W kwestii przeprowadzek...
Zdarza mi się koordynować tego rodzaju akcje. Bywają sytuacje śmieszne, bywają straszne i... takie, których nawet nazwać się nie da w cywilizowanych językach.
Przeprowadzaliśmy domostwo pewnej Pani. Pisze "domostwo", bo "dom" to za krótkie słowo by pomieścić ten metraż.
Domostwo było pełne WIELKICH mebli, drewnianych, kamiennych - ciężkich jak cholera. Noszenie ich było ciężkie, ale układanie było katorgą. Rzeczy przewożone w czasie przeprowadzek układa się jak klocki w Tetrisie, wykorzystuje się wszystkie trzy wymiary, celem jak najdokładniejszego spasowania elementów, by zaparły się o siebie i zajmowały jak najmniej przestrzeni.
Gdy załadowaliśmy połowę samochodu (duży dostawczak, z windą, ale średnio sprawną) przybiega do mnie Pani.
- Ale nie tak! Nie tak ładujcie! Wszystko źle!
Szybko sprawdziłem czy nie obtłukliśmy czegoś czy też nie zmarnowaliśmy cennej przestrzeni kładąc coś niewłaściwie.
- Co się dzieje? - zapytałem świadom, że wszystko co widziałem było ok.
- No układajcie KOLORAMI!
- Jak to, "kolorami"?
- No normalnie, czerwone z czerwonym, zielone z zielonym... No, żebym ja wiedziała co ja mam!
Kompletnie bezsensowne życzenie, dokładające nam wiele niepotrzebnej pracy.
- Wie Pani, to bez sensu. Układając tak jak teraz oszczędzamy sporo miejsca, przez to samochód będzie mniej jeździł i skończymy szybciej...
- Ale tak to ja nic nie wiem, co ja mam. Układajcie jak mówię.
- A zapłaci Pani za dodatkowe kursy?
- YYYyyy? Niby czemu? Już wszystko jest uzgodnione i wycenione przecież.
- Było do momentu gdy nie zaczęła Pani ingerować w naszą pracę...
Pojedynek na spojrzenia trwał dłuższa chwilę.
- No to układajcie jak mówię, albo was pogonię. - zadecydowała w końcu.
- Nie ma problemu. - odparłem i kazałem reszcie rozładować samochód.
Konsensus znaleźliśmy dziesięć minut później. My robiliśmy po swojemu, a Pani pojechała na dłuższe zakupy, by dojechać dopiero na koniec pracy.
Przeprowadzki
Nie układaliście kolorami? Jak tak można? Normalnie szok! ;-)
Odpowiedza juz myslalem że więcej nie poczytam twoich wpisów ....
OdpowiedzMyślałam, że twoje życie już "przeszło na emeryturę" w sprawach piekielności. A tu patrz...
OdpowiedzTeraz Scorpio się nie ma do czego przyczepić ;)
OdpowiedzNie mogłam się powstrzymać, więc komentuję - Twoja historia na głównej obok Scorpiona, szach-mat! :) A co do istoty opowieści - nie mogę odnaleźć logiki w myśleniu tej pani, więc najpewniej jej nie ma. Chyba że ktoś inny widzi - jakim cudem można pamiętać co się ma po kolorach? W sensie, że czerwone to były trzy rzeczy, zielone - cztery, brąz w kolorze brazylijskiego kauczukowca - dwie - o nie ma "tego koloru", czyli zaginął mi regał i stolnica? ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2015 o 18:37