Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będąc małym berbeciem coś było ze mną nie tak. Mając te 3-…

Będąc małym berbeciem coś było ze mną nie tak. Mając te 3- 4 latka zaczęłam w niektórych sytuacjach łapać się za klatkę piersiową i mówić, że boli. Mała byłam, nie wiedziałam ani co ani jak, czułam tylko ból, który w niektórych momentach potrafił doprowadzić mnie na skraj dziecięcej wytrzymałości. Cóż, rodzicom powtarzać długo nie trzeba było i pognali ze mną do lekarza. Osłuchowo wszystko ok, to dostałam skierowanie do kardiologa niech on próbuje rozwikłać tę zagadkę. Kardiolog przyjął na kilka wizyt za każdym razem osłuchiwał, pytał kiedy boli, nawet ekg zrobił, ale według niego wyniki były książkowo zdrowego dziecka. W rodzinie do tej pory żadnych chorób serca, to i rodzice zaczęli przymykać oko na moje narzekania, za wskazówkami lekarza zaczęli uważać, że na pewno symuluję.

I tak zaczął się koszmar dla małego dziecka, za każdym razem jak miałam napad bólu, byłam w domu po prostu lekceważona. Siadałam zawsze na łóżku zwijałam się w kłębek cicho pochlipując i czekałam aż mi przejdzie. Lata płynęły, gdy poszłam do podstawówki wiecznie słyszałam, że udaje, żeby wymigać się od sprawdzianu/kartkówki. Gdy napad miał miejsce w szkole zawsze chodziłam do pielęgniarki, swoją drogą złotej kobiety, która dawała mi przeciwbólowe i pozwalała zostać u niej dopóty dopóki nie poczuję się lepiej. Rodzina cały czas tematu tego nie poruszała, myśląc, że kiedyś musi mi się znudzić symulowanie.

Pewnej nocy mając około 10-11 lat ból był nie do zniesienia. Nie mogłam spać w nocy, było mi duszno bardziej niż zwykle i czułam, że powoli przestaje mieć siłę, żeby oddychać, ponieważ z każdym oddechem bolało mnie bardziej i bardziej. Obudziłam domostwo i niechętnie zostałam zawieziona do szpitala. W szpitalu znowu ekg, jakieś badania osłuchowe i... nic. No zdrowa jestem. Dostałam jakieś przeciwbólowe w szpitalu, a w domu solidny opierdziel.

Tak więc żyłam sobie z przekonaniem, że chorobę sobie po prostu wymyśliłam. Po tym jak w kółko słyszałam od lekarzy oraz rodziny, że przecież jestem zdrowa, naprawdę zaczęłam obawiać się, że po prostu tracę zmysły, a w momencie kiedy boli - wydaje mi się.

Będąc nastolatką trafiłam do kolejnego kardiologa, standardowy wywiad, ekg, jednak lekarzowi nie spasowało, że w sumie oprócz tego nie miałam robionych innych badań. No to wio na echo serca. Po odczekaniu kilku miesięcy przyszła kolej na badanie. I nagle okazało się, że nie do końca z moim sercem jest wszystko ok. Lekarz nie chciał wydać diagnozy bez kolejnych badań, a na te czekać trzeba było miesiącami - zarządził więc najszybszą drogę, czyli skierowanie na tygodniowy pobyt na oddziale. Tam po całym tygodniu miałam dość, ponieważ dziennie miałam robionych kilka badań i miałam po dziurki w nosie tych wszystkich kroplówek, strzykawek, monitorów które robiły w kółko pip pip i lekarzy. Jednak nareszcie okazało się co mi jest. 2 wady serca, jedna wrodzona, druga rozwinięta już przez tę pierwszą.

Cóż, kilka lat na lekach i mój stan się poprawił. Jednak w przypadku ponownego pogorszenia konieczna będzie operacja serca.

Szkoda mi tylko, że przez te wszystkie lata osoba, która nosiła mnie pod sercem, nie potrafiła uwierzyć mi na słowo.

by noxiss
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Pierzasta
36 42

A jak zareagowali rodzice kiedy okazało się że rzeczywiście jesteś chora, a oni to lekceważyli? Przeprosili chociaż? Bardzo Ci współczuję- ja to bym chyba siłą wymusiła wszystkie możliwe badania gdyby moje się uskarżało na taki ból.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
37 43

@Pierzasta: jeżeli moje dziecko,przez tyle lat,uskarżałoby się na jakiś ból, chodziłabym z nim po wszystkich lekarzach. W sumue,mnie więcej wiem co autorka czuje. W podstawówce,miałam zalecenie od pielęgniarki na wizytę u okulisty. Poszłam? Guzik! Rodzice nie mają pieniędzy na ewentualne okulary i nikt ze mną w kolejce czekać nie będzie. Super

Odpowiedz
avatar noxiss
33 37

@Pierzasta: rodzina zareagowała tak jak umiała, czyli biedne dziecko , co Ty się nacierpiałaś przez tych głupich lekarzy itp. W gruncie rzeczy żadnego przepraszam nie usłyszałam nigdy. Zresztą nie o samo przepraszam mi chodziło , a o zakorzenienie w umyśle dziecka tego, że jest jednym wielkim kłamcą. Nie mogę pojąć tego do tej pory.

Odpowiedz
avatar mowgli
23 27

@noxiss: Bardzo Wam współczuję rodziców. Nawet nie umiem sobie wyobrazić jak rodzice mogą się tak zachowywać. Teraz widzę że nie mogę narzekać na swojego ojca.

Odpowiedz
avatar Pierzasta
23 29

@noxiss: Ja jestwm typem człowieka że zaraz bym rodzinie wypomniała ich zachowanie, wyrzuciła wszystkie żale i "a nie mówiłam" i w twarz powiedziała że to ONI mnie zaniedbali. Ale to ja, pyskata jako nastolatka byłam. Z tym że moi rodzice na szczęście poruszyli niebo i ziemię aby dociec co mi jest kiedy za młodu miałam ataki duszności i omdleń a wielu lekarzy uważało że symuluję- i za to moim rodzicom dziękuję.

Odpowiedz
avatar Bryanka
14 16

@Pierzasta: Ja tak mojej mamie wygarnęłam i wiesz co? W sumie wcale nie poczułam się lepiej. Nawet jak teraz się obwinia i przeprasza to wcale lepiej mi to nie robi. Raczej czuję zniecierpliwienie tym ciągłym wałkowaniem tego tematu.

Odpowiedz
avatar Pierzasta
9 11

@Bryanka: To widać jesteś lepszym człowiekiem niż ja ;-)

Odpowiedz
avatar Bryanka
13 15

@Pierzasta: Chyba nie, bo po po prostu irytuje mnie jej gadanie zwłaszcza, że gówno to wszystko zmienia ;)

Odpowiedz
avatar gorseciara
5 5

@noxiss: Jejku, współczuję :( Teraz gdy to przeczytałam jeszcze bardziej doceniłam starania rodziców przez dwie moje choroby i powikłania po nich, jeżdżenie po całej Polsce po szpitalach i lekarzach...

Odpowiedz
avatar czolgista1990
19 21

Piekielność w najgorszym tego słowa znaczeniu.

Odpowiedz
avatar komar1206
19 23

Aż dziwne, że musiało minąć tyle lat, żeby jakiś lekarz wpadł na pomysł zrobienia obserwacji w szpitalu i dodatkowych badań...

Odpowiedz
avatar qulqa
3 5

@komar1206: Kiedyś w warunkach oddziału dziecięcego często jedyną możliwością diagnostyczną była słuchawka, ciśnieniomierz i aparat do EKG (ale to już było wymyślne bardzo). Hospitalizacja prawdopodobnie by nic nie dała. Potem diagnostyka zaczęła być coraz szersza i bardziej dostępna. Z tekstu wynika, że autorka trafiła do specjalistycznego oddziału kardiologii dziecięcej (choćby monitory - kiedyś na zwykłych pediatriach ich nie było), do którego nie trafiają przypadkowi pacjenci.

Odpowiedz
avatar bonsai
9 9

@komar1206: Mnie to przesadnie nie dziwi - przez jakieś 5 lat byłam u lekarza średnio raz w miesiącu z powodu bólu brzucha... Za każdym razem lekarz stwierdzał, że "to wyrostek" i odsyłał nas do chirurga. Chirurg zaś stwierdzał "to nie wyrostek" i odsyłał do pediatry. Jakiekolwiek badania zrobiono mi dopiero, jak zaczęłam mieć ataki praktycznie codziennie! Pełna diagnoza trwała prawie rok, zaś leczenie kompletnie rozwalonego żołądka kolejnych parę lat. A ile ja się nasłuchałam, że udaję, bo na wakacje [u dziadków] mnie brzuch nie boli! A że u dziadków żywiłam się głównie świeżymi owocami, które mi się łatwo trawiło jak widać, to już inna sprawa....

Odpowiedz
avatar Bryanka
28 30

Taa, moja mamuśka zlekceważyła mnie i pewne zdrowotne objawy dwukrotnie w ciągu mojego ponad 20-letniego życia. Za pierwszym razem gdy miałam lat 10 pewne przykre symptony zwaliła na karb mojego lenistwa i chęci unikania zajęć, ale wtedy nauczyciele się połapali, że coś jest nie tak i zostałam szybko skierowana do specjalisty. Mojej mamy nic to nie nauczyło, bo kolejny raz zlekceważyła mnie jak zaczęłam studia, również zarzucając mi lenistwo, konfabulację i takie tam. Zdiagnozowali mnie dopiero jak byłam już na tyle chora, że trzeba było przerwać studia. W sumie niecały rok temu udało się opanować moją przypadłość, ale ślady niestety zostaną na zawsze. Wyszły jeszcze pewne wrodzone sprawy. A mama teraz się kaja. A dlaczego to wszystko? Bo musiałam być najlepsza, mieć najlepsze wykształcenie i takie tam...

Odpowiedz
avatar Bryanka
29 31

@otaku1: A gdzie napisałam, że nie byłam u lekarza? Zdiagnozowana zostałam dopiero po dłuższym czasie, kolejnych wizytach i widocznym pogorszeniu się mojego stanu. Przez cały ten czas w domu byłam traktowana jak hipochondryczka i leń.

Odpowiedz
avatar noxiss
8 8

@Bryanka: U mnie było dokładnie tak samo, diagnoza została postawiona dopiero kiedy zaczęłam czuć się gorzej , a ja mając już 15 lat byłam na tyle samodzielna i myśląca, że zorganizowałam sobie skierowanie do kardiologa sama, a na wizytę zaciągnęłam opiekuna. I na szczęście wtedy lekarz przy pierwszej mojej wizycie u niego zobaczył, że coś jest nie tak i tak poszła w ruch cała machina późniejszych wydarzeń.

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 4

@noxiss: Tylko, że mnie lekarze nie mówili, że kłamię. Po prostu mówili, że nie potrafią powiedzieć co mi jest, że może to uroki dojrzewania, itp, ale nie są pewni. Mama za to uknuła teorię, że świetnie potrafię naściemniać lekarzowi. Taki ze mnie talent. :P

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 29

Pewnie nie będę odkrywcza, ale powiem jedno. Tak właśnie się kończy bezgraniczne zaufanie do konowałów i bezkrytyczna wiara w to co mówią. Dla niektórych lekarz jest wyrocznią, niemalże panem stworzenia, nieomylną istotą, której pokłony bić trzeba i prawie-że do niej się modlić. Ach! Lekarz! WIELKI PAN! Tyle lat się uczył, na pewno wie wszystko! Na pewno jest mądrzejszy od małego dziecka! I skoro twierdzi, że dziecko udaje - to NA PEWNO wie, co mówi!

Odpowiedz
avatar qulqa
3 7

@Armagedon: A może jest zupełnie inaczej niż myślisz? Może wada serca, która nie daje objawów przy osłuchiwaniu serca i w EKG, nie jest taka łatwa do wykrycia? Zauważ, że nawet po zrobieniu ECHA serca lekarz nie postawił pełnej diagnozy. A dzieciaki często opowiadają niesamowite historie, więc nie zawsze ich opowieści są wiarygodne (zwłaszcza przy sceptycznym podejściu rodzica czy opiekuna). Nota bene najczęstszym objawem wady serca u dzieci jest nie ból za mostkiem, ale duszność i męczliwość. Wiele lat temu diagnostyka wad serca była bardzo skomplikowana, często konieczne było cewnikowanie serca, podanie środka kontrastującego i zdjęcia seryjne. Czyli badanie bardzo inwazyjne, które robiło kilka ośrodków w Polsce. To teraz możesz sobie komercyjnie zrobić ECHO serca na każdym rogu ulicy. Więc nie wyzywaj nikogo od konowałów, jeżeli nie znasz problemu. To tak, jakbyś powiedziała "ale ci Spartanie w Termopilach byli głupi, ustawiliby 4 karabiny maszynowe i byłoby po Persach'.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
17 21

Zarówno lekarz i rodzice się popisali. Współczuję, bo sama mam na koncie podobną historię - przez dobry rok, jak nie dłużej, słuchałam, że moje bóle serca to na pewno od tego, że się garbię, albo od tego, że jestem na chuda, albo może się szkołą za bardzo martwię... Dopiero po tym czasie zrobiono mi USG, które wykazało, że nie garbienie się i nie szkoła tylko pospolite wypadanie płatka zastawki. Jedna z najbardziej powszechnych wad serca, żadne tam dziwo, którego zdiagnozowanie mogłoby być trudne. Nie wiem skąd się bierze w lekarzach myślenie, że dzieci i młodzież nie chorują na serce, nie wiem też skąd taka odraza do jakichkolwiek badań diagnostycznych.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 listopada 2015 o 20:01

avatar Austenityzacja
9 17

Masakra, co za patologia. Spodziewać się po swoim dziecku najgorszego, bo przecież lekarze znają się lepiej. Nie mogę w to uwierzyć.

Odpowiedz
avatar Katka_43
10 14

Moja córka, w wieku tak około 10-12 lat miała silne bóle podbrzusza. Miliard badań nic nie wykazało. Oparło się nawet o psychologa. I nic. Okazało się, że proces dojrzewania miała bolesny. Nie wyobrażam sobie zlekceważyć takich dolegliwości u dzieciaka. Przez tyle lat. A oparło się o psychologa, bo już naprawdę nie wiedzieliśmy co robić.

Odpowiedz
avatar katem
10 16

Nie wyobrażam sobie zlekceważenia skarg swojego dziecka, że go coś boli.A jeszcze dziwniejsza wydaje mi się nieznajomość własnego dziecka i oskarżanie go o symulowanie. Jak w takim razie byłoby to dziecko chowane, że musiałoby się upominać o uwagę symulując chorobę ? Moja córka będąc w wieku 7-8 lat narzekała na częste bóle brzucha. Nachodziliśmy się z nią po lekarzach. W końcu stwierdzili po licznych i różnorodnych badaniach, że to bóle "rozwojowe" - rośnie i ten proces wzrostu ją boli. Nie miałam innego wyjścia jak przeczekać i przytulić, gdy bolało. Poza tym - zaczęliśmy częściej chodzić na basen i spacery - więcej ruchu jej pomogło - na szczęście faktycznie z tego wyrosła i teraz z pewnością nawet tego nie pamięta.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
11 11

@katem: "Jak w takim razie byłoby to dziecko chowane, że musiałoby się upominać o uwagę symulując chorobę ?" -"W lodówce masz jedzenie, w telewizorze bajki. A lekcje odrobione? Nie przeszkadzaj dorosłym!" Ileż więc takich przypadków lekarze spotykają, że w większości diagnozę symulanctwa stawiają, gdy standardowe badania niczego nie wykazują.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-3 15

"2 wady serca , jedna wrodzona, druga rozwinięta już przez tę pierwszą" to cos jakies dziwne diagnozy podajesz, chyba nie istniejace w medycynie, albo cos ubzduralo sie tobie. O ile chodzi ewentualnie o choroby zastawek sercowych, te mozna je dosc latwo odkryc, bo powoduja charakterystyczne odglosy w okreslonych miejscach klatki piersiowej przy auskultacji i przewaznie nie bola w ogole. Nie uwierze, zeby lekarz specjalista KARDIOLOG, latami nie potrafil wykryc jakiejs dziwnej nieokreslonej choroby " podwojnej wady serca", ponoc nie robiacej widocznych zmian w EKG. Owszem interpretacja zmian sercowych nie jest zawsze prosta, ale doswiadczony lekarz prawie zawsze potrafi rozpoznac, czy pompa jest zdrowa, czy COS jest nie w porzadku. Dodatkowe badania, ktorych jest kupa (ale stosuje sie je, dopiero, jak jest podejrzenie, a nie rutynowo) zawezaja diagnoze i odkrywaja chorobe, to nie zadne cuda!!! Ale ZAWSZE pacjent jest poinformowany o NAZWIE CHOROBY, a ze ty nawet nie potrafisz jej zapodac, przypuszczam niestety, ze zmyslilas historyjke, liczac na nasza naiwnosc, albo niewiedze medyczna. A o tym czym i na co bylas w koncu leczona, nawet nie piszesz, mimo ze powinnas o tym choc odrobinke wiedziec, tym bardziej, ze ponoc grozi tobie jakas nieokreslona operacja. Nawet jak samochod ma jakas "wade", to mechanik dokladnie informuje wlasciciela blizej o jej nazwie, genezie i konsekwencjach, inaczej nikt nie zgadza sie na reperacje. Czyli NIESTETY cos bardzo krecisz, albo zmyslasz.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
9 15

@ZaglobaOnufry: jeszcze zapomniałeś dodać: bo u nas w Niemczech...

Odpowiedz
avatar Piotrek1
9 9

@ZaglobaOnufry: Masz częsciowo racje, ale wady zastawkowe bolą. Bole takie nazywane są bólami wieńcowymi, a wynika to z tego że mówiąc ogólnie sa to bóle ischemiczne mięsnia sercowego powodowane przez niedokrwienie miesnia sercowego będące efektem niedomykalności zastawki aortalnej. Przechodziłem przez to osobiscie - miałem zerwany płatek wieńcowy lewy. Inna rzecz że z taką wadą nie da się żyć dłużej niż pare miesięcy :d Dla jasnosci - w osłuchiwaniu było słychać wade, w ekg wychodził przerost lewej komory i chybab nawet troponiny miałem lekko podniesione o ile pamiętam. Jeśli chodzi o podwójną wade serca to może chodzić właśnie o przerost będacy powikłaniem rozwalenia zastawki, być może jakies arytmie itd. Teoria mówi że nawet niedomykalność II stopnia może dać jakieś objawy po latach.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
4 8

@Piotrek1: Piotrku, ale NIEWATPLIWIE lekarz zaraz po PIERWSZYM obsluchaniu stetoskopem i EKG wiedzial u ciebie, ze cos jest nie w porzadku i (po dodatkowych badaniach) odkryl rodzaj i nazwe choroby i poinformowal ciebie DOKLADNIE, a nie trul O JAKIEJS NIEOKRESLONEJ DZIWNIE PRZEZ LATA NIEODKRYWALNEJ WADZIE SERCA, JAK TU NARRATORKA CHCE NAM WMOWIC:

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
1 7

@Grejfrutowa: Medycyna i wady serc i ich diagnostyka jest miedzynarodowa, tak ze na pewno w Polsce tez KAZDY kardiolog szybko odkrylby ta DZIWNA "WADE" serca. Nie tylko w Niemczech! A moze jednak chcesz mi wmowic, ze Polska (pod kazdym wzgledem medycznym to 3. swiat? Nie wierze!!!

Odpowiedz
avatar noxiss
1 5

@ZaglobaOnufry: Ależ nie napisałam, że teraz nie wiem jaka jest to wada i czym oraz ile byłam leczona, bo nie uważam , że jest to niezbędne. Nie chciałam opisać procesu leczenia , a to że przez lata po prostu lekceważono moje bóle. Przez 10 lat byłam chyba 4-5 razy u kardiologa , gdzie pamiętam wizytę na której nawet nie byłam badana , a został przeprowadzony tylko wywiad, jak bili, kiedy i uznanie , że to co mówię jest mało istotne.Także nikt nie miał nawet jak odkryć mojej choroby , gdyż po pierwszych 2-3 wizytach rodzice już w ogóle nie chcieli mnie wysyłać do kardiologa. Dokładnie wiem co mi jest, jak muszę o siebie dbać i jakie są konsekwencje tej choroby. Także wybacz, że wiesz lepiej ode mnie na co mogę chorować , a na co nie.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
3 3

@noxiss: Jesli twierdzisz, ze tak strasznie dlugo ci glupi lekarze nie potrafili zdiagnozowac twojej tak widocznie trudnej do wykrycia choroby, to JEJ NAZWA jest niewatpliwie wielce istotna dla sensu opowiesci, w celu oceny jej i twojej wiarygodnosci. Inaczej trzeba przyjac, ze wymyslilas cos, albo trujesz glodne kawalki, sama nie wiedzac, co to za dziwna choroba byla. Ja twierdze, ze KARDIOLOG, na podstawie swojego wyksztalcenia i doswiadczenia potrafi szybko i prosto wykryc (prawie) kazda chorobe serca i musialas miec cos strasznie dziwnego i nie czestego (nie wiadomo co?), albo pieprzysz 3 po 3.

Odpowiedz
avatar noxiss
1 5

@ZaglobaOnufry: Przeczytaj tekst jeszcze raz. Ze zrozumieniem. Lekarze przeprowadzili mi 2 razy ekg , badania osłuchowe ze 4 razy i TO WSZYSTKO. Oni twierdzili , że nic mi nie jest. Nie szukali jakieś, jak sugerujesz trudnej choroby , bo twierdzili, że symuluje. I ani razu nie stwierdziłam , że to lekarze byli głupi , tylko po prostu przez niedopatrzenie i stwierdzenie lekarzy , że w badaniach czysto moi rodzice nie wierzyli mi na słowo , że coś może być nie tak. Gdy w wieku około 15 lat poszam w końcu do kolejnego kardiologa ten od razu przy osłuchu stwierdził, że coś mu nie gra i dlatego zlecił echo. Więc chyba choroba nie była trudna do zdiagnozowania , tylko wcześniejsi lekarze od razu stwierdzili , że dziecko kłamie. Lub po prostu na prawdę wtedy nic nie wyglądało na odchylenie od normy.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
1 3

@ZaglobaOnufry: zasadniczo masz dużo racji, ale weź pod uwagę, że wielu lekarzy ma po prostu centralnie w dupie swoją robotę i zamiast sensownie zdiagnozować pacjenta wolą iść po najmniejszej linii oporu. Ja zgłosiłam się do lekarki POZ z objawami takimi: ból w klatce piersiowej, nieregularny rytm serca (czyli z normalnego przyśpieszał mi bez jasnej przyczyny do 150-200 uderzeń na minutę), zawroty głowy, duże zmęczenie przy wysiłku fizycznym, zimne stopy i dłonie. Śmierdzi na kilometr problemem kardiologicznym, prawda? Babka z POZu postawiła dziki opór przed wypisaniem skierowania do kardiologa, tłumacząc moje dolegliwości stresem, niedowagą, dojrzewaniem, krzywym kręgosłupem i złą konstelacją gwiazd, a potem, jak już jej opór został pokonany, ten sam cyrk powtórzył się u kardiologa (pewnie stres, pani kupi córce walerianę i niech kawę pije, bo ma ciśnienie niskie). I to mimo, że obie lekarki powinny już przy badaniu osłuchowym wyłapać problem. I dopiero przy którejś wizycie, jak się zaczęłam zapieniać, że unikanie stresu i picie kawy guzik mi pomaga to pani doktor się zadumała, zrobiła mi badanie osłuchowe dokładniej niż wcześniej i wysłała na USG. Wcześniej była szczerze przekonana, że nic mi nie jest i wymyślam problemy z sufitu. Widzisz w tym jakikolwiek sens? Bo ja nie.

Odpowiedz
avatar qulqa
-2 2

@grupaorkow: Błagam, linia NAJMNIEJSZEGO OPORU ... A objawy wcale nie śmierdzą sercem, bardziej nadczynnością tarczycy (częstszą zresztą u młodych ludzi).

Odpowiedz
avatar qulqa
0 2

@noxiss: A czy dowiemy się nazwy tej wady? Z opisu wynika, że jest poważna (choćby dlatego, że indukowała kolejną wadę). Zwykle poważne wady serca u dzieci dają objawy osłuchowe i zwykle najczęstszymi ich objawami jest duszność i znaczna męczliwość, nie zaś dolegliwości bólowe. Dlatego nie neguję twojej opowieści, tylko po prostu jestem ciekawa.

Odpowiedz
avatar noxiss
2 2

@qulqa: Jest to niedomykalność zastawki trójdzielnej II na III stopnia oraz niedomykalność zastawki mitralnej I stopnia. Mam nadzieje, że bardziej związanym z medycyną rozjaśni to cokolwiek;) Duszności miałam podczas wykonywania np. ćwiczeń fizycznych. Akurat przez zdiagnozowaniem zaczęłam być zapalonym sportowcem. Jednak moje biegi kończyły się tym, że nie mogłam oddychać, ciemniało mi przed oczami i mdlałam, dlatego po latach zdecydowałam , że muszę się udać do kardiologa i dowiedzieć co mi jest i jak to leczyć. Niestety po diagnozie dostałam zakaz absolutny na bieganie, a szkoda , bo byłam całkiem dobrze zapowiadającą się sprinterką.

Odpowiedz
avatar noxiss
0 0

@qulqa: zawsze po tym jak biegałam czułam się osłabiona , ale tłumaczyłam sobie to tak ,że każdy mniej lub bardziej męczy się przy wysiłku fizycznym. A że ja akurat znosiłam to gorzej, no cóż tak miało być. Bardziej martwiły mnie bóle , które brały się znikąd i były silne dlatego w historii poruszyłam tylko tę stronę choroby.

Odpowiedz
avatar qulqa
1 1

@noxiss: Dzięki. W takim razie bardzo dziwne: Niedomykalność zastawki trójdzielnej: W czasie badania stetoskopem słyszalny jest szmer skurczowy w miejscu przyczepu 5. żebra prawego do mostka, który jest głośniejszy w czasie głębokiego wdechu, oraz turkoczący szmer rozkurczowy (podczas wydechu). na jego podstawie można rozpoznać powiększenie prawego przedsionka oraz cechy przerostu prawej komory, jak również migotanie przedsionków http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/uklad-krwionosny/niedomykalnosc-zastawki-trojdzielnej-serca-objawy-i-leczenie_41970.html Niedomykalność zastawki mitralnej: Objawy osłuchowe Zjawiska osłuchowe w niedomykalności mitralnej: zaznaczono holosystoliczny pasmowaty szmer skurczowy i rozdwojenie drugiego tonu (S2), szmer skurczowy (holosystoliczny/ pansystoliczny), pasmowaty lub decrescendo, połączony z 1. tonem serca, najgłośniejszy zwykle nad koniuszkiem, promieniuje do lewego dołu pachowego i ku tyłowi do lewej łopatki, o głośności zazwyczaj korelującej z wielkością fali zwrotnej, głośniejszy przy nagłym kucnięciu, podczas ćwiczeń izometrycznych, po fenylefrynie; cichszy w pozycji stojącej i po azotanie amylu. Może nie trwać przez cały okres skurczu i nie występować wcale, często trzeci ton serca (S3) wskutek gwałtownego napełnienia jamy lewej komory, wynikający z przeciążenia objętościowego serca. szmer (turkot) przepływowy wczesnorozkurczowy w dużej niedomykalności, po S3 szmer późnoskurczowy w wypadaniu płatka zastawki mitralnej lub w dysfunkcji mięśnia brodawkowatego sztywne rozdwojenie drugiego tonu (S2), wzmożenie P2 (gdy nadciśnienie płucne) ściszenie pierwszego tonu serca (S1) Czyli i w jednym, i w drugim przypadku objawy osłuchowe są ewidentne, nawet w mało zaawansowanej postaci. Nie bardzo mi się chce wierzyć, że kilku niezależnych od siebie lekarzy badało i nic nie usłyszało. Nie dopuszczasz myśli, że wady powstały dopiero w okresie dojrzewania, a poprzednie bóle były po prostu związane z czymś innym?

Odpowiedz
avatar noxiss
0 2

@qulqa: Przed moim kardiologiem badało mnie dwóch innych. Pierwszy jak byłam małą dziewczynką , który stwierdził po osłuchaniu i ekg,że wszystko jest ok, a kolejny w szpitalu na dyżurze w nocy( z tym , że nie pamiętam czy był to kardiolog czy ogólny). Wiem, że po tygodniowym pobycie na kardiologii dziecięcej usłyszałam werdykt , że zastawka trójdzielna nie domyka się przez wadę wrodzoną, natomiast zastawka mitralna była pośrednio wynikiem niedomykalności zastawki trójdzielnej. Taką diagnozę otrzymałam , więc szczerze wydaje mi się , że lekarz na nocnym dyżurze zapewne był zaspany, a mój pierwszy kardiolog... No cóż , ciężko mi powiedzieć cokolwiek na ten temat. Zresztą tak jak podkreślam nie chodziło mi o wątek medyczny , nie mam do lekarzy żadnego żalu. Mam żal do rodziny tylko i wyłącznie.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
1 1

@grupaorkow: W medycynie: czeste jest czesto, ale rzadkie tez czasami bywa, dlatego (po wykluczeniu najprowdopodobniejszej) trzeba tez myslec o istnieniu innych chorob, tez mozliwych, a takze nie zapomniec o mozliwosci zaburzenia psychicznego, ktore czasami objawia sie symptomami organicznymi. Dlatego to, co dla pacjenta (laika medycznego) "smierdzi na kilometr problemem kardiologicznym", takowym nie koniecznie byc musi. Nie znajac WSZYSTKICH FAKTOW, nie mozna wypowiedziec sie fachowo, a uproszczanie diagnostyki na podstawie niewielu danych, prowadzi czesto do falszywej diagnozy z wszystkimi (czasem smiertelnymi) konsekwencjami. Dlatego ZAWSZE konieczna jest dokladna anamneza, potem badanie, a dopiero na koniec diagnoza i rozpoczecie sensownej terapii. Ale przewaznie pacjent zataja wazne symptomy i nie chce zmienic niezdrowego trybu zycia, oczekujac CUDOW bez zadnego wysilku z jego strony i dziwi sie, ze nie zdrowieje. Tak to bywa, ale zawsze jak tam bylo, tak tam bylo, jeszcze nigdy tak nie bylo, zeby jakos tam nie bylo. Czyli, zycie idzie dalej (albo, o dziwo, nieoczekiwanie konczy sie !)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-1 1

@qulqa: A ja neguje, bo nieprawdopodobna, jak diabli, albo naciagnieta!

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 2

@noxiss: Tylko glupi jak but lekarz nie potrafilby przy podstawowej auskultacji klatki piersiowej wysluchac tych podejrzanych odglosow chorych zastawek PRZY OPISANYCH TU diagnozach. Tego uczy sie juz przy pierwszych kursach na studiach, bo sa TYPOWE miejsca na ciele, gdzie obsluchuje sie ODPOWIEDNIE zastawki, powodujace charakterystyczne odglosy w zaleznosci od ich zwezenia, czy niedomykalnosci. Czyli, jest wprost niemozliwe, zeby KARDIOLOG nie potrafil stwierdzic choroby, po czym dodatkowe badania aparatami rozszerzaja i dopasowuja terapie. Opisane schorzenia sa czeste, to chleb codzienny kazdego lekarza, nawet NIE KARDIOLOGA!

Odpowiedz
avatar noxiss
4 6

@ZaglobaOnufry:bo nigdy przecież nie zdarzyło sie, że lekarz postawił błędną diagnozę lub nie potrafił stwierdzić co jest pacjentowi mimo oczywistych objawów. Zejdź na ziemię, bo takie sytuacje się zdarzają i kropka. Lekarze nie są nieomylni w końcu to tylko ludzie, którzy moga coś olać lub nie zauważyć . No i gratuluję, bo po Twoich wypowiedziach widać, że uważasz się za jakieś nadczlowieka, który nigdy się myli.

Odpowiedz
avatar bonsai
2 2

@ZaglobaOnufry: Bywają lekarze, którzy twierdzą, że "dziecko nie ma prawa chorować i na pewno udaje". To dokładnie usłyszałam parę lat temu od pewnej lekarki... Przyszłam do niej, bo syn mi się praktycznie co noc z bólu brzucha zwijał, w dzień też często się skarżył. Na podstawowych badaniach nic nie wyszło, o gastroskopię zrobiłam potężną awanturę, bo lekarka nie chciała dać skierowania... Nie słuchała, że w tym samym wieku miałam identyczne objawy - mam rozwalony żołądek, tylko gastroskopia jest w stanie to sprawdzić u Młodego. Gdyby nie mój upór to syn dalej by mi się z bólu zwijał, a leczenie nie trwałoby tak krótko... bo lekarz wolał powiedzieć "dzieciak udaje"!

Odpowiedz
avatar Piotrek1
1 1

@ZaglobaOnufry: Słyszał już w momencie badania ciśnienia(metoda klasyczna - ze stetoskopem do tonów korotkowa. A jak lekarz nie usłyszał po 6 latach studiów i specjalizacji z kardiologii wady zastawki to znaczy że jest debilem tak na marginesie - wada 2 stopnia jest słyszalna, problem diagnostyczny pojawia się u chomików i innej drobnicy bo cięzko normalnym stetoskopem rozróznic.

Odpowiedz
avatar kimjimi45
-1 1

@ZaglobaOnufry: Zależy na jakiego lekarza się trafi:) Gdy mając 9 lat udałam się do lekarza dermatologa ten nie rozpoznał u mnie łuszczycy, a tą chorobę chyba nawet ślepy by rozpoznał (łuski itp) xD. A gdy moją mamę za młodu serce bolało to dali jej leki na nerwice, a gdy dorosła to okazało się, że ma arytmie. Witamy w Polsce. Tutaj dzieciaki olewają :P

Odpowiedz
avatar Kangaroo
0 2

@ZaglobaOnufry: jesteś strasznie upierdliwy ciul

Odpowiedz
avatar qulqa
0 0

@kimjimi45: Daj spokój, arytmia może powstać w różnym wieku i wcale nie jest powiedziane, że mama w chwili badania była już osobą chorą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Współczuję. Mam podobną historię, ale wstydzę się opisywać, bo tutaj userzy są surowsi od nauczycieli polskiego, i 1 błąd i od razu słabe....

Odpowiedz
avatar katarzyna
0 0

Ogromnie przykre. Współczuję Ci tego, co Ci wtłoczono, że uwierzyłaś, że sobie wymyślasz i że Twój ból nie jest ważny. Mam nadzieję, że nie przeniosło się to na inne sfery życia, lub że to przepracowałaś.

Odpowiedz
Udostępnij