Wchodzi do sklepu Pan, staje przede mną, przed ladą i na mnie patrzy... świdruje wzrokiem, pytam co podać, cisza. Myślę sobie: oho, będzie ciekawie. Skoro się nie odzywa, to ja też milczę i sobie patrzymy. Nagle ryknął tak, że aż podskoczyłam:
- Wiśniówkę!!!
- Oczywiście, setkę, dwusetkę, pół litra?
- Litr!
- Nalewka wiśniowa czy wódka?
- Pani sobie chyba ze mnie żartuje!
- Jakże bym śmiała, pytam czego Pan sobie życzy.
Pokazuje paluchem na wino marki wino, w litrowej plastikowej butelce. Podaję.
- 5.49 zł, poproszę.
- Pani sobie ze mnie kpi!
- Nie rozumiem?
- Ja nie jestem byle kim żeby w plastiku pić, w szkle sobie życzę!
Ostentacyjnie dorzucił 50 gr, a wychodząc odgrażał się, że on sobie nie pozwoli, napisze na mnie skargę...
6:30, niedziela...
sklepy
To milczenie na wstępie pewnie było potrzebne, żeby ten jaśnie pan klient mógł cię ocenić i stwierdzić, czy jesteś godna podać mu litrową wiśniówkę w szklanej butelce. Pewnie temu był potem zły, bo ocenił cię pozytywnie, a ty się nie domyśliłaś, że takie zacne persony jak on, NIE piją z plastikowej butelki.
OdpowiedzSzanowni admini. Jak już wygrzebujecie historię z odmętów zapomnienia (Ostatnio: 12 lutego 2019 - 23:21) to wygrzebujcie choć takie, gdzie realia przystają do obecnej rzeczywistości. Zakaz handlu w niedzielę obowiązuje już parę lat.
Odpowiedz@niepodam: nie ma całkowitego zakazu handlu, osiedlowe sklepy mogą działać jeśli za ladą stoi właściciel, a tych może być kilku.
OdpowiedzPiekielne jest to że butelka szklana którą można używać wiele razy i na końcu przetopić na coś innego kosztuje więcej niż plastikowa która jest jednorazowa i w najlepszym wypadku trafia do spalarni.
Odpowiedz