Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czy to już mobbing? Historia zaczęła się około roku temu, kiedy moja…

Czy to już mobbing?
Historia zaczęła się około roku temu, kiedy moja znajomość z kimś związanym z moją firmą, ale w niej nie zatrudnionym, zaczęła nabierać rumieńców.
Najpierw tylko rozmawialiśmy przez telefon, potem zaczęliśmy się spotykać. Mój związek w żaden sposób nie wpływa na działanie firmy, mój luby nie pracuje u konkurencji... Jednym słowem nasza relacja nie wpływa źle na tzw. sprawy biznesowe i układa się świetnie do dziś, ale...
Kiedy moi współpracownicy dowiedzieli się o moim związku, zaczęły się głupie docinki, porozumiewawcze spojrzenia, wulgarne wypowiadanie się na mój temat (oczywiście za moimi plecami, ale plotki "związkowe" w firmie zawsze szybko się rozchodzą). Potem niektórzy przestali się ze mną witać, odbierać moje telefony, mimo, że charakter pracy wymaga często szybkiej reakcji, a ja potrzebowałam pilnie odpowiedzi.
Obecnie uprzejmie donoszą do szefa (w tym również kierownik, choć to niepotwierdzone informacje), że korzystam z telefonu służbowego w celach prywatnych i to w godzinach pracy. Co oczywiście jest nieprawdą, bo mam prywatny numer i nielimitowane rozmowy do wszystkich. Po co więc miałabym to robić? Fakt, że wykonuję przeważnie 2 telefony dziennie do mojego lubego trwające najwyżej 5-10 min, chyba nie jest zbrodnią. Tym bardziej, że pracuję przy komputerze, więc po każdej godzinie pracy przysługuje mi 5-minutowa przerwa i mogę ją spożytkować jak chcę. Poza tym dobrze wiem (szef niestety nie), że większość pracowników firmy CAŁKOWICIE zrezygnowała z prywatnych numerów na rzecz służbowych. Bo po co płacić rachunki, kiedy można naciągnąć firmę?
Wisienka na torcie: każda z części naszej firmy (produkcja, biuro, magazyn) ma inny sposób premiowania. Ostatnio ze względu na dobry wynik sprzedażowy dostałam (wraz z innymi "koleżankami i kolegami" po fachu) specjalną nagrodę. Szef prosił o dyskrecję. Tzn. żaden inny dział miał się o tym nigdy nie dowiedzieć (nie wnikajmy co, jak i dlaczego, bo to specyfika tej firmy). Niestety informacja wypłynęła, a jako winowajcę wskazano mnie, a właściwie mojego chłopaka. Oczywiście nie mamy z tym nic wspólnego.
To ostatnie wywołało we mnie już taki gniew, że chyba zaryzykuję szczerą rozmowę z szefem. Z wielu przyczyn, których nie chciałabym tu opisywać, boję się jednak, że jeszcze bardziej się pogrążę.
Jakieś rady?

koniec świata

by enttauscht
Dodaj nowy komentarz
avatar ieyasu
20 20

Zbieraj kwity i szykuj spadochron.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
-5 13

Moja rada taka, że zostaje Ci wybór albo chłopak albo praca. Po tym co napisałaś to, aż się nie chce się wierzyć, że mogą być tacy złośliwy z powodu... no właśnie sam nie wiem. Ludzie Ci nie darują. Chyba faktycznie zostaje Ci tylko odejście.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2015 o 19:45

avatar enttauscht
10 12

@GuideOfLondon: Z chłopaka nie dawno stał się moim narzeczonym. Na pewno z niego nie zrezygnuję. A innej pracy szukam, jednak nie mogę pozostać bez środków do życia.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
15 15

@enttauscht: Oczywiście. Ja bym na Twoim miejscu znalazł nową pracę. Gdy już byłbym pewny nowego stanowiska, poszedłbym do szefa, zażądał wyjaśnienia sytuacji, szef pewnie przy Twojej pomocy wywlókłby parę firmowych brudów, wprowadziłoby to zamęt wśród innych pracowników, może nawet jakieś kłótnie i wzajemne oskarżenia. Po czym odszedł zostawiając współpracowników skłóconych z szefem oraz między sobą.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2015 o 20:42

avatar Rak77
8 10

Nie masz dobrych znajomych w pracy? Nie pytam się nawet o przyjaciół bo ci powinni już dawno powiedzieć tobie jakie są przyczyny tego ostracyzmu. Podane przez ciebie powody są tak nieracjonalne że coś innego musi być na rzeczy.

Odpowiedz
avatar enttauscht
7 11

@Rak77: Mam i jestem pewna, że gdyby wiedzieli, to i ja już bym wiedziała. Niestety w temacie przyczyn tej sytuacji tkwimy w punkcie wyjścia od kilku miesięcy. Może znaczenie ma tu fakt, że ci którzy mnie napiętnują to koledzy od smarkacza, którzy i dziś piją ze sobą wódkę.

Odpowiedz
avatar mesiaste
19 19

Ja bym chyba jednak zaryzykowała, zacisnęła zęby i poszła do szefa. Bo prawda jest taka, że jeśli odejdziesz sama albo temat totalnie zmilczysz, to w głowie innych uroi się, że przez to potwierdzasz to co o tobie gadają. Ponadto widać, że robisz powoli za kozła ofiarnego w firmie i odpowiadasz za całe zło tego świata, i przez to możesz stracić naprawdę sporo- bo ktoś cię naprawdę może wepchnąć na minę, a potem ty sama za to bekniesz przy szefie. A to z kim się umawiasz, jeśli to nie ma wpływu na jakość twojej pracy nie powinno nikogo interesować, bo tutaj raczej nie ma podejrzenia, że jest jakimś tajnym szpiegiem konkurencji.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
10 10

@mesiaste: Nie wyobrażam sobie mieć pracy w której współpracownicy mnie nie szanują albo szanują bo szef im kazał, a za plecami i tak obrabiają mi dupę. Dla własnego szacunku bym odszedł.

Odpowiedz
avatar czarny_kruk
9 9

zdecydowanie jestem za! Porozmawiaj z szefem, pewnie bedzie dochodzenie w tej sprawie. Pare rzeczy pewnie wyplynie i bedziesz wiedziala, na czym stoisz. Jezeli myslisz nad zmiana pracy to tym bardziej nie masz nic do stracenia. Jezeli po rozmowie nic sie nie zmieni, albo nedzie gorzej, dopiero wtedy szukaj innego zajecia;) pozdrawiam i trzymaj sie!!

Odpowiedz
avatar mesiaste
7 7

@GuideOfLondon: ,ale ja nie napisałam nigdzie, że szef ma im KAZAĆ na siłę kogoś szanować ;) , ale dobrze i tak go poinformować o całej sytuacji i aby znalazł rozwiązanie. Natomiast co do szacunku: ja akurat uważam, że jeśli praca mi sprawia przyjemność, jest dobrze płatna albo jest inny sensowny powód, który przeważa, aby jednak zostać to czemu nie? Szanować wielce mnie nie muszą, kochać i lubić też nie, chodzi tylko aby z czystej złośliwości czy urojone historie, nie podkładali mi świni. Dajmy sobie nawzajem spokojnie żyć i pracować i tyle. A obrabianie dupy za plecami w firmach jest nagminne, to by mnie nie interesowało, niech plotkują. Ale kiedy robią to perfidnie w miejscu pracy, nie kryją się z tym i używają plotek jako narzędzia by mnie wypstrykać z pracy czy zdyskredytować w oczach innych pracowników czy szefa, to już robi się inna historia. I uważam, że nie ma co uciekać od razu z podkulonym ogonem, ale zawalczyć, bo niby czemu to ja mam pasować, skoro to inny zachowują się jak świnie?

Odpowiedz
avatar kayetanna
9 9

@mesiaste: Dokładnie. Szczerą rozmową można zdusić wiele konfliktów w zarodku. Na 99% nic złego Cię ze strony szefa nie spotka, a odniesiesz się do plotek, które, o ile szef to mądry gość, mogą spowodować obniżenie jakości pracy, złą atmosferę i takie tam. Plotkowanie na Twój temat mogło się wziąć ze zwyczajnej, ludzkiej zazdrości. Jak w większości przypadków. Mówisz (piszesz), ze Twój narzeczony w jakiś sposób jest związany z Twoją firmą, więc może jakaś dziunia miała na niego oko, a on "bezczelnie" wybrał Ciebie. Ot i cała tajemnica.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
5 7

@kayetanna @mesiaste: jak dla mnie atmosfera w firmie jest już spalona. Po opowieści autorki wynika, że sytuacja trochę już wymknęła się z ram "zwykłych biurowych plotek" i raczej zaogniła się. Ludzie są złośliwi i mściwi, nie darują. Jedyne wyjście to jak pisałem wcześniej, skłócić wszystkie świnie ze sobą i odejść.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2015 o 21:23

avatar Austenityzacja
5 7

"Tym bardziej, że pracuję przy komputerze, więc po każdej godzinie pracy przysługuje mi 5-minutowa przerwa i mogę ją spożytkować jak chcę." - Eeee... No cóż - nie. Poczytaj prawo, bo widzę, że masz jakieś wiadomości z kosmosu...

Odpowiedz
avatar zyxxx
2 2

@Austenityzacja: takie są przepisy BHP. Jeśli praca jest łączona (komputer + inne zadania) to przerwa nie przysługuje, ale jeśli wszystkie obowiązki są związane z siedzeniem przed ekranem, co godzinę masz 5 minut przerwy wliczanej do czasu pracy. Tyle, że tych przerw nie można łączyć ze sobą i np zrobić sobie 15 minut co 3 godziny. (rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 1.12.1998 r.)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@zyxxx: W komentarzu, na który odpowiadasz nie chodzi o to. Technicznie rzecz biorą to nie jest przerwa. Tylko z nazwy. Musisz 5 minut odpocząć od monitora, ale w tym czasie pozostajesz do dyspozycji pracodawcy, w odróżnieniu od normalnej przerwy, kiedy możesz robić co chcesz. Innymi słowy te 5 minut powinno być wykorzystane na wykonywanie innych obowiązków służbowych niż praca na komputerze. To że często pracodawcy zezwalają, żeby sobie iść na papierosa w trakcie tych 5 minut, to inna sprawa.

Odpowiedz
avatar zyxxx
5 5

@innaem: w zasadzie tak. Ale jeśli nie masz żadnych obowiązków służbowych nie wymagających pracy przy komputerze, to ich nie wykonasz. A często tak bywa.

Odpowiedz
avatar PolitischerLeiter14_88
-1 1

ktos cos gdzies nikt nic niewie a poza tym to tak tylko sie mowi.....

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
9 13

Luby - jest Wisienka na torcie - jest Kurtyny brakuje do kompletu A wracając do historii. Odnoszę wrażenie, ze czegoś tu brakuje. Sporo nie zostało napisane, bo jakoś nie mogę uwierzyć, że autorka jest chodzącym ideałem, na który wszyscy się uwzięli. Zresztą przedostatnie zdanie daje do myślenia. Radę mam tylko jedną - zmień swoje zachowanie, albo pracę.

Odpowiedz
avatar Draco
9 9

enttauscht doradzić mogę tylko jedno, przestań się tak podniecać swoim związkiem. Prawie na pewno to nie on jest przyczyną plotek i tych wszystkich chorych akcji. Pracujesz w biurze, a w biurach debilne drobiazgi potrafią urastać do rangi zdrady stanu. Może zrobiłaś coś czego nawet już nie pamiętasz, ale to uległo złej interpretacji i potem już poszło z górki. Tak myślę, że w Twoim wypadku to mogło być to podniecanie się tym związkiem. Czy przypadkiem nie robiłaś w pracy dokładnie tego co tutaj na piekielnych? To przy dłuższym występowaniu jest wnerwiające.

Odpowiedz
avatar myszolow
4 4

Ludzka złośliwość jest nieskończona, jednak taka "burza" związana z Twoim związkiem... jedyne co mi przychodzi na myśl to że chodzisz z synem szefa... Wtedy ludzie rzeczywiście mogliby się tak podniecać całą sytuacją a pozostanie w firmie mogłoby nie należeć do przyjemnych.

Odpowiedz
avatar bizzek
0 6

Kiedyś byłam w podobnej sytuacji co Ty, tyle że oboje pracowaliśmy w jednym budynku, w dziale obok. Ludzie z mojego działu mnie nienawidzili, nie odpowiadali na cześć, nie odzywali się do mnie przez bite 8h. Za plecami śmiali się ze mnie, z mojego wyglądu, z tego co zjadam, czym dojeżdżam do pracy, jak rozmawiam z klientami. Wymyślali mi różne ksywki, nieraz wulgarne. Poszłam do kierownika razem z drugą nielubianą z tego samego powodu koleżanką. Kierownik stwierdził, że faktycznie widzi , że coś jest nie tak i spróbuje z resztą zespołu pogadać. Skończyło się na tym, że nie zrobił nic, zespół dowiedział się, że byliśmy na skardze, przez co jeszcze bardziej mnie nienawidził, koleżanka w końcu nie wytrzymała i odeszła i zostałam sama na polu bitwy. Któregoś dnia dostałam info od kierownika, że muszę odejść, bo "rozbijam zespół". Poprosiłam o 3 miesiące na znalezienie nowej pracy. Pracy nie znalazłam, ale po 3 miesiącach musiałam odejść. Z perspektywy czasu żałuję, że sama nie odeszłam. Żałuję, że to trwało tak długo, bo przeszło ponad rok. Dorobiłam się tylko nerwicy i depresji. Ja na Twoim miejscu odeszłabym z firmy.

Odpowiedz
avatar asmok
2 2

A moja rada - odkryj prawdziwą przyczynę i źródło. W całej historii jest pewna niespójność. Twój związek raczej nie jest przyczyną zachowania współpracowników. Może być jednym z poruszanych przez nich tematów i punktem zaczepienia, ale nie źródłem.

Odpowiedz
Udostępnij