Pracuję jako serwisant firmy X w hipermarkecie Y. Zajmuję się wyłącznie towarem firmy X, tak jak i reszta zewnętrznych serwisantów. Nikt z nas nie nosi uniformu, a jedynie identyfikator - to ważne w dalszej części historii.
Od tygodnia moja firma zatrudnia nową serwisantkę - N., która nigdy wcześniej nie pracowała na tym stanowisku, wszystko jest dla niej zupełnie nowe.
Dzisiaj widziałam, jak klient wyzywa N. od debilek, tumanów i ćwierćmózgów.
Podeszłam i spróbowałam wyjaśnić sytuację.
Otóż poszło o to, że N. nie wiedziała, gdzie znajduje się miód. Nie wiedziała, bo miód nie należy do jej asortymentu (głównie kosmetyki i trochę ciężkiej chemii typu domestos), a sklepu jeszcze nie zdążyła na tyle dobrze poznać, żeby odpowiednio skierować klienta.
Jako bardziej ogarniająca odprowadziłam pana piekielnego pod samą półkę zastawioną miodem, która zresztą znajduje się na wprost wejścia.
Moi drodzy - jeśli potrzebujecie o coś zapytać, zwracajcie się do pracowników w uniformach danego sklepu. Osoba z plakietką "serwis" nie ma obowiązku znać całego asortymentu, bieżących promocji i ich lokalizacji na hali. A już na pewno nie zasługuje, żeby się do niej w ten sposób odnosić.
klient_nasz_pan hipermarket
serwisantka? ato nie EKSPEDIENTKA? co wy te domestosy tam naprawiacie ze prowadzicie serwis?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2015 o 22:19
@PolitischerLeiter14_88: stanowisko wedle tego, co stoi w umowie, zwie się "serwisant" :)
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: @Ovca: bo jak na stoisku reklamujesz i sypiesz proszek do pralki to jesteś prezenterką/sprzedawczynią/hostessą, natomiast jak już jest to zmiękczacz wody, to jesteś "serwisantką pralek"
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2015 o 22:45
@PolitischerLeiter14_88: Serwis to nie tylko naprawa, ale też obsługa. Serwis internetowy czy informacyjny też niczego nie naprawia, a obsługuje. Ekspedient/ka to osoba, która sprzedaje towar w sklepie, a serwisant obsługuje stanowisko firmy X w zakresie zaopatrzenia w produkty.
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: To jeszcze nic, kumpel jest PILOTEM, ale jakimś chyba kiepskim, bo nie lata - pilotuje wycieczki. Skandal!!!1
Odpowiedz@Face15372: Ba- moja babcia maszynistką była. Ale nigdy nie siedziała za nastawnikiem tylko pisała na maszynie.
Odpowiedz@PolitischerLeiter14_88: A to wszystko jeszcze pikuś! Albowiem mój dziadek to był chłopem! A moja babcia była babą...
OdpowiedzA mój pradziad, to miał kutasa pod pasem. ..
Odpowiedz@SecuritySoldier: #gimbynieznajo
Odpowiedz@SecuritySoldier: gęstego jak kita?
Odpowiedz@archeoziele: A ja jestem konserwatorem i do dziś mi ciągle wypominają że jeszcze ani jednej konserwy do domu nie przyniosłem ;]
OdpowiedzBydlaka trzeba bylo nie glaskac po glowce i grzecznie, oraz uprzejmie prowadzic pod polke z towarem, ktorego szukal, tylko poinformowac o bezczelnosci jego wybitnie obrazliwego zachowania i wywalic na zbity pysk ze sklepu, alternatywnie mowiac, zeby sobie ten miod wsadzil w dupe, bo tu nigdy juz nic nie bedzie mogl kupic (chyba, ze wreszcie pojdzie po rozum do glowy i uprzejmie przeprosi obrazonego pracownika, ktorego godnosc osobistej on urazil)! Inaczej pomysli dran, ze jeszcze mial racje i wolno mu besztac innych bezkarnie z blotem! Solidarnosc i kolezenstwo wymagaja wspolnego wspierania sie, a nie podlizywania nachalnym swiniom.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: nie jestem kierownikiem, nie mam "mocy" wyrzucenia klienta ze sklepu. Podejrzewam, że takie coś skutkowałoby, owszem, wyrzuceniem, ale mnie z pracy. Serwisanci zewnętrznych firm są tutaj traktowani przez wewnętrznych pracowników jako podrzedna kategoria. Myślę, że po wezwaniu kierownika młoda dostałaby od niego drugi ochrzan...
Odpowiedz@Ovca: Coś mnie zastanowiło. Sama piszesz, że nie masz obowiązku znać innego asortymentu, to po co nadskakujesz burakowi? Powinnyście odpowiedzieć, ze to nie należy do waszych obowiązków. Druga rzecz - jakiego kierownika masz na myśli? Waszego z firmy X czy sklepu Y? Pracuję w miejscu, gdzie ochrona jest również z formy zewnętrznej i nikt z mojego kierownictwa nie może zwrócić ochroniarzowi uwagi. Może jedynie "naskarżyć" na takowego do jego kierownika.
Odpowiedz@Grejfrutowa: nie mamy "naszego" kierownika, podlegamy kierownictwu wewnętrznemu. Ochrona to inna bajka. Wracając do piekielnego klienta, chciałam się go po prostu jak najszybciej pozbyć, żeby móc pogadać z N. i powiedzieć jej, że ma się absolutnie nie przejmować i murem za nią stoję. I że musi się do tego przyzwyczaić, bo to niestety codzienność.
OdpowiedzJa bym chciała, żeby ktoś wreszcie utarł nosa tym chamowatym klientom i żeby na legalu można było nie wpuszczać takiego buraka do sklepu. To dopiero byłby wstyd, jakby taki burak musiał powiedzieć do kolegów: "Wiesz, ja mam zakaz wchodzenia do tego sklepu...". Inna sprawa, że powinno być prawo umożliwiające szybkie pozwanie do sądu takiego chama, co wyzywa pracowników.
Odpowiedz@LenaMalena: W jakimś starym filmie z czasów PRL była taka scena, jak klienci się zaczęli wykłócać to kierownik z ochroną cykali im zdjęcie i wieszali na ścianie z dopiskiem "tych klientów nie obsługujemy". I to byłoby najlepsze rozwiązanie klientów chamów. Ale teraz ochrona wizerunku, danych osobowych i tego typu pierdoły, chronić debili to nasze państwo potrafi.
Odpowiedz@piwekundead: I też polityka firm (ogromnych i małych) że klient ma zawsze rację, a pracownikiem można pomiatać. Bo działa poczta pantoflowa i szef boi się, że straci klientów. A ja bardziej szanowałabym taki supermarket czy zwykły, mały spożywczak, gdyby szef stanął w obronie pracownika.
Odpowiedz@piwekundead: https://www.youtube.com/watch?v=q9ut3jdWBVc :)
OdpowiedzLudzie tak mają - pracuję w saloniku prasowym, który mieści się w budynku marketu netto. Pracownicy netto mają koszulki z logiem, ja biegam w czerwonej bluzie z logiem saloniku - nie mamy własnej kuchni i toalety, korzystamy więc z zaplecza marketu. Praktycznie za każdym razem ludzie mnie pytają "a gdzie jest to i to, kiedy będzie to i to", a raz typ prawie zrobił mi awanturę, że za mało kas jest otwartych i nie docierało "nie pracuję w netto i się tym nie zajmuję", bo skoro wyszłam z zaplecza, to powinnam wiedzieć dlaczego kasy są nieotwarte :D
OdpowiedzA mnie śmieszy ten "serwis". Co ona tam naprawia? Skąd niby klienci mają wiedzieć co to za licho taka osoba z plakietką serwis i jaki ma zakres obowiązków? Stoi ktoś, z plakietką bez sensu i nijak nie pasującą do niczego co można robić w sklepie, znaczy musi być jakaś bardziej ogarnięta. Logiczne, nie? No chyba że to nie jest w Polsce, to przepraszam.
Odpowiedz@asmok: pewnie, może Cię to śmieszyć, ale takie stanowisko oficjalnie istnieje. Pracownicy wewnętrzni mają uniformy z ogromnym logo hipermarketu, my mamy małe plakietki na smyczy albo naklejki na ubranie. Naprawdę ciężko jest nas rozróżnić. Ktoś mniej spostrzegawczy mógłby nawet wziąć serwisanta za zwykłego klienta.
OdpowiedzZa dużo wymagasz od ludzi :]
Odpowiedz