Akurat bezpośrednio mnie to nie dotyczyło, ale piękniejszego pijaroskiego samobója dawno nie widziałem...
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sprzedawca-z-banku-prawie-doprowadzil-dziecko-do-lez-n96585.html
Na fb już ich z błotem zmieszali. Od rana nie potrafią oficjalnego stanowiska nawet wystosować.
Ekspertem nie jestem, ale samo przepozycjonowanie w wyszukiwarce będzie ich ładnych parę stówek (tysięcy) kosztowało...
Tak. A gość, który miał za zadanie robić tak a nie inaczej zostanie zwolniony w ramach "przeprosin"
Odpowiedz@Arcialeth: Z tego co można wyczytać to nie była jednorazowa sytuacja. Raczej odgórnie zorganizowana "akcja marketingowa".
Odpowiedz@Arcialeth: Taa... poleci ten, który miał wyrobić normę i chciał utrzymać pracę. Ale też trzeba mieć specyficzną psychikę, żeby się na takie metody w pracy godzić.
OdpowiedzOsoby zajmujący się marketingiem w tym banku wpadli na iście "genialny" pomysł. Hasło przewodnie "Dziecku się nie odmawia.". Coś im chyba nie wyszło...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2015 o 20:11
Ps. Piekna gramatyka Satsu, nie ma co :D Tak to jest jak się komentuje na szybko w przerwie w nauce :D
Odpowiedz@Satsu: Na następną "promocję" powinni zatrudnić kobiety w ciąży - im też się nie odmawia ;)
Odpowiedz@Eko: Bo się myszy w domu zalęgną ;)
Odpowiedz@Eko: I panny młode! Wiadomo, że pannie młodej się nie odmawia.
Odpowiedz@Satsu: pacierza też się nie odmawia, xiendza powinni też zatrudnić
OdpowiedzWiecie co. Aż mam ochotę skrobnąć mail do ich centrali w USA. Bo to, co odwalają polscy "kreatywni", żeby wyrobić normę i żeby "słupki" dobrze wyglądały przechodzi ludzkie pojęcie.
Odpowiedz@Fomalhaut: Najgorsze jest to, że czasami lata pracy dobrych ekonomistów są marnowane właśnie przez takich pseudo specjalistów szumnie zwanych w korpo drabinkach "specjalistami d/s PR lub HR". Miałem kilka razy rozmowę rekrutacyjną w dużych korpo i to co tam się wyprawia to jakaś groteska. Aplikując na techniczne stanowisko rozmawiałem z jakąś pseudo specjalistką, która nie miała zielonego pojęcia o sprawach, którymi miałem się zajmować. Jedyne co ją interesowało to próba zastosowania jakiś pseudo psychologicznych sztuczek rodem z taniego podręcznika dla akwizytorów. Tak samo jest w PR w korpo. Żałosne psychologiczne sztuczki mające zmusić klienta do nabycia towaru. Jedną z nich jest właśnie odniesienie się do uczuć własnego dziecka.
OdpowiedzNo tak, dzieciak się popłacze to rodzice może wezmą kartę dla świętego spokoju. Co za perfidny sposób. Na szczęście wielu ludzi nie jest aż tak głupich. I w ostatecznym rozrachunku taniej wyniesie kupienie maskotki minionka w sklepie ;)
Odpowiedz"Obnośny sprzedawca zaczepia mężczyznę na ulicy: - Czy nie zechciałby pan kupić szczoteczki do zębów za 50 złotych? - Tyle pieniędzy za szczoteczkę? - oburza się przechodzień. - Chyba pan zwariował! - A może ma pan ochotę na ciasteczko za 2 grosze? - proponuje sprzedawca. - Taką cenę to rozumiem - rozpromienia się klient. Kupuje ciastko, lecz jego zadowolenie znika już po pierwszym kęsie: - Panie, przecież to smakuje jak gówno! - Bo to jest gówno - spokojnie wyjaśnia sprzedawca. - A teraz może tak szczoteczkę do zębów za 50 złotych?" btw. zabawki minonki są już po 2 dychy na allegro czy w empiku/smyku, to nie jest warte umowy kredytowej, tyle że dzieciak zdąży popłakać...
OdpowiedzNiefajnie, że dziecko nauczone przyjmowania podarków od obcych ludzi. Dziś maskotka, jutro 'lizaczek', pojutrze wskoczy komuś do auta.
Odpowiedz@Caron: No jak stoi obok rodziców, a oni nie mają nic przeciwko, to chyba nie jest to nic złego? Według Ciebie rodzice np. mają się z dzieckiem nie przemieszczać taksówką, bo wtedy wsiadają do auta obcego pana? Nadgorliwość gorsza od faszyzmu.
Odpowiedz@BlueBellee: to że rodzicom to nie przeszkadza to osobna historia... knyf idzie na kilometr wyczuc, nikt nie chodzi i zabawek nie rozdaje, szczególnie drogich na licencj
OdpowiedzTo żałosne, że ta "gazeta" miesza z błotem pracownika, który na bank dostał takie idiotyczne wytyczne. Na domiar złego będzie miał z tego powodu nieprzyjemności. Już nie skomentuję nawet braku sensu wstawiania takiej informacji (podejrzewam, że to ma być reklama, w końcu żaden rozgłoś nie jest złym rozgłosem).
Odpowiedz@Devotchka: Bez przesady. Nie ma co szukać tu teorii spiskowej. Wątpię, że to część kampanii reklamowej.
Odpowiedz@Devotchka: oj bywa zły rozgłos - jak przy ostatniej kampanii wódki i niefortunnym zdjęciu; a pracownik to tak jak napisał poniżej Kecaw albo idiota który zrobi wszystko co mu każą; albo squrwiel który zrobi wszystko co mu każą; zatem nie ma co go żałować
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2015 o 0:41
@GuideOfLondon: Pewnie tego nie zauważyłeś, ale np. South Park jest świetnym komentarzem dzisiejszej popkultury. Obejrzyj sobie ostatni odcinek, który trafia w sedno i pokazuje idealnie kwestię "sponsorowanych" linków.
Odpowiedz@Devotchka: Bardzo dobrze, ze miesza z blotem. Nawet jak dostal takie wytyczne to chyba ma mozg? Niech sie cieszy, ze nie dostal po ryju od wscieklego ojca.
Odpowiedz@irulan: a zdajesz sobie sprawę, że on sam był takim minionem i zapewne był rozliczany z zabawek przez swojego zarządcę? Nawet dzieci nie zdajecie sobie sprawy do czego obecna sytuacja zmusza ludzi.
Odpowiedz2 strony medalu. A) Jeśli to bank albo jakiś wyższy stanowiskiem pracownik (dział marketingowy/promocyjny) kazał mu tak zrobić to ten szef (dział) powinien na kopach wylecieć z 3 piętra. B) ALE nawet jak ktoś by mu kazał coś takiego zrobić to trzeba mieć ostrą skoliozę kręgosłupa moralnego by w ogóle tak postąpić.
OdpowiedzA mi się wydaje dziwne, że rodzice nie potrafią wytłumaczyć dziecku, że nie może zabrać zabawki. Lepiej wziąć umowę kredytową, żeby nie płakało? O.O
OdpowiedzNo już pominę oczywistości, ale rozłożyło mnie to na łopatki. Serio: maskotka za kartę kredytową?!I to maskotka, która platynowych wstawek raczej nie ma. Co ma piernik do wiatraka? Powinni robić raczej robić promocje typu "z naszą kartą gdzieś tam zapłacisz mniej" czy coś w ten deseń. No w drogerii do kremu na dzień dostaniesz ten na noc, a w sieci komórkowej np. darmowe minuty - no to ma sens. Ps. Pewnie nie każdy korzysta (ja nie), ale w pewnej sieci "szybkich pożyczek" dostawało się (bo w sumie nie wiem jak teraz) prezenty w zależności od wysokości kredytu. I tak np. długopis za 100 zł, zapalniczka za 200, a parasol za 500. To tak przykładowo, ale bardzo podobnie. Nie wiem po co to. Serio ktoś tam po szkole Lansu i Baunsu mysli, ze ktoś weźmie kilka stów, bo marzy o parasolce z logiem czy jak?
OdpowiedzCiąg dalszy "afery" http://www.bankier.pl/wiadomosc/Internauci-nie-odpuszczaja-Handlowemu-w-sprawie-afery-minionkowej-7288028.html
OdpowiedzPrzeżywacie to jak mrówka okres.. nie od dziś wiadomo, że nawet wpier*ol za darmo się nie dostanie... więc czemu przedstawiciel banku miałby dać za friko maskotkę? Żyjemy w kraju "coś za coś" oczywiście fajnie, jak się coś za darmo dostanie ale jak się nie dostanie to po kiego grzyba robić aferę?
Odpowiedz@Jacobi: za friko możesz dostać do umowy kredytowej gratis cukierka, zabawkę, czy toster nie ma znaczenie co. Istotna jest kolejność, najpierw zostajesz klientem, za to dostajesz. Dorosłemu bez problemu możesz taki czy inny gratis dać do obejrzenia. Dziecku -nie, bo nie rozumie, że jest to chwilowe. Myśli, że jest to darowanie na zawsze. A odbieranie powoduje silne poczucie niesprawiedliwości. nie bez przyczyny powstało powiedzenie: "kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera"
Odpowiedz@Jacobi: poza tym, banki nigdy nie dają niczego za darmo. Niech się dzieciak uczy
OdpowiedzEtyka, etyka i raz jeszcze etyka... Gdzie ona jest?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2015 o 14:03