Mam znajomych... Nie. Miałem znajomych, którzy umiejętności ekonomiczne mieli na poziomie czterolatka.
Młode małżeństwo - on korposzczur, ona pracowała chyba już we wszystkich możliwych zawodach (od grafika po kasę w Stonce). Jej zawsze było coś nie tak: a to szef furiat, a to godziny nie takie, a to dziecka nie może brać do pracy itp.
On - zapalony wędkarz, ona hobby sezonowe (raz wielka ekspertka krawiectwa, raz kucharka, raz inżynier, raz grafik itd.), przy czym każda rzecz związana z jej dawnym hobby walała się po mieszkaniu, użyta tylko raz, ewentualnie dwa.
Obie wypłaty praktycznie wyparowywały w okolicach piętnastego każdego miesiąca. Niby nie moja sprawa, gdyby nie fakt, że od tego dnia zazwyczaj zaczynały się prośby o pożyczkę do znajomych (zazwyczaj na wieczne nieoddanie). Czy oni tymi pieniędzmi palili? Nie mam zielonego pojęcia.
Mimo tego, że szło im średnio (w zawyżonym tego słowa znaczeniu), horror zaczął się, jak odkryli "profit" kredytu.
Wszystko zaczęło się od tego, że nie mieli w końcu pieniędzy na opłacenie rachunków, więc postanowili, że dopóki nie będą próbować im czegoś odciąć, to płacić nie będą, bo "przecież nic nam nie zrobią".
W końcu jednak okazało się, ze zrobić mogą i mają konkretny czas na uregulowanie płatności, albo woda/gaz/prąd mówi "pa pa".
Wzięli wiec kredyt. I znów żyli jak królowie, on sobie kupował coraz bardziej specjalistyczny sprzęt wędkarski, ona coraz to nowe hobby wynajdowała.
Do czasu, aż pieniądze wyparowały. Co robimy? Dalej kredyt spłacamy... następnym kredytem.
On i ona nie widzą najmniejszego błędu w swoim rozumowaniu. Wielokrotnie wielu ludzi próbowało w delikatny lub bardziej konkretny sposób dać im do zrozumienia, że robią głupotę milenium. Ich jedyna odpowiedź - "Jak będą nam chcieli zabrać mieszkanie, to się wtedy będziemy martwić".
Znajomość zakończyliśmy podczas któregoś wieczoru, kiedy lekko podchmieleni, zamawiali coraz to droższe drinki (na wstępie sami zaznaczali, że oni będą raczej tak skromnie popijać ze względu na zaistniałą sytuację) w klubie, a ja o niegodny (bo może bardziej trzeźwy) zwróciłem im delikatnie uwagę na cenę. On odpowiedział "a co, myślisz że mnie nie stać?".
Uzyskał odpowiedź "No tak, faceta z pięcioma kredytami z odsetkami po parędziesiąt tysięcy raczej nie stać".
byli znajomi
Dlatego jestem za wprowadzeniem ekonomii i finansów w szkołach i na maturze. Kto nie zda, tego powinno się ubezwłasnowolnić (wiem, brutalne). Szkoda tylko dzieci...
Odpowiedz@rodzynek2: ubezwłasnowolnić to za mocne, wystarczy odciąć dostęp do kredytów bez zdanego stosownego egzaminu.
Odpowiedz@m_m_m: Egzamin? Czyżbyś chciał aby biedne banki i komornicy poszli z torbami? :-D
Odpowiedz@rodzynek2: To nie jest rzecz której można się w szkole nauczyć. W szkole nauczą Cię jak wypełniać CV i obliczać odsetki. Ale jako ktoś jest bezmózgiem to nawet doktorat mu nie pomoże.
OdpowiedzKurczę, zobaczyłem twój nick i już się cieszyłem, że się pośmieję od rana z "panów jo się spiesza", twojego nokautującego ciosu i innych wspaniałych przygód, a tu nic...jestem rozczarowany
Odpowiedz@komentator555: zajrzyj do wczorajszej historyjki, z której możemy się dowiedzieć że społeczeństwo polskie kocha agresywnych żebraków i nienawidzi Scorpiona za to, że nie chciał oddać obcemu dla nich facetowi swoich pieniędzy. Tutaj słabizna.
Odpowiedz@komentator555: Ostatnio zmienił metodę. Zamiast wymyślać kolejne bajki w których był supermenem, czyta niedawno dodane historie, miksuje, dodaje nutkę od siebie i wrzuca jako "własne przeżycia".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2015 o 12:55
Scorpion - znawca polityki, ekonomista, obrońca uciśnionych, kontestator rzeczywistości, bokser-amator, półde**, mitoman. Jak on znajduje czas na tyle zajęc?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2015 o 14:02
@Face15372: czyżbyś nawiązywał do Historii w której zbulwersowana autorka (specjalnie z małej) opisywała jak to wychodząca z pizzerii dziewczyna nie chciała oddać kupionej pizzy żebrakowi?
OdpowiedzI bardzo dobrze, im więcej takich idiotów tym lepiej zarabia się mądrzejszym od nich. Zarabia bank, zarabiają instytucje parabankowe, zarabiają sprzedawcy, w końcu jak zalicytują ich mieszkanie to zarobi ktoś, kto je kupi (za nieprzyzwoicie niską cenę, jak to bywa z licytacjami). Aż mnie czasem kusi jak widzę ile takich chodzi po świecie, żeby się zająć chwilówkami. Niesamowita kasa, na niczym się tak nie zarabia jak na głupocie.
Odpowiedz@sufrazystka: ale potem z takim mieszkaniem mogą być problemy. Były tu już o tym historie
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Oczywiście, ale problemy są po to, żeby je rozwiązywać. Lepsze mieszkanie za bezcen z lokatorem do wymeldowania, niż brak mieszkania ;) Wiadomo, że to nie są łatwe tematy, ale wszystko da się rozwiązać. Btw. z tego powodu też jestem za wprowadzeniem przepisu o eksmisji na bruk. Kapitalizm- zadłużam swoje mieszkanie- nie płacę- wywalają mnie, mieszkanie licytują. I radź sobie Pan jak możesz, skoro kredytów potrafiłeś nabrać, to kasę masz. Prosty i logiczny ciąg zdarzeń, nawet dzieci wiedzą, że jak wydam 5 zł to już nie mam. A nie, że państwo ma mi dać. Ale to już dyskusja na inny czas...
OdpowiedzAle co Cię w sumie interesują ich finanse? Mogły Cię obchodzić jedynie, gdy nie oddawali pożyczonych od Ciebie pieniędzy. A kredyty i to na co je przeznaczali - to już nie Twój biznes. Wybacz, ale nie lubię wścibstwa i zaglądania ludziom do portfela. I nie ma znaczenia jak bardzo głupio postępują. Ich sprawa.
Odpowiedz@Shaienne: Może z troski? W końcu przez jakiś czas to byli znajomi. Żal patrzeć, jak ktoś, kogo znasz (i może nawet trochę lubisz) robi lekką ręką coś, co można nazwać tylko głupotą życia. Wścibstwo moim zdaniem byłoby wtedy, gdyby Scorpion nie wiedział kiedy przestać i nie zakończyłby znajomości.
Odpowiedz@Shaienne: A potem, będzie biadolenie, że nikt ich nie ostrzegł, czy nie uświadomił, że robią źle. Że znajomi są źli.
Odpowiedz@Shaienne: Ja tam np. lubię się otaczać inteligentnymi ludźmi. Lubię wiedzieć, że mogę poprosić znajomych o poradę w jakiejś sprawie, zapytać ich o opinię... Natomiast jeśli widzę, że dorosły człowiek ma mózg czternastolatka i nie potrafi nawet ogarnąć własnego życia, to mnie to zwyczajnie odpycha. O czym mam rozmawiać z kimś, kto ma ewidentne problemy z logicznym myśleniem? Wcale mnie nie dziwi, że autor w końcu zakończył znajomość. A początkowe zainteresowanie wynikało moim zdaniem - jak i twierdzą przedmówcy - ze zwykłej troski. Jak się kogoś lubi, to się chce dla niego dobrze. A jak dalej brnie w swoje? No to cóż, radź sobie sam.
Odpowiedz@Aard: Tak się Scorpion troszczy, że aż obsmarowuje im tyłek na piekielnych... @emilyana: Ja również. Dlatego znajomości tego typu bardzo szybko kończę, a nie zbieram materiał na historię.
Odpowiedz@Shaienne, portal zbiera piekielne historie, więc nie rozumiem skąd Twoje oburzenie. Równie dobrze można by pójść dalej i krytykować wszystkich innych autorów, że kontynuowali rozmowę z nieuprzejmą kasjerką czy nie wyrzucili na bruk upierdliwego współlokatora po pierwszym kontakcie. Nie wiem w jakim świecie żyjesz, że otaczają Cię wyłącznie idealy, ale w rzeczywistości idealnych ludzi nie ma, każdy ma jakieś wady, inaczej nie byłoby tego portalu. Tak że zarzut że Scorpion nie zerwał znajomości bo nie przewidział że znajomym odbije, jest nieco absurdalny.
OdpowiedzOdsetki "po pięćdziesiąt tysięcy"? W takim przypadku problem mają banki nie oni. :D
OdpowiedzTeoretycznie ich sprawa, jak powiaza koniec z koncem, ale splacanie kredytow coraz wiekszymi nowymi pozyczkami z coraz wiekszymi zadluzeniami juz NIE DO SPLACENIA, to idiotyzm, albo oszustwo, bo (przynajmniej tu w Niemczech) istnieje pojecie "Privatinsolvenz", czyli "prywatna niewyplacalnoc", czyli BANKRUCTWO. Ludzie zadluzeni po uszy, nie mogacy nawet czesciowo i na raty splacic zobowiazan finansowych, oglaszaja sie BEZKARNIE niewyplacalnymi (sa specjalne przepisy i ograniczenia tego procederu) i WSZYSTKIE aktualne dlugi zostaja im legalnie skreslone, a pozyczkodawcy moga im tylko nakukac i plakac nad wlasna glupota, ze im kredytowali. Moze w Polsce jest podobnie i opisani tu ludzie chcieli po prostu wystrychnac swoich wierzycieli na dudkow, a samemu pozyc jak krole - nad stan posiadania, przynajmniej przez pewien czas i bez wysilku? Tak, czy siak, nie ma co rozklejac sie nad jolopami, zrobili - jak chcieli, a konsekwencje beda rozne.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Widzę, że Niemcy lubią uczyć swoich rodaków ponoszenia konsekwencji własnych działań.
Odpowiedz@Zlodziej_Fistaszka: W Polsce też to istnieje, może nie w identycznej formie. Jednak wcale to nie jest takie proste i fajne jakby się mogło wydawać.
Odpowiedz@sla: Nie wiem jak w Polsce, ale w Holandii to jest proste i fajne. Wiem, bo mam sąsiadów, którzy zbankrutowali. Pracy nie mają obydwoje. Siedzą sobie w domu (120 m2, z ogrodem), nie pracują i ciągną socjal. Żyć nie umierać.
Odpowiedz@Zlodziej_Fistaszka: Tyle ze po ogloszeniu takiego "prywatnego bankructwa="Privatinsolvenz")" na dlugie lata jest sie niegodnym jakichkolwiek pozyczek/kredytow i sa najrozniejsze inne ograniczenia prawne, utrudniajace normalne zycie. Ale w gruncie rzeczy, w jednej sekundzie mozna (TU) NAPRAWDE pozbyc sie BEZKARNIE I DARMOWO wszystkich dlugow! Jest to czasem (czesto) wykorzystywane przez dluznikow, ktorzy ponabierali cudzej forsy kupe i nie moga (nie chca/potrafia) splacic. Inna sprawa, ze pozyczke mozna dostac dosc latwo i czasem bywaja ciosy losu, uniemozliwiajace splate (n.p. nieoczekiwana utrata pracy, albo choroba).
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: W Polsce też jest coś takiego, nazywa się upadłość. Dotyczy nie tylko firm, ale też osób prywatnych. Udzielający kredytów uwzględniają to ryzyko, także spokojnie, można im nie tylko "nadmuchać". Nie jest to BEZKARNE bankructwo, tylko, jak w przypadku każdej upadłości, do akcji wkracza SYNDYK MASY UPADŁOŚCIOWEJ i licytuje wspaniałości, na które dłużnik wydał pieniądze. Także spokojnie, to nie jest tak, że zjesz ciastko i masz ciastko. W dodatku tacy ludzie są na dobrą sprawę w pewnym stopniu finansowo ubezwłasnowolnieni, dobra wypożyczalnia nawet nart im nie wypożyczy. Nie mówiąc o kupowaniu biletów na samolot kartą kredytową, czy braniu czegoś na raty. Widzę, że jesteś na piekielnych specjalistą od pouczania wszystkich jak jest w niemczech, obowiązkowo z capsa i nawet kiedy nic to nie wnosi... Wszyscy już wiemy gdzie mieszkasz. Cieszymy się, ale daruj.
OdpowiedzLudzie to są debile. Zamiast mieszkać wygodnie z teściami to bierą kredyty na mieszkanie bo niby z rodzicami nie wypada a potem kwik i ból dupy bo na nic ich nie stać, ani na ubrania ani żeby se gdzieś pojechać ani nawet żeby sobie gierki na konsolę pokupować. Bo nie. Woli iść do bloku chociaż w chałupie piętro stoi puste elegancko odwalone 5 pokoi 150 m.kw i dla każdego dzieciaka byłby pokój ale mieszkać nie pójdzie bo koledzy hipsterzy warszawscy powiedzą że z mamusią mieszka. Więc biere te kredyty a potem z pensji na nic ni ma. Kiedyś wszyscy na kupie w chałupie mieszkali, jeden drugiemu nie wadził i każdy tam jakiś grosz uszporowoł a i za prąd i za wodę to się płaciło razem. Ludzie w życiu nie żeńcie się z babą co będzie chciała jakie kredyty brać bo was łoszkubie do gołej skóry, lepiej se pieniądz jaki odłożyć a jak macie chałupę w miarę dużą to albo piętro dźwignąć albo odremontować co a nie jechać na kredytach. w życiu żem kredytu na nic nie wziął ino w robocie mamy z socjalnego taką kasę zapomogowo pożyczkową bezprocentową to bierę czasem jakie szekulady żeby na święta pokupować.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: wybacz ale z doswiadczenia wiem jak to wyglada mieszkac z TESCIAMI non stop na karku czujesz ich oddech i wysluchujesz komentarzy ze jablko powinno sie obierac w okol a nie paskami od gory do dolu. Do gotowania samodzielnego tez nie masz prawa bo tesciowa zawsze cos od siebie dorzuci bo jej synus na pewno nie lubi tego co ugotuje. Komentarze na temat ubioru godzin snu relaksu itp itd. A najlepsze smaczki kiedy wracasz po pracy wykonczona a tesciowa z tekstem ze zamiast kawke pic to powinnam sie za pranie sprzatanie i gotowanie zabrac bo jej synus nie moze mieszkac w takim balaganie! Pomijajac fakt ze balaganu nie ma. Synus wraca z pracy a tesciowa w te pedy ze ona taka schorowana a za mnie sprzatac musi bo mi sie do pracy zachcialo chodzic! Nie, dziekuje raz to przeszlam i nigdy wiecej. P.S. Pozdrawiam mamusie Areczka!
Odpowiedz@celica: Bo żeś się babo źle wydała. Chłopa się bierze z całym dobrodziejstwem inwetarza, ja to bym nie mógł z babką co jest fajna ale ma rodziców debili. Nawet bym se nie mógł z kim flachy obalić, na ogrodzie przy piwie posiedzieć, sąsiadów obgadać ani wyżerać z lodówki co lepsze rzeczy w nocy. Tak normalnie to se każdy siedzi na swoim pięterku i idzie se zejść pogadać jak komu się nudzi. A teściu to gra ze mną w Fifę i po piwerku zawsze po dzienniku obalamy. Ja nie wiem kobieto albo nie umisz z ludźmi żyć albo żeś do jakiej patologii się wżeniła.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: tu akurat byla mowa o matce mojego bylego ( na szczescie nie meza ). Swoja droga patrzec na kogos ze wzgledu na to co ma a nie na to jakim jest czlowiekiem jest na miare blachary. Wole zyc w biedzie z kims kogo kocham niz plawic sie w luksusach z czlowiekiem na ktorego patrzec nie moge.
Odpowiedz@celica: a gdzie on napisał że masz szukać faceta z kasą? Chodzi o to żeby przyjrzeć się jego bliskim. Facet zawsze powinien przyjrzeć się teściowej, bo będzie wiedział mniej więcej jak będzie wyglądać jego żona za X lat. Zresztą charakter też może być podobny. Zresztą od rodziców bierze się wychowanie i różne nawyki.
OdpowiedzAlez macie pomysly... ubezwalsnowolniac albo blokowac dostep do kredytow, jesli sie nie zda egzaminu z ekonomii. Po co? Dorosli ludzie sa sami za siebie odpowiedzialni i tu zadna teoretyczna znajomosc ekonomii nie pomoze, jak ktos jest debilem i chce szpanowac kasa z kredytu. W spoleczenstwie musza by tez debile i biedaki, tak dla rownowagi.
Odpowiedz@digi51: taka dokładna przeciwwaga Twoich niedawno opisanych znajomych - chytrych sknerów.
Odpowiedz@vonKlauS: No chociazby ;) Jedni wola zyc na calego za kredyty, a inni zydzic jak sie da i pasozytowac na znajomych. To ze jedni skoncza pod mostem, a drudzy bez przyjaciol to juz ich sprawa ;)
Odpowiedz@digi51: Niby masz rację... ale tylko niby. Bo potem tacy debile biadolą, że to "źli banksterzy" na nich żerują i na ich kredytach. A że debili w kraju dostatek - wybierają do parlamentu partię, która obiecuje, że banksterów pogoni, pieniądze porozdaje (najlepiej wielodzietnym), wiek emerytalny obniży - i można będzie nic nie robić, tylko kasę brać. I właśnie wybrali taką partię...
OdpowiedzCzytam te historie i dziwię się, że mając niemal 30 lat nie mam na karku żadnego kredytu, a też nie zarabiam jakiś kokosów.. coś robię nie tak?
Odpowiedz@rennard: A masz wypasioną furę? A własne mieszkanie 100 m2 w centrum Warszawy? Ja też nie, ale niektórzy żyć bez tego nie umieją, a żeby to mieć w wieku 30 lat - cóż, kredyt...
Odpowiedz@rennard: Żeby było ciekawiej, moi rodzice, już bliżej emerytury niż dalej, też nie mają i nie mieli żadnego kredytu. Nie mają mieszkania własnościowego, tylko ze spółdzielni, może kiedyś będzie im dane to mieszkanie wykupić. Ale nie narzekają. Z pracą bywa lepiej, bywa gorzej, ale kredyt, w sytuacji, gdy nie jest on naprawdę niezbędny do życia, jest niesamowitą głupotą. Jasne, że własne mieszkanie daje jakąś stabilizację, ale kredyt tę stabilizację i tak zaburza, bo póki go nie spłacisz, to mieszkanie i tak nie jest do końca twoje.
OdpowiedzZa Twoje piją? Zazdrość jest straszna. Jeśli chcesz im pomóc nie musisz tego robić tak żeby wiedział o tym cały świat.
OdpowiedzNie chcę nikogo bronić ale jak czytam takie historie to mam wrażenie, że z takiej spirali długów okropnie trudno wybrnąć, lecz najgorszym problemem nie jest spłata zobowiązań tylko ludzka psychika. Niektórym chyba słabo się robi na samą myśl, że czeka ich x-dziesiąt tysięcy do spłacenia i nie chcą do siebie dopuścić tego faktu..
OdpowiedzA ja mam wrażenie, że na siłę wtrącasz się do czyjegoś życia ze swoimi dobrymi radami. Z historii wynika, że już nie jeden raz tłumaczyliście tym ludziom co robią źle i jakie będą konsekwencje. Najwidoczniej oni mają gdzieś Wasze rady, więc pozostaje dać sobie spokój. A tekst przy drinku to raczej nie był popis klasy z Twojej strony...
OdpowiedzPracowałam z taką jedną. W przerwie na papierosa lubiła opowiadać, że musi jechać do oddziału banku znów, bo jej "papiery" wysyłają, że kończy jej się termin. Ona żyła w ten sposób: brała kredyt 10 tys., 5-7 tys. wydawała na to, co potrzebowała akurat (jedzie na ślub - kredyt na kiecki dla siebie i synowej i prezent, kredyt na lodówkę i pralkę, kredyt na domową wędzarnię, inne głupoty), potem po kilku miesiącach brała nowy kredyt, stary spłacała w całości (nie wiem jaki bank, że jej kar nie dowalają, tylko płaci policzoną już z odsetkami całość), czyli z te 8 tysięcy, zostają jej dwa, kupuje coś, bierze nowy, stary spłaca i jakoś jej się kręci. Na pytanie, czy wie, że z każdym kredytem oddaje jeszcze dodatkowe kilkaset złotych odsetek i jest stratna twierdzi, że do śmierci będzie kredyt brać, a jak umrze to nie będzie jej obchodził ten ostatni. Logika.
Odpowiedz@zegarka: Jak bedzie miala coraz nowych wierzycieli, dajacych sie naciagac na coraz wyzsze kredyty, to mogloby to nawet dzialac, ale normalnie pozyczajace forse instytucje ustalaja chyba ZAWSZE jakis limit, zalezny od stanu majatkowego i zarobkow. Jak ten limit zostanie osiagniety, to zawali sie caly domek z kart i bedzie kuku. Czyli plan glupi i nie wypali.
OdpowiedzNo, gdybyś go nie był ty - uwierzyłabym. Ale po przeczytaniu innych historii, myślę, że kolejna bajeczka
Odpowiedz