Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję jako serwisant firmy X w hipermarkecie Y. Zajmuję się wyłącznie towarem…

Pracuję jako serwisant firmy X w hipermarkecie Y. Zajmuję się wyłącznie towarem firmy X, tak jak i reszta zewnętrznych serwisantów. Nikt z nas nie nosi uniformu, a jedynie identyfikator - to ważne w dalszej części historii.

Od tygodnia moja firma zatrudnia nową serwisantkę - N., która nigdy wcześniej nie pracowała na tym stanowisku, wszystko jest dla niej zupełnie nowe.
Dzisiaj widziałam, jak klient wyzywa N. od debilek, tumanów i ćwierćmózgów.
Podeszłam i spróbowałam wyjaśnić sytuację.

Otóż poszło o to, że N. nie wiedziała, gdzie znajduje się miód. Nie wiedziała, bo miód nie należy do jej asortymentu (głównie kosmetyki i trochę ciężkiej chemii typu domestos), a sklepu jeszcze nie zdążyła na tyle dobrze poznać, żeby odpowiednio skierować klienta.
Jako bardziej ogarniająca odprowadziłam pana piekielnego pod samą półkę zastawioną miodem, która zresztą znajduje się na wprost wejścia.

Moi drodzy - jeśli potrzebujecie o coś zapytać, zwracajcie się do pracowników w uniformach danego sklepu. Osoba z plakietką "serwis" nie ma obowiązku znać całego asortymentu, bieżących promocji i ich lokalizacji na hali. A już na pewno nie zasługuje, żeby się do niej w ten sposób odnosić.

klient_nasz_pan hipermarket

by Ovca
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ovca
1 11

@PolitischerLeiter14_88: stanowisko wedle tego, co stoi w umowie, zwie się "serwisant" :)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
8 14

@PolitischerLeiter14_88: @Ovca: bo jak na stoisku reklamujesz i sypiesz proszek do pralki to jesteś prezenterką/sprzedawczynią/hostessą, natomiast jak już jest to zmiękczacz wody, to jesteś "serwisantką pralek"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2015 o 22:45

avatar Eko
3 11

@PolitischerLeiter14_88: Serwis to nie tylko naprawa, ale też obsługa. Serwis internetowy czy informacyjny też niczego nie naprawia, a obsługuje. Ekspedient/ka to osoba, która sprzedaje towar w sklepie, a serwisant obsługuje stanowisko firmy X w zakresie zaopatrzenia w produkty.

Odpowiedz
avatar Face15372
3 15

@PolitischerLeiter14_88: To jeszcze nic, kumpel jest PILOTEM, ale jakimś chyba kiepskim, bo nie lata - pilotuje wycieczki. Skandal!!!1

Odpowiedz
avatar archeoziele
9 11

@Face15372: Ba- moja babcia maszynistką była. Ale nigdy nie siedziała za nastawnikiem tylko pisała na maszynie.

Odpowiedz
avatar brathansaklossa
4 6

@PolitischerLeiter14_88: A to wszystko jeszcze pikuś! Albowiem mój dziadek to był chłopem! A moja babcia była babą...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 18

A mój pradziad, to miał kutasa pod pasem. ..

Odpowiedz
avatar Vitas
8 8

@SecuritySoldier: #gimbynieznajo

Odpowiedz
avatar vonKlauS
7 7

@SecuritySoldier: gęstego jak kita?

Odpowiedz
avatar Gregorius
6 8

@archeoziele: A ja jestem konserwatorem i do dziś mi ciągle wypominają że jeszcze ani jednej konserwy do domu nie przyniosłem ;]

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 4

Bydlaka trzeba bylo nie glaskac po glowce i grzecznie, oraz uprzejmie prowadzic pod polke z towarem, ktorego szukal, tylko poinformowac o bezczelnosci jego wybitnie obrazliwego zachowania i wywalic na zbity pysk ze sklepu, alternatywnie mowiac, zeby sobie ten miod wsadzil w dupe, bo tu nigdy juz nic nie bedzie mogl kupic (chyba, ze wreszcie pojdzie po rozum do glowy i uprzejmie przeprosi obrazonego pracownika, ktorego godnosc osobistej on urazil)! Inaczej pomysli dran, ze jeszcze mial racje i wolno mu besztac innych bezkarnie z blotem! Solidarnosc i kolezenstwo wymagaja wspolnego wspierania sie, a nie podlizywania nachalnym swiniom.

Odpowiedz
avatar Ovca
5 7

@ZaglobaOnufry: nie jestem kierownikiem, nie mam "mocy" wyrzucenia klienta ze sklepu. Podejrzewam, że takie coś skutkowałoby, owszem, wyrzuceniem, ale mnie z pracy. Serwisanci zewnętrznych firm są tutaj traktowani przez wewnętrznych pracowników jako podrzedna kategoria. Myślę, że po wezwaniu kierownika młoda dostałaby od niego drugi ochrzan...

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
2 2

@Ovca: Coś mnie zastanowiło. Sama piszesz, że nie masz obowiązku znać innego asortymentu, to po co nadskakujesz burakowi? Powinnyście odpowiedzieć, ze to nie należy do waszych obowiązków. Druga rzecz - jakiego kierownika masz na myśli? Waszego z firmy X czy sklepu Y? Pracuję w miejscu, gdzie ochrona jest również z formy zewnętrznej i nikt z mojego kierownictwa nie może zwrócić ochroniarzowi uwagi. Może jedynie "naskarżyć" na takowego do jego kierownika.

Odpowiedz
avatar Ovca
1 3

@Grejfrutowa: nie mamy "naszego" kierownika, podlegamy kierownictwu wewnętrznemu. Ochrona to inna bajka. Wracając do piekielnego klienta, chciałam się go po prostu jak najszybciej pozbyć, żeby móc pogadać z N. i powiedzieć jej, że ma się absolutnie nie przejmować i murem za nią stoję. I że musi się do tego przyzwyczaić, bo to niestety codzienność.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
9 11

Ja bym chciała, żeby ktoś wreszcie utarł nosa tym chamowatym klientom i żeby na legalu można było nie wpuszczać takiego buraka do sklepu. To dopiero byłby wstyd, jakby taki burak musiał powiedzieć do kolegów: "Wiesz, ja mam zakaz wchodzenia do tego sklepu...". Inna sprawa, że powinno być prawo umożliwiające szybkie pozwanie do sądu takiego chama, co wyzywa pracowników.

Odpowiedz
avatar piwekundead
3 7

@LenaMalena: W jakimś starym filmie z czasów PRL była taka scena, jak klienci się zaczęli wykłócać to kierownik z ochroną cykali im zdjęcie i wieszali na ścianie z dopiskiem "tych klientów nie obsługujemy". I to byłoby najlepsze rozwiązanie klientów chamów. Ale teraz ochrona wizerunku, danych osobowych i tego typu pierdoły, chronić debili to nasze państwo potrafi.

Odpowiedz
avatar LenaMalena
0 4

@piwekundead: I też polityka firm (ogromnych i małych) że klient ma zawsze rację, a pracownikiem można pomiatać. Bo działa poczta pantoflowa i szef boi się, że straci klientów. A ja bardziej szanowałabym taki supermarket czy zwykły, mały spożywczak, gdyby szef stanął w obronie pracownika.

Odpowiedz
avatar denaturat
2 2

Ludzie tak mają - pracuję w saloniku prasowym, który mieści się w budynku marketu netto. Pracownicy netto mają koszulki z logiem, ja biegam w czerwonej bluzie z logiem saloniku - nie mamy własnej kuchni i toalety, korzystamy więc z zaplecza marketu. Praktycznie za każdym razem ludzie mnie pytają "a gdzie jest to i to, kiedy będzie to i to", a raz typ prawie zrobił mi awanturę, że za mało kas jest otwartych i nie docierało "nie pracuję w netto i się tym nie zajmuję", bo skoro wyszłam z zaplecza, to powinnam wiedzieć dlaczego kasy są nieotwarte :D

Odpowiedz
avatar asmok
1 3

A mnie śmieszy ten "serwis". Co ona tam naprawia? Skąd niby klienci mają wiedzieć co to za licho taka osoba z plakietką serwis i jaki ma zakres obowiązków? Stoi ktoś, z plakietką bez sensu i nijak nie pasującą do niczego co można robić w sklepie, znaczy musi być jakaś bardziej ogarnięta. Logiczne, nie? No chyba że to nie jest w Polsce, to przepraszam.

Odpowiedz
avatar Ovca
-1 3

@asmok: pewnie, może Cię to śmieszyć, ale takie stanowisko oficjalnie istnieje. Pracownicy wewnętrzni mają uniformy z ogromnym logo hipermarketu, my mamy małe plakietki na smyczy albo naklejki na ubranie. Naprawdę ciężko jest nas rozróżnić. Ktoś mniej spostrzegawczy mógłby nawet wziąć serwisanta za zwykłego klienta.

Odpowiedz
avatar demonix
0 0

Za dużo wymagasz od ludzi :]

Odpowiedz
Udostępnij