Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zaczęło się dwa tygodnie temu. Weszłam do kuchni - kałuża na podłodze…

Zaczęło się dwa tygodnie temu. Weszłam do kuchni - kałuża na podłodze pod zlewem. No nic, myślę, może coś rozchlapałam przy zmywaniu. Wytarłam. Wracam za dwie godziny - kałuża. Oho, no to mamy problem.
Dzwonię do właścicielki mieszkania. Mówi, żebym zadzwoniła po "jej" hydraulika, daje mi numer. Dzwonię. Okazuje się, że taki numer nie istnieje. Słodko.
Dzwonię do właścicielki. Daje mi adres, prosi, żeby się umówić na miejscu. Idę.

I teraz po kolei.

1. Wchodzę do tego zakładu, za ladą siedzi trzech panów i rozmawiają sobie w najlepsze. Na mnie nikt nie zwraca uwagi, żadnego odpowiedzenia na "dzień dobry". Podchodzę do tego, co siedzi za kasą, mówię mu, w czym jest problem. Każe mi rozmawiać z jednym z dwóch obok. Dwaj obok rozmawiają dalej. Próbuję zwrócić ich uwagę, ale nic z tego, jakbym była przezroczysta.
W końcu pan hydraulik zauważa, że istnieję. Pyta, w czym problem. Wyjaśniam. Umawiamy się na termin. Okazuje się, że on się na konkretne godziny nie umawia, ale przyjdzie "w okolicach" tej i tej godziny. Dobra, niech będzie.
Przez ten czas przestało cieknąć, więc nie można zweryfikować, co właściwie ciekło (nie udało mi się znaleźć źródła tej kałuży). Okazuje się, że bateria kuchenna ledwo zipie, w każdej chwili może się wąż zerwać i zaleje mi całe mieszkanie. Trzeba wymienić, on się z właścicielką umówi. Dobrze. Przyjdzie za dwa dni z baterią.

2. Dwa dni minęły, przychodzi godzina, o której miał przyjść. Nie przyszedł. Czekam godzinę, drugą. Nic. Dzwonię do niego. Mówi, że zapomniał. Miodzio. Dzwonię do właścicielki, upiera się przy tym właśnie hydrauliku, "bo to on montował instalację". No nic, jej dom, jej pieniądze, jej zasady. Umawiam się z panem za pięć dni. Cały ten czas mam wyłączoną wodę w kuchni.

3. Dzwoni za trzy dni. Akurat jadę z zajęć. Pyta z pretensją, czemu mnie nie ma w domu, bo przecież byliśmy umówieni. Z całą pewnością nie byliśmy. On mówi, że on dzwonił i umawiał się z właścicielką. Dzwonię do właścicielki. Właścicielka zaprzecza, potwierdza tylko, że z nim rozmawiała (kwestia zapłaty). I że jak by mogła go do mnie umówić, jak ona nie wie, o której ja mogę być w domu. Jestem już zdrowo zirytowana, ale niech będzie. Umawiam się za dwa dni.

4. Przyszedł, wymienił baterię. Dobrze jest, nic nie cieknie.

5. Wczoraj. Wchodzę do kuchni. Woda. No jasny szlag!
Ale jest postęp, słyszę kapanie, może tym razem znajdę źródło. Jest. Wąż od piecyka gazowego.
Dzwonię do właścicielki, odsyła do hydraulika. Dzwonię do hydraulika, przedstawiam się, mówię - ciekł prawdopodobnie nie kran, a wąż od piecyka, więc czy mógłby pan... A ten jak na mnie nie wsiądzie, że co ja myślę, że ta bateria była już na skraju wytrzymałości, więc pewnie ona też ciekła (nie przeczę, możliwe), że co ja gadam w ogóle, co sobie właścicielka pomyśli, że co on za fachowiec, że nie wie, co cieknie, że ja się w ogóle nie znam. Po czym oznajmił, że teraz prowadzi i nie może rozmawiać. I się rozłączył. Przez ten czas nie dając mi w ogóle dojść do słowa.

Właścicielka mówi, że z nim porozmawia, ale ja osobiście mam dość. Szukam innego hydraulika, własnego, który może nie zakładał tej instalacji, ale przynajmniej nie będzie sobie kpin robił.

hydraulik

by Ell
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bwie
14 16

Nie przejmuj się i bez skrupułów szukaj w internetach. Kilkanaście lat temu robiłem remont generalny mieszkania i potrzebowałem dokonać jakiejś drobnej zmiany w instalacji gazowej aby podłączyć kuchenkę. Pan hydraulik ze spółdzielni cmokał, ćlamkał, wymyślał trudności a na pytanie o finalną cenę (zapytałem - Panie bo ja nie wiem czy mnie będzie stać na Pana usługi) powiedział "sie da ... sie zrobi". Z lekka wk...ny pomyślałem, że to nie jedyny hydraulik na świecie. W ogłoszeniach drobnych w gazecie znalazłem młodego gościa, który przyjechał z drugiego końca miasta, zrobił przeróbkę, podłączył kuchenkę i posprzątał po sobie za 50 zł.

Odpowiedz
avatar Jorn
3 3

@bwie: Tu jest tylko jeden problem: za usługi hydraulika ma płacić właścicielka mieszkania, a skoro ona się upiera przy tym jedynym, mogą być kłopoty ze zwrotem pieniędzy zapłaconych innemu.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
4 12

A to na pewno ferszlus trzeba roztrajbować bo droselklapa tandetnie zblindowana i ryksztosuje. Ale do tego musisz mieć holajzę. Bez holajzy w żaden sposób nie da się kryptować lochbajtela. Żeby trychter był na szoner robiony, to tak. Ale on jest krajcowany i we flanszy culajtungu nie ma, to na sam abszperwentyl nie idzie zrobić. Podsumowując: Z powodu kajli na uberlaufie trychter robiony jest na szoner, nie zaś krajcowany, i bez holajzy nie da się zakryptować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie tendra, aby roztrajbować ferszlus, który źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje.

Odpowiedz
avatar Ell
5 5

Tuwim. Szanuję :)

Odpowiedz
avatar singri
4 8

Julian Tuwim " ślusarz". Jak już się popisujemy erudycją , to dodajmy do tego dobrą pamięć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Znajdź takiego hydraulika, jaki Tobie pasuje, bo jeżeli umowa najmu wyraźnie nie stanowi inaczej, drobne naprawy tego typu i tak są na Twój koszt.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

@JaNina: A jak to się zmieni w coś poważnego?

Odpowiedz
avatar LenaMalena
1 1

Pewnie taki pan w domu żali się, jaka to teraz bida w interesie, że nikt hydraulika nie potrzebuje. Jakby okazało się, że przyjeżdżają do nas imigranci-fachowcy, to jak nic to oni byliby winni! U mnie w administracji jest cały przekrój fachowców z poprzedniej epoki. Wiedzę i doświadczenie to oni może i mają, ale coś nie bardzo chce im się tym dzielić z klientami, że o podejściu do lokatorów nie wspomnę. Raz zabrakło prądu u mnie w mieszkaniu, ale windy działały, więc nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Zjechałam na dół i spytałam się pana, który coś tam gmerał przy instalacji. Mówił do mnie jak do idiotki, która jest opóźniona w rozwoju.

Odpowiedz
avatar emofytok
0 0

co za ludzie:/

Odpowiedz
Udostępnij