Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem kobietą. Jestem blondynką. Mam prawo jazdy. Już jest ciekawie, nie? Wracam…

Jestem kobietą. Jestem blondynką. Mam prawo jazdy. Już jest ciekawie, nie?

Wracam do domu, droga 4 pasmowa, godzina 11 w poniedziałek także ruch mniej niż żaden. Zatrzymuję się na światłach i wiedząc, że tam zazwyczaj czerwone świeci się przynajmniej ok. minuty, sięgam po telefon, bo coś mi tam bzyczało. W tym momencie facet z rozwalającego się kombi za mną wysiada i zaczyna walić mi w szybę krzycząc coś o zajechaniu drogi X km wcześniej. Nie mam w zwyczaju pakować się komuś pod maskę na chama, zawsze spoglądam w lusterko, ale nie zawsze sprawdzam martwą strefę, także biję się w jędrną pierś, bo nie mam pewności czy facet właśnie tam się nie znalazł. Kiwam głową na jego litanię, ale nie otwieram, bo jeszcze nie zwariowałam żeby rozkrzyczanemu facetowi, wyglądającemu raczej średnio elegancko, torować drogę do naruszania mi przestrzeni osobistej. W tym momencie zapala się zielone i ruszam, zostawiając rozkrzyczanego klienta na środku skrzyżowania, jadę do domu jeszcze kolejne 15 min.

Powiedzcie mi, jak bardzo trzeba mieć nudne życie, żeby jechać za kimś z centrum aż na obrzeża miasta tylko po to, żeby powyzywać go od "idiotek gadających przez telefon podczas jazdy"? Hitem było, jak szanowny Pan zaczął mieć do mnie pretensje, że mieszkam tak daleko, że musiał aż tyle jechać, dając mi do zrozumienia, że powinnam mu zwrócić za paliwo. Rozumiem gdyby doszło do jakiejś kolizji, rysy, czegokolwiek. Gdybym w godzinach szczytu wymusiła na nim jakieś nieziemskie manewry, żeby mógł uratować życie, ale droga była pusta, więc nawet gdybym mu ją zajechała (czego nie tłumaczę, bo wiem ze nie powinnam tak robić) to miał jakieś 5 m z każdej strony, żeby "uciec". Pytanie pozostaje jedno: Czego ten człowiek się spodziewał po odwiedzeniu mnie na podjeździe? Powinnam mu na przeprosiny zerwać kwiatki z ogródka, czy "dogadać się" za nieistniejącą szkodę? Chyba nie słuchałam na kursie, bo takich zasad kultury na drodze nie znam.

*Zapomniałam dodać, że nigdy nie oszczędzam kierunkowskazów, nawet o 3 w nocy jak jestem sama na drodze i także podczas opisanej historii. Raz człowiek na czymś obleje, do końca życia będzie tego pilnował. Tak przynajmniej ja mam.

Wrocław

by sufrazystka
Dodaj nowy komentarz
avatar Isegrim6
5 9

Podejrzewam, że to przez tą "jędrną pierś" może chciał uraczenia go tym specjałem :) Sorry ale tylko tyle zapamiętałem z całej historii :P

Odpowiedz
avatar lift_man
2 2

"biję się w jędrną pierś" You make my day. A co do frustratów na drogach, część ludzi czuje ogromną potrzebę wyładowania się na kimś "słabszym" od siebie. Ci frustraci dostają bielma i odwalają takie głupie numery jak ten który opisujesz. Miałem niegdyś podobnie, tylko ja byłem na dwóch kółkach a frustrat w puszcze (dokładniej w Patrolu). Coś tam sobie ubzdurał i jechał tak blisko, że obawiałem się że zaraz mnie zrzuci z siodła. Odpuścił dopiero jak zjechałem do stojących na poboczu policjantów. O ilości wyzwisk jakie rzucał (piękna mimika twarzy w lusterku) aż cały poczerwieniał :) .

Odpowiedz
avatar sufrazystka
0 0

@lift_man: Nie wyszło mu, pogadał, pogadał, a jak po kilku minutach zdał sobie sprawę że go zlewam- zarówno postawą jak i słowem, to zaczął się wydzierać jeszcze bardziej ekspresyjnie. Wtedy postraszyłam go zaprzyjaźnionym sąsiadem typu 2x2 i jakoś mu przeszło. Sąsiada nie było nawet w domu :)

Odpowiedz
avatar lift_man
0 0

@sufrazystka: I tak trzymać! Niestety frustratów jest coraz więcej, ponoć dlatego, iż mało kto ma obecnie hobby, ale to już temat do badań dla amerykańskich naukowców :) A tak swoją drogą, zlewka obli najbardziej, nie mniej jednak z takimi trzeba uważać. Nie dalej jak pół roku temu widziałem bójkę dwóch kierowców na światłach w mojej miejscowości... MadMax wojny drogowe. By było śmieszniej lało się dwóch kurierów :)

Odpowiedz
avatar Devotchka
0 0

Hahah. Sama sie czasami frustruję, ale jak koleś zatrzymał się w połowie swojego pasa jakieś 6m za samochodem przed sobą, żeby stanąć koło mnie i na mnie nakrzyczeć bo wjechałam przed niego (na swoją obronę facet blokował lewy pas) to stwierdziłam że chill by się przydał wielu kierowcom.

Odpowiedz
avatar Trepcio
-2 4

Hmmm... Ciekaw jestem, gdzie mamy w naszym kraju drogi czteropasmowe...

Odpowiedz
avatar Isegrim6
0 2

@Trepcio: oj tam koleżanka z forum się opisała na początku :P Nie bądź taki komunikacyjnym-nazi zdanie jest czytelne

Odpowiedz
avatar sufrazystka
1 1

@Trepcio: 3 pasy zmieniające się przed światłami w 4. Raczysz wybaczyć nieścisłość. Może u Ciebie więcej niż 2 to egzotyka, ale we Wrocławiu czasem się zdarza. Mam nadzieję, że precyzyjnie wyjaśnione dotarło. :)

Odpowiedz
avatar Devotchka
1 1

Nienawidzę ludzi, którzy nie rozumieją problematyki martwego punktu. Wczoraj po raz pierwszy zdarzyło mi się prawie na kogoś z tego powodu wjechać. Rozumiem, ze facet trąbnął bo tak sie robi. Natomiast trzykrotne piski klaksonu po moim (bardzo szybkim) zjechaniu na swój pas, świadczą o brakach umysłowych kierowcy.

Odpowiedz
avatar Isegrim6
-2 2

@Devotchka: Ale po to się ma głowę (i szyję) by nią ruszyć w celu likwidacji martwego punktu, nie wiem jak cię uczono ale ja po prostu nigdy nie wyprzedzam bez kontrolnego machnięcia głową Facet miał rację :) też bym się wkurzył jakby mi ktoś pragnął zaparkować w boczne drzwi

Odpowiedz
avatar nitro2012
1 1

@Isegrim6: martwego punktu nie da się wyeliminować... poza tym autorka stała na światłach...

Odpowiedz
avatar Trepan
0 0

masz gościa niestabilnego na głowie za sobą i jedziesz prosto do domu? brawo, teraz wie gdzie mieszkasz. ludzie dbajcie o swoje bezpieczeństwo

Odpowiedz
avatar sufrazystka
1 1

@Trepan: Jechał co najmniej 3-4 samochody za mną, bo patrzyłam w lusterka i go nie widziałam. Z resztą, nawet jakby jechał to też bym pojechała, mam się bawić w ciuciubabkę z jakimś kretynem zamiast wracać do domu? Pojeby chcą żeby się ich bać.

Odpowiedz
avatar Trepan
0 0

@sufrazystka: nie bać się to jedno, ale po co ma wiedzieć gdzie mieszkasz? kumasz czaczę? czy może wolisz poczekać co wymyśli z nadzieją, że nie wróci? nie przyjdzie pod dom etc.

Odpowiedz
avatar sufrazystka
0 0

@Trepan: To niech przyjdzie, może mi najwyżej jajko na szybie rozbić. Wiesz ile podejrzanych typków może kręcić się pod twoimi drzwiami, bez twojej wiedzy? To nie powód, żeby bać się wracać do własnego domu, bo a nuż ktoś dziwny nas zobaczy. Z resztą, bardzo chętnie, mógłby np. przyjść i porysować mi auto gdyby akurat nie było w garażu i gdyby chciało mu się czatować. Mam monitoring, kilka groszy jak wpadnie to nie zaszkodzi.

Odpowiedz
Udostępnij