Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pogrzeb. Przez wieś idzie kondukt żałobny. Ludzi sporo, bo zmarły był lubiany…

Pogrzeb.
Przez wieś idzie kondukt żałobny. Ludzi sporo, bo zmarły był lubiany i szanowany.

Najpierw ksiądz, przyjaciele, znajomi i sąsiedzi. Wszyscy chórem odmawiający modlitwy.

Potem trumna, za trumną zapłakana wdowa podtrzymywana przez dorosłe dzieci i inne osoby z najbliższej rodziny.

Gdzieś z boku kroczą typowi panowie spod wiejskiego sklepiku. Milczący, ze schylonymi głowami, ściskający w dłoniach czapki.

A za wdową w kilku małych grupkach idzie reszta rodziny. Przedział wiekowy: 25-40. Wszyscy poważni ludzie. Dojrzali wydawałoby się. Odpowiedzialni. Pożenieni, "dzieciaci", każdy własne mieszkanko, auto, każdy uczciwie pracujący.

No i idą w tym kondukcie, jakieś dwadzieścia metrów za wdową. Pochłonięci rozmową o dzieciach, pracy, remoncie mieszkania, samochodowej usterce. Śmichy-chichy. Jeden nawet przez telefon (!) umawiał się ze znajomym na spotkanie.

Rozumiem, że jak zmarłym jest ktoś z dalszej rodziny i widywało się go raz na dwa lata, to rozpacz nie jest jakaś monstrualna, chociaż człowieka żal. Jestem za tym, żeby nie popadać w przesadną żałobę, lecz wspominać zmarłego z humorem (nawet podczas samej ceremonii pogrzebowej).

Ale nawijanie o głupotach przez całą drogę do cmentarza? Naprawdę trudno pomilczeć przez te dziesięć minut, choćby z samego szacunku do wdowy i innych uczestników?

Co z tymi ludźmi jest nie tak?

pogrzeb

by Paper
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Vkandis
22 22

Bo dla wielu ludzi pogrzeb (szczególnie z dalszej rodziny czy znajomych) jest jak wiara - nie idzie na ten pogrzeb dlatego, że chce odprowadzić w ostatnią drogę, okazać żal, czy szacunek, tylko dlatego, że "tak wypada". Dokładnie jak z wiarą. Nie chodzą do kościoła, bo wierzą, chcą się pomodlić czy co tam jeszcze, tylko dlatego "bo tak wypada, a co powie sąsiadka/babcia/rodzice".

Odpowiedz
avatar minutka
4 12

@Vkandis: no niestety. Z tego samego względu irytują mnie pogaduchy podczas procesji Bożego Ciała.

Odpowiedz
avatar Paper
12 12

@Vkandis: Zgadzam się. Szkoda, że ich tok myślenia nie idzie trochę dalej "czy wypada i co powie owdowiała ciotka, jak będziemy nad trumną wujka rozprawiać o przygodach z ostatniej imprezy".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@minutka - do tego można dodać wszystkie inne procesje, np. pierwszolistopadowe procesje z kościoła na cmentarz. Ale najbardziej i tak irytują (i zniesmaczają) mnie dwie rzeczy. Pierwsza to wydzwaniające podczas mszy/nabożeństw telefony. Ostatniej niedzieli pewnej pani, w kościele, do którego chodzę, telefon zadzwonił centralnie podczas przeistoczenia. Ministrant w gong bije, ksiądz hostię podnosi, a tu radosne rytmy disco na cały kościół. Pozostawiam to bez większego komentarza. A druga kwestia to strój nieadekwatny do powagi miejsca czy okoliczności, o których mówimy. Farsa. Na wszystko jest stosowny czas i miejsce.

Odpowiedz
avatar Lelissa
5 5

Niestety nie jest to nowe zjawisko. Przed Tobą zaobserwowała to już Szymborska. Przeczytaj sobie "Pogrzeb" jej autorstwa. To mniej więcej to samo, co napisałaś/eś.

Odpowiedz
avatar Paper
4 4

@Lelissa: Dzięki, wiersz trafny, fantastyczny jak sama autorka. Wiem, że opisana sytuacja to pewnie nic zaskakującego, ale jednak byłam w szoku, że ludzie, których znam (albo myślałam, że znam), potrafili się tak zachować. Że też nie było im potem głupio spojrzeć tej wdowie w oczy...

Odpowiedz
avatar Paper
1 1

Co do komentarza na temat ustawienia w kondukcie: W tamtej parafii chodzą tak jak zostało opisane w historii, taki mają zwyczaj, tak się ustawili. Czy to naprawdę takie ważne?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Paper: każdy powód jest dobry, żeby się doczepić. Niektórzy tak mają, że swój grajdołek biorą za centrum wszechświata :)

Odpowiedz
avatar eunice
0 0

Też byłam ostatnio na pogrzebie. Stoimy przed kaplicą na cmentarzu, z której lada moment będą wynosić trumnę. Wszyscy czekają na rozpoczęcie ostatniej drogi zmarłego, gdy ciszę przerywa donośny i bardzo wesoły dzwonek telefonu... Myślę sobie "no słabo, ale mogło się człowiekowi zdarzyć zapomnieć wyciszyć dźwięki, ale teraz na pewno wszyscy się zreflektują i zrobią to w swoich komórkach". Naiwna jestem. Zaraz rozległ się drugi dzwonek... Trzeci... Ludzie, serio?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Absolutnie nic nienormalnego. Sam zazwyczaj prowadzę karawan, toteż w lusterkach mam niezły widok na harcowników, bo trudno towarzystwo nazwać żałobnikami. Z dodatków: dzwoniące komórki, biegające samopas dzieciaki, papierochy, wskazywanie palcami itp.

Odpowiedz
Udostępnij