nie ma problemu, dla mnie nie ma różnicy kto przygotuje umowę.

Idziemy do agencji. Państwo rozmawiają z jakąś panią z agencji, koleżanka i wynajmujący dają jej dowody do przygotowania umowy po czym siadamy razem przy stole. Za chwilę przychodzi pani i podaje umowę koleżance w ten sposób, że trzyma ją w ręku. Umowy mają po kilka kartek, ale są otwarte na ostatniej gdzie składa się podpisy. Pani podaje długopis i pokazuje: tu, tu i tu pani podpisze. Koleżanka próbuje wyciągnąć umowę z ręki pani agentki, a ta trzyma mocno i powtarza, tutaj i tutaj musi pani podpisać.
Koleżanka odkłada długopis, a ja mówię, że najpierw muszę umowę przeczytać.

Agentka (podniesionym i jakimś takim oburzonym głosem)informuje:

[A]-Kim pan właściwie jest? przecież to nie pan podpisuje umowę, więc nie jest pan stroną w sprawie, umowa pomiędzy klientami jest poufna, osoby postronne (czyli ja) nie mogą umowy przeczytać
[A]-Umowa jest standardowa, wszystkie umowy najmu zawierane w ich agencji przygotowuje prawnik i nie podlegają negocjacji (no serio ???)
[A]-Wszystko zostało ustalone z wynajmującymi i tam nie ma co czytać.

Ręce mi opadły, pytam czy w takim razie koleżanka może przeczytać umowę?

[A]-No może, ale tam nie ma co czytać (!!!)

W końcu dostałem papiery do ręki, a tam dwie umowy najmu (ok) i dwie umowy z agencją nieruchomości. Te dwie umowy z agencją podaję wynajmującym i mówię, że to dla nich, bo skoro chcieli załatwiać wszystko przez agencję, to niech umowę z agencją podpiszą.

Czytam umowę najmu, a tam (w skrócie):
- czynsz wynosi 2500, ale trzeba zapłacić za 6 miesięcy z góry
- okres wypowiedzenia ze strony wynajmującego to jeden miesiąc (miały być trzy)
-vno i best of the best - kaucja wynosi 2 miesięczne czynsze i jest uwaga bezzwrotna
- gdzieś tam w środku znalazłem zapis, że wszystkie ceny są cenami NETTO...

W międzyczasie wynajmujący oddają mi papier i mówią, że oni umowy z agencją nie podpiszą, bo to wynajmujący ponosi koszty podpisania umowy. W tym momencie wiedziałem już, że lokalu nie wynajmiemy, więc z ciekawości spojrzałem co tam ciekawego agencja wymyśliła.

Ze straszliwego pseudoprawniczego bełkotu wynikało, że pomimo, że to nie agencja znalazła klienta dla wynajmującego, za "obsługę prawną", pobiera opłatę w wysokości uwaga dwóch miesięcznych czynszów :) Brawo!

Podsumowując: z 2500 + opłaty,
zrobiło się: czynsz 2500x6 + kaucja 5000 + opłata dla agencji 5000 czyli razem 25000
plus vat 23%

Oczywiście zrezygnowaliśmy, ustne ustalenia były troszkę inne, niech szukają frajerów gdzie indziej.

Bezczelna pani z agencji na koniec uraczyła nas tekstem, że jak się nie ma pieniędzy to się swojego biznesu nie zaczyna i czasu innym nie zajmuje. No profesjonalizm pełną gębą.
A bezzwrotna kaucja - swoją drogą też ciekawy pomysł...

Oczywiście wszystko opisałem w skrócie i uproszczeniu, jakby coś było niejasne to proszę o kom, będę wyjaśniał.

agencja nieruchomości

by Garrett
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
26 28

"jak się nie ma pieniędzy to się swojego biznesu nie zaczyna i czasu innym nie zajmuje" LOL, tak bardzo profesjonalizm :D Przynajmniej wiadomo, gdzie się panienka tej swojej fortuny dorobiła i jakimi sposobami. Cóż- pozostaje mi powtórzyć słowa mojego taty- lepiej być biedniejszym, ale uczciwym, niż oszukańczą pazerną świnią. Swoją drogą- ja rozumiem jak wyjdą "jakieś tam dopłaty" w trakcie, kaucje i inne zastrzeżenia i można to obgadać na spokojnie, wyjaśnić i się do tego odnieść, ale żeby z 2500 brutto zrobić 25000 netto i jeszcze bezczelnie twierdzić, że "tam nie ma nic szczególnego, bo to nasz prawnik układał" to już trzeba być niezłym magikiem. I mieć jeszcze lepszego prawnika :D

Odpowiedz
avatar rodzynek2
35 35

Już po samym stwierdzeniu pani agentki, że w umowie nie ma co czytać, to znak, że nie należy podpisywać umowy. A punktując resztę: -Każdy może, a nawet powinien, konsultować umowę przed podpisaniem np. z prawnikiem. -Umowa z definicji jest negocjowalna. Może nie wszystko podlega negocjacji, ale kwestia wysokości opłat i być może innych szczegółów, czemu nie? -Zawsze jest co czytać, czy nic się nie zmieniło i czy nie ma jakiś błędów.

Odpowiedz
avatar Malutka_87
20 20

@rodzynek2: Właśnie chciałam to samo napisać - w momencie, kiedy zasugerowaliby mi, że nie ma potrzeby czytania, to wiedziałabym, że na pewno umowy nie podpiszę. Aczkolwiek z ciekawości nalegałabym na zapoznanie się z nią... A co do tego, że to Twoja koleżanka miała podpisać umowę z agencją i jej zapłacić, mimo, że pomysł był właścicieli, to miałam podobną sytuację. Chcieliśmy wynająć mieszkanie, zadzwoniliśmy do właścicielki, która stwierdziła, że dla jej bezpieczeństwa chce umowę notarialną - spoko, dla nas do żaden problem... do momentu, kiedy nie stwierdziła, że to my mamy notariusza opłacić. Niektórzy to mają tupet - mam płacić za czyjeś widzimisię?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
8 8

@Malutka_87: jednak między agencją a notariuszem jest kilka istotnych różnic. Pierwsza to taka, że notariusz jest urzędnikiem i ponosi odpowiedzialności za umowy u niego podpisywane, za ich poprawność. Ale sam nie jest stroną więc nie ma żadnego powodu by kręcić. Druga różnica jest taka, że opłaty są u notariusza z góry ustalone. zero ryzyka niespodzianki. Tak samo jak prawnie ustalony jest zakres jego usług i odpowiedzialności. Dodatkowo tobie kobieta powiedziała wprost i od razu że chce byś to ty płaciła. I to jest uczciwe. Nie ma prawa ani obyczaju w tej kwestii, nie kombinowała, jak dla mnie była ok. W historii to jednak inna bajka bo koszty agencji chcieli zrzucić na kupujących dopiero na miejscu, jak papiery były gotowe.

Odpowiedz
avatar Malutka_87
7 7

@bloodcarver: Ale ja zdaje sobie z tego sprawę. Przytoczyłam to tylko dlatego, że w historii też propozycja podpisania umowy przez agencję wyszła od właścicieli budynku, więc logicznym dla mnie jest, że oni chcą - oni płacą. I podobnie było u mnie przy wynajmie - skoro ktoś chce się zabezpieczyć notarialnie, to powinien sam ponieść koszty. Moją drugą częścią komentarza nawiązałam tylko do tego: "Państwo protestują, oni współpracują z agencją nieruchomości, tam zostanie przygotowana umowa (...)W międzyczasie wynajmujący oddają mi papier i mówią, że oni umowy z agencją nie podpiszą, bo to wynajmujący ponosi koszty podpisania umowy." Inna sprawa, że w opowiedzianej tu historii i właściciele i agencja ukryli wiele istotnych kwestii, ale do tego odniosłam się na początku komentarza.

Odpowiedz
avatar zendra
3 3

@bloodcarver: Notariusz odpowiada jedynie za niesprzeczność umowy z przepisami prawa, natomiast zupełnie nie odpowiada za warunki kontraktowe umowy (o ile oczywiście nie są sprzeczne z prawem). Notariusz w zasadzie nie może doradzać jednej ze stron, gdyż nie jest jej pełnomocnikiem, ani w ogóle nie jest adwokatem ani radcą prawnym. Umowa, którą próbowano wcisnąć koleżance Garetta, bez problemu przeszłaby u notariusza, ponieważ nie jest sprzeczna z prawem. Pobieranie czynszu za 6 miesięcy z góry, czy za rok z góry, nie łamie żadnych przepisów. Podobnie bezzwrotna kaucja, i ustalenie cen netto a nie brutto. Wszystko było zgodne z prawem, tylko bardzo niekorzystne dla najemcy, ale prawo nie zabrania zawierania kontraktów niekorzystnych ekonomicznie. Tak więc obawiam się, że notariusz nic by tutaj nie pomógł. Bardziej przydałby się radca prawny, który przeanalizowałby umowę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2015 o 23:28

avatar PanBydzia
4 4

@zendra: No nie wiem czy by przeszła, bo powiedz mi jak kaucja może być bezzwrotna? Kaucja z deifnicji jest zwrotna, zwrot może być zmniejszony o różne należności. Tak też kaucje definiują przepisy :) Ogólnie zwrot kaucja bezzwrotna, ma tyle samo w sobie sensu co fakt autentyczny.

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@PanBydzia: U notariusza umowa przeszłaby bez problemu. Jeżeli ktoś wynajmuje lokal na cele mieszkaniowe, to co innego, wówczas jest chroniony przepisami ustawy o ochronie lokatorów, i w takiej sytuacji rzeczywiście kaucja podlega zwrotowi (z różnymi zastrzeżeniami). Ale taka sytuacja ma miejsce tylko, gdy wynajmowany lokal służy zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych, lub służy do prowadzenia działalności w dziedzinie kultury i sztuki, ewentualnie jest lokalem socjalnym lub zastępczym. W historii opisanej przez autorkę chodzi o najem lokalu użytkowego w celu prowadzenia działalności gospodarczej, a to nie podlega rygorom ustawy o ochronie lokatorów, w związku z tym nie ma mocy przepis z tejże ustawy o obowiązkowym zwrocie kaucji. Strony umowy gospodarczej mogą umawiać się w tej kwestii jak im się żywnie podoba. Ktoś przebiegły, kto zna prawo, z premedytacją używa pojęć powszechnie znanych ("kaucja"), bo chce wytworzyć u drugiej strony wrażenie, że przecież kaucja - co powszechnie wszystkim wiadomo - podlega zwrotowi. Otóż w stosunkach gospodarczych wcale nie podlega zwrotowi. Na tym polega podły podstęp.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2015 o 0:23

avatar paski
13 17

"jak się nie ma pieniędzy to się swojego biznesu nie zaczyna i czasu innym nie zajmuje" Co za tępa pinda. Powinieneś podać nazwę agencji i nazwisko tej "dziewki" ku przestrodze.

Odpowiedz
avatar mesing
17 17

W przypadku takiego zachowania można wywnioskować, że agentka wykazała wszystkie znamiona przestępstwa opisane w: Kodeks Karny Rozdział XXXV Przestępstwa przeciwko mieniu Art. 286. § 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Przy następnej okazji warto wspomnieć agentce co jej grozi za takie zachowanie.

Odpowiedz
avatar m_m_m
3 3

@Massai: położył czy wsadził?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 0

@mesing: Tylko jak udowodnić przed sądem, że ustalenia były inne niż w umowie? Może właściciele są w zmowie z agencją i przed sądem potwierdzą wersje agentki?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
6 6

@rodzynek2: Nagrywać. Nie jestem w 100% pewny, ale wydaje mi się, że prawo nie zabrania nagrywać rozmów, w których jest się uczestnikiem (nagrywanie cudzych rozmów jest nielegalne). Nielegalnym jest natomiast udostępnianie nagrania osobom trzecim. Jeżeli się mylę, proszę poprawcie. Sam chciałbym wiedzieć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Nazwę "agencji" poproszę, albo chociaż miasto. Jezu co za tupet, kolejny sposób na wyzysk ludzi.

Odpowiedz
avatar nuclear82
2 2

Wolno w ogóle takie umowy spisywać, gdzie żąda się zapłaty za pół roku z góry i pobiera bezzwrotne kaucje? Niby umowa jak umowa, ale są jakieś przepisy które takie rzeczy regulują (np. lista klauzul niedozwolonych w regulaminach). Morał z historii taki, że nieczytanie umów boli. Dużo ludzi nadal nie czyta co podpisuje. Byłem niedawno w salonie pewnej owocowej sieci załatwić jakąś tam cesję i przede mną w kolejce była babka która sobie brała przedłużenie na kolejne 2 lata. O dziwo babka w salonie otwarcie powiedziała, żeby ten aneks przeczytała i spytała się jak coś będzie niejasne. Klientka stwierdziła, że nie chce się jej tego czytać, niech tylko pokaże gdzie to podpisać i tyle. A za miesiąc przybiegnie z "ryjem" bo olaboga oszukali mnie, miało być mniej do płacenia!

Odpowiedz
avatar LoonaThic
4 4

Dwie rzeczy powinny być - określenie czy cena netto czy brutto - po pierwsze. Druga sprawa - kaucja zawsze powinna być pobierana. Ale kaucja z zasady jest ZWROTNA po okresie najmu lub czasem ew. rozliczana w ostatnim miesiącu bądź za media (ale tego u mnie w agencji nie lubimy praktykować). Pozostałe rzeczy to naprawę zaklinanie rzeczywistości przez panią "agentkę". Następna sprawa - za obsługę agencji powinni zapłacić właściciele którzy takiej agencji sobie zażądali. Więc tak po prawdzie powinieneś zapłacić 2500 czynsz + kaucja. Czy netto czy brutto - to już jak pisałem, powinno być dawno określone. Ja mam wątpliwości czy to ma być jednomiesięczna kaucja, skoro chcieliście TRZYmiesięcznego okresu wypowiedzenia. Tak po prawdzie dla mojego bezpieczeństwa i spokoju to kaucja powinna być TRZYMIESIĘCZNA. Jako agent tak bym doradzał właścicielom. Czemu? Ponieważ możecie umowę wypowiedzieć nie płacić do końca, zwinąć się itd. Kluczy nie oddacie, ja nie mogę przejąć lokalu, nie wiem jak zadłużenie na mediach itd. Czas dość szybko leci, więc ten pierwszy miesiąc wypowiedzenia szybko zleci, potem czekasz na wpłatę za nastepny miesiąc, który w międzyczasie się kończy. Odzewu z Waszej strony nie ma w trzecim miesiącu - ale my jako własciciele tłumaczymy sobie - kurde - jeszcze dwa tygodnie i wchodze do lokalu - czy tego chcecie czy nie. Ale jestem w plecy trzy czynsze. I takie poczynania nie są wcale rzadkie zwłaszcza gdy wynajmujemy rodzimym "byznesmenom" na kredyt. Oczywiście - czy by poszli na rękę Wam - czyli trzymiesięczny okres wypowiedzenia i jednomiesięczna kaucja - to ich dobra wola. Ostatnia sprawa - u mnie w agencji tworzymy umowy interaktywnie z obiema stronami. Często przesyłamy np. dzień wcześniej projekt umowy wstępnie już przygotowany. Powinienes podać nazwę tej agencji - wg mnie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2015 o 1:37

avatar InessaMaximova
-1 1

Z wynajmu mieszkania za taką sumę można by zrobić na sprzedaż. Na mój kiepski rozum.

Odpowiedz
Udostępnij