Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi - poziom ekspercki. Miałam…

Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi - poziom ekspercki.
Miałam (a przynajmniej wydawało mi się, że miałam) przyjaciółkę. Poznałyśmy się w podstawówce, więc wiele razem przeżyłyśmy, z każdego kryzysu wychodziłyśmy razem obronną ręką. Ale chyba nie tym razem.

Ania, niezwykle inteligentna i pełna poczucia humoru osoba, poznała samca. I to nie byle jakiego samca - poziom IQ doniczki, duży bic i zero szacunku do innych. Mimo to jakimś cudem Misiu podbił serce Ani i nie było możliwości przemówienia jej do rozsądku. Wraz ze znajomymi podejmowaliśmy próby ocieplenia naszych relacji z Misiem - problem był taki, że Misiu nie miał nic do powiedzenia, oprócz pasjonujących historii o weekendowych libacjach z kumplami. No cóż, kto co lubi - pomyśleliśmy.

Ania, wiedząc o naszym niezbyt najlepszym nastawieniu do jej związku, bardzo próbowała ocieplić wizerunek Misiaczka w naszych oczach. Nadaremnie, głównie dlatego, że zaczęliśmy widzieć jak Ania powoli gaśnie - już się nie śmiała jak dawniej, na spotkania nie miała tyle czasu. Któregoś razu przy szczerej rozmowie wymsknęło jej się, że nie układa im się jakoś świetnie, a Misiu, szczególnie po imprezce, lubi rzucać niewybrednymi epitetami w jej stronę. Odpowiedziałam, że moim zdaniem to brak szacunku i nie powinna dać się traktować.

Niedługo po tej rozmowie Ania niemal przestała odbierać ode mnie telefony, a ja tylko dowiedziałam się, że Misiaczek zabronił Ani ze mną rozmawiać, bo ponoć nastawiam ją przeciwko swojej Jedynej Niepowtarzalnej Miłości.

Miesiące mijały, mnie sytuacja zaczęła męczyć - nie lubię się długo narzucać, ile można próbować? Dotarła do mnie tylko wieść, że Ania przeprowadziła się do Misia i są tacy szczęśliwi jak jeszcze nigdy dotąd. Cud, miód i orzeszki.

Tym bardziej byłam zdziwiona pewnej nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy zadzwonił telefon. Odebrałam, a Ania z rykiem do słuchawki oznajmiła, że Misiu zwariował, wyrzucił ją z mieszkania, grozi jej, a jej rzeczy wylatują przez okno. Przerażona, ale też świadoma naszej przyjaźni na śmierć i życie, szybko zwlokłam Lubego z łóżka i pojechaliśmy na miejsce zabrać Anię i jej rzeczy. Podrzuciliśmy ją do rodziców, sami wracając do mieszkania mojego chłopaka. Już pod blokiem zauważyliśmy, że w bagażniku został laptop i jakaś reklamówka. Niewiele myśląc (o 3 nad ranem), wzięliśmy rzeczy na górę, a ja wysłałam smsa do właścicielki, że komputer jest bezpieczny i na nią czeka. Odpisała, że podskoczy po bagaż gdzieś w ciągu tygodnia.

Minęło kilka dni, zapracowani z Lubym prawie zapomnieliśmy o sprzęcie, po który nikt się nie zgłosił. Do czasu.

Pewnego dnia do drzwi mojego chłopaka zapukała policja. W wielkim skrócie, Ania i Misiaczek pogodzili się już dnia następnego, wszystko wróciło do normy, lecz oczywiście Misiu musiał się dowiedzieć, kto jest taki bezczelny żeby pomagać dziewczynie wyrzuconej na bruk w środku nocy.

W ramach zemsty Misiu nakłonił Anię żeby zgłosiła kradzież laptopa, jednocześnie wskazując podejrzanego i wymyślając jakąś niestworzoną historię o zakradaniu się przez mojego faceta do ich mieszkania. Oczywiście cel nie został osiągnięty - wyjaśniliśmy sytuację, pokazując zapis wiadomości wysłanej tamtej nocy, a po kilku dniach wpłynął monitoring spod bloku kochasiów, na którym widać Anię pakującą się z nami i bagażem do auta. Nadszarpane nerwy, szok, niedowierzanie. Moja ex-przyjaciółka nie odezwała się do mnie ani słowem, zerwałam kontakt, nawet nie chciałam słuchać tych bzdurnych wyjaśnień. Trudno pozostawić większy niesmak po sobie, zwłaszcza, że w całą sytuację zaangażowano moją drugą połówkę, która użyczyła auto i zerwała się ze mną w środku nocy, znając dziewczynę naprawdę pobieżnie.

Kilka tygodni później w środku nocy znów zadzwonił ten telefon.
Nie, tym razem już nie odebrałam.

przyjaźń związki

by limes
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Krolewna
22 46

"Ania, niezwykle inteligentna" Nie taka znowu inteligentna jak widać.

Odpowiedz
avatar anonimek94
50 56

@Krolewna: Niestety inteligencja książkowa, oczytanie oraz rozumienie różnych sytuacji które nas nie dotyczą nie zawsze idą w parze z inteligencją życiową, rozumienime siebie, własnych problemów i sytuacji. Często jest tak, że nie zauważa się, nie chce się wierzyć, że nas może też dany problem dotyczyć. Przykre.

Odpowiedz
avatar Ara
0 14

@Krolewna: Zgodzisz się jednak, że zwykła inteligencja to to nie jest ;)

Odpowiedz
avatar piwekundead
14 18

@Ara: rozróżnij wiedzę a inteligencję. Wiedzę może mieć ogromną, łatwo ją przyswajać, co sprawia wrażenie, że jest inteligentna, ale inteligencji to tej laski zero.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
7 9

@Krolewna: Inteligencja, a emocje i uczucia, to dwie różne bajki. To nie jest wcale tak, że trzeba mieć IQ małpiatki, aby tak się dac omotać.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

@BlueBellee: wystarczy syndrom ofiary

Odpowiedz
avatar katem
19 25

Przerażające.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
22 32

Przyjaciol POZNAJE sie naprawde w biedzie. Poznalas ja wreszcie, poniewczasie. Lepiej za pozno, niz wcale, a jej los(=Misiaczek) jeszcze solidnie napluje w pysk, ale wtedy moze ona tobie tylko juz nakukac.

Odpowiedz
avatar thetha
37 41

Smutna i przerażająca historia zarazem. Sama niestety też doświadczyłam podobnego, choć mniej brutalnego zachowania u mojej byłej przyjaciółki. Jest to dziewczyna z ubogiego domu, w którym doświadczała przemocy psychicznej. Ja, razem z moją drugą przyjaciółką zawsze wspierałyśmy ją w trudnych dla niej chwilach. Pewnego razu poznała chłopaka w którym od razu się zakochała. Byli parą, choć często bywało tak, że nie odbierał od niej telefonu przez kilka dni. Gdy już nawiązała z nim kontakt on ledwo przeprosił i było już wszystko w porządku. Mieli też wiele innych problemów między sobą. Wiele razy przez niego płakała, a ja z przyjaciółką rozmawiałyśmy z nią i próbowałyśmy przemówić do rozsądku. Wiele razy mówiła, że mamy rację i obiecywała nam, że z nim zerwie. Jednak nie podjęła się takiego działania. W końcu on sam z nią zerwał- i to tuż po intymnym zbliżeniu. Trochę się przez to obudziła, ale kilka tygodniu później znowu byli razem. Wtedy nasza "trójkowa" przyjaźń zaczęła się sypać. Nie odpisywała nam, nie odzywała się, a gdy widziała mnie ulicy- przechodziła na drugą stronę chodnika i udawała, że mnie nie widzi (mieszkałyśmy blisko siebie). Później pocztą pantoflową dowiedziałam się, że rozpowiada, że ją obgadywałam i opisywałam wszystkim jej prywatne problemy- czego nigdy w życiu bym nie zrobiła. Ostatni raz widziałam ją po tym jak zadzwoniła do mnie czy mogę z nią pogadać bo musi mi coś ważnego powiedzieć. Strasznie się zdziwiłam, bo nasz kontakt się urwał. Spotkałyśmy się, a ona z płaczem opowiadała mi, że wie, że mój chłopak mnie zdradza (?). Opowiadała mi jakieś niestworzone historie... nie wiem, co nią wtedy kierowało. Może naprawdę uwierzyła w licealne plotki, a może po prostu chciała z zemsty zniszczyć mój szczęśliwy związek? Nie udało jej się :) To się zdarzyło bardzo wiele lat temu, ale nawet dzisiaj, jak przypomniałam sobie tę historię, to wraca smutek i rozczarowanie. Pozytywnym zakończeniem jest to, że moja była przyjaciółka nie jest już z tym prymitywnym manipulantem i olewaczem, teraz jest związana z kimś innym i mam nadzieję, że jest szczęśliwa. Mimo to, nie wyobrażam sobie, żebyśmy kiedykolwiek mogły odświeżyć kontakt między nami :)

Odpowiedz
avatar mesiaste
20 22

Nie rozumiem tego, poważnie. Miłość miłością, ale dobrze mieć wokół siebie oddanych ludzi i głupio tak zrywać wieloletnie relacje, dla faceta, który może zniknie z jej życia za parę miesięcy albo je jej zniszczy. No i widać, ze gach ma na dziewczynę ewidentnie zły wpływ i robi się toksycznie. Naprawdę nigdy nie rozumiałam takich relacji, fajnych lasek, z typowym prymitywem. Ja wiem, może jakieś kompleksy, samotność, niedowartościowanie, uzależnienie od partnera i tak dalej, i tak dalej, nie siedzę w jej głowie, ale to przerażające, że same się czasem pakujemy w chore związki, odpychamy pomocne dłonie, a potem ryk i płacz, jak dochodzi do prawdziwej tragedii. Smutne.

Odpowiedz
avatar yannika
27 29

@mesiaste: psychopaci potrafią tak kogoś urobić, że sama nie wiesz jak i kiedy... plus zazwyczaj na cel nie trafiają te "narowiste" tylko raczej grzeczne, miłe i ugodowe osoby które łatwo stłamsić.

Odpowiedz
avatar LTM87
32 34

@mesiaste w wielu przypadkach jest to nic innego jak wpadnięcie w pułapkę. Wielu z tych gachów to ludzie o osobowości psychopatycznej. To tacy "hakerzy umysłów" - na etapie "urabiania" partnerki są wręcz wzorowymi facetami. Tyle, że to wszystko ma cel. Ci goście potrafią długo pracować nad odnajdywaniem kolejnych kluczyków do kolejnych drzwiczek w umyśle takiej dziewczyny, a kiedy mają już nad nią pełną kontrolę, wykorzystują to w pełni. Tu już w grę wchodzą akcje czysto kryminalne - znęcanie się fizyczne i psychiczne, zastraszanie, odebranie poczucia bezpieczeństwa, a więc mówiąc krótko, złamanie psychiki. Taki psychopata potrafi nawet na pozór silną dziewczynę sprowadzić do parteru, jeśli tylko wie w czym tkwi jej siła. Jeśli w jej osiągnięciach - szybko doprowadzi do takiego stanu, przy którym nawet absolwentka Oxfordu poczuje się jak Seba z niepełnym gimnazjalnym. Jeśli w jej otoczeniu - odizoluje ją od otoczenia, nastawi je przeciwko niej, a jeszcze wmówi, że to jej wina, a on nawet palcem nie kiwnął. I najgorsze jest to, że jedna z drugą w to uwierzą, ba! Przyjmą jako stan normalny. Wyciąganie człowieka z rąk takiego psychola to sprawa tak poważna, że czasem nawet grono najwierniejszych i najsilniejszych przyjaciół nie jest w stanie tego dokonać. Z "dobrymi" (wytrenowanymi w swoim "rzemiośle") psychopatami przegrywają nawet psychologowie i psychiatrzy, bo sztukę manipulacji takie typy mają opanowaną do perfekcji. Jedyne rozwiązanie to słuchać samego siebie - jeśli coś w głowie podpowiada, że to wszystko jest zbyt piękne aby było prawdziwe, to na 99% to "coś" się nie myli.

Odpowiedz
avatar celica
7 9

@LTM87: zebys wiedzial ze tak to dziala. Po wielu latach wykanczania psychicznie udalo mi sie uciec jednak do tej pory ciezko jest powrocic do normalnosci i do pozytywnego patrzenia na siebie... Na poczatku cod miod malina a pozniej stopniowe niszczenie. Czesto jest tak ze taki manipulant obraca wszystko co zle na swoja szkode wymagajac poczucia winy od ofiary. Komentowanie ze laska jest glupia itd nie znajac sytuacji jak to wyglada od strony poszkodowanych jest conajmniej nie na miejscu. Bo zawsze mowimy JA BYM ZROBIL INACZEJ... to bzdura bo nikt z nas nie wie jak by sie zachowal bedac na danym miejscu

Odpowiedz
avatar Drzewo
5 5

@mesiaste: Nie wiadomo, dlaczego laska wróciła do tego kolesia. Może ją czymś szantażował i jej groził. Byłam w podobnej sytuacji. Najpierw zainicjowana przez kumpla ucieczka na złamanie karku, a później szantaż, groźby, etc. Byłam zmuszona wrócić. Na szczęście kumpel się ode mnie nie odwrócił, a kiedy w finalnym momencie zadzwoniłam, odebrał i znowu pomógł. I dziękuję losowi, bo tym razem się udało. No i psychopata nie miał mnie już za bardzo czym szantażować.

Odpowiedz
avatar Ara
-3 37

@krystalweedon: Natomiast bardzo często porządni, odpowiedzialni faceci którzy gwiazdkę z nieba by takiej kobiecie dali lądują w słynnym friend zone ;)

Odpowiedz
avatar wumisiak
24 28

@krystalweedon: Wcale nie "my, kobiety". Ja ani nie wychowałam żadnego psychopatycznego troglodyty, ani nie związałam się z takim i sądzę, że podobnie może powiedzieć wiele kobiet. Piekielne są takie konkretne kobiety, które akceptują i podziwiają krzywdzących je "misiów" - oraz tacy mężczyźni, którzy krzywdzą.

Odpowiedz
avatar katem
12 14

@krystalweedon: Chyba o sobie piszesz, bo i ja i mnóstwo innych kobiet do tego rodzaju piekielności się nie poczuwamy. Wychowujemy i akceptujemy normalnych, wrażliwych i odpowiedzialnych facetów. Takich facetów wychowuje i akceptuje niewielki odsetek kobiet i dlatego nazywa się to marginesem.

Odpowiedz
avatar paski
8 16

@Ara: To chyba lepiej dla takich facetów, że lądują w friend zone niż mieliby marnować życie z idiotkami szukającymi wrażeń ;)

Odpowiedz
avatar Ara
3 13

@paski: A to też jest prawda. Mnie się to parę razy zdarzyło i z perspektywy czasu uważam, że faktycznie wyszedłem na tym dobrze :)

Odpowiedz
avatar yannika
4 14

@Ara: Friendzone to wymysł facetów, którym się wydaje, że bycie "miłym" dla kobiety obliguje ją do rozłożenia nóg.

Odpowiedz
avatar Ara
-2 8

@yannika: Bardzo, ale to bardzo splycasz meska psychike. Nie kazdemu facetowi chodzi o rozkladanie kobiecych nog.

Odpowiedz
avatar yannika
4 10

@Ara: Ci którym o to nie chodzi nie jęczą na friendzone - bo faktycznie potrafią być dla kobiety przyjacielem, a nie tylko miłym do czasu uzyskania dostępu do wiadomych otworów.

Odpowiedz
avatar Ara
-2 12

@yannika: Widzisz różnicę między byciem przyjacielem, a partnerem życiowym? Między związkiem, a czekaniem na uzyskanie "dostępu do otworów"? Może to dla Ciebie trudne do ogarnięcia, ale nie każdy facet chce by kobieta natychmiast rozkładała przed nim nogi, natomiast jest dla niego też ciężkie wysłuchiwanie jak osoba, do której wzdycha opowiada o swoim misiu takim cudownym i wspaniałym, kóry tylko od czasu do czasu się nawali i porzyga, ale tak ogólnie, to jest cudowny. Z tego, jak opisujesz mężczyzn wydaje mi się, że masz bardzo spaczony ich obraz, czego serdecznie Ci współczuję, bo mówi to bardzo wiele o Twoich relacjach z ludźmi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 grudnia 2015 o 8:21

avatar yannika
2 8

@Ara: Musisz znaleźć nowe sztuczki erystyczne, bo chyba każdy w internetach zna próbę wygrania dyskusji "na mechanizm przeniesienia". To nie ja mam wypaczony obraz, twierdząc, że facet może być przyjacielem kobiety i nic więcej - i będąc tylko przyjacielem nie mędzi o żadnym friendzone.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
4 8

@Ara: Yannika ma rację. W sumie nie znam nikogo, kto by o friendzone jęczał, ale odniosę się do tekstów z neta. Niektóre są infantylne i rzeczywiście mówia o rozkładaniu nóg, bo "przecież niosę Twój plecak/aktówkę/torebkę", a niektóre są pełne żalu, że "jak możesz być ze Stefanem, skoro to ja - Izydor, tak Cię kocham i wysłuchuję". Ale skąd "ja", cholera mam o tym wiedzieć? Skoro cały czas jesteś moim kolegą i jak kolega sie zachowujesz? Kobieca intuicja ma się dobrze, ale nie oznacza, że każda kobieta jest wróżką i czyta w cudzych myślach. I nie kazdy "misiu", który zabrał "Izydorowi" królewnę od razu się "nawala i rzyga". Czasami, to zwykły facet, jak Ty, który po prostu miał odwagę zaprosić dziewczynę na randkę.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
-2 2

@wumisiak: @katem: uderz w stol a nozyce sie odezwa? Uwarzam, że matki nie powinny stwierdzac czy ich syn jest dobrym partnerem.

Odpowiedz
avatar murhaaja
4 4

Yannika, BlueBellee, nareszcie jakiś głos rozsądku! Ja też już mam odruch wymiotny, jak widzę to żałosne mędolenie w internecie: "jestem miłym chłopakiem, ale ona woli gbura, a mnie wrzuciła do friendzone". Do cholery, faceci, ogarnijcie się trochę. Owszem, fakt, że kobieta wybrała sobie na partnera życiowego jakąś męską mendę, jest przykry, ale nie ma co się nad sobą użalać, że wolała akurat jego od Was. Ja też miałam takiego przyjaciela, co to ciągle podkreślał, że jestem jego przyjaciółką, ale potem się okazało, że mu się podobam. Mojej odmowy nie zrozumiał, bo skoro nie jestem teraz z nikim, to czemu nie z nim? Czemu go nie chcę, skoro jest dla mnie taki miły i tak się dobrze dogadujemy? A co to, muszę z kimś być tylko dlatego, że on mnie chce? Są faceci, którzy myślą właśnie takimi kategoriami. Mój "przyjaciel" też tak miał. Nie potrafił pojąć, że po prostu nie jest w moim typie, a im lepiej go poznawałam, tym bardziej wiedziałam, że to nie facet dla mnie i nigdy nie będziemy razem. Ale odpuścił dopiero, jak poznałam mojego obecnego faceta. Nie, nie jest gburem, męską mendą, damskim bokserem, niczym takim. To normalny, wesoły miły facet, ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami. Choć i tego mój "przyjaciel" nie mógł przełknąć, bo czemu wzięłam się za kogoś innego, skoro już miałam jednego adoratora pod nosem? I bez obrazy, panowie, ale zamiast pitolić o friendzone, może się trochę zastanówcie nad sobą? Może, skoro jakaś dziewczyna Was nie chciała, to z jakiegoś konkretnego powodu? A nie tylko dlatego, że "ja jestem miły, ale ona woli kogoś gorszego ode mnie". To Wy sobie często dopowiadacie nie wiadomo co. Nikt nie ma obowiązku Was chcieć tylko dlatego, że jesteście. I tak, znam przyjaźnie damsko-męskie bez żadnych podtekstów, sama miałam takiego przyjaciela, dopóki nie wyjechał za granicę i kontakt nam się naturalnie nie rozmył. Nigdy nie chcieliśmy od siebie nawzajem niczego oprócz przyjaźni. Da się? Da.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 29

Pomimo wielu okazji, nigdy nie wmanewrowałem się w związki z głupiutkimi chociaż niezwykle urodziwymi dziewczynami z którymi wielu moich znajomych marnuje sobie obecnie życie. To jest prawdziwa inteligencja a nie 5 z biologii czy matematyki. Człowiek inteligenty analizuje wszelkie sytuacje które mają na niego wpływ, myśli przyszłościowo a nie rzuca się z klapkami na oczach na pierwszego lepszego miśka który napręży muskuły czy powie parę komplementów - ch*j nie inteligentna ta twoja przyjaciółka, w sumie też ch*j nie przyjaciółka. Najgorsze co można zrobić to próbować wchodzić między dwoje oszołomów, w swojej głupocie myślących, że awantury i wyzwiska to wielka miłość. Jeśli jakaś tępa kobietka (kobieta ma klasę i trochę oleju w głowie) chce marnować sobie życie nie widzę powodu żeby jej to odradzać.

Odpowiedz
avatar sla
12 16

@htmzor: Zupełnie czym innym jest związek z głupiutką, pustą panienką a sprawnym manipulatorem, który potrafi zniszczyć psychikę swojej ofiary.

Odpowiedz
avatar gman
2 8

@sla: Tak, tak. Lepiej wmawiać sobie że on był geniuszem zbrodni i psychopatą niż ona idiotką.

Odpowiedz
avatar celica
0 2

Mam wrażenie że już czytałam tą historie... Kilka miesięcy temu... Hmm może zbieg okoliczności albo baaardzo podobna historia

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
-2 10

Ja doświadczyła podobnej historii, ale z innej strony. Miałam przyjaciółkę, z którą konie kraść, na dobre i na złe i takie tam, do czasu. Poznałam chłopaka, nie pijaka w dresie w BMW, normalnego faceta, informatyka. Ale olaboga! Była rzecz, która jej się nie podobała, mianowicie jest rudy. Ona stwierdziła, że rudych nie lubi, nie podoba jej się i koniec. Starałam się, żeby się poznali. Nie chciała nawet z nim gadać, że mną też czasu nie chciała spędzać. Przestała się do mnie wgl odzywać, koniec przyjaźni. Najgorsze jest to, że nie miałyśmy wtedy po 15 lat...byłyśmy na studiach.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
7 7

@grruby80: Jeśli przyjaciel wbije ci nóż w plecy gdy z bagna go wyciągasz, bo donos na policję z oskarżeniem o kradzież cennego sprzętu to nie byle głupotka, to dasz mu okazję do ponownego ataku?

Odpowiedz
avatar limes
8 8

@grruby80: myślę, że gdyby po prostu wróciła do tego faceta po nocnej akcji - nic by się nie stało, próbowałabym dalej jej przemówić do rozumu - sama mam za sobą toksyczną znajomość i wiem jak to jest. Gdyby donos został złożony na mnie - pewnie bym się piekliła, zastanawiała. Problem w tym, że nie dam krzywdzić swoich bliskich. Gdybym nie wysłała tego smsa w nocy, gdyby nie było kamery w bloku - mój chłopak mógłby mieć poważne kłopoty i ciężko powiedzieć jak ten 'głupi donosik' by się skończył. Więc tak, skreśliłam wiele lat znajomości. Nie żałuję.

Odpowiedz
avatar LesnyPan
4 4

@grruby80: Nie każdy ma ochotę być w życiu popychadłem któremu można zrobić najpodlejsze rzeczy. Godność to dobra sprawa, polecam.

Odpowiedz
avatar BiziBi
1 7

To i ja wrzucę słówko. Od przedszkola mieliśmy paczkę w składzie 'ich trzech' i ja jedna. Nasze mamy się przyjaźniły, więc od gówniarza byliśmy praktycznie nierozłączni. Nasza 'czwórca' przetrwała przez wszystkie lata szkoły, a i teraz kiedy tylko mamy sposobność to spotykamy się, i choć każde z nas założyło rodzinę, to nadal jesteśmy najlepszymi kumplami na świecie. Moich trzech facetów (nie wliczając męża) nie zamieniłabym na żadną "najlepszą przyjaciółkę". A dlaczego? Żaden mnie nigdy nie "zdradził" ani, co często widziałam u dziewczyn, nie obrobił przed drugim tyłka. Zawsze mogliśmy na siebie liczyć i tak jest do teraz. Największym mankamentem mojej paczki było to, że mój mąż jakiś czas nie mógł zaakceptować (ani zrozumieć) takiego stanu rzeczy (w zasadzie trudno mu się dziwić). W końcu się przyzwyczaił (pomogło, gdy moi panowie się pożenili:)), za co jestem mu niesamowicie wdzięczna, ponieważ nie musiałam w życiu wybierać między miłością, a przyjaźnią...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 grudnia 2015 o 14:08

Udostępnij